profil

Różne widzenia wsi polskiej w literaturze XIX i XX wieku

poleca 85% 245 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski Henryk Sienkiewicz

RÓŻNE WIDZENIA WSI POLSKIEJ W LITERATURZE XIX i XX WIEKU
Współczesna definicja wsi przedstawia nam ją jako teren o zwartej lub rozproszonej zabudowie i istniejących funkcjach rolniczych, związanych z nimi usługowych lub turystycznych nie posiadająca praw miejskich, statusu miasta. Elementem, który bardzo często pojawia się w literaturze XIX i XX wieku, jest wieś. Pisarze tegoż okresu w swych dziełach nie koncentrowali się jednak tylko na powierzchownym opisie życia chłopów, ich ciężkiej pracy i związanych z nią codziennych czynności, ale podejmowali często głębsze kwestie budzące kontrowersje w społeczeństwie. Zwracali uwagę ogółu na problemy społeczeństwa wiejskiego, które było traktowane jak „drugiej kategorii”.
Pierwszym utworem, jakim posłużę się, by omówić temat są „Chłopi” Reymonta. Chłopi byli prostymi ludźmi, którzy koncentrowali się głównie na tym, co dzieje się w ich własnej wsi. Wszelkich przybyszów, traktowali jak wrogich intruzów, których trzeba się jak najszybciej pozbyć (uprzykrzanie życia osadnikom niemieckim, które doprowadziło w końcu do ich ucieczki ze wsi). Małżeństwa są zawierane w tej samej wsi, gdyż ludzie nie mają potrzeby wyruszania w świat. Każdy, kto się tu urodził, tu musi umrzeć. Mieszkańcy Lipiec dzielą się według ilości posiadanej ziemi. Najbogatsi, którzy posiadają najwięcej pola i zwierząt, decydują o najważniejszych dla wsi sprawach. Można to zauważyć na przykładzie jednego z najbogatszych ludzi we wsi - Macieja Boryny. Wszyscy we wsi liczyli się ze zdaniem tego człowieka, posiadał on również specjalne miejsce w kościele będące oznaką szacunku, jakim go darzono. Nawet gdy Maciej zaczął interesować się młodziutką Jagną, od której jest ponad trzy razy starszy, wśród mieszkańców wsi nie budziło to zgorszenia. Niestety mieszkańców wsi nie stanowią sami bogacze. W domostwach często panuje nędza i głód. Ludzie mieszkają pod jednym dachem ze świniami czy innymi zwierzętami hodowlanymi. Nierzadko troszczą się tylko o najbliższą rodzinę, a krewnych, którzy na nic się nie przydają, wyganiają z domu. Ci, którzy nie mają za co żyć, aby przeżyć godzą się na to, by bogacze wyzyskiwali ich i upokarzali. Niejednokrotnie zdarza się, że ludzie chwytają się ostatniej deski ratunku, by przeżyć - kradną. Często rodzice, by zapewnić godziwe życie córkom, wydawali je za bogatych i dużo od nich starszych mężczyzn. Tak też było z Jagną, która wyszła za Macieja, mimo że go nie kochała. Zrobiła to tylko dlatego, ponieważ pragnęła zapewnić profit córce, ale ta wcale o to nie dbała. Była piękną dziewczyną i żaden mężczyzna nie mógł się jej oprzeć, dlatego budziła zawiść szczególnie wśród kobiet, których mężów dla zabawy bałamuciła. Na przykładzie rodziny Borynów można zauważyć konflikt pokoleń, gdzie dzieci naciskają na ojca, by ten odpisał im należną cześć ziemi. Jednak Maciej nie chce tego uczynić, ponieważ boi się, że nic nie będzie znaczył, nie będzie już potrzebny, a najbliższa rodzina wyrzuci go z domu. Konflikt na tle uczuciowym między Maciejem i jego synem Antkiem o miłość Jagny w połączeniu z konfliktem pokoleń, doprowadza do otwartej wojny między starym Boryną i jego dziećmi, a w szczególności z Antkiem, który po jednej z wielu ostrych kłótni wyprowadza się z domu i żyje w skrajnej nędzy. Niezbywalnym autorytetem na wsi jest ksiądz. Ludzie zawsze liczą się z jego zdaniem i mimo że słuchają jego napomnień, nie wypełniają ich. Częste płakanie mieszkańców wsi podczas kazań w kościele ma jedynie wymiar estetyczny. Podobnie jest ze wszystkimi świętami, które w ciągu roku obchodzą, a które nie są dla nich ważne z powodu religii, ale barwnego i nastrojowego obrzędu. Dbają jednak by te święta, jak i wszystko we wsi odbywało się według prastarych obyczajów, których nie przestrzeganie, może narazić człowieka na brak szacunku ze strony innych. Życie na wsi toczy się w zależności od pór roku, które nie tylko wyznaczają rytm życia ludzi, ale mają także wymiar symboliczny. Po jesieni życia przychodzi czas na zimę – śmierć. Wiosna symbolizuje narodziny, a lato – wiek dojrzały. Kiedy ktoś umiera, jego miejsce wypełnia ktoś inny. Czyjaś śmierć nie kończy świata – wszystko toczy się dalej
Wieś po uwłaszczeniu tylko z pozoru posiada własne instytucje samorządowe i jest samodzielna. Tak naprawdę chłopi nie są świadomi własnych praw, pozbawieni opieki możnych dziedziców, dostali się pod wpływ złych ludzi, którzy dla osiągnięcia własnych celów tak potrafią nimi manipulować, by chłopi ułatwili im ich zrealizowanie. W utworze Henryka Sienkiewicza pt. „Szkice węglem”, łajdak i kanalia – pisarz Zołzikiewicz, chce się pozbyć chłopa o nazwisku Rzepa, by uwieść jego piękną żonę. Jest na tyle wyrachowany, że nie robi tego gwałtem, ale tak układa wszystko, by ona sama wpadła mu w ramiona. Wykorzystuje moment, gdy Rzepa jest pijany i daje mu do podpisu dobrowolną zgodę na zaciąg do wojska, by w ten sposób pozbyć się go. Doskonale wiedział, że ta ugoda nie wystarczy, by Rzepę wzięto do wojska, jednak kalkulował, że ten się na tym nie pozna, a bierna szlachta nie będzie reagować na prośby o wstawiennictwo, dlatego liczył, że w najgorszym razie sprawa przewlecze się, a strach zmusi Rzepową, by była mu uległa. Tak też było. Gdy nikt nie pomógł Rzepowej, ta chwytając się ostatniej deski ratunku udaje się do Zołzikiewicza i daje się mu pozbawić godności, by uratować męża, jednak mimo to nie uzyskuje pomocy. Mąż zamiast docenić taki akt poświęcenia z jej strony, bestialsko ją morduje. Podpala zabudowania dworskie i chce zemścić się na pisarzu, jednak nie udaje mu się to. Zołzikiewicz wychodzi ze zdarzenia bez szwanku. Taki człowiek zawsze dopnie swego – nie dość, że wiedział więcej od chłopów i potrafił to wykorzystać, to jeszcze jego szykowność i ambicje pisarza, pozwalają na to, by bez wysiłku terroryzować chłopów olśnionych jego „pańskością” i „edukacją”.
Mieszkańcy wsi cały czas wierzą w przeróżne zabobony i gusła, a lekarzami są znachorzy, którzy niejednokrotnie są nieskuteczni, a czasem nawet przywodzą swoich pacjentów do śmierci. Możemy to zauważyć w utworze Bolesława Prusa pt. „Antek”, gdzie siostra tytułowego bohatera – Rozalka poddana absurdalnej praktyce „wygrzania się w piecu” zostaje doprowadzona do śmierci. Działalność znachorską zauważamy również w „Chłopach” Reymonta, kiedy to do każdych poważniejszych przypadków niedomagań ludzkich wzywana jest znachorka Dominikowa, która dogląda nawet samego Borynę, po tym jak został ciężko ranny w sporze o Serwituty. Mimo że akcja tego utworu toczy się nieco później niż „Antka”, to jednak wśród ludności cały czas panują naleciałości pogańskie. Żyją w czasach chrześcijańskich, słuchają księdza, a mimo to nadal stosują sprzeczne praktyki, czego przykład można zauważyć obserwując przebieg święta zmarłych. Wieś jest także miejscem, gdzie rodzą się niezwykłe talenty. Gdyby nie ciemnota i panująca nędza , tytułowy bohater „Antka” byłby podporą matki, ale ponieważ nie umie pracować na roli, staje się pasożytem. Pod wpływem biedy, rodzice są szorstcy dla swych dzieci, nie rozumieją ich potrzeb i zmuszają je do ciężkiej pracy od najmłodszych lat, zapominając o choćby podstawowym wykształceniu, przez co wieś nie ma szans, by wyjść z zacofania.
W „Weselu” Wyspiańskiego przedstawiona jest przepaść między miejskimi inteligentami i wiejskimi „półgłówkami”. Podczas tytułowego wesela, próby wspólnego dialogu ujawniają nieprzekraczalne granice między mieszkańcami wsi i miasta. Inteligenci nie mają pojęcia o życiu na wsi, pytają o rzeczy związane z wiejskim życiem, ale w gruncie rzeczy nie dlatego, że ich to interesuje, ale chcą podtrzymać rozmowę, rozładować napięcie. Ci ludzie, podobnie jak i Pan Młody, są zafascynowani wsią, ponieważ zapanowała taka moda. Nie znają realiów wiejskiego życia i traktują wieś jako źródło natchnienia do tworzenia swoich dzieł. W ich pamięci są ciągle żywe wspomnienia z rzezi galicyjskiej, którą chłopi zgotowali ich przodkom, a które inteligenci chcieliby wymazać z pamięci, ponieważ psują im obraz wsi. Gdy zachodzi potrzeba wspólnej walki o dobro ojczyzny, chłopi i inteligencja nie umieją się zjednoczyć. Walka chłopów i inteligencji nie jest możliwa, ponieważ wiązałoby się to z wyrównaniem praw między tymi dwoma stanami, a tego mieszkańcy miasta przecież nie chcą. Inteligenci chcą przewodniczyć walce, ale nie są do tego gotowi. Więcej mówią, niż robią, chcąc w ten sposób zakryć wewnętrzną pustkę. Uważają, że wielka polityka nie jest dla chłopów, ponieważ są zacofani i nie mają pojęcia o walce. Jednak to nie mieszkańcy wsi są temu winni, tylko sami inteligenci, gdyż celowo utrzymywali przez wieki chłopów w nieświadomości, bo było im tak wygodnie. Pomijając kwestię zacofania, należy zauważyć niedojrzałość chłopów do jakiejkolwiek walki. Byle błyskotki są w stanie zająć ich uwagę na tyle skutecznie, że zapomną o swym zapale, który w rezultacie po raz kolejny okazuje się płonny. Można to zauważyć na przykładzie Jaśka, dla którego ważniejsza stała się czapka z pawimi piórami, dla której stracił pieczę nad złotym rogiem wzywającym do walki i zagubił go, przez co ludzie nie są w stanie walczyć, lecz trwają w nieustannym letargu – są obojętni na wszystko i nic im nie potrzeba.
W utworze Stefana Żeromskiego pt. „Przedwiośnie” możemy zaobserwować kontrast pomiędzy nędzą wsi i beztroskim życiem ziemiańskich dworów. Sytuację w Nawłoci obserwujemy oczami głównego bohatera powieści – Cezarego Baryki. Czułość i opieka ze strony całkiem obcych mu ludzi, mieszkańców dworku, na którym przebywał, zdziwiły go i wzruszyły zarazem. Jednak im dłużej przebywał na wsi, tym bardziej zauważał różnice między bogatymi dworkami w Nawłoci i biednymi chatkami w Chłodku. Przypominał sobie jak będąc w Rosji widział, buntujących się przeciw uciskowi ludzi, dlatego uważał, że i tutaj ludzie w końcu zbuntują się i do domów szlachty mogą wtargnąć tłumy biedoty, by upomnieć się o swe prawa. O ile w „Weselu” chłopi sprzeciwili się uciskowi szlachty, organizując bunt, o tyle w „Przedwiośniu” są całkowicie bierni, można przypuszczać, że trwają w swoistym uśpieniu, jednak trwa ono zbyt długo. Tych ludzi nie interesuje nic, poza własnymi interesami, zdobywaniem pożywienia czy sposobami uprawy roli. W swoich rozmowach i myślach nie wybiegali poza obszar własnej wsi, nie wspominając już o stolicy czy samej ojczyźnie. Ci ludzie nie są świadomi, że nie tylko mogą, ale i są do tego zobowiązani, by uczestniczyć w życiu publicznym swego państwa. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, jak dotrzeć do tych ludzi, którzy cały czas narzekają na swój los, ale nie zrobią nic w tym kierunku, by cokolwiek zmienić. Wszystkiemu winna była szlachta. Wyzyskując do maksimum chłopów, nie mówiła im wszystkiego, co ważne, a wręcz wmawiała często rzeczy nieprawdziwe, gdyż było jej tak wygodnie. Chłopi wierzyli i w rezultacie zdani byli na jej łaskę lub niełaskę. Z czasem pogodzili się ze swoją biedą i nauczyli się cierpieć i znosić to cierpienie w milczeniu. Dlatego nie mają pojęcia, że mogłoby im żyć się lepiej.
Podsumowując omówione przeze mnie widzenia wsi w literaturze można stwierdzić, że na wsi ludzie cały czas wierzą w najróżniejsze zabobony i gusła, a lekarzami są znachorzy, którzy niejednokrotnie, przywodzą swoich pacjentów do śmierci. Tutaj też rodzą się niezwykłe talenty, którym nie jest dane się rozwinąć. Wieś po reformie uwłaszczeniowej jest z pozoru samodzielna i ma własne instytucje samorządowe. Naprawdę jednak chłopi, nieświadomi swoich praw, pozbawieni opieki dziedziców, którzy stosują „zasadę nieinterwencji”, dostali się pod wpływ kanalii i łajdaków, którzy wiedzą więcej niż ciemni chłopi i są na tyle sprytni, że umieją wykorzystać tą wiedzę do swych niecnych zamiarów. Mieszkańcy Lipiec dzielą się według ilości posiadanej ziemi. Ci, którzy mają jej najwięcej, decydują o najważniejszych dla wsi sprawach. Konflikty uczuciowe i pokoleniowe skutecznie niszczą silne dotąd więzy rodzinne. Między wsią a miastem panują nieprzekraczalne granice. Powierzchowna fascynacja życiem wsi łączy się u inteligentów z miasta z całkowitą nieznajomością realiów życia wiejskiego. Zarówno chłopi jak i inteligenci nie dojrzeli jeszcze do tego, by się zjednoczyć w walce o wspólną przyszłość. Nędza wsi kontrastuje z beztroskim życiem ziemiańskich dworów. Jednak biedni chłopi nie robią nic, by poprawić swoją sytuację i nie interesuje ich nic poza własnymi sprawami.
Mimo wielu przeciwności i trudów życia na wsi tak bliskie obcowanie z naturą daje ludziom poczucie bezpieczeństwa. Codzienne. Proste zajęcia dają radość i szczęście. Bliski kontakt z naturą uczy, że przemijanie należy do porządku rzeczy i uwalnia od lęku przed śmiercią.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 11 minut