profil

Kartka z pamiętnika Antygony.

poleca 85% 369 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Sofokles

Dzień, w którym po raz pierwszy postanowiłam wystąpić wbrew prawu...

Nigdy nie sądziłam, że będę musiała uczynić, coś podobnego...Zawsze uważałam, że każdy ma prawo do godziwej śmierci i pochówku...Tymczasem, to, co uczynił Kreon, ojciec mego narzeczonego- król Teb, jest zaprzeczeniem wszystkich wyznawanych przeze mnie wartości...
- Antygono, siostro najmilsza...Wbrew zakazowi ty chcesz zwłoki naszego brata pogrzebać, Polinika?
- Tak! Brata mego- a jeśli nie zechcesz- także twojego! Ja zdrajcą nie będę!
- Biedna! A zakaz Kreona to niczym?
- On powinności mi wzbraniać nie może.
Ismeno...Siostro, ty jedna zostałaś mi w rodzinie...Jednakże muszę uczynić to, co serce nakazuje mi zrobić. Nie baczę na konsekwencje. Nie jest to istotne, co zrobi ze mną król, kiedy się dowie o moim postępku. Nie mogłabym żyć ze świadomością, że podczas mojego szczęśliwego życia z mężem, dusza najbliższej mi osoby nie może zaznać spokoju...
Nie taki los powinien spotkać Polinika...Pozostawienie niepogrzebanego ciała byłoby przeciwstawieniem się prawom boskim! A przecież Kreon nie posiada władzy nad niebiosami! Nie jemu powinno przypaść osądzenie duszy mego brata...Niech decyzja o Poliniku pozostanie w sprawiedliwych rękach nieśmiertelnych! Nie można karać zmarłego, wszak, czy istnieje coś gorszego od śmierci? Niech jego dusza spocznie tam, gdzie spocząć powinna, o resztę niech martwią się olimpijczycy...
- Biada nieszczęsnej! Jakże drżę o ciebie!
- O mnie się nie bój, o swój los się zatroszcz!
O siostro...Ile bym dała, abyś myślała o swoich najbliższych podobnie jak ja...Nie chciałam Cię zmuszać do niczego...Pragnęłam jedynie, abyś znała moje zamierzenia. Nie...Nie odwiedziesz mnie od tego...To już postanowione...
- Więc idź, gdyś pewna. Lecz krok twój niemądry...Chodź widać- kochasz prawdziwie swych drogich.


Dzień następny...Pochowanie Polinika...

Wszystko zaplanowałam. Pod osłoną nocy zakradłam się na miejsce, gdzie pozostawiono zwłoki na pożarcie dzikich zwierząt. Nie obawiałam się niczego. Myśl o ukojeniu bólu duszy mego brata dodawała mi sił. Wiedziałam, że bogowie mi sprzyjają...Czułam to w lekkim tchnieniu wiatru na policzkach. Nic się dla mnie wtedy nie liczyło poza pogrzebaniem umarłego.
W głębokiej ciszy nocnej, delikatnie, prawie bezszelestnie pochowałam ostatniego z męskich potomków mego ojca...
Nikt mnie nie widział.
Uklękłam przy nim...Był taki...Zimny, szary...Jego oczy...Szorstkość skóry...Nie płakałam. Nie miałam siły rozpaczać. Żal, jaki pozostał we mnie po śmierci ojca, niszczył moją osobowość...Nie mogłam pozwolić sobie na powtórne przeżycie tego samego...Kochałam ich wszystkich! Wybaczyłam im ich grzechy. Przecież to moja rodzina...Jak mogłabym postąpić inaczej...?
Zbliżał się zmierzch. Dopiero wtedy poczułam drżenie swego serca...Musiałam odejść...Zostawić go. Już nigdy nie miałam go zobaczyć. Czułam dziwne kłucie w piersi...Jednak głos rozsądku kazał mi się spieszyć.
- Polinejku...- Szepnęłam- Żegnaj...
Odwróciłam się. Nie chciałam okazywać bólu, który tkwił we mnie jak trucizna...Rozpacz...Żal....Nieważne, co zrobili moi bracia! Oni odeszli! Umarli! W świecie cieni obowiązują inne prawa! Ziemskim obowiązkiem jest pochowanie zmarłych...Boskim- osąd nad ich duszami. Kreon źle uczynił. Byłam dumna z tego, że sprzeciwiłam się jego niegodziwości. Naraziłam swoje życie...Jednak ocaliłam coś znacznie cenniejszego...prawo do szczęścia.

Ostatnie tchnienie....

Moje życie zbliża się ku zmierzchowi...Kreon znalazł winnego pochowania Polinejka...Nie baczył na sprzeciw ludu, który się za mną wstawił...Nawet Ismena mnie poparła. Jednak nikt nie może sprzeciwić się woli władcy...Według niego, prawo znajduje się w jego rękach...Może nim manipulować według własnej woli...
Nie będę się bronić. Według prawa postąpiłam niegodnie...jednak me serce wydaje się być dumne z siebie...Szanuję rozkazy króla...toteż jutro przyjdzie mi zginąć...


Dzień, w którym odchodzę, zostawiając szarą rzeczywistość poza sobą....

O Hajmonie...Moje serce od dawna należy tylko do Ciebie....Nie dane nam było dożyć spokojnej, wspólnej starości...Wybacz mi, że zostawiam Cię na tym świecie samego...Wiedz jednak, że duszą zawsze będę przy Tobie...Będę Cię wspierać i towarzyszyć Ci w twojej życiowej walce o szczęście...
Czuję, że słabnę...
Podwładni Kreona zamknęli mnie w ciemnej pieczarze...zaczyna brakować mi tchu...Ręce poczynają mi się trząść i nie mogę utrzymać w dłoni mego pióra...
Słyszę twój dech najmilszy...jesteś przy mnie...Dziękuję ci za twą wierność mnie straconej przez siostrzaną miłość do braci...
Żegnaj Ismeno...Wiedz, że nie mam ci za złe twego wahania się w sprawie pochówku naszego brata...Zrobiłaś tak, jak serce nakazało ci uczynić...Nie płacz po mnie...Nie mogłabym żyć na świecie, w którym więzy krwi nic nie znaczą...To byłoby wbrew mej naturze...
Nie myślałam, że tak wcześnie dołączę do mych najdroższych...Chciałam tu jeszcze tyle zrobić, zmienić tę rzeczywistość na inną, lepszą...

Zaczyna mi się kołować w głowie...Nie widzę już, czy piszę na papierze, czy może na kamieniu...Ostatni raz oglądam to miejsce...ostatni raz czuję twoją bliskość kochany...Nie rozpaczaj po mnie...bogowie będą dla nas łaskawi...Wkrótce dołączysz do mnie i będziemy razem...Razem z moimi braćmi i ojcem...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Teksty kultury