profil

Św. Franciszek

poleca 84% 3267 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Święty Franciszek urodził się w Asyżu pod koniec 1181 lub na początku 1182 roku, jako syn bogatego kupca Piotra Bernardone i jego żony Piki. Na chrzcie otrzymał imię Jan, które po powrocie ojca z podróży handlowej do Francji zostało zastąpione imieniem Franciszek. Imię to oznaczało (z włoskiego francese) francuski. Ojciec wybrał je, by utrwalić w imieniu syna całą pomyślną działalność handlową.

O dzieciństwie i wychowaniu Franciszka niewiele wiadomo. Święty nauczył się czytać i pisać w szkole parafialnej przy kościele św. Jerzego w Asyżu, a następnie uzupełnił swoje skromne wykształcenie elementami rachunku, poezji i muzyki. Zdobył także znikomą znajomość języka francuskiego i łaciny. Dokładnie i obszernie znał teksty biblijne, co było wynikiem uważnego uczestnictwa w liturgicznym życiu Kościoła. Piotr Bernardone z racji, że Franciszek miał kiedyś przejąć kierownictwo nad rodzinnym przedsiębiorstwem handlowym, bardzo dobrze przygotował go do zawodu kupieckiego.

Rodzina Franciszka była bardzo bogata. Zajmowała najwyższe miejsce w kupieckiej warstwie jego miasta rodzinnego. Do gromadzonego przez ojca złota młody Bernardone – oczko w głowie rodziców, miał nieograniczony dostęp. Rozkoszował się więc bogactwem. Większość czasu spędzał na hulankach, zabawach i uganiając się za dziewczynami. Nic dziwnego, że młodzież Asyżu garnęła się do niego. Franciszek uwielbiał fundować jedzenie i napoje licznej gromadzie przyjaciół. Z czasem został obwołany królem biesiad i młodzieży asyskiej. Rodzice jednak tolerowali z pobłażliwością jego książęce wydatki. Zwróćmy uwagę na to, że zawsze cieszyło Franciszka dzielenie się z wszystkimi tym, co posiadał. Nie znał chciwości, skąpstwa, ani przywiązania do dóbr materialnych.

Wielkim marzeniem Franciszka było rycerskie życie i wojny zapewniające mu wieczną sławę. W roku 1202 nadarzyła się dla niego niebywała okazja. Między Asyżem a sąsiednią Perugią wybuchła wojna. Oczywiście Franciszek i jego towarzysze stanęli do walki. Rychło jednak skończyła się świetna zabawa, a wojna odsłoniła swoje prawdziwe oblicze. Wskutek zwycięstwa Perugii niedoszły bohater wojenny dostał się do niewoli. W więzieniu zobaczył drugą stronę życia, której dotychczas nie znał. Wkrótce dotknęła go choroba i zaczęła się dokonywać jego wewnętrzna przemiana. Po roku Piotr Bernardone wykupił swojego syna. Słaby i wymizerowany Franciszek zaczął patrzeć inaczej na świat - wydawał mu się on obcy i inny. Po jakimś czasie jednak odzyskał równowagę, a zafascynowany nowymi snami o chwale, postanowił udać się do Apulii aby zdobyć tytuł rycerski. Podróż Franciszka, została przerwana w Spoleto niezwykłym wydarzeniem. Tak opisuje to br. Andrzej Zając:

„(...)podczas snu usłyszał głos:

- Franciszku, komu lepiej służyć: panu czy słudze?

Franciszek odpowiedział:

- Panu.

- Dlaczego więc dla sługi opuszczasz pana i księcia dla poddanego?

Franciszek nie namyślając się wiele, zapytał:

- Co chcesz, Panie, abym czynił?

- Wracaj do domu, tam zrozumiesz więcej”.

Zrozumiał wtedy, że wielkość, do której dąży nie jest tą wielkością, która jest mu przeznaczona.

Powrócił do Asyżu i znów spojrzał innymi oczyma na świat. Usunął się z towarzystwa przyjaciół, spędzając czas na długich modlitwach. Zmienił całkowicie swój stosunek do trędowatych. Jak wcześniej brzydził się chorymi, tak po nawróceniu własnoręcznie karmił, całował ich ropiejące rany. Franciszek wspomina o tym w swoim „Testamencie”: „Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć czynienie pokuty, że gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich, to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i potem, nie czekając długo, porzuciłem świat”. Franciszek ocenił tutaj ten czas przed przemianą. Nazwał go „byciem w grzechach”, czyli wyraźnie potępił całe swoje życie od dzieciństwa do momentu nawrócenia się.

Oprócz opieki nad trędowatymi Franciszek rozdawał w Asyżu jałmużnę, ofiarowywał ubogim majątek ojca. Mieszkańcy miasta byli zdumieni zachowaniem bogatego chłopca, który jeszcze niedawno zabawiał się w tawernach i uganiał za dziewczynami. Równie zaskoczeni jego postępowaniem byli rodzice. Ojciec nie mógł znieść tego, że jego syn trwoni pieniądze na biedaków.

Częstym miejscem modlitwy Franciszka był kościółek San Damiano. Tutaj właśnie Jezus przemówił do niego z krzyża. Franciszek czuł, że to naprawdę ukrzyżowany Chrystus. Zrozumiał wtedy to, że cierpienie z powodu nędzy i bólu zbliża człowieka do Chrystusa. Jezus powiedział Franciszkowi, żeby naprawił jego Kościół, bo chyli się ku upadkowi. To była odpowiedź na pytanie, które zadał w Spoleto. Ponieważ budynek był rzeczywiście zniszczony, Biedaczyna Boży zrozumiał słowa Jezusa dosłownie. Wziął ze sklepu ojca barwne sukna i sprzedał je. Otrzymane pieniądze zaniósł natychmiast księdzu pracującemu w tym walącym się kościele. Ten jednak nie przyjął pieniędzy, więc Franciszek wrzucił je do kościoła przez okno.

To, co uczynił Franciszek bardzo rozgniewało ojca. Postanowił więc postawić syna przed sąd i wydziedziczyć. Franciszek jednak za zachętą biskupa sam oddał cały majątek jaki jeszcze miał. Rozebrał się do naga, przyniósł ojcu odzienie i pieniądze, i złożył uroczyste oświadczenie: „Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumcie mnie. Aż do tej pory nazywałem moim ojcem Piotra Bernardone. Ponieważ jednak zdecydowałem się służyć Bogu, oddaję mu pieniądze, o które się niepokoił, i wszystkie szaty, które miałem z jego materiałów. Chcę od tej pory mówić w przyszłości: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, a nie: ojcze, Piotrze Bernardone” (T. Desbonnets: Relacja trzech towarzyszy). Ojciec wziął wszystko i odszedł. Wzruszeni asyżanie otoczyli Franciszka. Biskup wziął go w ramiona, okrył swoim płaszczem i pocieszając zapewnił, że odtąd będzie służył mu radą i pomocą. Franciszek po wyrzeczeniu się ojca, stanu społecznego i dóbr materialnych całkowicie wyzwolił się ze świata, definitywnie z niego wyszedł.

Swoimi czynami Franciszek poruszył cały Asyż. U jednych budził wstręt, a podziw u innych. Będąc w Porcjunkuli usłyszał Ewangelię o rozesłaniu apostołów i o ich ubóstwie. Po Mszy świętej poprosił kapłana o wytłumaczenie tego fragmentu. W jego świetle rozpoznał z radością własne powołanie i misję. Realizując dosłownie te wskazania, natychmiast przywdział nowy ubiór: tunika w formie krzyża, przepasana białym sznurem. Za pozwoleniem biskupa zaczął wtedy nawoływać do pokuty. Swoją postawą pobudzał wielu ludzi do refleksji nad swoim życiem. Przyłączyli się do niego dwaj szanowani asyżanie: szlachetnie urodzony i bogaty Bernard z Quintavalle oraz doktor prawa Piotr Catani. Później dołączali do nich inni młodzi ludzie. Grupę, której regułą było życie w posłuszeństwie, ubóstwie i czystości aprobował papież Innocenty III. Powstał pierwszy zakon Braci Mniejszych (franciszkanie). Z chwilą uzyskania od papieża pozwolenia na głoszenie pokuty przez niego i innych braci, Franciszek zaczął działalność apostolską. Przemierzył w ciągu przeszło piętnastu lat, od 1208 do 1224, większą część Włoch, odwiedził także między innymi Francję, Hiszpanię i Egipt.

Ważnym momentem w życiu św. Franciszka było otrzymanie stygmatów. Po podróżach misyjnych Franciszek spędzał wiele czasu na modlitwie. Przeżywał często wzniesienia mistyczne i dążył do podobieństwa z Ukrzyżowanym. Blisko uroczystości Podwyższenia Krzyża (14IX) ukazał mu się Chrystus i wycisnął na jego ciele żywe stygmaty Męki Pańskiej: otwarte i krwawiące rany, z cielesnymi gwoźdźmi o długich i zakrzywionych ostrzach, na rękach i stopach oraz w boku.



Święty Franciszek wyczerpany wielkim trudem apostolskim, cierpiący ból od stygmatów, na wpół niewidomy, zmarł 3 października 1226 roku. Franciszek w tych ostatnich chwilach życia cieszył się ogromnie, gdyż wiedział, że niedługo spotka się ze swoim Panem. Nie bał się śmierci, był na nią w pełni przygotowany. Naturalnie i spontanicznie narodziła się wtedy „Pieśń brata słońca”. W tej pieśni widzimy radość jaka przepełniała Świętego. Franciszek jest przykładem wielkiego nawrócenia. Z młodego, rozrzutnego „króla biesiad i młodzieży asyskiej” przemienił się w godnego podziwu „Biedaczynę Bożego”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut