profil

Stosunek współczesnego człowieka do śmierci i starości.

poleca 85% 369 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Śmierć fascynowała i zastanawiała ludzi od dawna. Pisali o niej poeci, medycy, filozofowie, przedstawiali malarze. Jednak dopiero w XX wieku, dzięki szybkiemu rozwojowi elektroniki, badania nad śmiercią odsłoniły trochę jej tajemnice. Czy jednak wraz z lepszym poznaniem istoty śmierci ludzie przestali się nią interesować?
W czasach współczesnych obserwuje się strach społeczeństw przed śmiercią,
czy nawet starością. Firmy kosmetyczne prześcigają się w tworzeniu preparatów zatrzymujących młodość, a farmaceutyczne leków wydłużających życie. Tendencja
ta zaczęła się rozwijać z taką intensywnością w latach 50. XX wieku. Wtedy też zaczęły
się kształtować na nowo kanony piękna ludzkiego: kobieta musiała być szczupła i wysoka, mężczyzna dobrze zbudowany. Te właśnie stereotypy spowodowały wzrost lęku przed starością.
W wiekach wcześniejszych hołdowano starzeniu się z godnością. Uważano, iż wraz z wiekiem przybywa mądrości i doświadczenia, a niszczenie powłoki zewnętrznej jest naturalną koleją rzeczy. Jednak wraz z rozwojem telewizji rozpoczęło się kreowanie ideałów piękną w osobach aktorów. Ludzie zaczęli dążyć do upodobnienia się do tych „nieśmiertelnie pięknych”. To napędziło z kolei przemysł kosmetyczny. W dniu dzisiejszym możemy w setkach tysięcy wyliczać kremy, balsamy, maseczki itp., które ujędrniają ciało, czy likwidują zmarszczki. Zauważmy, że do ich produkcji wykorzystuje się też coraz dziwniejsze środki, jak np. wyciąg z korzenia imbiru, miąższu wiśni, bursztyn czy sok pomarańczy.
Jak już wcześniej wspomniałam, sądzę, iż ten paniczny lęk przed starością jest głównie zasługą mediów. Reklamy, filmy, czy nawet prasa zasypują nas setkami obrazów idealnych ludzi: pięknych, młodych, zgrabnych, beztroskich. Środki masowego przekazu stwarzają pozory tego, iż jedynie ludzie młodzi potrafią cieszyć się życiem. A nie jest to przecież prawdą! Ten mit został stworzony jedynie dla potrzeb społeczeństw konsumpcyjnych, których coraz liczniejszy procent jest na świecie.
Bardzo zainteresowała mnie dyskusja, którą przed wakacjami zainicjowała stacja TVN. Jak słusznie zauważyli redaktorzy „Faktów”, znaczna większość reklam tworzonych obecnie pokazuje tylko ludzi młodych. To oni kupują telefony, jeżdżą na wakacje, gotują, sprzątają, pracują, bawią się. A gdzie podziali się ludzie po czterdziestce? Przecież oni nie wymarli w społeczeństwie! I na to zwrócono właśnie uwagę. Czy osoby starsze nie mają już prawa do wyjazdu na wakacje, czy rozrywki ?
Z lękiem przed starością łączy się strach przed śmiercią. Zaczyna on przyjmować już kuriozalne rozmiary. A mentalność ludzka ma to do siebie, że jeżeli czegoś się boi, to zaczyna to ignorować. Nie odwiedza się chorych w szpitalu, bo przecież po co oglądać cierpienie? Nie chodzi się na pogrzeby, bo to nieprzyjemne. A jeżeli już się jednak bierze udział w ostatnim pożegnaniu, to jest to jednak raczej powodowane chęcią pokazania się innym. Taki właśnie obraz ukazuje w swoim wierszu „Pogrzeb” Wisława Szymborska.
Co jednak powoduje ten paniczny strach przed śmiercią? Przecież potem czeka nas życie wieczne w krainie wiecznej szczęśliwości. Czy rzeczywiście więc warto się bać?
Wydaje mi się, iż głównym powodem strachu ludzi przed śmiercią jest to, że stanowi ona jedno z niewielu zjawisk, których natury nauka nie potrafi wyjaśnić. Wysuwa się pewne wnioski i hipotezy, lecz żadna z nich nie jest tak do końca pewna. Przykładowo: wielu ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną mówi o świetlistym tunelu. Osobiście wysłuchałam relacji dwóch osób, które były w tym stanie i oba opisy bardzo się pokrywały. Naukowcy wyjaśniają jednak, iż zjawisko to spowodowane jest reakcjami chemicznym zachodzącymi w obumierającym lub niedotlenionym mózgu.
Innym powodem obawy przed śmiercią jest to, iż przychodzi ona zwykle niespodziewanie. Nigdy nie wiemy, kiedy umrzemy. Będąc młodymi wydaje nam się, że mamy przed sobą całe życie. Snujemy plany, mamy marzenia. A przecież los może szybko przerwać nić naszego istnienia. O nagłości śmierci piszę m.in. Miron Białoszewski w wierszu „a to już”. Innym przykładem na nieprzewidywalność kolei losu splecionych ze śmiercią jest tragedia, która miała miejsce w Biesłanie, niecałe trzy miesiące temu. Nikt nie spodziewał się, iż takie wydarzenia mogą mieć miejsce. Podejrzewam, że żaden rodzic, który wysłał swoje dziecko 1. września do szkoły nigdy by nie pomyślał, iż coś takiego może się stać.
Kolejnym powodem strachu może być wstręt przed tym, co dzieje się z ciałem po śmierci. Procesy gnilne wywołują w wielu osobach obrzydzenie. Inni nie mogą nawet spojrzeć na zwłoki. A przecież jest to ten sam człowiek, co za życia. Tyle, że ustały jego procesy życiowe.
Próby zachowania cielesnej powłoki znane są od wieków. Wynikało to z wierzeń religijnych, czy zwykłych kaprysów. Lecz nigdy nie było to w takiej skali, jak obecnie. Każdy zakład pogrzebowy zatrudnia balsamistów. Niektórzy pokończyli nawet specjalne szkoły. Coraz modniejsza staje się również kremacja, jako sposób uchronienia przed gniciem i robactwem.
Myślę, iż lęk przed śmiercią wynika również z jej nieuchronności i nieodwracalności. W czasach, kiedy coraz więcej kalectw można „naprawić”, ona wciąż pozostaje „nieuleczalna”. Nawet takie sposoby, jak hibernacja nie gwarantują nieśmiertelności. Jest to metoda jeszcze niedoskonała pod wieloma względami. Ciekły azot, którego używa się do hibernacji powoduje, że w naczyniach krwionośnych tworzą się kryształki lodu, rozrywające je. A nanotechnologia nie jest jeszcze na takim poziomie, by umożliwić zszycie naczyń włosowatych.
Pomimo tego całego lęku, jaki człowiek ma przed śmiercią, ona wciąż fascynuje.
Jest to bardzo częsty motyw piosenek, np. Łez pt. „Czasami, ot tak”: „Wyobrażam sobie czasem, jakby to było skoczyć głową w dół. A obok mnie dwie czerwone, duże plamy, zwisające bezwładnie ręce na nich nożem cięte rany”, czy „Trochę wspomnień tamtych dni” tego samego zespołu oraz „Noc Komety” Budki Suflera, czy Bronze „Overture 1996”. Śmierć niejednokrotnie pojawia się też na obrazach. Przykładem takiej pracy może być „Expectant Angel”.
Jak wynika z wcześniejszych przykładów śmierć ma w dzisiejszych czasach dwie twarze: przerażającą, kojarzoną z w połowie zgnitym trupem, oraz fascynującą, nieraz ukazywaną w postaci pięknej kobiety z oczami pełnymi miłości. Który z tych obrazów jest prawdziwy? To zależy od każdego człowieka. Postrzeganie śmierci jest indywidualne i ma na nie wpływ wychowanie, wyznanie, osobiste doświadczenia. Lęku przed nią chyba nie pozbędziemy się nigdy. Jest to taki atawistyczny strach przed nieznanym. Czy słuszny, przekonamy się sami w momencie naszej śmierci.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie