profil

Zagadnienia przydatne do matury

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-21
poleca 83% 2885 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Mikołaj Rej Juliusz Słowacki Eliza Orzeszkowa Stefan Żeromski Adam Mickiewicz

1. Wybrane przykłady z mitologii inspiracją dla twórców różnych epok.
2. Motywy biblijne w znanych Ci utworach literatury polskiej
3. Dokonaj klasyfikacji literatury średniowiecznej oraz omów jej cechy charakterystyczne
4. Scharakteryzuj wzór "szlachcica poczciwego" nakreślony przez M. Reja
5. W jaki sposób Mikołaj Rej przedstawił społeczeństwo polskie XVI wieku w "Krótkiej rozprawie"?
6. Andrzeja Frycza Modrzewskiego propozycje "poprawy Rzeczypospolitej".
7. W jaki sposób pisarze odrodzenia wyrażali swoją troskę o przyszłość ojczyzny?
8. Problemy społeczne i narodowe w twórczości Wacława Potockiego.
9. Na przykładzie twórczości F. Karpińskiego omów sentymentalizm w literaturze polskiej
10. "Czucie i wiara" jako zasada romantycznego poznania. Ballada "Romantyczność" A. Mickiewicza manifestem poezji romantycznej.
11. Ludowość i prawdy moralne w II części "Dziadów" A. Mickiewicza
12. Obrazy martyrologii narodowej w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.
13. Społeczeństwo polskie w III części "Dziadów" A. Mickiewicza
14. Idea prometejska i mesjanistyczna w III części "Dziadów" A. Mickiewicza
15. Refleksje o własnej twórczości i zadaniach poety wobec narodu w utworach Juliusza Słowackiego: "Grób Agamemnona" i "Testament mój".
16. Opisy przyrody i ich funkcje w wybranych utworach romantycznych
17. Scharakteryzuj poglądy romantyków na rolę poezji i poety w życiu jednostki i narodu
18. Jak brzmiały główne hasła pozytywizmu i jakie odzwierciedlenie znalazły one w powieści E. Orzeszkowej - "Nad Niemnem"?
19. Stanisław Wokulski - romantyk czy pozytywista? Przyczyny klęski bohatera.
20. „Oda do młodości” Adama Mickiewicza i „Do młodych” Adama Asnyka - manifesty dwu pokoleń młodzieży polskiej
21. Na wybranych przykładach omów cechy liryki młodopolskiej.
22. W jaki sposób Wyspiański przedstawił w "Weselu" inteligencję i lud?
23. Sąd nad społeczeństwem polskim w "Weselu Wyspiańskiego." Stanisława
24. Funkcja mitu „szklanych domów” w „Przedwiośniu” St. Żeromskiego.
25. Losy młodego pokolenia w czasie II wojny światowej i ich poetycki wyraz w wierszach Krzysztofa K. Baczyńskiego

1. Wybrane przykłady z mitologii inspiracją dla twórców różnych epok.

Mitem, nazywa się dawną baśń lub opowieść o bóstwach i półlegendarnych bohaterach. Wiele narodów posiada własne mitologie - zbiory mitów. Najbardziej znaną i obszerną jest mitologia grecka. Grecy wyobrażali sobie bogów na podobieństwo ludzi - mieli więc bogowie wiele cech ludzkich i często ulegali ludzkim słabościom, choć byli nieśmiertelni i obdarzeni boską mocą. Człowiek był często zabawką w rękach bogów, ale też często nie chciał podporządkować się ich woli. Powszechny był w Grecji kult herosów , którzy często byli potomkami bogów i przewyższali innych ludzi siłą, odwagą i mądrością. Za herosów uznawali też starożytni ludzi wybitnych, którzy zasłużyli na pamięć i wdzięczność potomnych. Mityczne opowieści urzekały nie tylko Greków, ale po dziś dzień zachwycają też inne narody europejskie. Tłumaczono je na różne języki, a rzeźbiarze, malarze i pisarze czerpali z nich motywy do swej twórczości.
Humaniści w dobie odrodzenia pozostawali pod urokiem mitologii i wiele aluzji mitologicznych znajdujemy w ich utworach.
Czołowy polski humanista - Jan Kochanowski wielekroć sięgał do tej skarbnicy myśli. W "Odprawie posłów greckich" odwołał się do mitu o wojnie trojańskiej. Bezpośrednim źródłem stała się dla naszego poety "Iliada" - epos bohaterski Homera opowiadający o dziejach tej dziesięcioletniej wojny. Kochanowski posłużył się epizodem mówiącym o przybyciu poselstwa greckiego do Troi z żądaniem zwrotu porwanej przez Parysa pięknej Heleny - żony króla Sparty, Menelaosa. Stary król Troi - Priam zwołuje radę, która ma podjąć decyzję w sprawie zwrotu lub zatrzymania pięknej Greczynki. Parys przekupuje członków rady, dzięki czemu Helena pozostaje w Troi, lecz staje się to powodem długiej, wyniszczającej walki i wreszcie klęski Troi. Jan Kochanowski w tragedii "Odprawa posłów greckich" posłużył się tym motywem mitologicznym, lecz równocześnie pod maską Troi ukazał Polskę, zaś rada trojańska porównana została do sejmu polskiego. Stał się więc dramat Kochanowskiego głosem patrioty głęboko zatroskanego o przyszłość Polski. Prywata, brak poczucia odpowiedzialności za losy kraju, doprowadziły Troję do zguby. Przepowiednia Kassandry odnosi się nie tylko do jej ojczyzny.
Wiele elementów mitologicznych pojawia się także w innych utworach Jana Kochanowskiego. Prosi on mitologiczne muzy o natchnienie poetyckie, porównuje się do mitologicznego Proteusa - który dowolnie zmieniał swą postać, płacząc nad śmiercią córeczki Urszulki poeta poszukuje jej także w mitologicznych zaświatach. Do mitu arkadyjskiego (Arkadia - mitologiczna kraina wiecznej szczęśliwości, ładu i spokoju) nawiązuje nasz poeta w "Pieśni świętojańskiej o Sobótce". Wyraża w niej pochwałę osiadłego życia wiejskiego zapewniającego człowiekowi dostatek, spokój, szczęście.
Ten motyw arkadyjski odnajdujemy też w sentymentalnej sielance Franciszka Karpińskiego "Laura i Filon". Przeżyciom bohaterów towarzyszy piękna i stała natura oraz atmosfera wieczoru na wsi. Bardzo popularna stała się mitologiczna postać Prometeusza - tytana, który z miłości do ludzi wykradł bogom ogień i przyniósł go na ziemię. Nauczył ludzi posługiwania się ogniem, czym niepomiernie ułatwił im życie. Za ten śmiały czyn władca Olimpu - Zeus srogo ukarał śmiałka: drapieżne ptaki rozszarpywały wnętrzności Prometeusza, który został przykuty do skały. Tytan stał się symbolem poświęcenia i cierpienia dla dobra innych. Mit prometejski odnajdujemy w wielkim dramacie romantycznym A. Mickiewicza - "Dziady" cześć III. W "Wielkiej Improwizacji" Konrad, podobnie jak Prometeusz, buntuje się przeciwko Bogu uzasadniając swoją postawę słowami:

"Ja i ojczyzna to jedno,
Nazywam się Milijon - bo za milijony
kocham i cierpię katusze".

Żarliwa miłość do ojczyzny dyktuje Konradowi słowa buntu przeciwko Bogu, który obojętnie patrzy na męczeństwo narodu polskiego. Domaga się od Boga "rządu dusz", gdyż jest przekonany, że posiadając część Boskiej mocy, dzięki sile własnego uczucia, potrafiłby uszczęśliwić swój naród. Konrad nazywany jest polskim Prometeuszem, bo z postawy tego mitycznego bohatera przejmuje główne cechy: miłość do ludzi, bunt przeciwko Bogu oraz ofiarę i cierpienie.
Również Juliusz Słowacki chętnie sięgał po motywy mitologiczne, o czym świadczy jego utwór "Grób Agamemnona". Tytułowa postać była wodzem wojsk greckich pod Troją i poeta snuje refleksje na temat podobieństwa losów Grecji i Polski. Porównuje też siebie jako poetę z nieśmiertelnym Homerem. Do mitu prometejskiego powraca młodopolski poeta Jan Kasprowicz w hymnie "Święty Boże, Święty Mocny". Przyczyną buntu poety wobec Boga jest wszechobecne nieszczęście ludu, niesprawiedliwość społeczna powodująca obfitość "żalników łez".
Stefan Żeromski w powieści "Syzyfowe prace" nawiązał do mitu o Syzyfie, który nieustannie wtaczał na szczyt góry olbrzymi głaz. Było to zajęcie bezowocne, gdyż głaz staczał się z wierzchołka i mordercza praca Syzyfa stawała się niewykonalna. W tytule powieści Żeromskiego praca Syzyfa pełni funkcję metaforyczną i określa daremność wysiłków rusyfikacyjnych w stosunku do polskiej młodzieży. Marcin Borowicz - bohater powieści - prawie już uległ rusyfikacji, lecz wystarczyła recytacja "Reduty Ordona" przez Bernarda Zygiera, aby w sercu chłopca odżyły uśpione uczucia miłości do ojczyzny.
Piękny poemat Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego - "Niobe" odwołuje się do tragizmu matki, która opłakuje śmierć dzieci. Takich matek było w Polsce wiele po zakończeniu II wojny światowej. Również współczesny poeta Zbigniew Herbert chętnie nawiązuje do motywów mitologicznych, o czym świadczą wiersze: "Nike, która się waha" oraz "Apollo i Marsjasz". Pierwszy wiersz poświęcony jest młodziutkiemu powstańcowi warszawskiemu, który musi zginąć, choć nawet Nike - bogini zwycięstwa - posyła go na śmierć z wahaniem serca. Drugi wiersz nawiązuje do współzawodnictwa Marsjasza i Apollina w grze na flecie. Apollo wygrał pojedynek i pokonanego Marsjasza przywiązał do drzewa oraz odarł ze skóry. Kiedy cierpienia Marsjasza wywołują grozę i współczucie natury /słowik kamienieje, drzewo staje się "siwe zupełnie"/, Apollo czyści swój instrument. Poeta w wierszu potępia okrucieństwo i przemoc, które uosabia Apollo.
Związki naszej kultury i literatury z mitologią są bardzo ścisłe. Wiele określeń potocznych wywodzi się właśnie z tego źródła:
 pięta Achillesa - przenośnie: słaby, czuły punkt /Achilles mógł być śmiertelnie zraniony jedynie w piętę, gdyż matka - bogini Tetyda - kąpiąc swego synka w nieśmiertelnej wodzie Styksu, trzymała go za piętę i to miejsce nie zostało obmyte i nie zapewniło Achillesowi odporności na ciosy/.
 koń trojański - przenośnie: chytry podstęp /Grecy nie mogąc wygrać bitwy pod Troją posłużyli się podstępnym podarunkiem: drewnianym koniem pozostawionym pod murami miasta. Trojanie - nieświadomi podstępu - wciągnęli konia do miasta i świętowali zwycięstwo. Tymczasem pod osłoną nocy z konia wyszli wojownicy greccy, wezwali resztę wojsk i napadli na zaskoczonych Trojan/.
 stajnia Augiasza - przenośnie: sprawa zaniedbana, bałagan /Herakles otrzymał dwanaście niezwykle trudnych do wykonania zadań - jednym z nich było uprzątnięcie stajni Augiasza, która od 30 lat nie była oczyszczana/.

2. Motywy biblijne w znanych Ci utworach literatury polskiej.

"Biblia" i kultura oraz literatura antyczna są głównym źródłem kultury europejskiej, a więc i polskiej. Nazwa "Biblia" pochodzi od greckiego słowa i oznacza dosłownie: księgi. W dziele tym wyróżnia się "Stary Testament" i "Nowy Testament". "Stary Testament" powstawał na przestrzeni wieków: XIII p.n.e. - I n.e., a więc w ciągu około 1400 lat i miał wielu autorów, często anonimowych. "Nowy Testament" powstawał od 51 do 96 roku n.e., czyli w okresie 45 lat i autorzy byli współcześni sobie, często słowa Chrystusa przekazali Jego uczniowie. Wszystkie księgi obejmujące różne gatunki biblijne dzieli się tematycznie na: historyczne, mądrościowe i prorockie. "Biblia" kształtuje duchowe oblicze człowieka, który jest świadomy swej słabości, ale też i boskiej mocy, czuje się odpowiedzialny za siebie i innych. To wychowanie w wierze stało się podstawą światopoglądu twórców i często bywa inspiracją ich twórczości.
W literaturze średniowiecznej odnajdujemy wiele motywów biblijnych. Epoka ta kształtowała się pod olbrzymim wpływem Kościoła i rozprzestrzeniającej się religii chrześcijańskiej. Twórcami utworów literackich byli przeważnie duchowni. Popularnym gatunkiem stały się apokryfy nawiązujące do trzech motywów biblijnych: żywotu Matki Boskiej, dzieciństwa Chrystusa i ofiary krzyżowej na Golgocie. Średniowieczna literatura polska posiada bardzo obszerny zasób pieśni maryjnych - niezwykle wówczas popularnych. Propaguje też chrześcijańskie wzorce osobowe: ascety, rycerza walczącego z poganami oraz dobrego władcy wzorującego się na pasterzu Bożej owczarni. Model ascety zawarty jest w popularnych wówczas żywotach świętych, do których zalicza się anonimową "Legendę o św. Aleksym". Postać świętego posiada cechy godne naśladowania: miłowanie Boga, zdolność do poświęceń, wyrzekanie się dóbr materialnych. Również rycerz Roland z "Pieśni o Rolandzie" posiada cechy, które powinien kształcić w sobie każdy mężczyzna noszący miecz: odwagę, siłę, gotowość do poniesienia śmierci w imię słusznej sprawy. Portret dobrego i bogobojnego władcy przekazał nam Gall Anonim w "Kronice", w której zawarł charakterystykę Bolesława Chrobrego i dalszego jego następcy - Bolesława Krzywoustego.
Epoka odrodzenia "odkryła" kulturę i literaturę antyczną i zachłysnęła się ich pięknem. Twórcy tej epoki dali jednak wyraz także treściom biblijnym. Głęboka wiara tchnie z dziękczynnej pieśni Jana Kochanowskiego "Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary". W innej pieśni ten sam poeta poucza, że "A jeśli komu droga otwarta do nieba - Tym, co służą Ojczyźnie". Sens tych słów jest odbiciem spojrzenia na świat i los ludzki przez pryzmat wiary, która każe człowiekowi troszczyć się o los drugiego człowieka - brata, bo wszyscy są dziećmi jednego Boga - Ojca.
Literatura polska okresu Baroku chętnie wracała do tematyki biblijnej i stąd tak częsty w niej motyw śmierci, przemijania. W biblijnej "Księdze Koheleta" autor snuje rozważania nad sensem życia ludzkiego. Refren "marność nad marnościami" jest odpowiedzią na pytanie o szczęście; nie zapewnia go ani bogactwo, ani rozkosz, ani mądrość. Człowiek poddany jest prawu przemijania. Motyw ten odnajdujemy w wierszach Daniela Naborowskiego: "Marność" oraz "Krótkość żywota".
"Dziady" A. Mickiewicza wyrosły także z głębokiej wiary poety. Ukochaną i umęczoną ojczyznę porównuje on do Chrystusa. Odpowiednikiem Heroda staje się car, lata prześladowań Polaków zestawione są z męką Jezusa, krzyżem są trzy państwa zaborcze. Zmartwychwstanie Chrystusa jest dla poety zapowiedzią zmartwychwstania Polski. Również "Hymn" J. Słowackiego rozpoczynający się od słów "Bogarodzico, Dziewico! Słuchaj nas, Matko Boża..." nawiązuje do pierwszej pieśni polskiej, która stała się hymnem narodowym. W utworze odnajdujemy wiarę poety w miłość Matki Bożej do walczących o wolność Polaków i gorącą prośbę, aby wyjednała Ona Boże błogosławieństwo dla powstańców.
Jezus, Maryja i Józef oraz wiele innych postaci biblijnych stanowią w naszej literaturze wzory pracowitości. Pochwałę pracowitości i naganę lenistwa znajdujemy w wielu utworach różnych epok i autorów. Pracę sławią: Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Ignacy Krasicki, Adam Mickiewicz, Maria Konopnicka i wielu innych twórców literatury. Wzorami pracowitości stają się postacie bohaterów powieści: "Nad Niemnem", "Chłopów", "Nocy i dni".
Częsty w naszej literaturze jest także motyw Sądu Ostatecznego, do którego nawiązuje Jan Kasprowicz w katastroficznych hymnach. Zygmunt Krasiński w "Nie - Boskiej komedii" nawiązuje do "Apokalipsy" stwierdzając, że ostatnie słowo historii ludzkiej należy do Chrystusa. Pankracy po odniesionym zwycięstwie wyznaje: "Galilae , vicisti!" (Chryste, zwyciężyłeś!). Do motywów biblijnych i wiary chrześcijańskiej odwołuje się bardzo często powstańczy poeta Krzysztof Kamil Baczyński, który z pokorą i ufnością gotów jest ponieść śmierć dla ojczyzny, choć tak bardzo kocha życie. Władysław Broniewski w wierszu "Romantyczność" nawiązuje do motywu Męki Pańskiej zestawiając ten tragiczny obraz z życiem i śmiercią Ryfki - żydowskiej dziewczynki.
Podobnie jak z literatury antycznej, tak i z "Biblii" wiele określeń weszło do języka potocznego:
 nosić swój krzyż - przenośnie: cierpieć,
 pocałunek Judasza - podstępne skazanie kogoś na cierpienia,
 apostoł - głosiciel.

3. Dokonaj klasyfikacji literatury średniowiecznej oraz omów jej cechy charakterystyczne.

Polska literatura średniowieczna pozostawała pod silnym wpływem Kościoła. Wiąże się to z przyjęciem chrześcijaństwa w 966 roku. Wcześniej pogańscy Polacy obywali się bez pisma (podobnie jak większość narodów europejskich). Pismo pojawiło się na naszych ziemiach wraz z duchownymi, którzy władając łaciną, starali się przystosować ten alfabet do wyrażenia polskich głosek, co było bardzo kłopotliwe(w jęz. łacińskim nie ma odpowiedników dla głosek takich, jak: ą, ę, ś, ź, ć, ż, dz, cz, sz, c).
Pierwsze księgi były pisane ręcznie na pergaminie , dopiero pod koniec XV w. powstał pierwszy w Polsce młyn papierniczy. Książki więc były drogie i praktycznie niedostępne dla ogółu społeczeństwa. Niewielu ludzi - poza duchownymi - posiadało umiejętność czytania i pisania. Jedną z głównych cech literatury średniowiecznej jest jej dwujęzyczność. Początkowo pisano niemal wyłącznie po łacinie, później coraz częściej w języku polskim. Drugą znamienną cechą tych utworów jest ich religijność - podporządkowanie nauce chrześcijańskiej.
Wielką popularnością cieszyły się żywoty świętych zaliczane do utworów parenetycznych (podających wzór do naśladowania). Średniowieczny człowiek, chcąc zasłużyć sobie na zbawienie, starał się wzorować na swoim patronie. Gatunek ten reprezentuje "Legenda o św. Aleksym" opisująca życie świętego. Pochodził on z możnego rodu w Rzymie, miał bogobojnych rodziców. W dniu ślubu pozostawił małżonkę, aby wyruszyć w świat i poświecić się służbie Bożej. Kosztowności zabrane z domu rozdał biednym i duchownym, sam siedział w obcym kraju pod kościołem modląc się, cierpiąc głód i zimno. Ofiara ta była miła Matce Boskiej, która schodząc z obrazu nakazywała klucznikowi otwarcie drzwi kościoła i wpuszczenie do środka modlącego się Aleksego. Wkrótce rozeszła się wieść o świętości obcego przybysza, więc Aleksy postanowił ruszyć dalej w świat. Jednak Boża opieka skierowała go do kraju rodziców. Aleksy nie chciał zostać rozpoznany, w domu swych rodziców siedział pod schodami dla służby przez 16 lat. Wylewano na niego pomyje, cierpiał różne upokorzenia. Kiedy zmarł, rozdzwoniły się dzwony w całym Rzymie, a ciało zmarłego miało moc uzdrowicielską. Zmarły trzymał w zaciśniętej dłoni kartkę, lecz dłoń mogła otworzyć tylko jego żona, żyjąca w czystości. Tak się stało i dopiero z zapisu na zwitku papieru wszyscy dowiedzieli się, kim był człowiek, który bogactwo, szczęście małżeńskie i rodzinne poświęcił Bogu.
Wielką popularnością cieszyły się też utwory apokryficzne, czyli opowiadające o życiu Rodziny Świętej, a także zbiory modlitw, pieśni, przekłady "Biblii". Oczywiście, ze względu na wysoki koszt takich książek, były one własnością klasztorów lub osób bardzo bogatych. Spośród zachowanych polskich rękopisów średniowiecznych najcenniejszymi są: "Kazania Świętokrzyskie" pochodzące z XIII - XIV w, "Psałterz floriański" przeznaczony dla królowej Jadwigi i pochodzący z przełomu XIV / XV wieku oraz "Biblia królowej Zofii" tłumaczona w połowie XVw dla ostatniej żony Władysława Jagiełły.
Kolejną cechą literatury średniowiecznej jest jej anonimowość. Autor nie podpisywał swego dzieła, gdyż Bóg wiedział, komu zawdzięcza ten utwór, zaś dbałość o sławę rozumiana była jako przejaw pychy. Z tego powodu nie znamy wielu autorów i historycy literatury łamią sobie głowy nad ustaleniem narodowości autora, jego pochodzenia, nazwiska.
Chrześcijaństwo propagowało także świeckie wzorce osobowe - nie wszyscy zdolni byli naśladować świętych i ascetów (ludzi dobrowolnie umartwiających się). Świeckim wzorcem był rycerz chrześcijański. Postać taką ukazała nam "Pieśń o Rolandzie". Bohater utworu posiadał cechy: waleczność, męstwo, wierność władcy i Kościołowi, dbałość o cześć i honor, żądzę wojennych przygód i płynącej z nich sławy. Innym wzorcem świeckim był dobry władca - król, książę, którego wizerunek ukazywał Gall Anonim w "Kronice". Jest nim Bolesław Chrobry posiadający takie główne cechy, jak: sprawiedliwość, rycerskość, wielkoduszność i życzliwość w stosunku do poddanych.
Bardzo ważnym utworem w tej epoce jest pierwsza pieśń polska "Bogurodzica". Ma ona charakter religijny, gdyż treścią jej jest prośba do Matki Boskiej o wstawiennictwo u Chrystusa i zapewnienie wiernym dostatku w życiu doczesnym oraz ułatwienie drogi do bram raju. Pieśń ta szybko zdobyła sobie olbrzymią popularność, stała się pieśnią śpiewaną podczas wyjątkowych chwil dla narodu, aż urosła do rangi hymnu narodowego.
Od XV wieku do literatury średniowiecznej zaczynają przenikać coraz częściej akcenty świeckie. Ludzie troszczą się o własne zbawienie po śmierci, lecz chcieliby także życie ziemskie, doczesne przeżyć w spopsób jak najbardziej pełniy. Życie to niesie obfitość problemów różnej natury i trzeba wobec nich zająć jakieś stanowisko. W utworze (anonimowym) "Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią" pojawia się popularny średniowieczny motyw "danse macabre" (taniec śmierci), czyli śmierci "tańczącej" z przedstawicielami wszystkich stanów. Okrutna, lecz sprawiedliwa śmierć wypowiada krytykę uprzywilejowanych ludzi: duchownych, sędziów, kupców. Autor oczywiście nie odważył się podpisać pod tak radykalnym tekstem, a na wszelki wypadek słowa krytyki włożył w usta śmierci. Utwór ma formę dialogu - bardzo popularną w tej epoce.
Innym utworem łączącym tematykę religijną ze świecką jest wiersz "O zachowaniu się przy stole". Autor bał się ulec pragnieniu okrycia się sławą, lecz z drugiej strony było ono tak silne, że nazwisko swoje wplótł w tekst prośby skierowanej do Boga - po prostu przedstawił się Stwórcy słowami: "Słota, grzeszny sługa twój...". Wspomniany autor rozpoczął wiersz wykazaniem, że na stole znajdują się dary Boga, więc człowiek powinien uszanować to miejsce. Dalej następują wskazówki i zalecenia: nie należy przepychać się przy stole, trzeba nakładać małe porcje i ewentualnie potem sobie dobierać, należy wcześniej umyć ręce, a nawet - okazywać szacunek kobietom. To ostatnie zalecenie Słota tłumaczy faktem, że Matka Boska też jest kobietą i cześć oddawana Jej, spływa na wszystkie przedstawicielki tej płci. Wiersz można uznać za pierwszy polski podręcznik savoir vivre'u (dobrych manier).
Całkowicie świecki charakter posiada - znów anonimowa - "Satyra na leniwych chłopów". Autor - z pewnością szlachcic - narzeka w niej na "chytrych" chłopów, którzy bardzo opieszale wykonują obowiązki pańszczyźniane: używają do pracy chorych wołów, niszczą narzędzia, korzystając z braku nadzoru wylegują się w krzakach. Rozgoryczony autor stwierdza, że słyszy się tu i ówdzie głosy współczucia dla biednych chłopów, ale są oni niesolidni w pracy, przebiegli, mało wydajni. Utwór świadczy o żywym już konflikcie społecznym na polskiej wsi, a był to koniec XV wieku.
Literatura średniowieczna - jak widać - była bardzo różnorodna, zarówno w treści, jak i w formie utworów.

4. Scharakteryzuj wzór "szlachcica poczciwego" nakreślony przez M. Reja.

Mikołaj Rej słusznie został nazwany "ojcem literatury polskiej". Jego dzieła są oryginalne, bo odbija się w nich życie narodu, zaś utwory adresowane są do przedstawicieli tego narodu. Czytała go przede wszystkim szlachta - wówczas była to warstwa dominująca w kraju i mająca decydujący wpływ na losy ojczyzny. Bolało Reja, że Polacy gardzą swym językiem i nie mają literatury narodowej. Nie zadbali o jej rozwój ludzie uczeni, którzy pokończyli uniwersytety włoskie, więc sam porwał się do tego czynu rzucając hasło:

"A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!"

Pisał językiem dosadnym, obrazowym, wziętym z żywej mowy współczesnej szlachty. Łatwość pisania miał ogromną, zarówno prozą, jak i wierszem. W utworach swych występował głównie jako nauczyciel narodu polskiego. Był człowiekiem głęboko religijnym - pragnął serca swoich czytelników zwrócić ku Bogu i równocześnie - jako gorliwy zwolennik reformacji - wystąpił do walki z instytucją Kościoła. Prostym językiem opowiedział w "Postylli" o życiu Chrystusa i wyjaśnił zasady moralności chrześcijańskiej. W pismach świeckich Rej uczył czytelników, jak spełniać obowiązki względem Boga, ojczyzny i człowieka. Najobszerniejszym utworem wierszowanym Reja jest poemat dydaktyczny "Wizerunek własny*(własny - w znaczeniu: dokładny) żywota człowieka poczciwego". Wiele miejsca poświęca w nim autor Bogu, naturze i człowiekowi. Dowodzi, że człowiek ma prawo dążyć do szczęścia, lecz polega ono nie na bogactwie, a na cnocie (życiu w zgodzie z zasadami moralnymi). Z poglądu, że jedynie cnota stanowi o wartości człowieka, płynie pogląd Reja na szlachectwo. O nim stanowi nie bogactwo, herby, zasługi przodków, lecz własna cnota i jedynie osobiste zasługi. W "Wizerunku" oburza się też Rej na huczne biesiady, pijaństwo, przepych w strojach i urządzeniu domów, obojętność na losy i problemy ojczyzny. Pod koniec życia napisał Rej obszerne dzieło pt. "Zwierciadło". Składa się ono z kilku części pisanych bądź prozą, bądź wierszem, zaś najobszerniejszą i najciekawszą częścią jest "Żywot człowieka poczciwego". Wyraził w niej naukę płynącą z różnych źródeł: z własnych wcześniejszych pism oraz utworów rzymskich filozofów (Seneki, Cycerona), a także z dzieł znanego ówcześnie humanisty niemieckiego Lorichiusa.
"Żywot człowieka poczciwego" składa się z trzech ksiąg. Pierwsza odnosi się do młodości szlachcica (wychowanie, nauka), druga omawia wiek średni "człowieka poczciwego", zaś trzecia księga mówi o starości.
Mikołaj Rej zaleca, aby karmić dziecko potrawami prostymi i ubierać skromnie. Główny nacisk należy położyć na wychowanie dziecka zgodne z zasadami moralności. Zasady te najlepiej wszczepiać poprzez dobry przykład. Nie zaleca Rej uczenia dziecka gramatyki, logiki, arytmetyki, które nie są w życiu przydatne, a nawet szkodzą zdrowiu (zbytnie zaczytanie i zamyślenie może prowadzić do omdlenia!). Kiedy dziecko podrośnie, powinno się uczyć jazdy konnej, zabaw z włócznią lub kopią, dobrze też pogawędzić i pożartować w towarzystwie (byle nie "opiłym"). Takie to miał zdanie o nauce nasz pierwszy humanista. Nawet nie wspomniał o szkołach publicznych czy uniwersytetach! Zaleca dalej wyjazdy zagraniczne, aby "przypatrzyć się onym pięknym, poważnym a statecznym sprawom ludzkim... bawić się poczciwymi sprawami ludzkimi a naukami potrzebnymi...". Po powrocie do domu młody szlachcic powinien odbyć praktykę: albo na dworze wielkopańskim, albo - co lepiej - w wojsku. Potem powinien wracać do domu i żyć poczciwie.
W drugiej księdze - omawiającej wiek średni - radzi, aby szlachcic osiadł na roli i ożenił się z kobietą równą sobie majątkiem i stanem. Jednak wiodąc szczęśliwe życie rodzinne i gospodarując na roli, nie powinien zapominać o swojej ojczyźnie. Najpiękniejszą służbą krajowi jest piastowanie godności posła ziemskiego. Trzeba być wtedy cnotliwym i bacznym, aby nie utracić szacunku braci szlacheckiej. Dalej wylicza Rej przymioty, które mają zdobić szlachcica: przestrzeganie prawdy, sprawiedliwości, rozsądku - w takim sąsiedztwie znajdują się i pozostałe cnoty. Do wad zalicza autor przede wszystkim "sprośne łakomstwo" (chciwość gorsza i w ogóle mienia) i płynące z niego zamiłowanie do wystawności i zbytku, pijaństwo (napiętnował je szczególnie), "szarą pychę" (szczycenie się swym bogactwem, patrzenie z góry na uboższych) i na koniec gniew ("popędliwość").
Trzecia księga mówi o starości szlachcica i jest najmniej ciekawa. Autor dowodzi, że starość nie jest nieszczęściem, a nawet ma swoje powaby, zaś człowiek cnotliwy nie potrzebuje lękać się śmierci.
Mikołaj Rej podkreślał w swych utworach, że służba ojczyźnie jest zaszczytnym obowiązkiem szlachcica, choćby przyszło i życie dla tej sprawy poświęcić. Sam - będąc rozmiłowanym w gospodarowaniu na roli - zalecał to zajęcie innym szlachcicom i wyliczał pożytki z niego płynące. Człowiek poczciwy - zdaniem Reja - to szlachcic będący dobrym Polakiem, wzorowym gospodarzem; szanowanym dla swych przymiotów towarzyszem.

5. W jaki sposób Mikołaj Rej przedstawił społeczeństwo polskie XVI wieku w "Krótkiej rozprawie"?

"Krótka rozprawa" jest jednym z pierwszych utworów Mikołaja Reja (napisał ją licząc 38 lat, ale też twórczość rozpoczął już w wieku dojrzałym). Utwór wydany został w roku 1543, a był to rok wyjątkowy: ukazało się w nim też dzieło M. Kopernika "O obrotach sfer niebieskich" oraz broszura A. Frycza Modrzewskiego "Łaski, czyli o karze za mężobójstwo".
"Krótka rozprawa" jest najlepszą satyrą polską XVI wieku. Posiada formę dialogu między przedstawicielami trzech warstw społecznych: szlachty, duchowieństwa i chłopów reprezentowanych przez Pana, Plebana i Wójta. Pan i Wójt sarkają na próżniactwo, a zwłaszcza na chciwość księży obdzierających parafian. Pan zgorszony jest, że ksiądz zaniedbuje swe obowiązki: msze są krótkie, mało w nich śpiewów, jeśli są, to każdy śpiewa na własną nutę. Msze poranne - tzw. jutrznie są rzadko odprawiane, bo ksiądz smacznie śpi. Księża nie dają sami dobrego przykładu, lecz mimo to wytykają swoim parafianom drobne przewinienia i straszą sądem ostatecznym. Do krytyki tej przyłącza się Wójt dodając, że chłopstwo czuje się bezradne wobec opieszałości i chciwości księży. Z kazań wynika, że najważniejszym obowiązkiem chłopa wobec Boga jest składanie obfitych dziesięcin i innych danin. Pan dalej wytyka duchownym odpusty, w czasie których kościół i ołtarz zamieniają się w targowisko i stragany: biegają po nich prosiaki, kury, liczone są jajka i inne dary. Parafianie zamiast modlić się i odprawiać pokutę, przynoszą do kościoła dary, a potem - pewni odpuszczenia grzechów - piją, krzyczą i śpiewają. Zaatakowany Pleban broni się jak może obwiniając szlachtę. Wytyka sędziom i urzędnikom zdzierstwo i łapownictwo, posłom i senatorom - prywatę. Szlachta zasiadająca w urzędach myśli tylko o własnych korzyściach, tylko jeden na stu kieruje się praworządnością. Sędziowie są przekupni, więc nie może być mowy o sprawiedliwych wyrokach. Urząd sędziego przynosi szlachcicowi więcej korzyści niż posiadanie pól i lasów. Straszne wieści przychodzą z sejmu, który obradując po kilka tygodni, nie może ustalić stanowiska w ważnych sprawach narodowych. Brak zgody i oczekiwanie jak największych korzyści osobistych paraliżują działanie sejmu. Posłowie, myśląc tylko o sobie, zupełnie zapominają o Rzeczypospolitej. Na koniec głos zabiera Wójt (przedstawiciel chłopstwa), który skarży się na marny los swego stanu. Chłop jest wyzyskiwany z każdej strony:
"Urzędnik, wójt, sołtys, pleban -
Z tych każdy chce być nad nim pan."

Nie dość, że obarczony jest pańszczyzną i wieloma innymi powinnościami na rzecz pana, to jeszcze musi oddać księdzu dziesięcinę. Ksiądz przeistacza się w urzędnika, który zawsze tak policzy, że największa kopa zboża na polu jest tą dziesiątą, więc należy się jemu. Tłumaczenie, że jest to ofiara dla Boga powoduje, że chłop zastanawia się, co Bóg robi z tak wielką ilością płodów. Chłop cierpi taki wyzysk, że nie żal mu umierać. Następnie, Pan do spółki z Wójtem, wymyśla na zbytki szlachty, która wiele pieniędzy trwoni na wymyślne potrawy, trunki i stroje. Jest więc "Krótka rozprawa" zjadliwą satyrą na księży i szlachtę, zaś autorem jej jest szlachcic!
Rej zdawał sobie sprawę z niepopularności takiego stanowiska wśród szlachty i kleru. Jego radykalizm społeczny był zbyt ostry i obawiał się ataków na siebie, więc utwór wydał pod pseudonimem. Opowiedzenie się Reja po stronie wyzyskiwanych nadmiernie chłopów nie mogło spodobać się braci szlacheckiej i duchowieństwu. Autor jednak pragnął ograniczyć ten wyzysk, uświadomić warstwom uprzywilejowanym, że chłopstwo nie może podołać tak wielkim ciężarom. Oczywiście Rej był przekonany o wyższości stanu szlacheckiego nad chłopskim, ale oburzała go niegodziwość chciwych panów. Sam będąc szlachcicem starał się stworzyć chłopstwu godziwe warunki życia i pracy: we własnych dobrach wprowadził czynsz pieniężny, a pańszczyzna ograniczała się do niewielu zaledwie dni pracy chłopa w roku. Było to stanowisko wyjątkowe, bo ogół szlachty bez skrupułów wyduszał z chłopów "ostatnie poty".
"Krótka rozprawa" jest więc utworem radykalnym w głoszonych poglądach - tego radykalizmu brak już w późniejszych utworach Reja. Pozostał on jednak wierny swej zasadzie umiarkowania, bo w jednym z ostatnich utworów - "Zwierciadle" - chciwość uznaje za największą plamę na honorze szlachcica.

6. Andrzeja Frycza Modrzewskiego propozycje "poprawy Rzeczypospolitej".


Żywy ruch religijny ogarnął Polskę w XVI wieku. Zaowocował nie tylko rozwojem umysłowym wielu ludzi, ale też przyczynił się do uszlachetnienia ich uczuć i do przejęcia się zasadami moralności chrześcijańskiej. Jednym z takich ludzi był Andrzej Frycz Modrzewski. Stał się on najbardziej gorliwym rzecznikiem sprawiedliwości chrześcijańskiej w naszym kraju - a nawet w Europie. Zdobył gruntowne wykształcenie w Akademii Krakowskiej oraz na uniwersytecie w Wittenberdze, podróżował po Europie na dłużej zatrzymując się w Norymberdze, Paryżu, Bazylei. Uzyskał niższe święcenia kapłańskie, był sekretarzem króla Zygmunta Augusta, gdyż władca wysoko cenił jego niepośledni umysł i kryształowy charakter. Najbardziej bolała Modrzewskiego niesprawiedliwość społeczna, więc od poruszenia tego problemu rozpoczął swą działalność społeczną i publicystyczną. Pierwszym głosem jego rozumu i serca była łacińska broszura "...Łaski, czyli o karze za meżobójstwo". Posłużył się tu autorytetem powszechnie szanowanego i zmarłego rok wcześniej Hieronima Jarosława Łaskiego. Była to jakby mowa zza grobu męża wielkiego rozumu, który domagał się przestrzegania sprawiedliwości chrześcijańskiej. Jakaż to kara obowiązywała więc za mężobójstwo (czyli zabicie człowieka - męża, mężczyzny)? Otóż - jeżeli zabitym był szlachcic, zaś zabójcą nieszlachcic (chłop, mieszczanin) - wówczas zabójca karany był rocznym więzieniem i karą pieniężną w wysokości 120 grzywien (ogromna suma!). Jeżeli natomiast zabójcą był szlachcic, a ofiarą nieszlachcic, zabójca płacił tylko 10 grzywien i od więzienia był wolny. Ile więc warte było życie chłopa lub mieszczanina dla szlachcica? 10 grzywien! Praktycznie chłop za zabójstwo szlachcica płacił życiem lub dożywotnim więzieniem, bo sumy 120 grzywien nie był w stanie zapłacić. Przeciwko tej rażącej niesprawiedliwości prawa wystąpił Modrzewski domagając się, by kara za zabójstwo była jednakowa dla wszystkich zabójców - bez względu na pochodzenie zabójcy i zabitego. To okrutne prawo poddał Modrzewski krytyce jeszcze raz w następnej broszurze, w której wypowiadał się już we własnym imieniu. Były to jednak "głosy na puszczy", gdyż ogół szlachty nie mógł mu darować, iż śmiał uczyć, że mieszczanin i chłop jest ulepiony z tej samej gliny, co szlachcic.
Szeroki i wszechstronny program reform zawarł Modrzewski w obszernym dziele pisanym po łacinie (aby i cudzoziemcy mogli je czytać) pod tytułem "O naprawie Rzeczypospolitej". Składa się ono z 5 ksiąg noszących kolejno tytuły: "O obyczajach", "O prawach", "O wojnie", "O Kościele", "O szkołach”. Trzy główne uczucia ożywiają to dzieło: gorąca miłość Jezusa Chrystusa, ojczyzny i człowieka. Autor dowodzi, że nauka Chrystusa nakazująca kochać Boga oraz bliźniego swego jak siebie samego, odnosi się nie tylko do jednostek, ale też do całych społeczeństw, narodów. Gdyby ludzie przestrzegali tej nauki i obyczajów, zbędne byłyby prawa. Jako, że podstawą moralności jest dobre wychowanie młodzieży, Modrzewski zalecał kształcenie charakteru dziecka w duchu chrześcijańskim. Wychowanie moralne winno być uzupełniane kształceniem umysłu dziecka i młodego człowieka. Nauka i przestrzeganie zasad moralności mają uczynić z pacholęcia człowieka wartościowego, rozumnego, szlachetnego, dobrego obywatela swego kraju. W księdze "O prawach" powraca autor jeszcze raz do kwestii nierówności ludzi wobec praw. Nie jest aż tak radykalny, aby domagać się całkowitego równouprawnienia. Rozumie, że chłop lub mieszczanin nie może być na przykład posłem czy senatorem (chyba, że został nobilitowany w uznaniu osobistych zasług i dobrych obyczajów). Jednak surowsze kary dla nieszlachciców za różne przestępstwa (w tym - zabójstwo) są jawną niesprawiedliwością. Jakże wymagać od chłopa czy mieszczanina, który nie był kształcony i starannie wychowywany, aby brzydził się zbrodnią bardziej niż szlachcic, któremu zasady moralności i wiedzę przekazuje się przez wiele lat? Jeżeli zabójca ma być bardziej świadomy całej ohydy zbrodni, to bardziej należy oczekiwać tej świadomości od szlachcica. Dlaczegóż więc właśnie on ma ponosić lżejszą karę? Tak więc Modrzewski nadal atakował to niesprawiedliwe prawo. Księga trzecia odnosi się do wojen. Modrzewski jest pacyfistą (przeciwnikiem wojen). Dzieli wojny na sprawiedliwe (obronne) i niesprawiedliwe (zaborcze). Dopuszcza prowadzenie tylko wojen obronnych, choć i one niosą zniszczenie i nieszczęście. Gotowość obronną kraju powinna gwarantować stała armia wojskowa utrzymywana ze skarbu państwa. Do tej pory sejm musiał zatwierdzić podatki na wojnę, co niekiedy trwało długo, a nieprzyjaciel wykorzystywał brak gotowości do obrony. Modrzewski wypowiadał się też za rozdzieleniem władzy świeckiej i duchownej. Król nie powinien być skrępowany polityką władzy duchownej i na odwrót - nie powinien ingerować w sprawy Kościoła. Nie mogło się to podobać instytucji Kościoła, toteż dzieło Modrzewskiego znalazło się na indeksie, papież Paweł IV zaliczył autora do pisarzy zakazanych pierwszej klasy. Dwie ostatnie księgi w ogóle nie ukazały się w I wydaniu polskim dzięki zabiegom i protestom duchowieństwa. W księdze "O Kościele" domagał się autor reformy tej instytucji, zniesienia celibatu księży oraz tolerancji religijnej. W księdze "O szkołach" domagał się opieki państwa nad szkolnictwem, a zawód nauczycielski uważał za zaszczytny i pełen odpowiedzialności. Kosztami nauczania i utrzymania szkół proponował obciążyć dochody duchownych oraz bogatsze klasztory.
Pełne wydanie dzieła ukazało się trzy lata po pierwszym wydaniu w kraju i wyszło ze słynnej oficyny wydawniczej w Bazylei. Czytali to dzieło uczeni europejscy i podziwiali mądrość i szlachetność Polaka. W Polsce wszczęto na autora nagonkę, szczególnie ostrą po soborze w Trydencie, kiedy to zaczęła szerzyć się w kraju kontrreformacja. Odebrano mu probostwo, a później wójtostwo, więc tułał się wraz z rodziną (ożenił się i miał 2 dzieci) i dopiero kilka miesięcy przed śmiercią nabył za uciułane pieniądze wioskę, która zapewniła mu skromny byt.

7. W jaki sposób pisarze odrodzenia wyrażali swoją troskę o przyszłość ojczyzny?

Epoka odrodzenia rozwijała się pod wpływem prądów umysłowych: humanizmu i reformacji. Przeświadczenie, że "nic, co ludzkie", nie może być obce człowiekowi, połączone z dążeniem do ulepszania, modyfikowania istniejącego porządku świata, znalazło swój wyraz także w stosunku człowieka do ojczyzny. Polska XVI - wieczna była krajem silnym, zasobnym i tolerancyjnym wyznaniowo. Decydujący wpływ na życie społeczeństwa miała szlachta. Ona to prowadziła spory religijne z Kościołem oraz walki polityczne z magnaterią i królem o zyskanie uprzywilejowanej pozycji w kraju. Szlachta domagała się egzekucji praw, czyli przestrzegania uchwalonych praw: zwrotu dóbr królewskich trzymanych bezprawnie przez magnatów, ograniczenia praw Kościoła, miast i chłopów, zacieśnienia unii z Litwą, reformy skarbu, sądownictwa i wojska. Ten szeroki program egzekucyjny szlachty zakończył się kompromisem, ale i tak szlachta umocniła swoją pozycję polityczną, wyzwoliła się spod sądownictwa duchownych, zagwarantowała sobie swobodę wyznaniową oraz ograniczyła prawa mieszczan i chłopów. Upojona zwycięstwem szlachta nie dostrzegała niebezpieczeństwa posiadania tak rozległych wpływów. Dlatego co bardziej światli obywatele wskazywali na te niebezpieczeństwa. Mikołaj Rej w "Krótkiej rozprawie" ostro skrytykował stosunki społeczne na polskiej wsi (opracowanie tego utworu zawarte jest w temacie nr 10). Jan Kochanowski widział niebezpieczeństwo grożące Polsce ze strony Turcji i innych państw. Kiedy na Podole napadli Tatarzy, poeta podejrzewał, że zostali zachęceni do grabieży przez Turcję. Jako gorący patriota zawstydzał swych rodaków i uświadamiał im wielkość upadku Polski (opracowanie w temacie nr 13). Również w "Odprawie posłów greckich" wypowiedział się Kochanowski jako Polak szczerze przejęty i zasmucony sytuacją wewnętrzną ojczyzny. Brak zgody, ciągłe waśnie, przedkładanie korzyści osobistych nad dobro kraju doprowadzi Polskę do upadku - przed tym niebezpieczeństwem (realnym - niestety) ostrzegał w swym dramacie (opracowanie tematu nr 15).
Troska o przyszłość ojczyzny podyktowała też słowa traktatu "O naprawie Rzeczpospolitej" Andrzejowi Fryczowi Modrzewskiemu (opracowanie tematu nr 17).
Również Piotr Skarga całe swoje życie poświęcił służbie Bogu i ojczyźnie. Pochodził z rodziny drobnomieszczańskiej, co później wypominała mu szlachta wściekająca się z gniewu, że jakiś tam "łyczek" chce ją uczyć rozumu. Po ukończeniu Akademii Krakowskiej i pobycie w Wiedniu w charakterze opiekuna syna Jędrzeja Tęczyńskiego (kasztelana krakowskiego) przyjął święcenia kapłańskie, a potem wstąpił do zakonu jezuitów. Jako nieprzejednany wróg różnowierstwa starał się nawracać heretyków na jedynie prawdziwą wiarę. Zasłynął też czynami miłosierdzia względem chorych, ubogich i więźniów - zakładał dla nich przytułki, powołał Bank Pobożny, który wspomagał biedaków.
W bogatej twórczości Piotra Skargi na czoło wysuwają się "Kazania sejmowe". W tym czasie sejmy w Polsce rozpoczynały się nabożeństwem, podczas którego kaznodzieja królewski (P. Skarga pełnił tę funkcję) wygłaszał stosowne kazanie. Na nabożeństwach obecni byli, oprócz króla i jego dworu, także senatorowie i posłowie. Kazaniami sejmowymi są także i te, które wygłaszał Skarga w niedziele i święta przypadające na czas trwania sejmu. Wydanie "Kazań sejmowych" obejmuje osiem kazań, gdyż autor streścił w nich te myśli, które przez 10 lat wygłaszał na kazalnicy podczas nabożeństw sejmowych.
Kazanie drugie "O miłości ku ojczyźnie" chwyta za serce swą rzewnością. Skarga wylicza w nim choroby matki-ojczyzny: nieżyczliwość ludzka, niezgoda, szerzenie się heretyckiej zarazy, osłabienie władzy króla, niesprawiedliwość prawa, grzechy przeciw Panu Bogu. Przedmiotem kazania jest pierwsza choroba, czyli ludzka niesprawiedliwość dla Rzeczypospolitej płynąca z prywaty obywateli. Skarga uczy, że miłość Boga i ojczyzny stanowi nierozerwalną jedność. Ojczyzna porównana zostaje do okrętu gdzieniegdzie podziurawionego. Matka - ojczyzna zatonie, jeżeli jej dzieci - obywatele nie pozatykają w porę dziur i nie będą wylewać wody z okrętu. Wraz z okrętem zaginą wszyscy. Dlatego - poucza Piotr Skarga - obywatele mają obowiązek wdzięczności za te wszystkie dobra, jakie otrzymują od matki - ojczyzny. Miłość ojczyzny powinna być bezinteresowna, każdy obywatel powinien ją kochać dla niej samej, nawet gdyby czuł się skrzywdzony. Magnaci zabiegając o potęgę swych domów i rodów strącali ojczyznę w przepaść i dlatego ten wielki kaznodzieja ośmielił się rzucić im straszne słowa nazywając ich serca złodziejskimi. Piotr Skarga w tym kazaniu opromienił miłość ojczyzny aureolą świętości, jako obowiązek religijny. Dał też dowód swego niezwykłego talentu mówcy. Charakterystyczne dla jego stylu są zdania nacechowane emocjonalnie, liczne zapytania i wykrzykniki. Mówca posługuje się też często symbolem i alegorią (okręt, matka - ojczyzna, dzieci - obywatele) oraz kontrastem opisywanych obrazów (wzywająca pomocy matka, tonący okręt - niefrasobliwy sen dzieci, dbałość pasażerów okrętu o swoje bogactwo w chwili tonięcia).
Nie było dotąd w literaturze polskiej tak płomiennych słów miłości ojczyzny, w uczuciu patriotyzmu nie miał Piotr Skarga równych sobie. Rozpaczliwe wołania kaznodziei o ratowanie ojczyzny- matki były jednak głosem wołającego na puszczy, spotkały się z ignorancją magnaterii i szlachty.
Czołowi przedstawiciele odrodzenia w Polsce: Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Andrzej Frycz-Modrzewski i Piotr Skarga nie zdołali zapobiec tragedii narodowej, do której Polska zdążała i która stała się faktem w ostatnich latach XVIII wieku.

8. Problemy społeczne i narodowe w twórczości Wacława Potockiego.

Wacław Potocki jest jednym z przedstawicieli literatury barokowej w Polsce. Był z wyznania arianinem, lecz po wydaniu edyktu królewskiego przeciw braciom polskim, przeszedł na katolicyzm, choć w duchu pozostał wierny ideologii ariańskiej. Szlachta katolicka szykanowała poetę, a i los nie szczędził mu nieszczęść: dwóch synów zginęło na wojnie z Turkami, zmarła też mu najpierw córka, potem ukochana żona.
Był Potocki samoukiem, nigdy nie wyjeżdżał za granicę, a w Akademii Krakowskiej też nie mógł się uczyć, bo był arianinem. Mimo to należał do najświatlejszych Polaków swego czasu. Ojczyznę i Boga kochał całym sercem. Synów wychował na rycerzy, a w nieszczęściach swoich poddawał się pokornie wyrokom Bożym. Kochał i szanował tradycję narodową i obyczaje staropolskie, nie znosił cudzoziemszczyzny, był ojcem i bratem dla swych chłopów oraz rzecznikiem tolerancji i wrogiem prześladowań religijnych. Literatura staropolska niewiele posiada postaci tak wyjątkowych, miłych i sympatycznych. Poezja była dla niego potrzebą duszy i chciał nią służyć także rodakom i ojczyźnie. Wydał dwa zbiory fraszek pod tytułami: "Ogród fraszek" i "Moralia".
Pierwszy zbiór zawiera utwory o różnej treści, ale przeważnie humorystyczne i obyczajowe. Zbiór "Moralia" ma już wyraźny cel dydaktyczny - poeta krytykuje najbardziej typowe wady szlachty: brak patriotyzmu i ducha rycerskiego, nietolerancję religijną, życie ponad stan, pychę, kłótliwość. We fraszce "Pospolite ruszenie" opisuje zachowanie szlachty polskiej w czasie działań wojennych. Straże w nocy zauważyły poruszenie w obozie wroga, więc rotmistrz wysłał dobosza z rozkazem obudzenia szlachty i zajęcia pozycji obronnych. Tymczasem brać szlachecka nie tylko nie kwapiła się do działań obronnych, ale jeszcze odgrażała się rotmistrzowi, który śmiał w nocy ją budzić i na dodatek- rozkazywać. Dobosz, widząc taki przykład, także położył się spać.
We fraszce "Natura wszytkim jednaka" Potocki dowodzi, że Bóg stworzył ludzi równymi sobie. Jednak ludzie nie szanują woli Boga i bogaci wywyższają się nad biednych. Po śmierci znowu zapanuje równość i między panem a kmiotkiem będzie różnica tylko w ... zapachu. Pan, który żywił się mięsem, będzie bardziej śmierdział od kmiotka żywiącego się jarzynami.
Miłość do ojczyzny natchnęła poetę do napisania obszernego poematu opisowego pt. "Wojna chocimska". Utwór powstał w 1670 roku, gdy Polsce groziła ponowna wojna z Turcją (do bitwy doszło w 1673r). Polacy znali już wroga, bo w 1621 roku rozgromili go pod Chocimiem. Wiedzieli, że nie będzie to wojna łatwa, nieprzyjaciel był nieprzejednany i dobrze wyćwiczony. Potocki postanowił dodać otuchy polskiej szlachcie powołując się właśnie na tę bitwę sprzed 50 lat. Do zadania tego przygotował się bardzo skrupulatnie. Przestudiował dziennik spisany przez Jakuba Sobieskiego - uczestnika bitwy pod Chocimiem. Pozostał temu źródłu wierny w poemacie zachowując dzień po dniu chronologię zdarzeń. Najbardziej emocjonalną częścią poematu jest mowa Chodkiewicza - dowódcy bitwy. Apeluje on do uczuć patriotycznych szlachty, do jej dumy rodowej i narodowej. Brzmi w jego mowie płomienna pobudka do walki i wiara w zwycięstwo. Potocki starał się przekonać Polaków, że nie powinni wątpić w swe zwycięstwo. Wszak już raz Polacy pobili Turków, czemu więc nie ufają w swe siły? Wstyd byłoby przed poprzednim pokoleniem, gdyby Polacy nie powtórzyli zwycięstwa.
Wacław Potocki to wielki Polak i patriota. Utwory jego pełnią rolę obywatelskiego rachunku sumienia narodu. Zdawał sobie poeta sprawę z faktu, że Polska chyli się ku upadkowi i z całego serca pragnął powstrzymać ten proces. Dlatego z uporem apelował do szlachty, aby leczyła niedomagania życia prywatnego i publicznego. Bardzo przejmujący jest wiersz "Czuj, stary pies szczeka", w którym Potocki porównuje ojczyznę do gospodarstwa. Pies (głosy patriotów) szczeka, gdyż sąsiedzi okradają gospodarstwo (Polskę), ale nikt nie reaguje na te ostrzeżenia. Gospodarz (szlachta) gromi jeszcze psa, który zakłóca mu błogi spokój. Szczenięta skomlą (młodzi posłowie - patrioci), stary pies szczeka (sam autor), gospodarz bawi się, wiatr niesie skowyt psa.



9. Na przykładzie twórczości F. Karpińskiego omów sentymentalizm w literaturze polskiej.

Głośny pisarz francuski Jan Jakub Rousseau (czyt. Russo) dał początek rozwojowi nowego nurtu umysłowego - sentymentalizmu. Dowodził on, że człowiek jest z natury dobry, zaś cywilizacja okalecza go. Trzeba zatem wrócić do natury, aby czuć się wolnym i szczęśliwym. Piękno przyrody uszlachetnia człowieka, czyni go bardziej wrażliwym uczuciowo. Rousseau wprowadził do literatury nowego bohatera - człowieka sentymentalnego, który miał kierować się sercem, być czułym, wrażliwym, lubiącym prostotę i sielskość, współczującym ludowi i darzącym go sympatią. Dzieła tego pisarza wywołały bunt serca przeciw wszechwładzy rozumu i doświadczenia. Sentymentaliści nie chcieli już być nauczycielami społeczeństwa, propagatorami idei trzeźwości umysłowej. Pragnęli poznawać świat za pośrednictwem swoich doznań osobistych, uczucie miało stać się głównym kryterium oceny wszystkiego, co otacza człowieka. Nastała moda okazywania stanów uczuciowych w sposób przesadny, teatralny. Ulubioną scenerią wyznań miłosnych była przyroda (zaciszne miejsce pod ulubionym drzewem, przy blasku księżyca), uczuciom smutku odpowiadała sceneria grobów, cyprysów, cmentarzy. Wielką popularnością cieszyła się poezja miłosna i pasterska, a szczególnie sentymentalna sielanka.
W polskiej literaturze przedstawicielem tego nurtu jest Franciszek Karpiński. Wywodził się z ubogiej, szaraczkowej szlachty. Życie jego znamy dokładnie, gdyż spisał je w swych "Pamiętnikach". Wiemy, że ukończył kolegium jezuickie, potem podjął studia teologiczne, ale ich nie ukończył, bo nadto podobały mu się kobiety. Nie chciał oszukiwać Boga, ludzi i siebie, więc wiódł życie świeckie, choć - mimo słabości do gładkiej płci - nie ożenił się nigdy. Pokorą nie grzeszył, nawet uważał sam siebie za człowieka wrażliwego, mądrego i utalentowanego bardziej, niż Jan z Czarnolasu (paskudne zarozumialstwo!). Sam przyznawał się też do czułostkowości, co było prawdą, albowiem skory był do rozczuleń, łez i współczucia bliźnim. Marzył o rozgłosie, majątku i nagrodach, lecz mimo zdobytego rozgłosu nie czuł się dość doceniony, stał się człowiekiem rozgoryczonym, pełnym pretensji do świata i ludzi. Sławę przyniosły mu liryki miłosne, patriotyczne i religijne. To właśnie Karpiński jest autorem sławnych do dzisiaj pieśni religijnych: "Kiedy ranne wstają zorze..." i "Wszystkie nasze dzienne sprawy...".
Nazwano go "poetą serca", bo największą sławę przyniosły mu wiersze miłosne. Współcześni nazywali go też "śpiewakiem Justyny", bo Justynie właśnie wyznawał "Tęskność na wiosnę". Jak na poetę sentymentalnego przystało, porównywał ukochaną do elementów natury, a więc do słońca, pszenicy, ptaszka, kwiatka i urodzaju. Dzisiejszego czytelnika śmieszą takie porównania i pewnie żadna z kobiet nie marzy, aby szeptano jej pieszczotliwie: moja pszeniczko, mój ty urodzaju! Wówczas jednak właśnie ten wiersz przyniósł Karpińskiemu taki rozgłos, że - kiedy znalazł się na obiedzie czwartkowym u króla - Stanisław August Poniatowski powitał go słowami: "kochanek Justyny będzie i w Warszawie kochany".
Wielką popularność przyniosły poecie także "Sielanki" pełne czułostkowości i melancholii. Świat pasterski ukazany w tych utworach był raczej maskaradą aniżeli wiernym obrazem rzeczywistości. Jednak współcześni mieli już dosyć satyry i nauki, chcieli ciepła (choćby sztucznego) i czułości serca. Tego właśnie dostarczyły im "Sielanki" Karpińskiego. Największą popularność zdobyła sielanka "Laura i Filon". Ma ona charakter sentymentalny i pieśniowy oraz formę rozmowy kochanków. Laura czeka na swego ukochanego pod "umówionym jaworem". Nie może doczekać się spotkania, jest stęskniona i podniecona. Nie zastaje Filona, więc miotają nią różne uczucia: zawodu, złości, podejrzliwości, współczucia (może zdarzyło się coś złego?), zazdrości, żalu i nawet prawie nienawiści (pewnie jest teraz u innej!). Tymczasem Filon był w pobliżu umówionego miejsca i obserwował zachowanie swej Laury. Chciał przekonać się, jak ukochana zareaguje na jego nieobecność. On także przeżył szeroką gamę uczuć: miłość, podejrzliwość, zwątpienie, współczucie, żal, znowu miłość. Sielanka ta tchnie prawdą, bo też Karpiński wszystko wziął z życia: jawor, maliny, "pleciankę różowę", nawet kij z wyrżniętymi imionami kochanków, bo wówczas naprawdę była taka moda. Cała gama uczuć towarzyszących najpotężniejszemu uczuciu - miłości, też jest prawdziwa i dlatego właśnie utwór cieszył się tak wielką popularnością. "Laura i Filon" to typowa sielanka: tematem jej jest miłość kochanków, bohaterami są pasterze, tłem zaś - przyroda wiejska. Jest to sielanka konwencjonalna, różna od realistycznej (na przykład "Żeńcy" Szymonowica; opracowanie tematu nr 16).

10. "Czucie i wiara" jako zasada romantycznego poznania. Ballada "Romantyczność" A. Mickiewicza manifestem poezji romantycznej.

W 1822 roku ukazał się I tomik "Poezji" A. Mickiewicza. W tomie tym zamieścił poeta cykl pt. "Ballady i romanse", rozprawę pt. "O poezji romantycznej" oraz kilka wierszy lirycznych. Szczególnie "Ballady i romanse" zostały przyjęte entuzjastycznie, choć zawierały zupełnie nowe treści, nowatorska była też forma tych utworów.
Znaczenie wierszy było tak ogromne i przełomowe, że od daty wydania tomiku poetyckiego datuje się w Polsce nowa epoka - romantyzm. W cyklu "Ballady i romanse" znalazł się utwór pt. "Romantyczność". Motto do wiersza zaczerpnął Mickiewicz z Szekspira:

"Zdaje mi się, że widzę... gdzie?
Przed oczyma duszy mojej."

Tak więc opisał poeta świat, który zobaczył, a poznał go nie zmysłem wzroku, lecz "oczyma duszy". Treść ballady rozpada się wyraźnie na dwie części: opowiadanie o przeżyciach obłąkanej Karusi i polemikę opowiadającego ze Starcem. Wiejska dziewczyna - Karusia nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swego ukochanego Jasia, choć zmarł on już dwa lata wcześniej. Nieszczęśliwa Karusia czuje obecność Jasia, rozmawia z nim, goni go po łąkach. Jemu to skarży się na nieczuły świat:



"Źle mnie, w złych ludzi tłumie,
Płaczę, a oni szydzą;
Mówię, nikt nie rozumie:
Widzę, oni nie widzą!"

Chwilami odzyskuje przytomność umysłu i wie, że Jasio nie żyje:

"Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach ja się boję!...
Ach jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś! tak, dwa lata!".

Jednak życie bez ukochanego jest dla Karusi czymś tak okrutnym, że woli uciekać w świat swoich przeżyć wewnętrznych, w swoje obłąkanie. Prości ludzie współczują Karusi, wzruszają się jej tragedią. Oni wierzą w związek istniejący między światem żywych i światem duchów. Uczucie miłości tych dwojga kochanków było i jest tak silne, że oczywiste jest dla ludu, iż muszą się oni porozumiewać w sferze ducha. Miłość ich jest silniejsza od śmierci, dlatego przetrwała. Wieśniacy przypatrują się nieszczęsnej Karusi, płaczą nad jej losem i odmawiają pacierze. Tu do akcji wkracza Starzec, który reprezentuje oświeceniowy pogląd na świat. Sam Mickiewicz opatrzył ten fragment przypisem, w którym wyjaśnił, że Starcem jest autor antyromantycznej rozprawy opublikowanej w "Dzienniku Wileńskim", a więc znany naukowiec, matematyk, astronom i filozof Jan Śniadecki. On to - jak przystało na oświeceniowca - apeluje do zdrowego rozsądku i rozumu wieśniaków:

"Ufajcie memu oku i szkiełku,
Nic tu nie widzę dokoła.
[...] Dziewczyna duby smalone bredzi,
A gmin rozumowi bluźni."

Tak więc istnieje realnie tylko to, co można zobaczyć, zważyć, zmierzyć lub ogarnąć rozumem. Wszystko inne, to "głupstwa, duby smalone". Przeciwko takiemu widzeniu świata występuje narrator, który wypowiada niewątpliwie poglądy samego Mickiewicza:

"Dziewczyna czuje - odpowiadam skromnie -
A gawiedź wierzy głęboko:
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko".

Tak więc Mickiewicz opowiada się wyraźnie za romantyczną zasadą poznania świata. Prawdziwe dla niego jest to, co człowiek czuje i w co wierzy, choćby było to w jawnej sprzeczności z rozumem i doświadczeniem. W tej polemice narrator przeciwstawia "prawdy żywe" - "prawdom martwym", rozum - miłości. Te "prawdy żywe" odsłaniają tajemnice świata duchowego, zaś "prawdy martwe" dotyczą realnej rzeczywistości.
W balladzie "Romantyczność" opowiedział się Mickiewicz zdecydowanie po stronie romantyków i - co więcej - sprecyzował program nowej epoki. Utwór programowy nazywa się też manifestem. Co składa się na ten manifest romantyzmu? Przede wszystkim pogląd, wynoszący doznania związane ze światem ducha nad poznanie naukowe. Pogląd ten powiązał poeta z fascynacją ludowymi wierzeniami i to też stanowi o nowym, romantycznym sposobie widzenia, rozumienia i wartościowania świata.

11. Ludowość i prawdy moralne w II części "Dziadów" A. Mickiewicza

W rok po wydaniu pierwszego tomiku "Poezji" A. Mickiewicza, ukazał się także w Wilnie drugi tomik, który zawierał "Grażynę" oraz II i IV część "Dziadów". Publikacja tych utworów wywołała ostre ataki ze strony obozu klasyków. Te dwie części "Dziadów" powstawały w czasie pobytu Mickiewicza w Wilnie i Kownie, więc określa się je też mianem "Dziadów" wileńsko - kowieńskich. Był to czas, w którym poeta boleśnie przeżył miłość do Marii (Maryli) Wereszczakównej i wzgardę rodziny ukochanej. Powrócił z Tuhanowicz całkowicie zmieniony, przyjaciel poety pisał o nim: "Adam przyjechał bez mała jak zwariowany. Nic prawie nie robi, trudno z nim już nawet gadać; milczy, lulkę pali, chodzi wiele, zawsze zamyślony, a o niczym dobrym nie myśli, bo całą myśl opanowała Maria."
Czeczot nie do końca miał rację, bo właśnie w tym okresie Adam pisał II i IV część "Dziadów", a więc coś robił. II część "Dziadów" stanowi poetyckie przetworzenie obrzędu ludowego, jakim były dziady. Obrzęd ten w tradycji ludowej sięgał czasów pogańskich i obchodzony był cztery razy w roku. Najbardziej znane były dziady wypadające zaraz po Wielkanocy. Głównym punktem uroczystości był poczęstunek dla rodziny i dziadów chodzących po prośbie, na intencję dusz przodków. Ludziom trudno jest pogodzić się z myślą, że bliscy nam zmarli zrywają całkowicie kontakt z nami. Chętnie wierzymy, że przynajmniej od czasu do czasu mają potrzebę odwiedzenia nas, a i my chcielibyśmy być im w czymkolwiek pomocni. Tak więc na ten obrzęd dziadów w dramacie Mickiewicza przybywają dusze zmarłych oczekujące na wyrok, który zapadnie dopiero na sądzie ostatecznym. Żyjący mogli pomóc tym duszom, spowodować złagodzenie ostatecznego wyroku poprzez wsparcie ich jałmużną, modlitwą, posiłkiem. W czasach, kiedy żył Mickiewicz, obrzęd - choć nabrał charakteru chrześcijańskiego - był źle widziany przez Kościół. Poeta nadał obrzędowi cechy pogańskie: zamiast księdza występuje Guślarz, używa on zaklęć pogańskich. Akcja dramatu toczy się w starej kaplicy cmentarnej, w ciemnościach. Nastrój niesamowitości udziela się uczestnikom obrzędu, którzy z lękiem powtarzają:
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?"

Guślarz swymi zaklęciami i tajemnymi czynnościami wywołuje duchy mieszczące się w trzech kategoriach: lekkiej, najcięższej, pośredniej. O przynależności do danej kategorii decyduje waga ziemskiej winy, a z nią wiąże się z kolei wielkość kary, czyli pokuty pośmiertnej. Pojawiają się duchy, najpierw lekkie, czyli dwoje dzieci: Józio i Rózia. Błąkają się, są zawieszone między światem żywych i niebem, bo nie zaznały goryczy. Zmarły w dzieciństwie, które było sielskie, pozbawione trosk, więc muszą poznać smak goryczy, bez której nie obywa się ziemskie życie. Duchy dzieci proszą o "gorczycy dwa ziarna" i wypowiadają naukę moralną dla żywych:

"Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie".

Chór wieśniaków z przejęciem powtarza tę naukę i obdarza duchy dzieci zgodnie z ich prośbą.
Z kolei na obrzęd przybywa duch najcięższy - duch dziedzica tej wsi. Za życia był okrutny dla poddanych, więc zjawia się w towarzystwie ptaków (sowy, kruki), które są duchami zmarłych wieśniaków. Widmo dziedzica opowiada o swoich męczarniach: cierpi wieczny głód, pali go pragnienie i pastwią się nad nim żarłoczne ptaki. Pokutująca dusza nie marzy o pójściu do nieba; wie, że ciężar sprawiedliwej kary musi być poniesiony. Prosi tylko o wodę i jedzenie. Tu do akcji wkraczają ptaki i opowiadają własne historie życia ziemskiego. Były poddany opowiada, że będąc głodnym, zerwał jabłka z ogrodu dziedzica. Pan kazał schwytanego tak wychłostać, że wkrótce zmarł. Duch kobiety przypomina pewną mroźną zimę, w czasie której stojąc pod bramą dworu, żebrała o zapomogę. Stała tam z maleńkim dzieckiem na ręku, zaś dziedzic rozkazał ją przepędzić. Zamarzła z dzieckiem na mroźnej drodze.
Duchy zamęczonych przez okrutnego pana poddanych zabierają swemu oprawcy jadło i napój podawane przez uczestników obrzędu. Duch pokutującego dziedzica wygłasza naukę moralną, którą powtarza chór wieśniaków:

"Sprawiedliwe zrządzenie Boże!
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże".

Kolejnym duchem, którego wina ma ciężar pośredni, jest zjawa Dziewczyny. Była ona pasterką Zosią, żyła beztrosko, śmiała się z wyznań zakochanych chłopców i w wieku 19 lat umarła "nie znając troski ani prawdziwego szczęścia". Teraz prosi zebranych:

"Niechaj podbiegną młodzieńce,
Niech mię pochwycą za ręce,
Niechaj przyciągną do ziemi,
Niech poigram chwilkę z niemi."

Prośba ta jednak nie może być spełniona, bo Guślarz znający "przyszłe wyroki" wie, że musi ona "sama jedna latać z wiatrem przez dwa roki". Duch Zosi wygłasza więc naukę moralną:

"Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nigdy nie może być w niebie".

Taką to karę ponosić mają dziewczęta nieczułe na miłosne westchnienia chłopców!
Guślarz kończy obrzęd, ale niespodziewanie pojawia się niema zjawa, która nie reaguje na żadne zaklęcia. Jest to widmo mężczyzny z raną w sercu. Staje koło jednej z pasterek, która dziwnie pobladła, i która nosi żałobę, choć nikt z jej bliskich nie umarł w ostatnim czasie. Guślarz poleca wyprowadzić tę kobietę, widmo podąża za nią.
Podobnie, jak wcześniej w balladach, Mickiewicz w II części "Dziadów" poruszył problem winy i kary oraz prawd moralnych wypowiadanych przez lud. Za cóż więc cierpią pokutujące dusze? Nie tylko za okrucieństwo w stosunku do poddanych, lecz w ogóle za brak człowieczeństwa. Z wypowiedzi duchów wynika, że pełne człowieczeństwo osiąga tylko ten, kto nie ucieka od cierpień i zgryzot ziemskiego żywota, kto zna ludzkie uczucie litości i współczucia i kto potrafi obdarzyć kogoś miłością. Najsurowsza kara spotkała oczywiście dziedzica, który był nieludzki dla swych poddanych. Mickiewicz dał w ten sposób wyraz ocenie stosunków pańszczyźnianych.
Właściwie te trzy kategorie duchów wyczerpały problematykę II części "Dziadów". Ostatnia zjawa nie mieści się w żadnej z kategorii i zachowuje się w sposób odmienny od poprzednich.Scena ta została dołączona do tekstu już po napisaniu II i IV części dramatu. Sam Mickiewicz w liście do swego przyjaciela Czeczota wyjaśnił, że scena stanowi element wiążący obie części "Dziadów". Aby całość była bardziej zrozumiała, na wstępie II części Mickiewicz umieścił balladę "Upiór", z treści której wynika, iż młodzieniec - samobójca z miłości, w ramach pokuty musi co roku pojawiać się na ziemi w postaci upiora, aby przeżyć kolejno wszystkie swe cierpienia, które doprowadziły go do odebrania sobie życia. Straszna kara, bo przecież człowiek popełnia samobójstwo dlatego, że nie może znieść tych cierpień i sądzi, że śmierć położy im kres.
W balladzie "Upiór" oraz w ostatniej scenie II części "Dziadów" mamy wiele szczegółów z dziejów miłości Mickiewicza do Maryli, ale nie możemy mimo wszystko utożsamić bohatera literackiego z osobą autora. Gustaw pojawia się w IV części dramatu w domu Księdza jako zjawa pozaziemska, człowiek "umarły dla świata", co nie jest jednoznaczne z duchem zmarłego. Może jest tak zatopiony w miłości i we własnej tragedii, że świat rzeczywisty już go nie obchodzi? Za taką koncepcją przemawiałaby scena "Prologu" III części "Dziadów", kiedy mężczyzna znajdujący się w celi więziennej dokonuje podsumowania swego życia i podejmuje decyzję na przyszłość wyrażoną w słowach: umarł Gustaw - narodził się Konrad.
Ludowość II części "Dziadów" zawiera się przede wszystkim w solidaryzowaniu się poety z ludowym poczuciem moralności i sprawiedliwości, które to wartości uznał Mickiewicz za uniwersalne i ponadczasowe. Z ludowego punktu widzenia ocenił też poeta stosunki międzyludzkie i społeczne. Bohaterami dramatu są prości ludzie wiejscy i zjawy, w które oni wierzą. Treść utworu zaczerpnięta jest także z ludowego obrzędu.

12. Obrazy martyrologii narodowej w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.

III część "Dziadów" powstała po klęsce powstania listopadowego w Polsce (patrz opracowanie tematu nr 48). Sam autor w "Przedmowie" wyjaśnił, że: "chciał tylko zachować narodowi wierną pamiątkę z historii litewskiej lat kilkunastu". Dodał też: "Kto zna dobrze ówczesne wypadki, da świadectwo autorowi, że sceny historyczne i charaktery osób działających skryślił sumiennie. [...] Czymże są wszystkie ówczesne okrucieństwa w porównaniu tego, co naród polski teraz cierpi i na co Europa teraz obojętnie patrzy!".
Termin martyrologia oznacza męczeństwo, podleganie terrorowi fizycznemu i psychicznemu. W III części "Dziadów" pojęcie to odnosi się do wydarzeń związanych z prowadzonym przez Nowosilcowa śledztwem w 1823 roku. Towarzystwo Filomatów już nie działało, ale Senator - chcąc zaskarbić sobie względy cara - udał, że odkrył w Wilnie działającą organizację spiskową i aresztował kilkuset młodych ludzi. Scena więzienna (scena I) opowiada o ich pobycie w więzieniu (dawnym klasztorze bazylianów). Nie wiedzą, o co są oskarżeni, wielu z nich nie słyszało o organizacjach spiskowych. Zajmują osobne cele i tylko dzięki strażnikowi (z pochodzenia Polakowi) mogą spotkać się w wieczór wigilijny w celi jednego z nich, Konrada. Stracili rachubę dni, okna w celach są szczelnie zabite deskami. Cierpią na różne choroby spowodowane zimnem, wilgocią, złym jedzeniem, biciem. Nie ma jednak lekarza, który nazwałby ich choroby i zalecił leczenie. Brak świeżego powietrza powoduje, że wyprowadzani na zewnątrz budynku, wyglądają jak pijani. W czasie śledztwa stosuje się wobec nich tortury fizyczne i psychiczne (bicie, zastraszanie, informowanie o - rzekomo złożonych przez przyjaciół - zeznaniach obciążających). Śledztwa trwają wiele godzin, często budzeni są w nocy i prowadzeni na przesłuchanie. Jedzenie ich jest takie, że można nim truć szczury, czasem dostają solone śledzie przy braku wody do picia. Całe śledztwo toczy się praktycznie poza nimi, nie mają żadnej możliwości obrony.
W ten wigilijny wieczór, zebrani w jednej celi, słuchają opowieści więźnia - Jana Sobolewskiego o tym, co widział, kiedy prowadzono go na przesłuchanie. Tego dnia wywożono na Sybir studentów ze Żmudzi. Wśród nich był 10 - letni chłopiec, któremu łańcuch poranił nogę, lecz żandarm orzekł, że waga łańcucha jest zgodna z przepisami. Zesłańcy szli godnie i dumnie, mieli ogolone głowy, niektórzy byli spuchnięci z głodu, inni wychudzeni. Jeden z nich z powodu wycieńczenia, upadł na schodach i zmarł. W tym czasie w kościele odbywała się msza - ludzie wylegli na plac i patrzyli w niemej rozpaczy na załadunek więźniów do kibitek. Ksiądz błogosławił ich na tę ostatnią męczeńską drogę. Jeden z więźniów krzyknął z odjeżdżającej kibitki: "Jeszcze Polska nie zginęła!" Społeczeństwo polskie nienawidziło okrutnego cara, współczuło więźniom, lecz lęk o siebie i swych najbliższych paraliżował ich chęć działania, obrony prześladowanych.
Nie tylko Wilno było terenem represji carskich na patriotach polskich. Podobne wydarzenia miały miejsce w Warszawie, mówi o tym scena VII - "Salon warszawski". Jeden z polskich patriotów opowiada o losach innego Polaka - Cichowskiego. Aresztowano go skrycie. Upozorowano utonięcie w Wiśle, pokazano żonie płaszcz, rzekomo znaleziony nad brzegiem rzeki. Po jakimś czasie w Warszawie prowadzono wieczorem więźniów do Belwederu i któryś z odważnych Polaków krzyknął zza muru: "Więźnie, kto jesteście?" Wśród stu głosów więźniów usłyszano też nazwisko Cichowskiego i zawiadomiono o tym jego żonę. Ta znów usiłowała ustalić miejsce pobytu swego męża, ale władze carskie zaprzeczyły istnieniu takiego więźnia. W Warszawie jednak przekazywano sobie informację, że Cichowski niczego nie wyjawił w śledztwie mimo stosowania najokrutniejszych tortur. Po kilku latach żandarmi przywieźli Cichowskiego do domu i polecili żonie podpisać oświadczenie, że powrócił żywy i zdrowy. Trudno było go poznać. Cierpiał na opuchliznę głodową, stracił wszystkie włosy, nikogo nie poznawał. Na każde pytanie bliskich odpowiadał zawsze: "Nic nie wiem, nie powiem!" Został zniszczony fizycznie i psychicznie, nie potrafił już wieść normalnego życia, dręczyły go wizje prześladowcze.
Równie tragiczne są dzieje pani Rollison, które poznajemy w scenie VIII - "Pan Senator".
Do Senatora przychodzi pani Rollison - wdowa w towarzystwie swej przyjaciółki - Kmitowej. Wdowa jest kobietą niewidomą i głęboko nieszczęśliwą. Jej jedyny syn został uwięziony, więc chciałaby rozmawiać z prowadzącym śledztwo, bo jest przekonana, że zaszła jakaś pomyłka. Senator beszta swą służbę za to, że wpuszczono natrętną kobietę i ostrzega jej towarzyszkę, że także jej dzieci mogą być aresztowane. Bezduszny urzędnik carski szydzi z kalectwa pani Rollison, która - jego zdaniem - widocznie trafia do niego za pomocą węchu, skoro nie widzi drogi. Zaprzecza oczywiście uwięzieniu młodego Rollisona, a gdy dowiaduje się, że matka wie o losie swego dziecka dzięki informacjom przekazanym przez księdza Piotra, poleca przesłuchać także duchownego brata. Pani Rollison natomiast obiecuje, że zajmie się sprawą jej syna i - jeśli jest niewinny - wypuści go na wolność. Biedna kobieta ufa jego słowom, jest przekonana, że Senator nie wie nic o okrucieństwie, jakiego dopuszczają się urzędnicy prowadzący śledztwo. Nowosilcow żegna panią Rollison i poleca podwładnemu zepchnąć ją ze schodów i zamknąć w osobnej celi. Innym współpracownikom poleca przesłuchać księdza Piotra w taki sposób, aby nigdy więcej nie informował rodzin więźniów o tym, co dzieje się z ich najbliższymi. W sprawie Rollisona poleca, aby otworzono w jego celi okno, gdyż wie, że młody i skrajnie wyczerpany więzień gotów jest popełnić samobójstwo.
Wstrząsające są te obrazy męczeństwa Polaków, zaś cała tragedia naszego narodu dzieje się na oczach narodów Europy. Stać te narody tylko na słowa współczucia. Porównuje je Mickiewicz do niedołężnych niewiast Jeruzalemu płaczących nad Chrystusem i posyła tym narodom słowa Zbawiciela: "Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, ale nad samymi sobą".

13. Społeczeństwo polskie w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.

Mickiewicz w III części "Dziadów" dał obraz społeczeństwa polskiego. Trzeba pamiętać, że bohaterami dramatu są postaci autentyczne, ci ludzie bardzo często żyli jeszcze w chwili ukazania się utworu. Była to więc żywa historia sprzed lat ośmiu, dziewięciu. Społeczeństwo polskie, poddane terrorowi przeżywało swe rodzinne i narodowe tragedie, o których dowiadujemy się ze scen: I, VII i VIII (opracowanie tematu nr 49). Naród polski jako całość, poddany terrorowi, zachowywał się godnie i dumnie. Faktem jest, że w czasie prowadzonego śledztwa nie załamał się żaden z filomatów, nie potwierdził przypuszczeń i zarzutów urzędników carskich, nie podał nazwisk kolegów. Załamał się tylko jeden z młodziutkich filaretów i to on - nie mogąc znieść bólu fizycznego - opowiedział o tajnej organizacji filareckiej. Mickiewicz w "Przedmowie" podkreślał, że opisał w dramacie wydarzenia prawdziwe i tak było w istocie. Bohaterowie noszą często swe własne nazwiska lub imiona. Każdy z czytelników mógł bez trudu rozpoznać, kto kim jest w dramacie. W społeczeństwie polskim nie zabrakło jednak niestety i takich Polaków, którzy z przekonania lub dla osobistych korzyści, współpracowali z urzędnikami carskimi. Takie osoby widzimy w scenach: "Salon Warszawski" i "Pan Senator". Są nimi przedstawiciele arystokracji polskiej, generałowie, damy z towarzystwa. W scenie "Salon Warszawski" rozprawiają oni o ostatnim balu i narzekają na tłok, brak porządku. Jedna z dam stwierdza z żalem, że "Odtąd jak Nowosilcow wyjechał z Warszawy, nikt nie umie gustownie urządzić zabawy". Potwierdza to następna dama, która dodaje jeszcze: "Śmiejcie się, Państwo, mówcie, co wam się podoba, a była to potrzebna w Warszawie osoba". Ludzie ci rozmawiają o nieprzejednanym wrogu Polaków, który prowadził śledztwo przeciwko młodzieży polskiej i dzięki któremu te dzieci jeszcze wywożono na Sybir. Dalsza część rozmowy toczy się o literaturze i damy stwierdzają, że najchętniej czytają utwory francuskie, bo - jak mówi jedna z nich: "choć umiem po polsku, ale polskich wierszy nie rozumiem". I to mówi Polka!
Gospodarzem salonu jest Jenerał, któremu Mickiewicz nadał cechy generała Wincentego Krasińskiego - ojca Zygmunta - przedstawiciela najbardziej reakcyjnych i ugodowych wobec caratu sfer politycznych Królestwa Kongresowego.
Do rozmowy arystokratów włączają się młodzi polscy patrioci, jeden z nich opowiada historię życia Cichowskiego (temat nr 49). Szambelan stwierdza, że takich rzeczy nie powinno się nawet słuchać, więc wychodzi. Inny arystokrata tłumaczy, że rząd carski realizuje określoną politykę i jest oczywiste, że niektóre sprawy są tajne. Jeszcze inny dziwi się, że przybysz z Litwy mówi po polsku, bo myślał, że tam mieszkają tylko Moskale. Arystokraci stwierdzają, że temat opowieści był niesmaczny i zbyt aktualny, powinien się uleżeć, aby potem wejść do literatury. Inny literat (pod jego postacią Mickiewicz ukrył współczesnego poetę Kazimierza Brodzińskiego) stwierdza:

"Nasz naród scen okropnych, gwałtów nie lubi;-
Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopców zalecanki,
Trzody, cienie - Słowianie, my lubim sielanki."

Tak więc w czasach, kiedy tylu patriotów ginie, tylu innych cierpi w więzieniach i na zesłaniach, Polacy - arystokraci najchętniej czytaliby utwory francuskie lub rodzime "wiejskich chłopców zalecanki"; prawdziwe tragedie rodaków są dla nich nudne, niesmaczne i nawet słuchać o nich nie chcą. Mają ważniejsze tematy - np. załatwianie dla swych żon posad pierwszych pokojówek na dworze Namiestnika - czyli generała Józefa Zajączka, pysznego i zawistnego służalca caratu.
Patrioci polscy są oburzeni postawą swych rodaków - arystokratów. Wysocki (organizator powstania listopadowego) wypowiada charakterystykę społeczeństwa polskiego:

"Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi".

Zewnętrzną skorupą są arystokraci, wewnętrznym ogniem - patrioci polscy. W scenie "Pan Senator" spotykamy jeszcze raz polskich arystokratów - bliskich współpracowników Nowosilcowa. Najohydniejszym z nich jest Doktor. Postaci tej Mickiewicz nadał rysy doktora Augusta Bcu, profesora medycyny, ojczyma Juliusza Słowackiego. Podczas procesu filareckiego Bcu był jednym z donosicieli. Zginął od pioruna w połowie 1824r., co wielu Polaków uznało za karę wymierzoną przez Boga. W scenie "Pan Senator" Doktor donosi Nowosilcowowi o faktach związanych ze spiskiem młodzieży polskiej i to właśnie on, do spółki z Pelikanem (profesorem chirurgii, który po procesie filaretów został zastępcą rektora Uniwersytetu Wileńskiego), wymyśla sposób na umożliwienie Rollisonowi popełnienia samobójstwa. Również Doktor radzi Pelikanowi kazać wychłostać księdza Piotra, aby nauczyć go szacunku dla Senatora i jego urzędników.
Takie stanowisko zajmowała polska arystokracja wobec prześladowań swych rodaków. Nie interesowała się w ogóle sprawami ojczyzny, gardziła nawet językiem polskim. Dbała o osobiste korzyści i rywalizowała między sobą o względy u Nowosilcowa i cara. Słusznie scharakteryzował tę warstwę Wysocki nazywając ją "skorupą zimną, twardą i plugawą". Los ojczyzny spoczywał w rękach patriotów polskich, czyli "wewnętrznego ognia".

14. Idea prometejska i mesjanistyczna w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.

"Dziady" - część III to dramat, który zrodził się z bezgranicznej rozpaczy A. Mickiewicza, powstał zaledwie kilka miesięcy po klęsce powstania listopadowego. Przemówił w nim poeta, który zwątpił już nawet w miłosierdzie Boga. Jakże to, Bóg widzi cierpienia niewinnych Polaków i nie korzysta ze swej mocy, aby ukrócić samowolę tyrana?
W "Wielkiej Improwizacji" Konrad uznaje siebie za wybrańca narodu, staje się Prometeuszem, bo wypowiada posłuszeństwo Stwórcy. Mitologiczny Prometeusz wykradł bogom z Olimpu ogień i przyniósł go ludziom, aby uratować ród ludzki od cierpień, na jakie skazał go Zeus. Za ten heroiczny czyn spotkała go okrutna kara: został przykuty do skał Kaukazu i głodny orzeł wyszarpywał mu wątrobę, która w nocy odrastała.
Od imienia tego dobroczyńcy ludzkości wywodzi się prometeizm - idea poświęcenia dla dobra ludzkości.
Konrad - Prometeusz domaga się od Boga "rządu dusz", bo sądzi, że mając maleńką cząstkę władzy nad duszami ludzkimi, potrafiłby uszczęśliwić swój naród. Bohater jest świadom swej mocy twórczej, pycha i duma popychają go do porównania się z Bogiem:

"Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,
Cóż Ty większego mogłeś zrobić - Boże?"

Konrada przepełnia uczucie miłości do narodu i z niego płynie jego siła. Milczenie Boga rozdrażnia Konrada, więc rzuca Mu oskarżenie:

"Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością,
Ty jesteś tylko mądrością."

i zapowiada walkę:

"Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan:
On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca".

Konrad tłumaczy dalej źródło swej wieszczej i proroczej mocy:

"Ja i ojczyzna to jedno.
Nazywam się Milijon - bo za milijony
Kocham i cierpię katusze.
Patrzę na ojczyznę biedną,
Jak syn na ojca wplecionego w koło;
Czuję całego cierpienia narodu,
Jak matka czuje w łonie bole swego płodu.
Cierpię, szaleję - a Ty mądrze i wesoło
Zawsze rządzisz,
Zawsze sądzisz,
I mówią, że Ty nie błądzisz!"

Rozpacz Konrada osiąga swój szczyt, bo nic nie zapowiada zmiany biegu wydarzeń - Bóg pozostaje głuchy na prośby wybrańca narodu. Nie wzrusza Stwórcy "milijon ludzi krzyczących <>", patrzy na nich, "jak w zawiłe zrównanie rachunku", więc oszalały z rozpaczy Konrad sięga po największe bluźnierstwo - nazwanie Boga "carem". Słowa tego nie wypowiada jednak sam Konrad, uprzedza go niecierpliwy szatan i dzięki temu dusza bohatera ma jeszcze szanse na zbawienie.
Prometejska walka z Bogiem toczona jest w interesie całego narodu polskiego. Konrad zrezygnował już z "osobistego szczęścia", ale nie może pogodzić się z tym, co cierpią jego rodacy, cały naród.
Mickiewicz w "Dziadach" pokazał teraźniejszość, lecz pragnął też przepowiedzieć przyszłość. Zadania tego nie zrealizował Konrad, który przegrał walkę z Bogiem, więc podejmuje je pokorny ksiądz Piotr.
W symbolicznym "Widzeniu" Polska staje się Chrystusem. Odpowiednikiem Heroda staje się car, który prześladując głównie młodzież polską, chce "pokolenie nasze zatracić do końca". Z woli Boga Polska ma powtórzyć mękę Chrystusa, to warunek jej zmartwychwstania. Okres prześladowań Polaków jest odpowiednikiem drogi krzyżowej, trzy państwa zaborcze - to trzy ramiona krzyża. Francji przypisuje Mickiewicz rolę Piłata, bo "umywa ręce" od sprawy polskiej, nie udzieliła pomocy walczącym powstańcom. Śmierć Chrystusa na krzyżu zestawiona jest z klęską powstania listopadowego. Jednak Chrystus zmartwychwstał, a więc i Polska zmartwychwstanie, kiedy wypełni się jej miara cierpienia. W "Widzeniu" księdza Piotra Mickiewicz sformułował hasło "Polska Chrystusem narodów", uznał Polskę za naród wybrany do spełnienia roli odkupiciela narodów świata - Mesjasza. Zgodnie z tą ideą mesjanistyczną odzyskanie wolności przez Polskę jest tylko kwestią czasu. W świetle tej koncepcji ofiary poniesione przez Polaków, cierpienie prześladowań młodzieży oraz tragedia 1831 roku, były potrzebne i zostaną nagrodzone odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Słowa te przynosiły Polakom pociechę, ratowały od goryczy i pesymizmu, pokazywały, że klęska powstania przybliża ten upragniony dzień wyzwolenia. Moment zmartwychwstania Polski poprzedzi działalność tajemniczego wskrzesiciela nazwanego przez poetę cyfrą "czterdzieści i cztery”. O znaczenie tego imienia pytano nieraz samego poetę. Podobno odpowiedział tak: "Kiedy pisałem, wiedziałem; teraz już nie wiem". Można sądzić, że ten "wskrzesiciel narodu" jest, jako dziecko jeszcze, wśród młodzieży wileńskiej, potem zostaje wywieziony na zesłanie. Nie zginie tam jednak, lecz ogłosi światu wolność Polski.
Obie sceny ("Improwizacja" i "Widzenie") mają charakter mistyczny, bo przecież tylko w taki sposób można mówić o przyszłości, prorokować. Te idee zostały jednak skrytykowane przez J. Słowackiego w "Kordianie".

15. Refleksje o własnej twórczości i zadaniach poety wobec narodu w utworach Juliusza Słowackiego: "Grób Agamemnona" i "Testament mój".

Juliusz Słowacki był, młodszym o 11 lat od Mickiewicza, poetą romantycznym. Także mieszkaniec Litwy, dzieciństwo spędził w Krzemieńcu. W wieku zaledwie 5 lat został osierocony przez ojca - profesora słynnego Liceum Krzemienieckiego. Silny związek uczuciowy łączył poetę z matką, która niezwykle czule opiekowała się nadwrażliwym i nieuleczalnie chorym na gruźlicę Juliuszem. Zgodnie z wolą matki ukończył poeta studia prawnicze i przeniósł się do Warszawy, gdzie otrzymał posadę (bezpłatną) w biurze Komisji Skarbu. Tam głęboko przeżył wybuch powstania listopadowego, w którym chciał wziąć udział (odmówiono mu ze względu na jego stan zdrowia) i któremu poświęcił piękne liryki powstańcze.
Gdy powstanie zaczęło chylić się ku upadkowi, musiał opuścić tereny zaboru rosyjskiego z powodu antyrosyjskiej treści swych wierszy. Wyjeżdżając do Drezna w 1831 roku młody poeta nie przypuszczał, że nigdy już nie powróci do swej ojczyzny.
Po wydaniu "Kordiana" i innych utworów znalazł się Słowacki we Włoszech, które pracowicie zwiedzał. Przyjaciele namówili go, aby wziął udział w podróży na Wschód. Tak zwiedził Grecję, Egipt, Palestynę i Liban. Plonem tej podróży był poemat dygresyjny "Podróż do ziemi świętej z Neapolu". Wiersz "Grób Agamemnona" jest częścią tego poematu, lecz wydany został razem z tragedią "Lilla Weneda" (był poetyckim komentarzem do tego dramatu). Słowacki w czasie wycieczki oglądał starożytną budowlę, która uchodziła za grobowiec króla Agamemnona, głównego wodza wojsk greckich w wojnie przeciwko Troi. Gdy znalazł się we wnętrzu budowli, ożyły w jego wyobraźni inne postaci mitologiczne, zdało mu się, że czuje ich obecność w postaci muzyki świerszczy, puszystych nasion unoszonych przez wiatr. W tej atmosferze ożył wspaniały instrument Homera - harfa* złota.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
harfa, lutnia - symbole poezji
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Smugi słońca wdzierające się do wnętrza grobowca stały się strunami tej harfy.Poeta snuł dalej swoje refleksje: Homer stał się nieśmiertelny dzięki swej poezji, minęły setki, tysiące lat a każdy człowiek wie, kim był Homer, podziwia piękno "Iliady" i "Odysei". Słowacki jest także poetą, lecz czy zdolny jest zmusić harfę Homera do takich dźwięków, którymi wzruszyłby słuchaczy do łez, wzbudził najgłębsze uczucia? Nie, w ręku Słowackiego struna pęka ... bez jęku. W tym poetyckim obrazie Słowacki składa hołd Homerowi, uznaje wobec niego własną niższość, niedoskonałość. Jego poezja nie dorównuje poezji Homera. Nie znaczy to jednak, że Słowacki uważa się za lichego poetę, o nie! Uznaje własną małość tylko w stosunku do Homera. Nie uważa się za gorszego od innych poetów współczesnych sobie, w tym także od Adama Mickiewicza. Słowacki bardzo przeżywał fakt, że poezja jego nie znajdowała należnego jej oddźwięku, że współcześni nie doceniali jego twórczości. Wiele smutku i goryczy jest w wyznaniu poety:

"Tak więc - to los mój na grobowcach siadać
I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych,
To los mój senne królestwa posiadać,
Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych
Albo umarłych [...]"

W tym wyznaniu i zarazem skardze było wiele prawdy. Kiedy Słowacki zaczął tworzyć (pamiętamy, że był o 11 lat młodszy od Mickiewicza), Adam Mickiewicz był już u szczytu sławy. Wielbiono poetę Adama, a że był to człowiek towarzyski, szybko zyskał nie tylko uznanie, ale i sympatię społeczeństwa polskiego. Tymczasem Juliusz Słowacki był zupełnie innym typem człowieka. Nieufny, małomówny, nadwrażliwy, nie mógł być "duszą towarzystwa". Utwory jego były też zupełnie inne, niż Mickiewicza - pełne zadumy, często smutne. Polacy - zakochani w Mickiewiczu - zaczęli traktować Słowackiego jako rywala zagrażającego sławie uznanego wcześniej wieszcza. Recenzje dramatów Słowackiego były tendencyjne, złośliwe, odbierały czytelnikom ochotę na zapoznanie się z ich treścią. Ten niewybredny atak na Słowackiego sprawił, że poeta czuł się skrzywdzony i rozżalony. Te uczucia właśnie odnajdujemy w "Grobie Agamemnona". Mimo krytyki, Słowacki sam siebie uznaje za dobrego poetę, tylko słuchacze są "głusi".
Druga część wiersza odnosi się do oceny społeczeństwa polskiego. Siebie - poetę porównał Słowacki z greckim poetą Homerem. Teraz porównuje dzieje Polski z dziejami starożytnej Grecji. Szuka w dziejach starożytnych odpowiednika klęski listopadowej. Chciałby zestawić tę klęskę z bohaterską obroną Termopil. Wtedy 300 Spartan poległo, ale zatrzymało nieprzyjaciół, dzięki czemu Grecja obroniła swą niepodległość. W powstaniu listopadowym walczyło tysiące Polaków, a mimo to kraj pozostał w niewoli. Po tych "dniach nieszczęśliwych zostało smutne pół - rycerzy - żywych". Spartanie zginęli wszyscy, Polacy nie, wielu z nich przeżyło, wybrało "łańcuchy" niewoli. Słowacki stwierdza, że spaliłby się ze wstydu, gdyby z mogiły termopilskiej wyszli obrońcy Grecji i spytali: "Wiele was było?" To bolesne pytanie rozważa Słowacki w ostatniej części wiersza. Dochodzi do wniosku, że przyczyną niewoli ojczyzny są wady szlachty polskiej: puszenie się, duma. Strój szlachecki: czerwony kontusz i złoty pas są symbolami wad tej warstwy. Leonidas - dowódca Spartan - nie puszył się swym strojem, o wartości tego człowieka decydowała odwaga, patriotyzm. Polska powinna więc zrzucić te "płachty ohydne, tę Dejaniry palącą koszulę", a wtedy stanie się krajem wolnym. Jednak dopóki ten "czerep rubaszny" (zakorzenione wady szlacheckie) krępuje "duszę anielską" (lud polski), dopóty kat będzie pełnić swą powinność (uśmiercać dążenia wolnościowe). Poeta cierpi, jest zrozpaczony - to przecież jego ojczyzna jest w niewoli. Robi swej matce - ojczyźnie rachunek sumienia i wyrzuca, że była "pawiem i papugą narodów" (paw - symbol pychy, papuga - naśladownictwa). Pycha, hołdowanie cudzoziemskim wzorom, brak szacunku dla własnej kultury, brak patriotyzmu - to cechy, które sprowadziły na kraj niewolę i ojczyzna stała się "służebnicą cudzą." Mogłaby Polska odnowić się, gdyby do walki o wolność stanął cały naród ("wielki posąg - z jednej bryły"), ale ona - niewolnica nie chce zrozumieć swego błędu: Prometeuszowi sępy wyszarpywały serce, zniewolonej Polsce sępy te wyżerają mózg, skoro nie widzi, co doprowadziło ją do upadku. On - syn niewolnicy - z bólem rzuca matce - ojczyźnie te słowa prawdy.
Słowacki w tym utworze podsumował i ocenił własną twórczość oraz wskazał narodowi drogę jedności społecznej, która prowadzi do wolności. Poeta uważał, że zadaniem jego jest mówienie narodowi prawdy, wskazanie dróg wyjścia z beznadziejnej sytuacji.
Do tych samych zagadnień powrócił poeta w jednym z następnych utworów - "Testament mój". Utwór ma formę poetyckiego testamentu, bo poeta przeczuwał zbliżającą się śmierć i chciał pożegnać bliskich oraz wyrazić swą wolę przedśmiertną. [Wiersz napisany był blisko 10 lat przed śmiercią, ale poeta, któremu coraz trudniej było żyć z gruźlicą, spodziewał się jej dużo wcześniej].
Poeta wyznaje, że odchodzi z tego świata "smętny", choć przecież życie jego pełne było cierpień i rozczarowań. Nie pozostał po nim żaden potomek ("dziedzic dla imienia"), bo nie miał dzieci; ale też nie pozostawia spadkobiercy "dla lutni" - symbolu poezji. Niewielu rozumiało jego poezję, nie widział kontynuatora swej twórczości. Umierał podwójnie bezpotomnie. Prosi jednak nieliczne grono przyjaciół, aby zaświadczyli, że "dla ojczyzny sterał swoje lata młode" i póki "okręt walczył - siedział na maszcie, a gdy tonął - z okrętem poszedł pod wodę". Łódź, okręt, statek - to częste symbole ojczyzny (już Piotr Skarga ich używał). Był więc poeta dla narodu kimś, kto wskazywał kierunek przyszłości, był przywódcą narodu - oczywiście w sensie duchowym. Kiedyś przyszłe pokolenia oddadzą mu sprawiedliwość i przyznają, że i jako Polak - patriota i jako poeta był godnym kontynuatorem swoich przodków. Słowacki prosi przyjaciół, aby po śmierci wyjęli mu z ciała serce i oddali je matce, zaś sami powinni powspominać go przy kielichu. Pozostawia też poeta nakaz, który mają wypełnić przyszłe pokolenia:

"Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!"

Nie wolno więc Polakom stracić nadziei na wyzwolenie ojczyzny i mają tę ideę wolności wpajać następnym pokoleniom ("nieść oświaty kaganiec"). Gdyby trzeba było za wolność Polski ponieść śmierć, obowiązkiem Polaków jest przyjąć na siebie to zadanie. Po wygłoszeniu swej woli skierowanej do narodu, poeta powrócił do myśli osobistej - swego miejsca wśród rodaków. Uważa, że jego twórczość była "twardą bożą służbą" - nie przyniosła mu sławy, choć zasłużył na nią. Szedł przez życie bez oklasków świata, lecz starał się obojętnością pokryć swój ból. Był "sternikiem duchami napełnionej łodzi" (przywódcą duchowym narodu), lecz odlatuje cicho, niewielu zauważy jego odejście. Poeta wierzy jednak, że następne pokolenia właściwie ocenią jego twórczość i dzięki ideom w niej zawartym, Polacy staną się lepsi (ze zjadaczy chleba zmienią się w aniołów).
Poeta przeczuwający zbliżającą się śmierć, pozostawił Polakom współczesnym sobie i następnym pokoleniom zaszczytne i odpowiedzialne zadanie: doprowadzenie ojczyzny do wolności. Siebie jako poetę oceniał surowo i bezstronnie: stwierdził, że choć twórczość jego nie została przyjęta życzliwie - jest jednak wartościowa i wielkość jej ocenią przyszłe pokolenia.

16. Opisy przyrody i ich funkcje w wybranych utworach romantycznych

Natura była ważnym elementem romantycznej wizji świata. Romantycy rozumieli ją jako byt pierwotny, była dla nich tajemnicza, uduchowiona i wiecznie żywa (odradzała się przecież samorzutnie). Człowiek - zgodnie z koncepcją romantyczną - był cząstką natury, a więc i on mógł odradzać się w ten cudowny sposób. Ziemia jako planeta też była częścią natury rozumianej jako kosmos - tajemniczy i żywy organizm. Także człowiek stawał się maleńką cząstką tego kosmosu, był mikrokosmosem. Więź człowieka z całym wszechświatem, naturą odczuwana była za pomocą wyobraźni, podświadomości i uczucia. Kto potrafił dotrzeć do głębi własnej duszy - ten umiał zrozumieć istotę natury. Taką zdolność rozumienia natury (a więc i siebie samego, swojej duszy) posiadał lud i romantyczny poeta - filozof. Romantycy uważali, że cywilizacja okaleczyła człowieka i dlatego powinien on wrócić do natury. Prości ludzie żyli zgodnie z naturą, więc potrafili ją najlepiej rozumieć i natura była dla nich łaskawsza. Z takiego rozumienia natury i człowieka zrodziła się romantyczna ludowość. W "Balladach i romansach" natura współgra z przeżyciami bohaterów. W "Liliach" widzimy groźną przyrodę: zabójczyni męża biegnie do Pustelnika, słyszy złowróżebne krakanie wron i hukanie puchaczy. Ponury las, ciemna i wietrzna noc dopełniają obrazu przyrody groźnej, budzącej przestrach, zharmonizowanej z niesamowitymi wydarzeniami. W "Świteziance" obraz jeziora jest też niesamowity, a woda pochłania niewiernego kochanka. Natura, czyli przyroda posiada tajemnicze siły i człowiek nie ma możliwości wymknięcia się wpływowi tych sił, musi poddać się im. Opisy przyrody w balladach potęgują nastrój tajemniczości, są zharmonizowane z przeżyciami bohaterów.
W innym ujęciu widzimy relacje między człowiekiem i naturą w takich utworach, jak "Dziady" - część IV lub "Pan Tadeusz". Tu natura ma wymiar arkadyjski - jest miejscem, do którego ucieka człowiek, aby odnaleźć samego siebie. Gustaw przychodzi do chaty księdza, aby wyspowiadać się ze swej tragedii i aby odnaleźć spokój. Prosi o przywrócenie ludowego obrzędu, który jest potrzebny i zmarłym i żyjącym.
W "Panu Tadeuszu" powrót do "tych pól malowanych zbożem rozmaitem" daje ukojenie duszy poety.
W "Sonetach krymskich" podkreśla Mickiewicz piękno wschodniej przyrody, jej oryginalność. Przyroda ta wyzwala w duszy poety tęsknotę za ojczystym krajem, potęguje siłę tej nostalgii. Mickiewicz pragnie, aby słuchacz i czytelnik "ujrzał" tę przyrodę oczyma wyobraźni, dlatego pobudza nasze zmysły powodując, że widzimy, słyszymy tę przyrodę, wchłaniamy jej woń.
Za pośrednictwem przyrody odczuwamy głębiej stany uczuciowe bohaterów np. w "Burzy" groźne fale, sztorm, wicher potęgują stan duszy bohatera: poczucie zagubienia, obojętność wobec śmierci.
Przyroda i jej opisy mają uczynić człowieka bardziej ludzkim, wrażliwym. Taką funkcję pełnią piękne i plastyczne opisy w "Panu Tadeuszu". Czytelnik jest olśniony pięknem ogrodu warzywnego, podziwia matecznik, zachwyca się grzybami. Niezrównany dar obserwacji Mickiewicza powoduje, że dopiero dzięki tym opisom dostrzegamy szczegóły, które przecież widzieliśmy wcześniej, lecz nie zwróciliśmy na nie uwagi.
Przyroda zmusza nas także do snucia refleksji nad własnym losem, nad sensem naszego życia. W wierszu "Grób Agamemnona" lub "Hymn" ("Smutno mi Boże") Juliusz Słowacki przekazuje nam własne refleksje, powoduje, że i my zastanawiamy się nad sensem swojego życia. Piękno wiersza Słowackiego "Rozłączenie" służy uwrażliwieniu odbiorcy na przyrodę, wyzwala odczucia estetyczne.
Opisy przyrody pełnią więc różnorodne funkcje: służą wyzwalaniu uczuć (miłości, tęsknoty, patriotyzmu), oddają stany uczuciowe bohaterów i autorów, zmuszają do refleksji, zaspokajają i kształcą wrażliwość na piękno przyrody, uczą szacunku dla natury, której człowiek podlega będąc jej cząstką.

17. Scharakteryzuj poglądy romantyków na rolę poezji i poety w życiu jednostki i narodu.

Romantycy uważali poezję za nieskończoną siłę twórczą, tajemniczy głos "wnętrza" poety. Wobec tego romantyczny poeta uważany był za jednostkę genialną, wybraną, wieszcza narodu. Liryka stała się rodzajem szczególnie uprzywilejowanym, bo przez nią przemawiała do człowieka natura i historia. Romantycy przeciwstawiali się kopiowaniu natury i literackich wzorów. Poezja miała odkrywać dla niewtajemniczonych ukryte treści i objaśniać je, miała wyrażać to, co niewyrażalne. Odbierać naturę, odczuwać ją najpełniej potrafił lud i romantyczny poeta. Dlatego, na przekór ideologom oświeceniowym, romantycy awansowali do godności sztuki motywy i tematy tzw. nieestetyczne: ludowego bohatera, świat ludowych wierzeń, zbuntowany tłum, sceny tortur lub egzekucji, pierwotną naturę, prowincjonalny lub egzotyczny pejzaż, obyczaj, język. Romantyczny poeta odkrywał "prawdy żywe", o których mówi Mickiewicz w balladzie - manifeście "Romantyczność". W utworze poeta tak wykłada istotę poezji romantycznej, przeciwstawiając ją utworom oświeceniowym i jej twórcom:

"Martwe znasz prawdy, nie znane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce,
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!"

Poeta romantyczny to człowiek wybitny, wrażliwy, uczuciowy, obdarzony talentem boskim. "Sercem" ogląda i ocenia świat.
W epoce romantycznej rozwinął się prężny ruch wolnościowy. Idea wolności pojęta była bardzo szeroko i odnosiła się do jednostki i do narodu. Trudno byłoby zwolnić poezję z obowiązku wyrażania tej idei wolności, więc wiele utworów romantycznych rozwija ją.
Tak dzieje się w poemacie Mickiewicza "Konrad Wallenrod". W utworze poeta daje wyraz przekonaniu, że poezja jest "skarbnicą" historii Halban (pisarz ludowy) rozbudza patriotyzm w duszy Konrada, inspiruje go do czynu i po jego śmierci sprawi, że bohater zostanie żywy w pamięci narodu. Dzięki poezji możliwe jest połączenie przeszłości narodowej z "młodszymi laty".
Poetą romantycznym jest też Konrad. W "Improwizacji" (III część "Dziadów") sam siebie uznaje za wyższego od ludzi, mówi o sobie: "Ja mistrz". Posiada moc twórczą i jest świadom swej wielkości, więc nie waha się przed porównaniem siebie z Bogiem. Domaga się od Stwórcy "rządu dusz", bo jest przekonany, że posiadając taką władzę potrafiłby stworzyć "większe dziwo" niż Bóg - zanuciłby "pieśń szczęśliwą". Konrad jest poetą, więc czuje i przeżywa wielokrotnie mocniej to wszystko, co go otacza. Mówi o sobie:

"Nazywam się Milijon,
bo za milijony kocham i cierpię katusze".

W rozumieniu romantyków poeta był obdarzony boską mocą, stawał się wieszczem narodu, bo mógł widzieć nie tylko przeszłość i teraźniejszość, ale także przyszłość. Ta boska moc powodowała, że nie chciał zniżać się do problemów przyziemnych. Taką postawę reprezentuje poeta - Mąż w dramacie Zygmunta Krasińskiego "Nie Boska komedia". Bohater żyje w świecie złudzeń i marzeń, natomiast małżeństwo z kobietą nakłada na niego zwykłe codzienne obowiązki. Gardząc przyziemnym życiem, Mąż podąża za Dziewicą - symbolem idealnej poezji i równocześnie złego ducha. Anioł trzykrotnie wzywa Męża, aby powrócił do porzuconej rodziny, lecz Dziewica jest tak fascynująca, że bohater pragnie je posiąść (osiągnąć ideał poezji, zdobyć sławę). Nad przepaścią Dziewica traci swe powaby i Mąż rozumie, że poświęcił życie Żony i zdrowie Orcia (syna) dla złudy piękna.
Krasiński zdemaskował mit poezji romantycznej i pozę romantycznego poety; wykazał, że tkwi w nich zagrożenie dla zasad moralnych. Pogoń za sławą romantycznego poety jest zgubna dla jednostki i otoczenia. Uleganie tej pozie prowadzi do tragedii i powoduje, że poeta staje się oderwany od rzeczywistości, niezdolny do podjęcia zwykłych, życiowych obowiązków.
Krytyczny stosunek do modelu poety - wieszcza wypowiedział Juliusz Słowacki w "Beniowskim". Przeciwstawił się Mickiewiczowskiej koncepcji poety i stwierdził:

"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa".

Oczekuje więc od swej poezji, że wyrazi ona wszystko w sposób jasny i piękny. W wierszu "Testament mój" Słowacki określa poezję swą jako siłę, która odrodzi naród, czyli "zjadaczy chleba - w aniołów przerobi". Siebie jako poetę nazywa "sternikiem duchami napełnionej łodzi", czyli ma świadomość, że jest wieszczem, przewodzi swemu narodowi. Przykrość sprawiła Słowackiemu obojętność Polaków na jego twórczość. Sam stawiał sobie wysokie wymagania i potrafił im sprostać. Jednak w porównaniu z Homerem wyrażał własną niedoskonałość, o czym mówi w "Grobie Agamemnona". Poezja Homera stała się nieśmiertelna, przetrwała setki lat i w stosunku do tego poety Słowacki ukorzył się. Skarga na współczesnych, którzy nie rozumieją poety, wyrażona została słowami:

"Tak więc - to los mój na grobowcach siadać [...]
Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych
Albo umarłych [...]"

Jednak już w "Testamencie moim" Słowacki wyraża przekonanie, że zostanie po nim "ta siła fatalna", która spowoduje, że pod wpływem lektury jego utworów ludzie staną się szlachetniejsi, przemienią się w "aniołów".
Motyw poezji i poety pojawia się także w poezji Cypriana Norwida, który uważa się on za "rzemieślnika słowa", co jest sprzeczne z romantycznym wizerunkiem natchnionego poety. Poezja pobudza ludzi do wielkich dzieł, w wierszu "Do obywatela Johna Brown" poeta wyraża przekonanie, że:

"[...] pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie".

Szlachetne idee nie giną dzięki poezji, która przenosi te myśli w następne czasy. Również wiersz Norwida „Pióro” streszcza zadania i cele poezji. Ma ona głosić prawdę, być niezależną i oryginalną. Nie może pełnić roli służebnej wobec jakiejkolwiek partii lub stronnictwa.
Choć w epoce romantycznej było "laurowo" i wzniośle, Aleksander Fredro dostarczył literaturze chwil wytchnienia, śmiechu. U tego komediopisarza śmiech jest zawsze dobrotliwy, nigdy złośliwy. W komedii "Śluby panieńskie" poddał autor krytyce (oczywiście dobrodusznej) miłość sentymentalną popularyzowaną przez ówczesną literaturę - w tym także poezję. Fredro sprowadził Gustawa z wyżyn miłości (wielkiej i koniecznie nieszczęśliwej) na ziemię i kazał mu znaleźć ludzki sposób na pokonanie przeciwności na drodze do zdobycia panny. Komediopisarz uważał, że miłość powinna być siłą budującą, a nie rujnującą życie człowieka.

18. Jak brzmiały główne hasła pozytywizmu i jakie odzwierciedlenie znalazły one w powieści E. Orzeszkowej - "Nad Niemnem"?

Pozytywizm zachodnioeuropejski jest kierunkiem przede wszystkim filozoficznym. Jego twórcą jest francuski filozof August Comte (czyt. Komt), autor dzieła: "Kurs filozofii pozytywnej". Filozof ten dowodził, że nauka powinna zajmować się tym, co jest sprawdzalne w drodze doświadczenia, wiedza musi być wzbogacana, gdyż stale się rozwija, zaś badania naukowe służyć powinny celom praktycznym lub teoretycznym, co miało prowadzić do konkretnych wynalazków i pomnażania ogólnej wiedzy człowieka.
Innym teoretykiem, który wzbogacił założenia programowe pozytywizmu, był angielski uczony Herbert Spencer (czyt. Spenser). Przeniósł on prawa biologiczne na społeczeństwo ludzkie, także zorganizowaną zbiorowość. Twierdził, że w społeczeństwie ludzkim rolę wyspecjalizowanych organów, jakie ma roślina lub zwierzę, pełnią poszczególne klasy społeczne. Zamiast walki klasowej, w społeczeństwie ludzkim powinien panować duch współpracy, solidarności. Teoria Spensera została nazwana organiczną.
Te nowe prądy filozoficzne przeniknęły do Polski, której nie było na mapie politycznej Europy. Żył tylko naród, który opłakiwał świeżo poniesioną klęskę powstania styczniowego. Nasiliły się działania rusyfikacyjne i germanizacyjne. Tylko w Galicji, będącej pod zaborem austriackim, walka o prawa narodowe miała większe szanse powodzenia.
Sytuacja gospodarcza na ziemiach polskich była także bardzo ciężka. Dekret uwłaszczeniowy cara nadawał chłopom na własność ziemię, którą dotychczas użytkowali, jednak istniała pokaźna grupa chłopów bezrolnych, którzy musieli szukać dla siebie zarobku na wsi lub w mieście. Ukaz carski z 1864 roku uderzył przede wszystkim w szlachtę, która z dnia na dzień została pozbawiona bezpłatnej siły roboczej i wiele małych majątków szlacheckich bankrutowało, a jeszcze władze carskie nakładały na polskich ziemian coraz to nowe podatki i kontrybucje. Celem tej polityki było zrujnowanie polskiego ziemiaństwa, zaś nabywcą ziemi na terenie zaboru rosyjskiego mógł być obywatel rosyjski. Równolegle z tymi posunięciami społeczno - gospodarczymi szły represje polityczne. Wielu Polaków straciło życie, wielu otrzymało wyroki wieloletniego zesłania, nastąpiła też konfiskata ich majątków.
Również w zaborze pruskim Bismarck realizował swą ideę wielkich, zjednoczonych Niemiec, w myśl której prowadził bezwzględną walkę z przejawami polskości.
Naród polski jednak istniał, żył i trzeba było dać tym ludziom jakąś nadzieję, program przetrwania. Po klęsce drugiego powstania narodowowyzwoleńczego nie można było przecież nadal zachęcać do romantycznej postawy walki. Stworzono więc program pozytywistyczny (program przetrwania), który zawierał się w hasłach: pracy organicznej, pracy u podstaw, emancypacji kobiet, utylitaryzmu nauki i sztuki, asymilacji Żydów.
Eliza Orzeszkowa w swej powieści "Nad Niemnem" przedstawiła wieś polską, stosunki między dworem i zaściankiem, problemy, z jakimi borykali się mieszkańcy tego terenu. Pisarka odniosła się też do problemu realizacji podstawowych haseł epoki i wykazała, że nie jest to zadanie proste.
Hasło pracy organicznej związane było z teorią Spencera i postulowało postęp gospodarczo - techniczny, a więc unowocześnienie w przemyśle, handlu, rolnictwie oraz zgodne współistnienie klas społecznych. Społeczeństwo musiało dążyć do osiągania coraz wyższego poziomu życia gospodarczego we wszystkich dziedzinach. Miało to doprowadzić do wzbogacania się jednostek, grup, klas społecznych. Społeczeństwo bogate mogło stanowić siłę, która byłaby zdolna upomnieć się o swe prawa i swobodę. Każdy człowiek był pojmowany jako minicząstka całego organizmu i od jego sprawnej pracy zależało funkcjonowanie całości. Praca była zaszczytnym obowiązkiem, każdy miał poczuć się odpowiedzialny za funkcjonowanie organizmu społecznego. Bogaci właściciele mieli stwarzać nowe miejsca pracy dla biedniejszych i działanie takie miało zapewnić czerpanie korzyści obu stronom: bogaty stawał się jeszcze bogatszy, biedny zyskiwał dochody niezbędne dla zapewnienia bytu sobie i swojej rodzinie.
Realizatorami tego hasła w powieści "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej są przede wszystkim: Witold i Benedykt Korczyńscy. Właściciel Korczyna posiada ziemię, lecz nie jest w stanie sam jej uprawiać. Syn Benedykta - Witold, student uczelni rolniczej, namawia ojca do zaniechania sporu z Bohatyrowiczami, a w zamian - rozpoczęcia z nimi współpracy. Bohatyrowicze chętnie będą uprawiać ziemię Korczyńskich za godziwe wynagrodzenie, Korczyńscy osiągną wyższe plony. Współpraca dworu z zaściankiem jest konieczna i korzystna dla obu stron. Benedykt pamięta, że w młodości myślał podobnie, ale kłopoty materialne zmusiły go do porzucenia tych ideałów. Wywody Witolda są jednak tak logiczne, że Benedykt postanawia spróbować jeszcze raz wprowadzić je w czyn.
W haśle tym mieści się również postulat pracowitości człowieka. W "Nad Niemnem" nie brak ludzi pracowitych, należą do nich wszyscy przedstawiciele zaścianka Bohatyrowiczów, Benedykt, Witold, Marta Korczyńska, Justyna Orzelska oraz gospodarująca w Olszynce Marynia Kirłowa, której pomaga w pracy dorastająca córka. Bohaterowie ci sumiennie wykonują swoją pracę, a więc - skoro są maleńkimi elementami organizmu społecznego - przyczyniają się do podnoszenia poziomu życia gospodarczego całej społeczności.
Hasło pracy u podstaw wynikało z założenia, że podstawami narodu są najniższe warstwy społeczne. Należało więc oświecić ten lud i zapewnić mu warunki życia oraz rozwoju. "Niesieniem kaganka oświaty w lud" powinny zająć się wyższe warstwy społeczne, bo przecież nie można było oczekiwać od zaborców, że zatroszczą się o poziom umysłowy polskiej biedoty. Chłop i robotnik będzie pracować wydajniej, kiedy zrozumie sens swojej pracy, nauczy się właściwie organizować sobie wykonanie tej pracy, będzie umiał obsługiwać maszyny, które zwielokrotnią wydajność pracy. Należy więc oświecać lud, zaszczepiać mu podstawowe zasady kultury i higieny.
W powieści Orzeszkowej hasło to realizuje Witold Korczyński, który doradza Bohatyrowiczom, w jaki sposób nawozić ziemię, co i jak uprawiać, aby osiągać lepsze wyniki. Witold też uczy jednego z chłopów zasad działania maszyny - żniwiarki. Benedykt, podenerwowany zepsuciem maszyny, zapowiada potrącenie wynagrodzenia, zaś Witold uczy chłopa i w ten sposób będzie on wiedział, jak obsługiwać maszynę, aby nie spowodować jej zepsucia.. Hasło to będzie również realizować Justyna Orzelska, która po wyjściu za mąż za Janka Bohatyrowicza, wejdzie w lud i będzie uczyć dzieci, będzie szczepić nawyki higieniczne wśród tej warstwy. Pani Andrzejowa Korczyńska przez miłość i pamięć męża zbiera w swoim domu chłopskie dzieci, szyje dla nich ubrania. Czyni to z wyraźną niechęcią, lecz postępuje tak, aby być bliżej idei zmarłego męża, który przyjaźnił się z chłopami, razem z nimi walczył w powstaniu styczniowym i wraz z nimi spoczywa we wspólnej mogile powstańców. Pani Andrzejowa została wychowana w innym duchu i nie rozumie sensu działania w myśl realizowanego hasła, ale pracę tę podejmuje przez miłość i szacunek dla zmarłego męża.
Emancypacja kobiet była palącą potrzebą czasu. Na ziemiach polskich żyło wiele kobiet, które po śmierci swych ojców, mężów, synów, zostały bez środków zapewniających im byt. Kobieta nie posiadała prawa do pracy i sposób jej wychowania powodował, że praktycznie nie była przygotowana do wykonywania określonego zawodu. Pensje dla panien szlacheckich przygotowywały dziewczęta do przyszłej roli damy. Panna umiała wszystko i nic: trochę grała na instrumencie, wyszywała, rysowała, znała pobieżnie język obcy (najczęściej francuski), umiała prowadzić salonową rozmowę, znała trochę literaturę, umiała poprawnie pisać. Nie posiadała zawodu, który - w razie potrzeby - mogłaby wykonywać, nie miała też zagwarantowanego prawa do pracy i godziwego wynagrodzenia. Był to poważny problem, bo wiele kobiet z konieczności utrzymywało się z prostytucji. Już w powieści "Marta" E. Orzeszkowa ukazała tragedię młodej kobiety, która po śmierci męża nie miała warunków do utrzymania siebie i swojej córeczki.
W "Nad Niemnem" kobietami emancypowanymi są: Marta Korczyńska, Justyna Orzelska, Marynia Kirlanka. Wszystkie one poczuwają się do obowiązku pracy, nie chcą być ciężarem dla mężczyzn. Każda z nich znajduje dla siebie zajęcie na miarę swych potrzeb i możliwości. Marta Korczyńska prowadzi całe gospodarstwo domowe swego brata Benedykta, Justyna Orzelska nie chce być ciężarem dla kuzyna Benedykta i wychodząc za Jana stanie się członkiem najbardziej pracowitej grupy bohaterów. Pani Kirłowa musi pracować, aby utrzymać swą rodzinę. Pięcioro dzieci oraz mąż, darmozjad i bawidamek, żyją z pracy tej kobiety, która nie buntuje się przeciwko swemu losowi i nawet tłumaczy postępowanie męża. Życie tej bohaterki wypełnione jest pracą, obowiązkami, przywiązaniem do męża, wiernością i macierzyńską troską.
Hasło utylitaryzmu nauki i sztuki postulowało konieczność podporządkowania nauki i sztuki praktycznemu życiu i potrzebom człowieka. Nauka i sztuka miały być użyteczne, rozwiązywać problemy, z jakimi borykają się ludzie.
W powieści "Nad Niemnem" Witold Korczyński przywozi z uczelni rolniczej nową wiedzę, którą dzieli się z Bohatyrowiczami i z Marynią Kirlanką. Ten młody dziedzic Korczyna jest przekonany o konieczności wprowadzania nowoczesnych metod uprawy ziemi i cieszy się, że dzięki wiedzy zdobytej w szkole, będzie mógł osiągać wyższe plony.
Hasło asymilacji Żydów wynikało z polityki, jaką prowadzili zaborcy w stosunku do społeczeństwa polskiego i Żydów. Otóż przekonywano Polaków, że odpowiedzialność za ubożenie naszego społeczeństwa ponoszą Żydzi, którzy nadmiernie się bogacą. Przeciwko tym tendencjom, zmierzającym do wewnętrznego skłócenia i osłabienia społeczeństwa polskiego, wystąpili solidarnie pisarze pozytywistyczni. Wyrazem protestu przeciwko dyskryminacji Żydów jest nowela Marii Konopnickiej "Mendel Gdański" czy powieść Elizy Orzeszkowej "Meir Ezofowicz". W powieści "Nad Niemnem" problem żydowski nie został podjęty przez pisarkę.

19. Stanisław Wokulski - romantyk czy pozytywista? Przyczyny klęski bohatera.

Postać Stanisława Wokulskiego jest bardzo złożona, co podkreślał sam autor w swych komentarzach do powieści. W chwili, gdy poznajemy go z kart "Lalki", bohater liczy sobie 45 lat, a więc urodził się w 1833 roku, miał 11 lat, gdy zaczęła się w Polsce epoka romantyzmu zapoczątkowana wydaniem I tomu "Poezji" A. Mickiewicza. Czy dorastający w tej epoce młody człowiek mógł uchronić się przed wzniosłymi ideami swego czasu? Był chłopcem rozumnym, chciał się uczyć, ciężko zarobione pieniądze wydawał na książki, zaczął studiować - skąd my to znamy? Świat jednak niewiele się zmienił! Gdy miał 30 lat, za namową Rzeckiego, przystąpił do powstania styczniowego. Klęska zrywu spowodowała, że podzielił los polskich zesłańców. Kim był ten Polak, zesłaniec syberyjski, jeśli nie romantykiem? Dla idei wolności ojczyzny poświęcił ukochaną naukę, skazał się na wygnańcze życie. Rozgoryczony klęską powstania i osobistą, już w Rosji wyleczył się z romantycznych mrzonek o wolności kraju. Powrócił do nauki i nawet zyskał sławę naukowca. Mógł być przydatny w swej ojczyźnie, ale tu czekało go następne rozczarowanie. W Warszawie nie było miejsca dla uczonych, a on był na dodatek byłym powstańcem - człowiekiem o niebezpiecznych przekonaniach. Na Syberii wypracował nowy program działania dla kraju, ale jego zapał, energia i doświadczenie okazały się zbędne. Pozostała mu jedyna możliwość działania - dziedzina ekonomiczna. Żeni się rozsądnie z wdową po kupcu i mógłby żyć spokojnie, lecz poznaje arystokratkę Izabelę Łęcką, w której zakochuje się bez pamięci. Ta jego romantyczna miłość przypomina przeżycia bohaterów Mickiewicza lub Słowackiego. Jest w romantycznym Wokulskim niebywała zdolność do poświęcenia wszystkiego dla idei, zaś tą ideą staje się miłość do kobiety pustej, zimnej, dumnej.
Bohater puszcza się na drogę robienia wielkiej fortuny, bo ma nadzieję, że bogactwem zasypie przepaść społeczną dzielącą go od ukochanej. Na wojnie dorabia się fortuny, wraca do kraju jako człowiek niewyobrażalnie bogaty. Należy tu zwrócić uwagę na fakt, że epoka romantyczna już się skończyła, pozytywiści z entuzjazmem głosili nowy program. Wokulski staje się przedstawicielem tej epoki, ale nie tak naiwnym, jak bohaterowie wcześniejszych powieści tego okresu. Nasz bohater dorabia się nie tylko ciężką pracą (kto dziś uwierzy w skuteczność takiego działania!), ale też posunięciami o tak wątpliwej wartości moralnej, jak małżeństwo zawarte dla pieniędzy czy majątek zrobiony na dostawach wojennych (do tego był dostawcą broni dla Rosjan!). Mimo to Prus ma wyraźną słabość do Wokulskiego, aprobuje wszystkie jego czyny, zgadza się z jego myślami i współczuje jego cierpieniom. Nie miejmy jednak za złe Prusowi jego sympatii do Wokulskiego, z którym autor często identyfikuje się, wyposaża go we własne przemyślenia i każe mu głowić się nad rozwiązaniem problemów, które dręczą jego samego - Prusa. Fascynacja naukami ścisłymi pochłaniała samego autora, więc kazał swemu bohaterowi też marzyć o odkryciach naukowych. Wybaczymy Wokulskiemu, że jest nietypowym pozytywistą, bo zamiast być człowiekiem pracy wytwórczej, manipuluje cudzą pracą, a raczej jej wytworami. Ma jednak ten dorobkiewicz wiele cech bohatera pozytywistycznego. Hasło pracy organicznej realizuje poprzez rozbudowę własnego sklepu, powołanie spółki do handlu ze Wschodem, marzenia o nowych źródłach pracy dla setek ludzi i tanich towarów dla tysięcy biedaków. Nie jest też obojętny na los biedoty: przeznacza ogromne sumy na towarzystwo dobroczynności, na szpitale i przytułki, pomaga rodzinie Wysockiego, stwarza godne warunki życia prostytutce. Wszystko to mieści się w pozytywistycznym haśle pracy u podstaw. Wokulski jest też zwolennikiem emancypacji kobiet - pomaga pani Helenie Stawskiej, która sama utrzymuje swą matkę i córeczkę. Fascynacja nauką i marzenia o współpracy z francuskim naukowcem Geistem mieszczą się w haśle utylitaryzmu nauki. Bliska jest bohaterowi koncepcja asymilacji Żydów. Serdecznym jego przyjacielem jest doktor Michał Szuman, eks - powstaniec i Sybirak, zaś sklep sprzedaje on Szlagbaumom wierząc, że oddaje go w "dobre ręce".
Czy jest więc Wokulski zdeklarowanym pozytywistą? Otóż nie, bo w osobowości tego bohatera ciągle ścierają się dwie natury i dwie idee: romantyczna i pozytywistyczna. Może i stałby się całkowicie pozytywistą, gdyby nie ta romantyczna i fatalna miłość do Izabeli. Wokulski łączy w sobie cechy bohaterów dwóch epok i jest rozdarty między dwiema ideami. Jego życie jest ciągłą pogonią za wzniosłą ideą, ale nie może jej zrealizować. Jako romantyk przeżywa klęskę ideałów wyzwoleńczych, miłość też przynosi mu kolejne rozczarowanie. Jest samotny, dla jednych perweniusz, dla drugich wyzyskiwacz, nawet najbliższy mu i oddany Rzecki nie potrafi go zrozumieć. Pieniądze nie dają mu szczęścia, dręczy się myślą o nędzy biedoty i ma wyrzuty sumienia, że kiedy oni giną z głodu, on wydaje lekką ręką krocie na zaspokojenie kaprysów Izabeli. Ma poczucie, że majątek, który zdobył, jest właściwie wyszachrowany. Ciąży on Wokulskiemu tym bardziej, że świat, do którego należy jego ukochana, nie jest i nie będzie nigdy jego światem. Czuje się skołatany i zmęczony, ale pragnienie szczęścia jest w nim tak silne, że waha się przed odtrąceniem tego, co wydaje mu się szczęściem, i wybraniem drogi właściwej - poświęcenia się nauce. To wewnętrzne rozdarcie jest także cechą romantyczną, a więc wiele, bardzo wiele, ma Wokulski z romantyka. Prus pozostawił czytelnika z domysłami, nie wyjaśnił , jak skończą się dzieje tego bohatera. Ostatni rozdział opatrzył znakiem zapytania. Może Wokulski zginął w Zasławiu (tam przeżył najsłodsze romantyczne uniesienia miłosne), a może, przekonawszy się o zdradzie i braku wartości ukochanej, udał się do pracowni Geista, by szukać metalu lżejszego od powietrza. Wierzmy, że wybrał tę drugą możliwość. Mądry i rozsądny, wrażliwy i szlachetny człowiek nie mógł przecież poświęcić życia pustej salonowej lalce.
Każde zakończenie jednak oznacza klęskę bohatera. Jeśli popełnił samobójstwo z miłości, zginął w ruinach zamku, zwyciężył w nim romantyczny kochanek, który nie znalazł sposobu na skuteczną walkę z feudalnymi przesądami klasowymi. Jeśli musiał wyjechać, aby poświęcić się pracy naukowej, to też poniósł klęskę, bo przecież musiał opuścić kraj, któremu poświęcił tyle troski i dla którego chciał nadal pracować. Nie było dla niego miejsca w ojczyźnie, a przecież był tak szlachetnym, mądrym i ofiarnym Polakiem. W zakończeniu powieści Wokulski jest życiowym bankrutem: zawiodło go wszystko, w co wierzył - walka o wolność, nauka, praca, miłość.
W ówczesnym społeczeństwie polskim, w tym społecznym rozkładzie charakteryzującym się niezachwianą pozycją arystokracji, żaden idealizm nie miał racji bytu: ani romantyczny, ani pozytywistyczny. Dlatego klęska Wokulskiego była nieuchronna.

20. „Oda do młodości” Adama Mickiewicza i „Do młodych” Adama Asnyka - manifesty dwu pokoleń młodzieży polskiej.

Manifestem literackim nazywa się utwór wyrażający założenia programowe i postulaty ideowo - artystyczne grupy literackiej. Z definicji tej wynika, że manifest określa, co jest dla danej grupy najistotniejsze i w jaki sposób będą realizowane cele, jakie ta grupa chce osiągnąć.
Definicji tej odpowiada „Oda do młodości” A. Mickiewicza, gdyż utwór określa nowy sposób widzenia wiata, precyzuje cele, podaje sposoby ich realizacji. Cele te stoją przed pokoleniem młodzieży, które ma „bryłę wiata pchnąć nowymi tory”. Wiersz posiada jeszcze tradycyjną formę (oda), ale treści w nim zawarte są już nowoczesne - romantyczne. Mickiewicz maluje obraz dwu światów: oświeceniowego (starego) i romantycznego (młodego). Świat stary określa jako „wody trupie”, „samoluby”, „płaz w skorupie”, natomiast świat nowy to: „zielone lata”, „jutrzenka swobody”, „świat ducha”. Młodzież ma przekształcić stary wiat za pomocą uczucia miłości i przyjaźni, wtedy „wyjdzie z zamętu świat ducha”, czyli zapanują nad tym światem uczucia, przeżycia duchowe. Młodzież ma sięgać tam, „gdzie wzrok nie sięga”, ma łamać, „czego rozum nie złamie”. nie będzie więc to świat poznawany zmysłami i rozumem, ale budowany zgodnie z niedościgłymi marzeniami i dyktowany uczuciami. Młode pokolenie ogarnięte uczuciem miłości i braterstwa zbuduje świat na miarę swoich pragnień, zapanuje w nim wzajemna miłość i swoboda (nie tylko myśli, także czynów i poczucia wolności osobistej).
Mickiewicz określa w „Odzie” cele i kierunki działania młodego pokolenia. Wiersz tchnie wiarą w możliwość i skuteczność takiego działania oraz wzywa wszystkich młodych do przebudowy świata. Łatwiej nam zrozumieć intencje poety, kiedy uzmysłowimy sobie, że my także buntujemy się przeciwko światu, który dla siebie i dla nas zbudowało pokolenie naszych rodziców. Krytykujemy ten świat, widzimy jego niedostatki, buntujemy się przeciwko obłudzie, niesprawiedliwości. Też chcemy zmienić świat, lecz często poprzestajemy na krytyce tego, co zastaliśmy. Budowa nowego świata nie jest zadaniem prostym, często więc rezygnujemy z wysiłku, czasem modyfikujemy zastany świat, bo na całkowitą jego przemianę nie znajdujemy w sobie sił. Pokolenie, które przyjdzie po nas będzie też stawiać sobie nowe cele, też krytycznie oceni nasze dzieło. Takie jest prawo dziejów, zawsze młode pokolenie buntuje się i wierzy, że potrafi zbudować lepszy świat. Dzięki temu krytycyzmowi możliwy jest postęp ludzkości. Gdyby ludzie nie szukali dróg przemiany świata, mielibyśmy do dzisiaj ustrój wspólnoty pierwotnej.
Chociaż cele, jakie stawiał Mickiewicz pokoleniu romantyków, były piękne i szlachetne, następne pokolenie odniosło się krytycznie do zastanego świata. Dowodzi tego wiersz A. Asnyka „Do młodych”. Autor wiersza żył już w następnej epoce i czuł się w obowiązku wyznawać pozytywistyczne ideały. W głębi duszy był jednak romantykiem. Urodził się w 1838 roku, a więc zaledwie 16 lat po publikacji I tomu „Poezji” A. Mickiewicza, który to tom otworzył epokę romantyczną. Dorastający Asnyk chłonął poezję Juliusza Słowackiego i innych romantyków, takie ideały kształtowały jego osobowość. Jak na romantyka przystało, wziął udział w powstaniu styczniowym, był nawet członkiem Rządu Narodowego. Klęska styczniowa położyła kres epoce romantycznej, tak bliskiej poecie. Zaczęły się czasy pozytywistyczne i Asnyk czuł się w obowiązku iść z ich duchem, stać się propagatorem nowych ideałów. Cóż z tego jednak, gdy całym sercem kochał poprzednią epokę? Poeta nie potrafił podeptać tamtych ideałów, a tkwić przy ich obronie było niepodobieństwem. Czuł się rozdarty - romantyk żyjący w czasach pozytywistycznych. W nowej filozofii dostrzegał wiele cennych ideałów, chciał stać się ich szermierzem. W wierszu - manifeście „Do młodych” wzywa więc:

„Szukajcie prawdy jasnego płomienia,
Szukajcie nowych, nieodkrytych dróg”.

Młode pokolenie pozytywistów ma więc zgłębiać tajniki nauki, badać świat, szukać nowych rozwiązań. Są to słowa godne pozytywisty przejętego hasłami swej epoki. Jednak odrzucenie dorobku romantyków jest błędem, dlatego Asnyk tworzy pomost między ideałami tych dwóch epok. Dowodzi, że „każda epoka ma swe własne cele i zapomina o wczorajszych snach”. Aby mogły zrodzić się ideały pozytywistyczne, musiały oprzeć się na ideałach romantycznych. Dlatego należy odnosić się do nich z pełnym szacunkiem. Poeta przestrzega więc młodych:

„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!”

Budowa nowego, lepszego świata - zdaniem Asnyka - nie powinna opierać się na negacji dorobku poprzednich pokoleń. Młodzi muszą mieć świadomość, że ideały poprzedniej epoki stały się fundamentem, na którym budują nowe spojrzenie na świat. Romantykom należy się szacunek i uznanie. Poeta przestrzega też młodych przed osądem następnych pokoleń. Jeżeli pozytywiści podepczą ideały romantyków, nie będą mogli oczekiwać od następnych pokoleń uszanowania własnych myśli. Wiersz kończy się taką właśnie refleksją:

„I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!

Stwierdzenie to ma wartość ponadczasową i każe nam pamiętać o tym, że nie tylko my oceniamy dorobek naszych rodziców, ale i nasze osiągnięcia zostaną poddane krytycznej ocenie następnego pokolenia. Szanujmy swych poprzedników, jeżeli chcemy być szanowani przez następców.

21. Na wybranych przykładach omów cechy liryki młodopolskiej.

Cała literatura dzieli się pod względem formalnym na trzy podstawowe rodzaje: lirykę, epikę i dramat. W okresie Młodej Polski dominowała liryka, nawet powieści i dramaty przesycone były liryzmem.
Nastroje epoki oddaje termin fin de siecle, czyli koniec wieku. Mówi on o schyłkowości, przeczuciu kresu formacji kulturowej, nadchodzących zmianach obyczajowych i społecznych. Nastrojom tym towarzyszył dekadentyzm /schyłek, niemoc/, czyli poczucie zwątpienia w postęp, w możliwość rozwiązania nabrzmiałych problemów społecznych i moralnych. Poczucie zagrożenia i kryzys wartości moralnych przejawiał się w melancholii, smutku, tęsknocie za czymś nieokreślonym, w rozbudzeniu erotyki. Wielu poetów wyrażało takie nastroje dekadenckie: Tetmajer, Staff, Miciński, Korab-Brzozowski /opracowanie tematu 92/. Z postawą dekadencką wiąże się tendencja obserwowana w kulturze początku XX wieku - katastrofizm. Spostrzegany już przez dekadentów kryzys wartości został wyolbrzymiony i wyraził się w wizjach zagłady cywilizacji. Przerażającą wizję tej zagłady dał Kasprowicz w swoich hymnach: "Dies irae", "Święty Boże" /opracowanie tematu 89/. Jednak w tej epoce programowego pesymizmu powstawały także utwory poetyckie głoszące wiarę w człowieka i jego możliwości. Pełna optymizmu jest twórczość poetycka Leopolda Staffa, autora wierszy: "Kowal" /opracowanie tematu 86/, "Kartoflisko" /opracowanie tematu 87/, "Przedśpiew" /opracowanie tematu 86 i 87/. Poeta ten nawiązywał do antycznych i odrodzeniowych ideałów literatury głosząc humanistyczną wiarę w doskonalenie i apelował o zachowanie prostoty, umiaru, pogody ducha /opracowanie tematu 88/. Piewcą codzienności zwykłego życia i trudu rolnika był - w późniejszym okresie swojej twórczości - Jan Kasprowicz /opracowanie tematu 87/.
"Hymny" Jana Kasprowicza podejmowały temat odpowiedzialności Boga - Stwórcy za zło i niesprawiedliwość społeczną. Poeta nadał im prometejski charakter, bowiem podmiot liryczny, na wzór mitycznego Prometeusza oraz Konrada z III części "Dziadów" Mickiewicza, oskarża Boga o brak miłosierdzia, o akceptowanie zła.
Bogata i różnorodna jest tematyka poezji młodopolskiej. Obok utworów dekadenckich i katastroficznych odnajdujemy wiersze optymistyczne, pogodne oraz wyrażające bunt. Wiele utworów mówi o miłości w wymiarze duchowym i zmysłowym /szczególnie w twórczości Kazimierza Przerwy - Tetmajera/. Częstym tematem w poezji młodopolskiej jest przyroda / np. sonety "Z chałupy" J. Kasprowicza/, szczególnym upodobaniem poetów cieszyły się Tatry, o których pięknie pisali: Tetmajer i Kasprowicz /opracowanie tematu 91/.
Różne były sposoby wyrażania tak różnorodnej tematyki. Poeci wykorzystywali cały "arsenał" środków wyrazu dyktowany przez popularne wówczas prądy umysłowe, kulturowe i artystyczne. Młoda Polska to okres, w którym przejawiała się wielość kierunków artystycznych. Znalazły one wyraz w literaturze i sztukach plastycznych.
Jednym z tych kierunków był symbolizm. Jego przedstawiciele rezygnowali z bezpośredniej wypowiedzi lirycznej dając odbiorcy wieloznaczny obraz dający się interpretować w różnorodny sposób. Poeci symboliści tworzyli wizje świata oparte na subiektywnych odczuciach, zmuszali czytelników do snucia głębszych refleksji. Utworami symbolicznymi są: "Kowal", "Deszcz jesienny" Leopolda Staffa /opracowanie tematów 89 i 90/, czy "Krzak dzikiej róży" Jana Kasprowicza.
Innym kierunkiem artystycznym jest impresjonizm wywodzący się ze sztuk plastycznych. Nazwa kierunku wywodzi się z języka francuskiego: impression - wrażenie. Impresjoniści dążyli do utrwalania przeróżnych zmysłowych wrażeń, uchwycenia przemijającej chwili. W impresjonistycznych wierszach poeci oddawali nastrojowy opis krajobrazu, wyrażali przelotne, chwilowe stany psychiczne. Przykładem takich utworów są piękne, nastrojowe wiersze Tetmajera: "Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej" oraz "Melodia mgieł nocnych" /opracowanie tematu 91/.
Kolejnym kierunkiem artystycznym, który bujnie rozwinął się później w okresie międzywojennym, jest ekspresjonizm. Kierunek ten stawiał sobie za cel wyrazistość przedstawionych przeżyć i posługiwał się jaskrawymi środkami wyrazu. Elementy takiej techniki odnajdujemy w "Hymnach" Jana Kasprowicza /opracowanie tematu 89/. Poezja młodopolska jest bardzo złożona i bogata zarówno pod względem treści, jak i form.

22. W jaki sposób Wyspiański przedstawił w "Weselu" inteligencję i lud?

W dramacie Wyspiańskiego weselna rozśpiewana chata urasta do symbolu Polski. Dokonuje się w tej chacie przymierze narodowe, ma spełnić się wizja romantycznego poety Zygmunta Krasińskiego, który w "Psalmach przyszłości" propagował doskonalenie się, cierpienie, sojusz szlachty z ludem oparty na zasadach chrześciańskiej miłości bliźniego oraz przewodnią rolę szlachty w dziele moralnego odrodzenia narodu i w walce o niepodległość.
To z "Psalmu miłości" Krasińskiego pochodzi wezwanie: "Jeden tylko, jeden cud: z Szlachtą polską, polski Lud". Poeta ten dowodził także słuszności swego stanowiska: "Tam Lud święty Szlachta święta, nie kto inny - prowadziła! - a ją natchnień wiodła siła - bez niej dzisiaj pęta ducha żarły, a nie ciało - bo Lud martwy sam [...] i bez Szlachty Ludu nie ma!"
Tak więc Wyspiański polemizując z tym hasłem romantycznego poety ukazuje panów i chłopów bratających się i stających przed szansą wspólnej walki o wolność ojczyzny. Cud jednak nie spełni się, przepaść między tymi warstwami jest zbyt głęboka.
Goście weselni należą do dwóch światów: pańskiego i chłopskiego. Wśród panów nie ma rodowej arystokracji, ale Wyspiański przeprowadza rozrachunek ze współcześnie rządzącym obozem arystokracji za pośrednictwem Dziennikarza /rzecznika tego obozu/ i Stańczyka. Również Hetman stanowi przypomnienie zdrady magnatów, którzy doprowadzili do zatraty państwa. Panami są w dramacie szlacheccy i mieszczańscy inteligenci. Oni wierzą, że nadejdzie chwila walki o wolność jednoczącej wszystkie stany, chwila "cudu", o którym pisał Zygmunt Krasiński. Panowie poprowadzą do tej walki lud, który swoją siłą i masą zadecyduje o przyszłym zwycięstwie. Inteligenci nie rozumieją ludu i gardzą nim /rozmowy Radczyni z Kliminą oraz Dziennikarza z Czepcem/, ich bratanie się z ludem jest wynikiem mody, chłopomanią. Zazdroszczą chłopom zdrowia, siły, sprytu, zdrowego rozsądku; podziwiają piękne stroje krakowskie, ale nie rozumieją duszy chłopów. Pamięć wydarzeń rzezi galicyjskiej pogłębia jeszcze wzajemną obcość tych środowisk. Dzieli je: przepaść tradycji, odrębność myślenia, odczuwania, temperamentu, poglądu na życie. Inteligenci są w dramacie spadkobiercami tradycji szlacheckich i nawet Gospodarz, rzecznik idei bratania się z ludem, w przymierzu stanów występuje jako przedstawiciel szlachty - panów. Zna on chłopów najlepiej, bo żyje wśród nich od dziesięciu lat, jest świadom potęgi chłopstwa, ale to właśnie on wspominając wydarzenia 1846 roku stwierdza: ''to, co było, może przyjść".
Pan Młody /Lucjan Rydel/ to chłopoman, manifestujący swoją chłopskość. Podziwia swą Jagusię /podobną do lalki krakowskiej sprzedawanej w Sukiennicach /, ale nie rozumie jej poglądu na życie. Kiedy świeżo poślubiona żona skarży się, że ma ciasne buciki, on radzi jej dalszą zabawę na bosaka. Panna Młoda odpowiada: "Trza być w butach na weselu", bo chłop chodzi boso przy pracy i koło domu, natomiast już idąc z wizytą, obowiązkowo ubiera buty.
Środowisko ludowe reprezentują bronowiccy chłopi. Wyróżnia się spośród nich Czepiec, który pozwala sobie nawet na ocenę inteligencji: "A, jak myślę, ze panowie duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcą chcieć". Nie ma w nim poczucia niższej wartości, przeciwnie - jest pełen dumy i świadom siły swej warstwy: " A jak my, to my się rwiemy ino do jakiej bijacki. Z takich, jak my, był Głowacki." W trzecim akcie, oburzony niedołęstwem panów w akcji powstańczej, Czepiec wypowiada znamienne słowa: "Panowie jakeście som, jeźli nie pójdziecie z nami, to my na was i z kosami!" Siła chłopska jest butna i prostacka. Czepiec wyładowuje ją w awanturach pijackich, w kłótni z Żydem i Księdzem, ale może wykorzystać tę siłę przeciwko panom.
Reprezentantem ludu jest także Dziad, który rozpamiętuje rzeź galicyjską oraz Jasiek, który gubiąc złoty róg zaprzepaścił narodową szansę. Ocena obu środowisk jest w "Weselu" krytyczna, ale sprawiedliwa. /Proszę uzupełnić to zagadnienie wykorzystując opracowanie tematów 94 i 95/

23. Sąd nad społeczeństwem polskim w "Weselu Wyspiańskiego." Stanisława

"Wesele" S. Wyspiańskiego jest dramatem symbolicznym i narodowym. Utwór powstał w okresie Młodej Polski i wyrósł z bacznej oraz wnikliwej obserwacji życia ówczesnego społeczeństwa polskiego. Stanisław Wyspiański, autor dramatu, to postać wyjątkowa w naszej literaturze i sztuce: malarz, poeta, dramaturg, czyli człowiek wszechstronnie utalentowany. Urodził się, żył i tworzył w Krakowie, choć studiował także w Paryżu. Kraków był w okresie Młodej Polski głównym ośrodkiem kultury i sztuki, do tego miasta przybywali studenci i młodzi artyści z zaboru rosyjskiego zwabieni liberalizmem władz austriackich. O pół mili od Rynku Głównego tego miasta leżały Bronowice, wieś, której mieszkańcy należeli do parafii krakowskiego kościoła Najświętszej Marii Panny. Na codzień mieszkańcy Bronowic modlili się w swoim wiejskim kościółku, ale śluby brali w bazylice Mariackiej. Wówczas to przez rynek Krakowa jechały różnobarwne i rozśpiewane korowody weselne zachwycając artystów i mieszczuchów. Malarze, oczarowani pięknymi strojami krakowskimi, chętnie malowali te urodziwe dziewuchy i dorodnych parobków. Zdarzyło się też, że zdolny krakowski malarz - Włodzimierz Tetmajer - zakochał się w córze chłopa z Bronowic - Hannie Mikołajczykównie i ożenił się z nią, zaś potem na stałe osiadł w Bronowicach. Artyści z Krakowa chętnie odwiedzali Tetmajerów w ich nowym, małym dworku. Częstym gościem był też Lucjan Rydel - znany i ceniony poeta krakowski, który upodobał sobie młodszą siostrę żony Tetmajera - Jadwigę. Gospodarz bronowicki - Mikołajczyk miał trzy dorodne córy i każda z nich wzbudziła uczucie w artyście: Hanna została żoną Włodzimierza Tetmajera, z Jadwigą ożenił się Lucjan Rydel, Marysia również miała narzeczonego - artystę, który jednak zmarł na gruźlicę.
Ślub Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną odbył się dziesięć lat po ożenku Tetmajera, więc nie był już taką sensacją, jak ślub wcześniejszy. Mimo to powszechne było zdziwienie i zainteresowanie tym wydarzeniem, bo też Lucjan Rydel pochodził z tzw. "dobrej rodziny" i mógł wziąć za żonę którąś z posażnych i wykształconych panien krakowskich.
Wesele odbyło się w dworku Tetmajerów w Bronowicach, zaproszono na nie niemal wszystkich mieszkańców wsi oraz gości z miasta - inteligentów i artystów. Wśród tych drugich był Tadeusz Boy - Żeleński, który później dał nam swoistą relację i z wesela i z życia ówczesnej cyganerii artystycznej pisząc "Plotkę o "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego". Gościem weselnym był też autor dramatu, który ponoć "stał całą noc oparty o futrynę drzwi, patrząc swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrzało weselisko, huczały tańce, a tu do tej izby raz po raz wchodziło po parę osób, raz po raz dolatywał jego uszu strzęp rozmów. I tam ujrzał i usłyszał swoją sztukę" /z "Plotki o "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego"/.
Charakterystyka i ocena społeczeństwa polskiego w "Weselu" przeprowadzona została w dwóch płaszczyznach: realistycznej i symboliczno-wizyjnej. Pierwszy akt dramatu ukazuje nam bohaterów /inteligentów i chłopów/ takimi, jakimi są i jakimi chcą być widziani. Z rozmów ich wynika, że należą do dwóch światów i porozumienie między nimi jest pozorne, udawane: panowie ulegają chłopomanii, żenią się z chłopkami, ale nie rozumieją "duszy" chłopa. Radczyni /żona lekarza, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, radcy miejskiego, autorka powieści dla młodzieży/ rozmawia z Kliminą /gospodynią z Bronowic/, bo tak wypada, lecz traktuje chłopkę z pańską wyższością. Z rozmowy wynika, że ta miastowa paniusia nie ma pojęcia o życiu i pracy chłopów. Późną jesienią pyta o zasiewy, z niepokojem patrzy na syna, który przypatruje się tańczącym. Klimina drwiąco stwierdza, że panowie boją się wiejskich dziewuch, może się okazać, że po tańcach zmuszą panów do żeniaczki. Chłopka jest wesoła, bezpośrednia, drażni ją jednak demonstracyjna wyższość Radczyni, więc odpowiada jej nieco złośliwie. Przepaść, jaka dzieli te dwie bohaterki, jest widoczna na pierwszy rzut oka. Dlatego Radczyni konkluduje: "Wyście sobie, a my sobie. Każden sobie rzepkę skrobie". Również rozmowa Dziennikarza /redaktora naczelnego "Czasu"/ z Czepcem /wujem Jadwigi Mikołajczykówny/ ilustruje brak porozumienia między inteligencją i chłopstwem. Czepiec interesuje się polityką i chciałby od Dziennikarza dowiedzieć się najnowszych wieści. Dziennikarz czuje się jakby urażony bezpośredniością chłopa i odpowiada mu niegrzecznie - pytaniem: "Wiecie choć, gdzie Chiny leżą?'', po czym dodaje: "Ja myślę, że na waszej parafii świat dla was aż dosyć szeroki". Ten inteligent traktuje wieś jako miejsce, w którym on mógłby odpocząć od problemów wielkiego świata, drażni go zainteresowanie chłopów szerszymi zagadnieniami, nie dostrzega przemian, jakie zaszły na polskiej wsi. Mówi: "Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna". Chciałby widzieć wieś taką, jaka była przed wiekami, jaką opiewał Kochanowski w "Pieśni świętojańskiej o Sobótce". Czepiec czuje się urażony wielkopańską wyższością swego rozmówcy i pozwala sobie nawet na wysnucie wniosku: "Pon się boją we wsi ruchu. Pon nas obśmiewają w duchu. A jak my, to my się rwiemy ino do jakiej bijacki. Z takich, jak my, był Głowacki. A, jak myślę, ze panowie duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcą chcieć". Nie ma w słowach Czepca chłopskiej pokory, jest za to duma i świadomość własnej wartości, jest także bardzo trafna i ostra ocena inteligentów.
Sceny realistyczne dowodzą, że inteligentów i chłopów dzielą także wydarzenia historyczne - rebelia chłopska z 1846 roku pod wodzą Jakuba Szeli. Rząd austriacki wykorzystał wówczas narastający od dawna bunt chłopów i skierował go przeciw polskiej szlachcie. Minęły lata, ale pamięć o tych krwawych wydarzeniach pozostała żywa. Mówi o nich Gospodarz /Włodzimierz Tetmajer/ : "Mego ojca gdzieś zadźgali, gdzieś zatłukli, spopychali - kijakami, motykami, krwawiącego przez lód gnali" oraz Pan Młody /Lucjan Rydel/: "Mego dziada piłą rżnęli". Panowie, pożenieni z chłopkami, chcieliby o tej przeszłości zapomnieć, ale jest ona ciągle żywa. Pamiętają o niej także chłopi, o czym świadczą słowa Dziada do Ojca: "A toć były dawniej gniewy. Nawet była krew, rzezańce [...] widziałem, patrzały oczy jak topniał śnieg i krew spłukiwał".
Lucjan Rydel pozuje na chłopa, żeni się z chłopską córką, ale nie rozumie swej ukochanej. Wyspiański bezlitośnie obnażył jego słabostki: afektację i sztuczność. Fascynuje go piękny strój Jagusi, delektuje się opowiadaniem o uczuciu, ale czystego uczucia, prawdziwej miłości mu brak.
Wyspiański nie poprzestał na tej charakterystyce. Postanowił pogłębić ją wprowadzając postaci symboliczne, zjawy. Pojawienie się ich zapowiada Chochoł: "Co się w duszy komu gra, co kto w swoich widzi snach [...] na wesele przyjdzie w tan". Tak więc "osoby dramatu", zjawy przybędą do chaty weselnej, aby odkryć skrywane przez "osoby" /uczestników imprezy/ żale, marzenia, wyrzuty sumienia. Z rozmów prowadzonych przez osoby realistyczne ze swoimi sobowtórami duchowymi wynika, że przepaść dzieląca te dwie warstwy społeczne ma uzasadnienie historyczne, a więc jest niebywale trudna do zapomnienia. Zjawy pojawiające się na scenie dowodzą także powszechnej, w obu warstwach społecznych, tęsknoty Polaków za wolną ojczyzną. Wernyhorę /symbol marzeń o niepodległej Polsce/ widział nie tylko Gospodarz, ale także Staszek i Kuba, bo sen wolności śnił się wszystkim Polakom. Aby Polska stała się krajem niepodległym, konieczne jest zawarcie przymierza między panami i chłopami. Nie dokonało się ono mimo deklarowanego braterstwa i mimo małżeństw zawieranych przez przedstawicieli obu tych warstw. Wyspiański zadał sobie pytanie: co by było, gdyby wypełniło się proroctwo Wernyhory, gdyby przyszedł czas wyzwolenia z niewoli? Dramatem "Wesele" dał odpowiedź na to pytanie. Wszyscy marzyli o wolnej ojczyźnie, ale gdy przyszło do czynu, Gospodarz spał, wójt Czepiec pił. Wernyhora wybrał Gospodarza na swego rozmówcę, bo Włodzimierz Tetmajer najbardziej nadawał się do roli przywódcy całego narodu /szanowali go inteligenci i artyści, cieszył się uznaniem i zaufaniem chłopów, wśród których żył i których najlepiej rozumiał/. Jemu więc dał Wernyhora złoty róg - symbol pobudki do walki i gwarant zwycięstwa. Tymczasem Gospodarz /ten najbardziej dojrzały wśród panów/ przekazał tę świętość narodową parobkowi Jaśkowi, który miał o świcie zadąć w róg i poderwać cały naród do walki. Parobek jednak zgubił róg schylając się po czapkę z pawimi piórami - symbol bogactwa, o którym marzył. Śpiewał wcześniej na przyjęciu weselnym: "Zdobyłem se pawich piór [...] postawie se pański dwór! [...] złoty wór wysypie ludziskom przed ślipie; nakupie se pawich piór!" Tak więc nie odbuduje Jasiek Polski, zgubił ją, pilnując własnych pawich piór. Nie odbudują też ojczyzny panowie, których nie stać na czyn, brak im wiary w zwycięstwo, potrafią tylko mówić i marzyć o wolnej Polsce. Chłopi zebrali się, stanęli do walki trzymając w rękach kosy, ale nie było komu stanąć na ich czele. W rezultacie nie doszło do czynu, nie zadźwięczał też złoty róg /zgubiony przez Jaśka/ i na scenę wkroczył Chochoł grając i śpiewając szyderczą piosenkę odnoszącą się do całego społeczeństwa polskiego: "Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór [...] ostał ci sie ino sznur". Głęboka i bolesna prawda zawarta jest w tych słowach, bo przecież mieli Polacy ojczyznę wolną i bogatą, sami doprowadzili ją do upadku i pozostał im tylko sznur, który może symbolizować i niewolę i samobójstwo.
Dramat "Wesele" jest więc narodowym rachunkiem sumienia i żałobnym hymnem pokolenia. W ówczesnym "Słowie Polskim" Adolf Nowaczyński pisał po premierze "Wesela": "Wyspiański zdarł brudną szmatę z duszy pokolenia i ukazał się zatęchły, śmierdzący, zrobaczony trup. Wyspiański powtórzył, że jesteśmy narodem papug, pawi, "dziennikarzy", erotomanów, szaleńców, zawadiaków, głupców i komediantów".
Przerażająco smutny jest fakt, że ocena ta, dokonana przez Wyspiańskiego w 1901 roku, nie straciła swej aktualności po dzień dzisiejszy.

24. Funkcja mitu „szklanych domów” w „Przedwiośniu” St. Żeromskiego.

„Przedwiośnie” jest najdojrzalszą powieścią Stefana Żeromskiego, przez wielu krytyków uważaną za najwybitniejszą powieść polską XX wieku. Pisanie jej rozpoczął Żeromski jeszcze w 1921 roku, lecz przerwał pracę nad tą powieścią dla napisania innych utworów. Powracał do „Przedwiośnia” kilkakrotnie, by ukończyć powieść jesienią 1924 roku, a więc w kilka lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Dwie mieszkanki Konstancina, które wcześniej mieszkały w Baku i tam przeżyły wojnę, opowiadały pisarzowi o tym, co działo się w tym rosyjskim mieście i o losach Polaków, zwłaszcza młodzieży. Informacje te wykorzystał pisarz w konstruowaniu biografii powieściowego bohatera „Przedwiośnia” - Cezarego Baryki. Można więc powiedzieć, że postać ta jest autentyczna, jej dzieje typowe dla wielu młodych Polaków - późniejszych repatriantów.
I część powieści nosi tytuł „Szklane domy” i opowiada o dziejach polskiej rodziny Baryków zamieszkałych w Baku. Seweryn Baryka - urzędnik przemysłu naftowego - został powołany do carskiego wojska i wysłany na front I wojny światowej. Jego czternastoletni syn - Cezary zachłysnął się wolnością i włączył do zamieszek rewolucyjnych: pobił dyrektora gimnazjum (za co został wydalony ze szkoły), uczestniczył w wiecach, stał się nawet wrogiem własnej matki. Dopiero później docenił wysiłek matczyny dla wykarmiania syna, spostrzegł samotność i zagubienie tej przedwcześnie postarzałej kobiety. Za pomoc udzieloną uciekinierkom rosyjskim (arystokratkom), matka Cezarego została skierowana do robót publicznych w porcie i wkrótce zmarła z wycieńczenia. Stojąc nad grobem matki, Cezary wierzył jeszcze, że „rewolucja jest to konieczność, wyższa ponad wszystko. Jest to prawo moralne”.
W Baku rozgorzały walki wywołane nienawiścią narodowościową i wyznaniową między Tatarami i Ormianami. Cezary został skierowany do pracy przy uprzątaniu zwałów trupów. Był kompletnie wyczerpany, gdy odnalazł go ojciec. Razem uknuli próbę wyrwania się z Baku i przedostania do Polski. Seweryn Baryka był już schorowanym człowiekiem, obawiał się, że nie przetrzyma trudów podróży. Pragnął mieć pewność, że jedyny syn wróci do ojczyzny. Dla Cezarego Polska była krajem obcym, znał ją tylko z opowiadań. Seweryn chciał przekonać syna, że jest to kraj powszechnej szczęśliwości. Przeczuwając zbliżającą się śmierć, opowiadał Cezaremu o szklanych domach, w których w Polsce mieszkają zwyczajni ludzie. Daleki ich krewny, inżynier, miał założyć na wybrzeżu olbrzymią hutę szkła, w której wytapiane były elementy domów - szklane tafle. Wewnątrz elementów ścian i podłóg biegły kanaliki, którymi latem przepływała zimna woda, chłodząc mieszkanie, zimą - gorąca - ogrzewając pomieszczenia. Szklane domy miały być różnokolorowe, malowniczo wkomponowane w krajobraz. Łatwo w nich utrzymać czystość, gdyż wystarczy zmyć ściany i podłogi wodą, aby były pachnące świeżością. Koszt takiego domu nie jest wysoki, gdyż surowcem do wytopu szkła jest piasek morski, zaś energii poruszającej turbiny huty, dostarcza siła prądów morskich.
Cezary uwierzył w ten piękny mit, ojciec przekazał mu swe przekonanie, że przyszłość ludzi leży w pokojowej przebudowie świata, w reformach i wynalazkach. Do takiej ojczyzny warto było jechać, więc wrócił do niej już sam, gdyż w czasie długiej i męczącej podróży Seweryn Baryka zmarł. Kiedy pociąg zatrzymał się na pierwszej polskiej stacji, ludzie wysypali się z wagonów. Płakali, całowali ziemię ojczystą, modlili się i często konali pozbawieni sił fizycznych i psychicznych. Cezarego ogarnęło wzruszenie na widok tych ludzi, którzy ostatkiem woli podsycali w sobie gasnące życie, aby umrzeć już na ojczystej ziemi i w niej spocząć. Szukał szklanych domów i nie znalazł ich, bo znaleźć przecież nie mógł. Szklane domy to idea, fantastyczna wizja przyszłości, do której spełnienia dążyły, dążą i będą dążyć pokolenia ludzkości. Żeromski chętnie posługiwał się symbolem jako środkiem wyrazu artystycznego. Symboliczne tytuły utworów (lub ich rozdziałów) stanowiły wskazówki interpretacyjne, tak też należy rozpatrywać symbol szklanych domów. Są one ideą - marzeniem o przyszłej szczęśliwej i sprawiedliwej ojczyźnie. Wyobrażenie takiego idealnego kraju mogło zrodzić się pod wpływem różnych uczuć pisarza. Żeromski był zafascynowany nieograniczonymi możliwościami nauki i umysłu ludzkiego. Odkrycia naukowe pozwalały wierzyć, że świat pójdzie drogą postępu technicznego, gdyż odkrycia przybrały postać lawinową: 1900 - sformułowanie teorii kwantów, 1903 - lot pierwszego samolotu, 1905 - Einstein ogłosił teorię względności, 1909 - skonstruowanie pierwszego radioodbiornika i nadajnika. Wszystko to pozwalało uwierzyć, że i szklane domy mogą stać się realne. Tymczasem ludzkość poszła drogą rewolucji, wojen, rozlewu krwi. Trudno dziwić się rozgoryczeniu pisarza, który obserwując rzeczywistość w Polsce i konfrontując ją z marzeniami, przeżył kryzys ideowy. Może właśnie tą częścią powieści („Szklane domy”) unaocznił Polakom ich błędną drogę?

25. Losy młodego pokolenia w czasie II wojny światowej i ich poetycki wyraz w wierszach Krzysztofa K. Baczyńskiego.

Każdy młody człowiek z niecierpliwością czeka na dojrzałość, snuje plany na przyszłość i wierzy, że jego życie będzie wyjątkowe. Z pewnością tak myśleli młodzi Polacy, którym wypadło żyć w czasie II wojny światowej. Do pokolenia tego należeli: Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Tadeusz Borowski, Zdzisław Stroiński, Wacław Bojarski. Urodzili się w 1921 i 1922 roku, czyli w wolnej Polsce. Z domu rodzinnego wynieśli tradycje niepodległościowe. Ojciec Baczyńskiego walczył w Legionach w czasie I wojny światowej oraz w powstaniach śląskich, ojciec Borowskiego działał w Polskiej Organizacji Wojskowej, za co został zesłany do pracy przy budowie kanału białomorskiego. Młodzi Polacy - poeci kończyli gimnazja, marzyli o dalszej nauce, podejmowali studia. Niektórym udało się zdać maturę przed wybuchem wojny /K. K. Baczyński, T. Gajcy, Z. Stroiński, W. Bojarski/, inni /T. Borowski/ zdawali ten ważny egzamin już w okupowanym kraju.
Czas wojny nałożył się w ich życiu na czas pierwszych wielkich miłości. Obawa przed rychłą śmiercią stawała się powodem wczesnego zawierania związków małżeńskich: Baczyński ożenił się z Barbarą Drapczyńską, Gajcy z Wandą Suchecką, Bojarski zawarł ten związek w szpitalu, przeczuwając zbliżającą się śmierć.
Młode pokolenie Polaków zdawało też egzamin z patriotyzmu. Wojna zmusiła tych 20 - letnich ludzi do odłożenia realizacji planów życiowych na później lub na nigdy. Nakazem chwili stała się walka o wolność ojczyzny, byli więc żołnierzami. Baczyński, Stroiński, Gajcy brali udział w powstaniu warszawskim i tamże polegli.
Krzysztof Kamil Baczyński był poetą, podobnie: Gajcy, Stroiński, Bojarski, Borowski. Wszyscy ogłaszali swe utwory w konspiracyjnej prasie.
Rzeczywistość wojenna, okupacyjna napiętnowała tragizmem ich krótkie życia. Wchodząc w dorosłe lata, które miały dać początek miłości, nauce, radości z osiągnięć, spotkali strzały karabinów, naloty bombowe, łapanki, śmierć. Nie było ucieczki od koszmaru wojny, młodzi ludzie musieli udźwignąć ciężar tych dni.
Poezja Baczyńskiego stała się świadectwem przeżyć, myśli, walki, pragnień i lęków reprezentantów pokolenia Kolumbów.
Wiersz „Z głową na karabinie” oddaje widzenie świata w trzech płaszczyznach czasowych: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Przeszłość to okres wiary w szczytne ideały, czas marzeń, co poeta wyraża metaforami: „A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży, wyhuśtała mnie chmur kołyska. [...] bujne obłoki były dla mnie jak uśmiech matki. [...] a mnie przecież tak jak i innym ziemia rosła tęga - nie pusta. [...] I mnie przecież jak dymu laska wytryskała gołębia młodość”.
Kontrastem dla tych marzeń i pragnień jest czas teraźniejszy, zamknięty w metaforach: „Nocą słyszę, jak coraz bliżej drżąc i grając krąg się zaciska. [...] Krąg powolny dzień czy noc krąży, ostrzem świszcząc tnie już przy ustach, [...] teraz na dnie śmierci wyrastam ja - syn dziki mego narodu”. Tragizm czasu teraźniejszego tłumaczy pesymistyczne widzenie przyszłości i przewidzenie śmierci: „a ja prześpię czas wielkiej rzeźby z głową ciężką na karabinie. [...] głowę rzucę pod wiatr jak granat, piersi zgniecie czas czarną łapą; [...] Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością”. Określenie „czas wielkiej rzeźby” odnieść można do czasu kształtowania (rzeźbienia) osobowości oraz do rzezi wojennej. Nałożenie na siebie tych dwóch sposobów rozumienia wyrazu spotęgowało katastrofizm pokolenia (generacji) Kolumbów. Młodość ich mogła być czasem Arkadii, a stała się czasem apokalipsy.
W dorobku poetyckim Baczyńskiego odnajdujemy dwa wiersze noszące tytuł „Pokolenie”. Jeden z nich rozpoczyna się od słów: „Wiatr drzewa spienia...” Poeta znów (jak w wierszu „Z głową na karabinie”) operuje kontrastem. Pierwszy z opisów odnosi się do bujnej przyrody, która gotowa jest dać ludziom szczęście: „Ziemia owoców pełna po brzegi kipi sytością jak wielka misa. [...] Kwiaty to krople miodu - tryskają ściśnięte ziemią...” Drugi opis zawiera obrazy tragicznej rzeczywistości wojennej: „Tylko ze świerków na polu zwisa głowa obcięta strasząc jak krzyk [...], jak korzeń skręcone ciała, żywcem wtłoczone pod ciemny strop”. Młode pokolenie Polaków musi znaleźć w sobie odpowiedź na ten kontrast między oczekiwaniami i rzeczywistością. Poeta wyznaje w imieniu swego pokolenia: „Usta ściśnięte mamy, twarz wilczą, czuwając w dzień, słuchając w noc”. Wojna zburzyła cały kodeks moralny, który miał być drogowskazem życiowym. Wpajane młodym ludziom zasady stały się bezużyteczne, czego dowiodły wydarzenia wojenne: „Nas nauczono. Nie ma litości. [...] Nas nauczono. Nie ma sumienia. [...] Nas nauczono. Nie ma miłości”. Odarci z wiary w sens ludzkich uczuć, okaleczeni psychicznie młodzi Polacy w imię ostatniej wartości - patriotyzmu, odnajdują jedyny sens życia w walce o wolność ojczyzny: „I tak staniemy na wozach, czołgach, na samolotach, na rumowisku...” Przekonanie o bliskiej śmierci dyktuje poecie pytanie o osąd potomnych. Ofiara złożona z życia każe zastanowić się nad tym, jaka będzie ocena następnych pokoleń, które uznają lub nie bohaterstwo pokolenia Kolumbów. Z końcowej refleksji wiersza wyziera rozpacz młodych ludzi, którzy idą na śmierć „nie wiedząc, czy my karty Iliada rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie, czy nam postawią, z litości chociaż, nad grobem krzyż”.
Po bohaterskich rycerzach wojny trojańskiej pozostało dzieło Homera, sławiące ich czyny i zapewniające pamięć u potomnych. Czy byłoby łatwiej umierać wiedząc, że następne pokolenia Polaków właśnie tak ocenią ofiarę złożoną z młodego życia?
Dramat swego pokolenia wyraził też Baczyński w wierszu „Rodzicom”. Stanowi on przejmujące wyznanie - podsumowanie życia. Rodzice pokładali w nim wielkie nadzieje: matka wierzyła, że „On uniesie, on nazwie, co boli, wytłumaczy...”, ojciec wpoił mu umiłowanie wolności. Żegnający się z życiem poeta raportuje: „Ojcze, broń dźwigam pod kurtką, [...] ja, żołnierz, poeta, czasu kurz. [...] to od was mam: śmierci się nie boję...” Ten przejmujący wiersz - pożegnanie został napisany w rocznicę pogrzebu ojca poety i ofiarowany na imieniny matce. Rok później poeta zginął w powstaniu warszawskim.


Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 136 minut