profil

Bóg tak kościół nie? Czy można być wierzącym nie praktykującym

poleca 85% 369 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Bóg tak kościół nie czy można być wierzącym niepraktykującym?

Polskie słowo kościół pochodzi z czeskiego kostel, a to od niemieckiego kasztel 'zamek' a to zaś z rzymskiego castellum 'mały obóz'. Pierwotne bowiem kościoły w Czechach i w Polsce przeważnie znajdowały się na zamkach, a na podzamczach zawsze były otoczone zamkniętym murem. Od nazwy budynku kościół pochodzi nazwa gromadzącej się w nim wspólnoty wierzących, czyli Kościoła.
Zatem kościół co oznacza dla współczesnego człowieka? Czy jest tylko instytucją o grubych jak zamek zamkniętych murach? Czy też wspólnotą wiernych wyznających i wierzącą w te same wartości, kultywującą tradycje? Dla wielu ludzi w dobie pop kultury szeroko rozumianej i nieraz dowolnie interpretowanej definicji słów tolerancja wolność oraz globalizacji i zacierania się różnic narodowych a także etnicznych kościół to tylko instytucja o hierarchicznej zamkniętej budowie kierująca się skostniałymi zasadami nogami tkwiąca jeszcze w czasach średniowiecza. Wielu ludzi uważa ją tylko za najstarszą firmę mającą monopol na wiarę w naszej części świata od ponad 2 tysięcy lat. W Europie od lat zauważalne jest zjawisko odchodzenia ludzi od wiary nawet w krajach tak wydawało by się ultra katolickich jak Irlandia, Hiszpania, Włochy nie mówiąc już o totalnie laickiej Francji gdzie w ogóle praktykowanie jakiejkolwiek religii jest źle postrzegane przez państwo(ustawa zakazująca noszenia symboli religijnych w szkołach i instytucjach publicznych). Z drugiej strony trudno się oprzeć nawet będąc wierzącym katolikiem wrażeniu że kościół ma dziś wiele kompleksów i problemów wewnętrznych cały czas krytykowany za swe poglądy na niektóre aspekty życia(In vitro, aborcja, antykoncepcja, celibat księży, związki homoseksualne, itp) oraz ciągle rozliczany ze swej niechlubnej historii( krucjaty, inkwizycja, prześladowania, polityczne aspiracje, nepotyzm, pedofilie i homoseksualizm wśród kleru). W dzisiejszych czasach mamy więc do czynienia z nowym zjawiskiem w kręgach kultury chrześcijańskiej nawet w kręgach samych wiernych kościoła homo scepticus człowiek wątpiący. W dobie upadku autorytetu kościoła wielu ludzi zdaje sobie to pytanie czy można być wierzącym niepraktykującym?
Samo to zjawisko jest obecne w Polsce od kilkunastu lat nazwane opisane i szeroko dyskutowane zarówno przez kościół jaki i społeczeństwo jest to specyficzny rodzaj bardzo ?luźnego? związku z kościołem zazwyczaj ograniczający się do nieuczestniczenia aktywnego w życiu wspólnoty kościelnej. Wierzący niepraktykujący nie chodzą więc na niedzielne msze nie spowiadają się nie przyjmują komunii nie zgadzają się z postulatami kościoła dotyczących antykoncepcji aborcji itp. Również chętnie przyłączają się do ogólnej krytyki kościoła i tak jest w 90 procentach przypadków. I to tyle w zasadzie na tym kończą swoją ?niepraktyke?!. Ale jeśli chodzi o tak ważne sakramenty jak ślub, pierwsza komunia, chrzest, bierzmowanie, ostatnie namaszczenie czy choćby o pogrzeb lub uczestniczenie we mszy w święta ich poglądy na ten temat nie różnią się od wierzących praktykujących. Może więc zamiast homo scepticus trzeba by ich nazwać homo hipocritus?
Nie praktykuje więc tak nie chodzić do kościoła w niedziele lepiej pobuszować po Tesco, nie chrzcić dzieci w kościele nie czytać pisma świętego wszystkie wartość niezbędne do życia są w Pokemonach, ślub cywilny starczy, pochować w dowolnym miejscu nieboszczyka np. przed blokiem przynajmniej będzie koniec z wigilia i prezentami bo to też z chrześcijaństwa sie wzięło nawet lepiej bo kryzys w państwie jestem za końcem tego wszystkiego.

Bezsensowność takiej postawy dobrze opisuje ten kawał:
Pewien parafianin tłumaczył księdzu:
- Wie ksiądz, ja to jestem wierzący, ale nie praktykujący.
Na to ksiądz:
- Ja jestem nudystą, ale też nie praktykuję.
- Przecież to bez sensu - zdziwił się parafianin.
- No właśnie - odparł ksiądz.

To jest oczywiście duże uogólnienie gdyż sprawy ducha są bardzo indywidualną cechą wiara jest jak najbardziej indywidualna i nie wyuczona to bardzo delikatna i intymna strona człowieka ale nie oszukując się tak właśnie wygląda to w większości przypadków. Nie praktyka opiera się na wybiórczym traktowaniu instytucji kościoła oraz tradycji i obrzędów, wybieramy sobie z niej to co w danym momencie jest nam potrzebne a odrzucamy to co wymaga od nas wysiłku jak godzina stania(nie mówiąc o modlitwie i zainteresowaniu mszą) w kościele czy 15 minutowa spowiedź.
Problem stanowi właśnie te 90 procent wybiórczych niepraktykujących, którzy tak naprawdę usprawiedliwiają swoje lenistwo i brak czasu dla Boga. Pozostałe 10 procent to ludzie głęboko do kościoła zrażeni którym nie można odmówić wiary chrześcijańskiej ale też nie należy nazywać ich katolikami gdyż sami z katolicyzmem nie chcą mieć nic wspólnego. Są to ludzie właśnie indywidualnie podchodzący do spraw religii i wiary odmówienie im tytułu katolika nie jest potępieniem ich działań wybrali inną drogę niż wskazywał im kościół i nie pisze tu o sektach mniej czy bardziej śmiesznych lecz o zwykłych ludziach którzy odeszli od wspólnoty kościelnej a żyją według przykazań i są dobrymi chrześcijaninami to smutne że tacy właśnie ludzie nie praktykują pisze o takich postawach św. Marek:
?Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami?.
Lecz Jezus odrzekł:
?Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.?
Mk 9,38
Ci ludzie to jednak znaczna mniejszość i zupełnie inny odrębny temat do rozważań bardziej pasującym fragmentem Testamentu opisującym niepraktykujących katolików jest fragment listu św.Jakuba
"Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: "Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!" - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą.
Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków."(Jk 2, 14-26):
Kościół posiada w sobie tę moc że przekazuje nam pewne recepty daje wskazówki jak czynić dobro jak właśnie te uczynki mają iść w parze z naszą wiarą i nie chodzi tu o godzinne siedzenie na masz bo samo w sobie jest bez sensu ale aktywne świadome przeżywanie tej mszy pokarm dla ducha gdy czynimy znak krzyża na głowie przed czytaniem ewangelii po to by ją zrozumieć potem na ustach by ją głosić następnie na sercu by ją zachować i żyć według tych wskazówek Tak ciało bez ducha jest martwe tak też wiara jest martwa bez uczynków czyż nie to nam katolikom chce przekazać kościół w tych czasach? Potrafimy czytać potrafimy mówić jesteśmy wykształceni mamy pojęcie o tym co jest dobre a co złe (no w większości przypadków) ale kto dziś czyta pismo święte? Jedyną okazją na obcowanie z Ewangelią jest niedzielna msza czy rozmawiamy o Bogu mówimy o sprawach wiary na co dzień poza lekcjami religii lub nielicznymi przypadkami jakichś świąt? Czy ludzie w tych czasach naprawdę są tak dokładnie poinformowani i uświadomieni czy nie popełniają już grzechów i są tak doskonali by uważać kościół za przestarzałą mape drogową w dobie nawigacji GPS? Owszem nie sądzę żeby kościół był instytucją doskonałą pewnie w ciągu 2 tysięcy lat parę zamysłów i wytycznych się zmieniło niektóre radosne interpretacje nakazów Jezusa mogą budzić zastrzeżenia starożytne poglądy i lekkie zacofanie kościoła również ale czy ta mapa ten drogowskaz jest na tyle niedokładny by z niego nie korzystać? Czy święci wielcy odkrywcy drogi prawdy mając tak kiepską mapę jak kościół zbliżali się do doskonałości tylko fartem? Skoro kościół jest tak stary i istnieje, trwa to czy nie ma w tym krzty zamysłu Bożego? Mimo jego niedoskonałości i wad które musi posiadać gdyż jest tworzony przez ludzi różnych ludzi jak różni są i wierni, a wszystko co ludzkie jest niedoskonałe i ma braki oraz wady. Ale jest też jedyną instytucją która ma za zadanie wskazywać droge do czynienia dobra sama wiara nie wystarcza by postępować słusznie należy mieć wiedzę jak tę wiarę wdrażać w życie jak postępować w zgodzie z jej zasadami to współczesny kościół nam oferuje ale by tę wiedze uzyskać trzeba poświecenia jak przy nauce chemii nie wystarczy znać wzoru chemicznego i sposobu zapisu reakcji chemicznych trzeba jaszcze umieć przeprowadzić doświadczenie łączyć składniki w odpowiednich proporcjach te wskazówki do doświadczenia daję nam kościół i umacnia naszą wiarę powtarza nam wzory podpowiada jak i czego i kiedy dodać do naszego duchowego roztworu. Dlatego w pewnych kwestiach życia kościół jest nie ugięty na niektóre sprawy nie może pozwalać cywilizacja śmierci i konsumpcjonalizm nijak się nie mają do nauk kościoła i wiary chrześcijańskiej. Jeśli nie będziemy potrafili praktycznie iść drogą prawdy a tylko będziemy znali tę drogę to nigdzie nie dojdziemy będziemy po prostu trwać w miejscu i tylko znać drogę lub mieć o niej większe lub mniejsze pojęcie. Prawdziwym wyzwaniem dla chrześcijanina jest kroczenie tą drogą nie zbaczanie z kursu i w tym właśnie pomaga praktyka do tego niezbędny jest kościół i tak jest jego rola. Niektórzy mają zastrzeżenia do kazań w kościele mówią że to brednie i dlatego nie chodzą na msze ale przecież definicja całki podwójnej zespolonej dla normalnego człowieka to też brednia a jest to wiedza poparta doświadczeniem i tęgimi umysłami ludzi ważne byśmy próbowali zrozumieć wytężyli mózg byśmy sami poszukiwali zastanawiali się to co zawiera kazanie to tylko wolną naukę drobne wskazówki trzeba je wychwycić i próbować zgłębić by dojść do własnych duchowych przemyśleń. Kościół nie podaje wszystkiego na tacy jest pomocą większość tego jakie jest nasze życie i jaka jest nasza wiara zależy od nas naszych wyborów i własnych działań nie logiczne jest odrzucanie pomocy jaką kościół nam oferuje. Trzeba chcieć należy się poświęcać nie raz znosić cierpienie a to nie wygodne i staroświeckie i to właśnie skłania ludzi do niepraktykowania. Od nas samych zależy jakość naszej wiary my sami ją w sobie kształtujemy ale czy chodzenie po sklepie za torebką w niedziele czy wyjście do baru z chłopakami pomoże nam odnaleźć Boga pomoże nam w refleksji nad sobą samym i poprawi jakość naszej wiary? Czy nie praktykuje tylko po to by mieć więcej czasu na własne przyjemności z czystego lenistwa? Zadając te i wiele powyższych pytań zawartych w tej pracy chciałam zwrócić uwagę jak powinno wyglądać nasze świadome szukanie jak ważne jest zadawanie pytań nawet samemu sobie na sprawy wiary i religii gdyż nasza duchowość coraz mocniej jest pochłaniana przez coraz szybszy aktywniejszy sposób życia i brak nam czasu na zastanawianie się na myślenie a warto zatrzymać się na chwile by uświadomić sobie jak w naszej ludzkiej wszechwiedzy mało wiemy jak wiele jest pytań dotyczących naszej duchowości na które nie znamy odpowiedzi. Moim zdanie warto szukać odpowiedzi w kościele gdyż między innymi a nawet głównie po to został on powołany i po to trwa by nauczać by odpowiadać. Nie zamykajmy sobie drogi do prawdy nawet jeśli z niektórymi rzeczami się nie zgadzamy szukajmy na nie odpowiedzi najłatwiej jest odejść i zapomnieć o kościele ale zadawać trudne pytania i walczyć o jego poprawę o poprawę nas samych i naszej wiary już niezwykle trudno to jest prawdziwe wyzwanie i prawdziwa i rola katolika naszych czasów.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 11 minut