profil

Cuda towarzyszące śmierci św. Aleksego - reportaż

poleca 85% 1932 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Niezwykła śmierć wielkiego człowieka

Ranek

Wczesnym rankiem, podczas wyjazdu służbowego do Rzymu postanowiłem akurat ten dzień spędzić na zwiedzaniu miasta. Dzień zaczął się zupełnie normalnie... Prysznic, poranna kawa, telewizja ? zawsze mam problem z językiem włoskim, dlatego też mało zrozumiałem z wiadomości nadawanych na głównym kanale, szybki rzut oka na plan dzisiejszych działań ? tak, dziś mam wolne, to dzień w którym prócz ciągłego opisywania zabytków i architektury Rzymu mam czas dla siebie. Niepotrzebnie wczoraj siedziałem tak długo nad swoją pracą pt. ?W te i z powrotem do Rzymu?. Położyłem się przed dwunastą w nocy ? tak, to był błąd.
Mimo wszelkich przeciwności losu wyszedłem z pokoju hotelowego. Spojrzałem na zegarek: była 9:35. Zjazd windą i... jestem na dole. Kluczyki oddane, plecak zawieszony na ramieniu ? mogę ruszać!

Monotonia wielkich miast

Rzym to piękne i ogromne miasto, pełne przechodniów ? miejscowych i turystów. Przechadzając się uliczkami dochodzącymi do placu św. Piotra zauważyłem kilku kupców ? z tego, co zrozumiałem rozmawiali o tym, jakie życie jest nudne. Cóż za absurd! Przecież życie jest pełne przygód, miłości i szczęścia. Czas powoli mijał...
Zdałem sobie sprawę, że podczas obchodzenia najważniejszych mój przyjaciel ? zegarek zrobił kilka gwałtownych ruchów, które skutkowały tym, że była już godzina 13:50. Czas na obiad, w końcu!

Niezapomniane zdarzenie

Wszedłem do restauracji... Rozejrzałem się i dostrzegłem wolny stolik w rogu, pod oknem. Usiadłem. Za moment kelner przyniósł mi menu, wybrałem włoską pizzę z dodatkami oraz herbatę cytrynową. Ludzie, jakby zapomnieli o rzeczywistości... Na twarzy każdego malował się inny obraz. Tu ? zmartwienie i smutek, a tam radość i zadowolenie. Dziwne... Czy naprawdę ludzie są aż tak zmienni? Nigdy tego nie zrozumiem. Kelner przyniósł zamówione przeze mnie wcześniej danie, wyjąłem z tylnej kieszeni swój portfel, wyjąłem z niego 15 euro i zapłaciłem za obiad. W końcu jestem na wyjeździe służbowym, mogę sobie chyba pozwolić na odrobinę szaleństwa?! Spojrzałem na zegar, znajdujący się na urzędzie miasta znajdującym się nieopodal restauracji ?Perfecto? ? wskazówki umieszczone były odpowiednio na 12 i 2, a więc godzina 14:00 wybiła. Nagle, nie wiadomo skąd przez salę przeleciało jakieś dziwne stworzenie, przypominające ptaka. Dzięki wytworzonemu przez nie zamęcie w powietrzu znalazły się wszystkie białe chustki znajdujące się na każdym stoliku. Z zewnątrz można było usłyszeć wyraźne dzwonienie wszystkich rzymskich dzwonów. Co do licha? Co się tutaj dzieje? ? pomyślałem. Nie zważając na konsekwencję postanowiłem dowiedzieć się, jakich zdarzeń jestem świadkiem. Wyszedłem z restauracji przepychając się tym samym przez tłum ludzi, szybki rzut oka... Tak! To tam, to ta ulica, ulica w kierunku północnym. Nie oglądając się za siebie podbiegłem, szybko przecisnąłem się przez tłum gapiów. Ujrzałem dziecko, które było roztrzęsione, twierdziło, że za zakrętem, w zaułku znajdują się zwłoki mężczyzny. Gdy wraz z ludźmi przemieściliśmy się we wskazane miejsce ujrzeliśmy mężczyznę. Lat około 60, średniego wzrostu. Z jego wyglądu zewnętrznego wywnioskowałem, że był to żebrak. Kupcy zaczęli opowiadać, że od pewnego czasu po Rzymie krążyła historia o św. Aleksym i jego życiu biedaka, wybranym z własnej woli. Powiedzieli mi też, że ów człowiek pochodził z zamożnej rodziny, a życie żebraka wybrał sobie, gdyż twierdził, że jest Bożym wybrańcem. Ciekawe! Bardzo ciekawe! W całym tym zamieszaniu nie zauważyłem, że mężczyzna trzyma w ręku list, zaraz potem wraz z kilkoma mężczyznami próbowaliśmy wyciągnąć kartkę tkwiącą w ręce zmarłego ? na próżno. Co tutaj się dzieje? W pewnym momencie między ludźmi pojawiła się starsza kobieta, poprosiła aby ją przepuścić, że musi się dostać do zwłok. Z płaczem w oczach uklękła nad mężczyzną leżącym przy śmietnikach a będącym przyczyną ogólnego zamieszania wśród mieszkańców Rzymu. Ujęła go za twarz, pocałowała w czoło i wyrzekła słowa: ?Nie kłamałeś Aleksy, nie kłamałeś!?. Zaraz potem jedną ze swych dłoni wyjęła mu list, który o dziwo wyszedł bez żadnych oporów. To niesamowite, przecież przed momentem pięciu silnych mężczyzn nie mogło tego dokonać!
W tej chwili zrozumiałem, że jestem świadkiem niezwykłego wydarzenia, które zapewne będzie cechować na moim dalszym życiu ? teraz jednak nie czas na to. Co pisze w tym liście? Kobieta czyta na głos... Okazuje się, że człowiek ten jest rzeczywiście Aleksym, o którym mówili kupcy. To on z własnej woli pozbawił się majątku ojca, a jak się dowiadujemy z listu później przez szesnaście lat mieszkał pod schodami jego domu i codziennie znosił bóle i upokorzenia, czynione przez służących ojca. To niesamowite! Ten oto człowiek przez tak długi okres czasu pozostawał nierozpoznawalny! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Kobieta, która podeszła do zwłok to w rzeczywistości Famijana ? żona żebraka, zmarłego przed kilkoma godzinami. Wróciłem do swego pokoju, w którym spędziłem dalszą część dnia, a rankiem dnia kolejnego wyjechałem z Rzymu z chęcią szybkiego powrotu do ojczyzny.

Najwyższy czuwa nad nami

W kilka dni po tym, co się stało w Rzymie opowiedziałem całą historię redaktorowi naczelnemu. Miałem wszystko, relacje świadków, zdjęcia i dodatkowe materiały. Pod natchnieniem wydarzeń, towarzyszących mojej całej podróży postanowiłem opisać dzieje tego człowieka oraz sytuacje towarzyszące jego śmierci. W krótkim czasie wieść o Aleksym z Rzymu obiegła cały świat. Ludzie zachwycali się tą historią zważając na to, że udział w niej wzięły siły nadprzyrodzone. Śmierć Aleksego, jak się później okazało była zapoczątkowaniem cudów dziejących się przez pewien okres w Rzymie. Czy była to też interwencja Boża czy zwykły zbieg okoliczności? Tego nie wiem, ale sądzę, iż dzieje Aleksego, którego zaraz potem okrzyknięto ?świętym?, były podstawą do tworzenia opinii o działaniu człowieka dla czynienia dobra na świecie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut