profil

"Albowiem ten kto rozumie swoją istotę, jest panem swego przeznaczenia”... Jak można zinterpretować słowa Bacona?

poleca 88% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ja w moich rozważaniach oprę się na książce Jacka Londona ”Wilk Morski”. Opisuje ona żywot Humphreya van Weydena, który w wyniku nieszczęśliwego zrządzenia losu trafił na piracki statek o nazwie „Upiór”. Należy tu dodać, że nasz bohater zaliczał się do grona typowych gentelmanów i spotkanie z załogą przebywającą na okręcie stanowiło dla niego nie lada wyzwanie. Ludzie, z którymi przyszło mu obcować byli w jego mniemaniu okrutni.
Kapitanem statku był Wilk Larsen, człowiek, który na pozór nie odstawał od swych współtowarzyszy sposobem zachowania. Jednak po bliższym przyjrzeniu się tej postaci Humphrey zauważył w jego osobie szereg cech odróżniających go od reszty załogi. Już na pierwszy rzut oka było widać, że stanowił on typ samotnika. Po pewnym czasie nasz bohater dowiedział się również, że kapitan sam nauczył się czytać, pisać i poznał szereg dzieł różnych filozofów.
Dla Humphreya od momentu dostania się na statek, rozpoczął się prawdziwy sprawdzian wytrzymałości zarówno fizycznej jak i psychicznej. Stało się dla niego jasne, że będzie musiał stawić czoła swoim słabościom i nauczyć się trudnej sztuki rzemiosła żeglarskiego. Zrozumiał także, że nie może na nikim polegać – od tej chwili tylko od niego zaczęło zależeć to jak potoczą się jego dalsze losy. Stał się panem swojego przeznaczenia.
Gdy miałem 7 lat, mój ojciec (nota bene, zapalony miłośnik żeglarstwa) zaprowadził mnie do Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Giżycku. Prawie że siłą wepchnięto mnie do małej łódeczki i kazano na niej pływać. Byłem po prostu przerażony, co raczej nie powinno się wydawać dziwne – nie mogłem mieć pojęcia o pływaniu na czymkolwiek w tak młodym wieku. Musiałem wyglądać niezwykle zabawnie, gdyż z tego niewielkiego jachciku ledwo było widać czubek mojej głowy. Z czasem minął strach, nabyłem wprawy w tej trudnej sztuce, jaką jest żeglowanie. Stało się to moją pasją, a być może nawet sposobem na przyszłe życie. Tam, na wodzie, w sztormowych warunkach, wiedziałem, że jestem zdany tylko i wyłącznie na siebie. Nie liczyło się nic innego – tylko moje umiejętności. Czułem się wolny. Nie poprzestałem oczywiście na samej praktyce. Do głowy musiałem wbić (tak, wbić to wyjątkowo pasujące do tej sytuacji określenie) sobie mnóstwo teorii. Co ciekawsze, uczenie się tajników żeglowania sprawiało mi autentyczną satysfakcję.
Żeglarstwo to także praca, ciężka , kalecząca ręce, ale dająca wiele radości. Jakże cieszy widok lśniącego jachtu na wodzie - to efekt mojej pracy. Wiem, że od mojej dokładności, przestrzegania zasad i reguł, ale też inwencji, trzeźwej oceny rzeczywistości i świeżości pomysłów, zależy moje bezpieczeństwo – jestem panem swego przeznaczenia. Kolejną rzeczą, która zaczęła mnie interesować, były książki typowo przygodowe, opisujące życie i dzieje żeglarzy (często bohaterów). Jak widać zaczęło się od praktyki a z czasem koniecznością stało się poznanie teorii. Ta zaś pociągnęła za sobą zainteresowanie literaturą marynistyczną, od której wcześniej stroniłem. Gdy nadchodzi wieczór, często zamykam oczy i myślę o przyszłości – mglistej, odległej, ale być może realnej. Zwyczajnie – marzy mi się rejs dookoła świata. Chyba znalazłem swoje miejsce w świecie, zrozumiałem swoją istotę i myślę, że powoli staję się panem swojego przeznaczenia.
Człowiek jest zagadką, zaś jego natura jest bardzo złożona. O prymat walczą w niej ustawicznie między innymi wielkie idee oraz zasady przeciwko żądzom i namiętnościom. Szala zwycięstwa w tej walce przechyla się na różne strony zaskakując nie tylko wszystkich obserwujących te zmagania, ale również same igrzysko walki: pojedynczego człowieka. Poznając postaci bohaterów literackich często odnajdujemy w ich sylwetkach siebie samych. Wtedy dopiero uzmysławiamy sobie potęgę naszego gatunku. Potęgę - ale zarazem marność.
Świat się zmienia bardzo dynamicznie i niestety, co trzeba ze smutkiem stwierdzić, ludzie nigdy już nie "dorosną" do sytuacji. Kiedy jesteśmy zwolnieni z odpowiedzialności, kiedy wytwory naszych umysłów, podejmują za nas decyzję, kiedy one zaczynają naprawdę myśleć, zanika u nas możliwość swobodnego myślenia. Jesteśmy skażeni przekonaniem o wyższości pieniądza nad autentycznymi wartościami. Powoli pieniądz staje się wyznacznikiem wartości wszystkiego, nawet myślenia. Jedyną "nieskażoną", zresztą być może nie całkiem, sferą pozostają uczucia, które romantycy stawiali ponad wszystko.
Każda epoka niesie ze sobą mniejszy lub większy postęp, któremu starają się podołać ludzie. Często wyraża się to gonitwą w sensie pozytywnym za wiedzą, za osiągnięciem wyższego rozumienia, przez co człowiek staje się lepszy Ale istnieją również aspekty negatywne takie jak: podążanie za coraz to nowszymi zdobycznie techniki, które chce się mieć, za dobrami materialnymi, które stają się nieodzowne dla niektórych i tak konieczne, że giną wartościowe strony życia. Zdarzają się jednak indywidualności, którzy kroczą nieszablonowymi drogami, aby się spełnić. Mam nadzieję, że i ja będę się do nich zaliczał.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury