profil

Leopold Staff „Dzieciństwo”

poleca 83% 2868 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Każdy okres w życiu człowieka jest wyjątkowy- każdy niesie ze sobą rozmaite doświadczenia, różne spojrzenia na otaczający świat, innego typu emocje i odczucia. Większość znanych mi osób bardzo ciepło wspomina swe dzieciństwo. Przez pryzmat czasu widzi je w samych ciepłych barwach, idealizując minione chwile uważa, że były bezproblemowe i wielce radosne.
Leopold Staff w wierszu „Dzieciństwo” określa owy etap życia jako „Sen słodki, niedorzeczny, jak szczęście... jak szczęście...”. Opisując je z nostalgią, przypomina sobie, jak zbierał „zardzewiałe, stare klucze” .Wydawały mu się wszak wtedy one przedmiotami magicznymi- wierzył, że dzięki nim odkryje nieznane mu, owiane tajemnicą, rzeczy . Ja, mając kilka lat, cieszyłam się również bardzo bujną wyobraźnią. Przez długi czas posiadałam dwóch wyimaginowanych przyjaciół- Grześka i Jarka. Jakże świetnie się z nimi bawiłam! Po dziś dzień pamiętam, jak rozkazującym tonem obwieszczałam im, co będziemy robić…W rodzinnych opowieściach często przewija się wątek opowiadanych przeze mnie w bardzo wiarygodny sposób niesamowitych historii. Oczywisty był dla mnie fakt, iż pewnego dnia zakradł się podstępnie do mojego pokoju wściekły lis i kitą stłukł kubek, który spokojnie stał sobie na moim biurku. Dzięki pełnej ognia i ekspresji opowieści czterolatki moja mama uwierzyła w niebezpieczny pożar w przedszkolu. Mogłabym opowiadać o wytworach imaginacji małej Asi jeszcze długo…Wyobraźnia bowiem to dar, którym dzieci „cuda wywołują na ściennej tapecie”.
Leopold Staff w trzeciej strofie wiersza wspomina swe dziecięce zbiory- jeden motyli, drugi „gromadzonych długi czas pocztowych marek”. Znam wielu ludzi zbierających różne przedmioty, jednakże trudno by mi było wymienić osobę kolekcjonującą coś z zapałem odpowiadającym zapałowi przedszkolaka. Gdy czytam słowa poety na myśl przychodzą mi „tony” kolorowych karteczek, które z uporem maniaka zbierałam do coraz to nowych segregatorów... Często zanosiłam je do przedszkola, gdzie wraz z koleżankami dokonywałyśmy różnego rodzaju transakcji , bowiem karteczki miały oczywiście różną wartość!
Kolekcjonowanie kolorowych znaczków z różnych części świata było dla małego Leopolda „pełną przygód (…) podróżą szaloną po świecie” . Ja nie czułam potrzeby oddalania się od miejsca zamieszkania, nie byłam ciekawa świata, nie zamierzałam poznawać nowych lądów. Razem z przyjaciółmi z podwórka urządzałam eskapady po okolicznych placach zabaw. Ciesząc się pozorami samodzielności i nieograniczonej wolności „zwiedzaliśmy” takie „obiekty” jak trzepaki, dzielnicowe zaułki, tworząc małe tajemnicze „bazy”, niedostępne dla dorosłych. Mój przedszkolno - podwórkowy świat był mały, znany i bezpieczny . ..
Z sentymentem i nostalgią wspominam swoje radosne, wspaniałe dzieciństwo. „Lasem czarów” był dla mnie ogród mojej babci, muszelki zbierane na niedzielnych spacerach brzegiem morza, kolorowa szczotka do czyszczenia mebli, płatki kwiatów rozrzucane po osiedlowych ulicach. Był to czas „zadziwienia się światem”, który powoli i niepostrzeżenie przerodził się w okres krytycznego postrzegania rzeczywistości. Zgadzam się w pełni z Paulem Coelho, iż „zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego, co przed nami.” Dlatego z rozrzewnieniem i przyjemnością wspominając dzieciństwo z optymizmem i z uśmiechem na twarzy witam każdy nowy dzień, mimo, iż zdaję sobie sprawę, że przybliża on nieuchronnie pełną trudów i odpowiedzialności dorosłość.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty