profil

Felieton poruszający kwestię "Szufladkowania" ludzi

poleca 85% 634 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

ZASZUFLADKOWANI
Po co są szufladki? Pytanie może wydawać się banalne. No, jak to po co? Po to, żeby ułożyć wszystkie rzeczy w należytym porządku, tak by później łatwiej je było znaleźć. A co z szufladkowaniem ludzi?
Kiedy słyszę nieraz w autobusie opinie niektórych ludzi dorosłych, zwłaszcza starszych, na temat młodzieży to dostaję białej gorączki. Mam okazję, zresztą jak wszyscy młodzi ludzie korzystający z komunikacji miejskiej, posłuchać , jaka to młodzież jest zła; że niczym się nie interesuje, nic nie robi i brak jej kultury osobistej. Protestuję! Jak to? Cała młodzież? Każdy co do jednego? Oczywiście, później następuje długi wywód rozpoczynający się słowami „za moich czasów było zupełnie inaczej…”. Na pewno. W s z y s c y chodzili przykładnie ubrani, nikomu nie zdarzało się przekląć ani bezczelnie zachować się wobec starszego. Piękne, acz nie wierzę, że prawdziwe. Nigdy nie było, nie ma ani nie będzie i d e a l n e j młodzieży (jako grupy). Zawsze znajdą się zarówno jednostki (nazwijmy je umownie) „ białe”, „szare” i „czarne”. I dzięki temu świat am wiele barw, a my nie umieramy z nudów i monotonii. Nie wiem, jak wy, ale ja nie wyobrażam sobie świata w jednym tonie, ani jednego, określonego typu ludzi. Zwariowałabym chyba w takim świecie k l o n ó w.
Wracając do głównego wątku sądzę, że nieraz to my sami dajemy się zaszufladkować lub inaczej mówiąc „przypiąć sobie łatkę”. Jeśli na przykład decydujemy się na przynależność do danej subkultury. Rozmawiałam kiedyś z zadeklarowanym punkiem. Przekonywał mnie, że przynależność do tej grupy nie łączy się z rezygnacja ze swojego i n d y w i d u a l i z m u. Czyżby? A sposób ubierania, zachowania się wśród punków nie jest podobny? Moim zdaniem przynależność do subkultury to nie wyraz odrębności czy oryginalności. Przecież osoby utożsamiające się z daną grupą dostosowują się do konkretnego stylu, pozwalają go sobie narzucić; upodabniając się do pozostałych tracą część swoich wyjątkowych, wyróżniających ich cech. Oczywiście nie twierdzę, że subkultury są złe, czy bezsensowne. Pozwalają na i d e n t y f i k a c j ę jednostki z określoną grupą towarzyską, znalezienie przyjaciół, osób z którymi ma się „wspólny język”.
Nie tylko decyzja o wstąpieniu do subkultury łączy się z „przypięciem nam łatki”. Również w codziennych kontaktach dostajemy określoną niszę, do której nas zaklasyfikowano. A propos
pamiętam jedną nauczycielkę z gimnazjum , która z pewnością otrzymałaby tytuł „Szufladkarza stulecia” gdyby taki nadawano. Kobieta (swoją drogą nawet całkiem sympatyczna) miała nawyk dzielenia klasy na: grzeczne dziewczynki i brzydkie dziewczynki oraz na męskie odpowiedniki (grzeczni/ brzydcy chłopcy). Dobrze, że zostawiła chociaż podział na płeć…Irytowała mnie, mimo iż należałam do jakże zaszczytnej grupy grzecznych dziewczynek, ta idiotyczna klasyfikacja dokonywana przez nią podczas lekcji. Wolałabym nawet zostać nazwana „wymarłym pterodaktylem”. Przynajmniej byłabym jedyna w swoim rodzaju, a nie jak jedna z kilkunastu.
W ogóle zauważyłam, iż ludzie uwielbiają dokonywać podziału na określone grupy, a co gorsz nadawać im ( tym grupom) dane cechy. Nie wiem z czego to wynika. Może stąd, że
Nie mamy wystarczająco dużo czasu ani ochoty lub po prostu możliwości, by poznać osoby z tej grupy i łatwiej nam nadać określone cechy i wierzyć, że każda jednostka z osobna je posiada. Przykładowo stwierdzenie, że każdy mieszkaniec Sycylii należy do mafii sycylijskiej uznano by bezgłośnie jako n o n s e n s. Podobnie jest z popularnym stereotypem o cygance, oferującej wróżenie z ręki- nie każda nas przecież okradnie, to zależy od człowiek a nie jego szufladki (tu akurat mowa o mniejszości narodowej).
Gdy poznajemy nowych ludzi na początku próbujemy (przyznaję się, że i ja tak robię) przyrównywać ich do ludzi, których znamy. Zaszufladkować ich, „przypiąć im łatkę” mądry/ głupi, interesujący/ nudziarz, gbur/ przyjemniaczek itp. Często okazuje się, że nie należy „oceniać książki po okładce.” Osobom, które uznajemy za naszych kolegów, przyjaciół często już dawno przypięliśmy określoną „łatkę.” Te osoby, znając naszą opinią o nich samych starają się (najczęściej) podporządkować się naszej wizualizacji i c h s a m y c h. Przykładowo osoba, którą uznano za mądrą będzie się starała za w s z e l k ą c e n ę nie zrobić niczego głupiego. Z kolei osoba powszechnie uważana za poważną nie zdecyduje się raczej nawet na odrobinę szaleństwa , czy na wygłup, bo nie będzie jej w y p a d a ł o. Pomyślmy, ile ciekawych sytuacji umknęło nam przez to, że nasz znajomy nie odważył się na zrobienie jakiegoś żartu. I to tylko dla tego, że chciał sprostać n a s z e j wizji j e g o osoby .
Szufladkowanie czy przypinanie łatek może być jednak cenne dla socjologa, czy osoby zajmującej się marketingiem. Nie wyobrażam sobie, żeby badania opinii publicznej miały uwzględniać zdanie każdej osoby i być do niej dopasowane. Socjologia bez *generalizacji (uogólnienia) nie istniałaby. Bo dajmy na to przeprowadzenie sondy w konkretnej sprawie wśród 100 tysięcy Polaków i uwzględnieni wszystkich odpowiedzi na pytanie otwarte z nieograniczonym wyborem odpowiedzi byłoby nierealne. Założę się, że ilość odpowiedzi równałaby się ilości ludzi. Natomiast marketrzy mogą wykorzystać „łatki” do określenia grupy docelowej.
My, którzy nie jesteśmy socjologami, ani nie zajmujemy się marketingiem szufladkowanie zostawmy im, a sami spójrzmy od czasu do czasu uważniej i spróbujmy dostrzec jak najwięcej kolorów i odcieni. Z pewnością świat zyska na głębi, stanie się ciekawszy a i my będziemy postrzegani inaczej… wielowymiarowo.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut