Czy z utworów Moliera można wyprowadzić logiczną doktrynę moralną?
Tak, z pewnością. Jest to moralność zdecydowanie ziemska, niezależna od chrystianizmu, którego Molier nie rozumie. Dał tego dowody w „Świętoszku” usiłując zdefiniować prawdziwą pobożność.
Molier twierdzi, że natura ludzka jest dobra i wszechpotężna. Trzeba iść za głosem popędów naturalnych. Zresztą szaleństwem jest walka z nimi, i tak zawsze zwyciężą; człowiek, który się nim opiera, jest nieszczęśliwy i śmieszny jednocześnie. Dlatego Molier staje zdecydowanie po stronie młodych ludzi, którzy idą za naturalnym prawem miłości, a przeciw ojcom i tym wszystkim, którzy je krępują.
Popędom trzeba jednak wyznaczyć granice, są bowiem egoistyczne i brutalne – obłuda to przecież popęd Tartuff’a. Molier uważa, że rozum powinien rządzić popędami. Jest zdania, że wszyscy ludzie mają prawo do swobodnego rozwoju, lecz muszą stosować to prawo w odniesieniu do innych.
Moralność głosząca pochwałę popędów może doprowadzić do zgubnych konfliktów między namiętnościami. Aby temu zapobiec Molier podnosi wagę cnót społecznych jak: dobroć, życzliwość dla ludzi, tolerancja. Uważa, że jednostka ludzka ma prawo postępować jak chce, byleby czyny jej nie miały ujemnych konsekwencji dla społeczeństwa.
Molier zalecał absolutne poszanowanie prawdy. Zaś w małżeństwie wymaga czterech warunków:
Po pierwsze – pochodzenie obojga małżonków z tego samego środowiska społecznego.
Po drugie – zgodność usposobień.
Po trzecie – zgodność wieku: sama natura chce by młodzi ludzie żenili się z młodymi dziewczętami.
Czwartym warunkiem jest wzajemna miłość – warunek najważniejszy, który może zastąpić wszystkie pozostałe.
Tak więc doktryna moralna Moliera jest zdecydowanie praktyczna nie będąc przy tym ani wzniosła, ani surowa, ani chrześcijańska, ani stoicka – proponuje zupełnie dostępny ideał szczęścia dla każdego i dobrobytu dla wszystkich. Ma wychowywać ludzi ogładzonych, którzy staraliby się osiągnąć szczęście dopomagając sobie nawzajem.