profil

Charakterystyka Jima Morrisona

poleca 85% 940 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

James Douglas Morrison, znany jako Jim Morrison urodził się 8 grudnia 1943r., a zmarł 3 lipca 1971r. Urodził się na Florydzie, lecz wraz z rodziną przenosił się wielokrotnie, zamieszkując w różnych rejonach USA. Ostatecznie osiadł w Kaliforni. Ojciec młodego Jima, wysokiej rangi oficer marynarki wojennej, był dla niego źródłem nieustannej frustracji. W charakterze ojca upatruje się źródeł późniejszych skłonności rebelianckich syna. Jim wcześnie opuścił rodzinny dom. Wstępując na uniwersytet z rozmysłem podał fałszywą informację, że oboje jego rodzice nie żyją. W czasie studiów zainteresował się poezją Williama Blake'a oraz filozofią. Zaczął sam pisać poezję. Rozpoczął także eksperymenty z substancjami halucynogennymi takimi jak LSD i haszysz. W wyniku przypadkowego spotkania z kolegą ze studiów, pianistą Rayem Manzarkiem, został wokalistą rockowym, wkrótce zdobywając gigantyczną popularność.
Morrison był związany z psychodeliczną grupą The Doors. Jest on jedną z najbardziej wpływowych figur rocka i współczesnej kultury. Jego wokalny styl znalazł setki naśladowców wśród wokalistów rockowych, wywodzących się z różnych źródeł. Jego styl życia stał się modelowy dla obyczajowych rebeliantów naszych czasów. Jego życie i twórczość stały się inspiracją dla innych artystów. Powstało o nim wiele książek, filmów dokumentalnych oraz jeden film fabularny pt. "The Doors" w reżyserii Olivera Stone'a.
Zespół The Doors w środowisku rockowym pełnił rolę swoistej anomalii. Stworzył swój własny świat - "Świat dziwny i pełen duchów, roztaczający wizję nowego Dzikiego Zachodu" - jak określił to kiedyś Jim. Adorował swą muzę, a reszta zespołu dzielnie go wspierała. Jim uważał, że nie wszystko zależy od muzy; siła pisarza czy artysty leży zarówno w jego zdolności czerpania jak i tworzenia. Obowiązkiem artysty jest jeszcze uczynienie wszystkiego, by udoskonalić swoje zdolności postrzegania świata. Jim zafascynowany filozofią Blake'a powtarzał: "Są rzeczy znane i są rzeczy nieznane. A pomiędzy nimi znajdują się drzwi". Blake twierdził również, że: "Droga występku prowadzi do pałacu mądrości. Ostrożność jest bogatą, brzydką i starą panną adorowaną przez bezsilność."
Historia zespołu The Doors stała się już mitem. Tragiczny i krótki żywot Jima Morrisona jest pożywką, na której rodzą się nasi bohaterowie i bogowie młodości, i na której dokonują się ich kolejne wskrzeszenia.
Jim pił, wrzeszczał, przemawiał, schlebiał i tańczył w uniesieniu, po to by doprowadzić widownię do stanu wrzenia, by "z nocy wzniecić płomień", który płonął by już zawsze. Nie uznawał żadnych kompromisów - mających odniesienie do niego samego, czy też do sztuki. W tym właśnie tkwi zagadka jego niewinności i czystości - jego błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Pójść na całość lub umrzeć nie doczekawszy końca. Wszystko albo nic. Ryzyko i ekstaza, taki właśni był Jim. Kierowała nim bezustanna chęć "badania granic rzeczywistości", poszukiwanie prawdy o sacrum i profanum. Właśnie to doprowadziło go do szaleństwa, dzięki któremu mógł tworzyć, mógł być sobą. A wszystko to sprawiło, że stał się zmienny w nastrojach, niebezpieczny i skłócony ze wszystkimi. Szukał więc pociechy i odosobnienia w tym, co wcześniej go inspirowało i pomagało w twórczym procesie: alkoholu. Początkowo pił dla samej przyjemności. "Lubię pić. Alkohol rozluźnia ludzi i pomaga w nawiązywaniu rozmowy. To taki hazard, wychodzisz wieczorem się napić, a nic nie wiesz, gdzie wylądujesz następnego ranka. Może być wspaniale, może nastąpić katastrofa - tak jakbyś żucał kostką. Różnica pomiędzy samobójstwem a powolną kapitulacją" - przyznał Jim. Znaczny wpływ na wokalistę i cały zespół wywarły teorie francuskiego surrealisty Antonina Artauda, dotyczące konfrontacji, przedstawione w pracy "Teatr i jego sobowtór".
Jim osiągnął to, o czym marzy każdy artysta: wyciągnął nas z letargu przetartych dróg i codziennej rutyny, wzbudził w nas świadomość, wywołał reakcję i zmusił nas do myślenia. To wszystko, samo w sobie, jest wystarczająco rzadkim zjawiskiem. Porównywano go do anioła i nazywano diabłem. Identyfikowano go też nieomal ze wszystkimi postaciami znajdującymi się po środku: Mefistofeles i lalka Barbie. Nazywano go Dionizosem, który zstąpił na ziemię, szamanem w obcym ciele, Gwiazdą Rocka i poetą, geniuszem i świętym głupcem. Szokował publiczność, dając z siebie wszystko, więcej, niż oczekiwali widzowie. Potem widownia zaczęła rosnąć.
Na sam koniec, podbiwszy Amerykę i resztę zachodniego świata, po serii upokarzających procesów w sądach kraju, który pokochał, wyśmiany przez prasę, uciekł do Paryża. Jednym z głównych powodów, dla których się tam udał było to, że nie był już dłużej w stanie dorównywać legendzie, którą sam kiedyś współtworzył. Bo Jim Morrison nie chciał być bogiem. Jim Morrison chciał być poetą. I tego właśnie życzył sobie po śmierci, aby uznano go poetą. Za życia szokowało nas bardziej jego zachowanie niż jego słowa. Dziś jego dzieje wciąż fascynują nas i zadziwiają, lecz jego literacka spuścizna również zaczyna zyskiwać zasłużony szacunek. W tej przystani wygnanych artystów zdecydował się wieść żywot poety. Jednak jego ciało było zbyt zniszczone, serce zbyt słabe.
Morrison nie był zbyt psychicznie przygotowany do roli gwiazdora rock and rolla. Jego krótka kariera to pasma skandali obyczajowych, awantur, orgii, uzależnienia od alkoholu i narkotyków oraz stałego balansowania na granicy obłędu. Styl jego życia wpłynął na starcia w grupie, w której trzech instrumentalistów zdecydowanych było rozwijać muzykę, podcza gdy wokalista coraz częściej nie był w stanie w ogóle pracować i występować na scenie. Dobrym duchem Jima Morrisona była jego młoda żona Pamela. Udało jej się skłonić męża do porzucenia autodestrukcyjnego stylu życia. By zmienić środowisko wspólnie wyjechali do Paryża, gdzie Jim powoli zaczął dochodzic do siebie. Niestety wkrótce później umarł, najprawdopodobniej na atak serca. Został pochowany na cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu.

Jego poezje są wydawane i cenione do dziś, podobnie jak muzyka wydają się być ponadczasowe. Za życia Jima oraz po jego śmierci wydano szereg zbiorów jego poezji. Do najbardziej znanych należą: "The Lords", "The New Creatures", "The American Night" i "Wilderness".

Najsłynniejsze cytaty poezji Morrisona:
- “Powiedzmy po prostu, że próbowałem dotrzeć do granic rzeczywistości. Byłem ciekaw, chciałem zobaczyć, co się stanie. To było to i nic więcej: po prostu ciekawość.”
- „Są rzeczy znane i nieznane, a pomiędzy nimi drzwi. (Here are things known, and there are things unknown, and in between are the doors.)
- “Nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości.”
- „Czasem gdy wszystko oddala się w głęboki sen, przychodzi przebudzenie, a reszta jest prawdą.”
- „Możesz cieszyć się życiem, tylko z pewnej odległości wolno spojrzeć ci na rzeczy, ale nie możesz ich spróbować.”
- „Powiem ci…
Zmarnowaliśmy świt
A tego nie wybaczy nam żadne niebo.”
- „Nie jestem szalony, interesuje mnie wolność.”
- „Dla mnie, nie były to nigdy zwykłe występy, te nasze tzw. przedstawienia. To była raczej sprawa życia i śmierci; próba porozumienia się, próba wciągnięcia tych ludzi w intymny świat myśli.”
- „…W rzeczywistości prawdziwa poezja niczego nie opowiada; odhacza tylko możliwości, otwiera tylko wszystkie drzwi. Każdy może przejść przez te, które mu odpowiadają. I właśnie dlatego wiersze tak bardzo do mnie przemawiają, ponieważ są na wieczność. Jak długo istnieje ludzkość, tak długo przechowywane są w pamięci słowa, ich zestawienia. Nic poza wierszami i piosenkami nie przetrwa zagłady. Nikt nie jest w stanie spamiętać całej powieści. Nikt nie potrafi opisać filmu, rzeźby czy obrazu, jednak dopóki żyją ludzie dopóty istnieć mogą piosenki i wiersze. Jeżeli moja poezja zmierza ku jakiemuś celowi, to ku temu aby uwolnić ludzi od przymusów, wewnątrz których widzą i czują….”

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut