profil

Mój dwudniowy dziennik

poleca 85% 134 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Piątek 10 maja 2006 roku.

GODZ 6:45
Dzisiaj wyjątkowo nastawiłem wcześniej budzik, ponieważ chciałem przypomnieć sobie wiadomości z lekcji. Czeka mnie dzisiaj bardzo ciężki dzień. Mam aż dwa sprawdziany. Już nie mogę się doczekać, kiedy lekcje się skończą i będę mógł spokojnie poklikać z przyjaciółmi w Internecie.

GODZ 14:40
Nareszcie w domu. Te godziny spędzone w szkole wyjątkowo mi się dłużyły. Nie wiem, może to przez te sprawdziany. Na szczęście koniec tygodnia i weekend przede mną. Cieszę się, gdyż obie prace klasowe napisałem dobrze.

GODZ 17:00
Rozmawiałem z Piotrkiem przez Internet. Umówiliśmy się na jazdę motorami. Mamy jutro zamiar zrobić parę ładnych kilometrów po tutejszych lasach. Oczywiście bez innych kumpli się nie obejdzie. Zaprosiliśmy jeszcze Pawła i Wojtka. W czwórkę zawsze raźniej.

GODZ 19:00
Wieczorem jak zawsze zasiadłem do kolacji. Cały czas myślałem o jutrzejszej wyprawie. Zrobiłem nawet listę niezbędnych rzeczy. Postanowiłem zabrać ze sobą klucze do motoru, śrubokręt, łatkę do opon itp.

GODZ 23:18
Jestem tak podekscytowany jutrzejszym wyjazdem, że nie mogę spać. Cały czas o tym myślę.

GODZ 23:58
Ciągle nie śpię

Sobota 11 maja 2006 roku
GODZ 9:48
Obudziłem się dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Wyspany, pełen entuzjazmu zacząłem szykować swoją maszynę. Spakowałem wszystkie rzeczy i pojechałem zatankować.

GODZ 12:00
W południe u Piotrka wszyscy już czekali. Nareszcie! Wyruszyliśmy polną drogą. W tumanach kurzu i pyłu ledwo było widać drogę. Piętnaście kilometrów od domów postanowiliśmy zrobić pierwszy postój. Zjedliśmy kanapki, drobne smakołyki i pojechaliśmy dalej. Po paru minutach jazdy napotkaliśmy na stary, spróchniały most. Przejeżdżając przez niego Wojtek przebił jedną z opon w swoim motorze. Każdy myślał, że to już koniec wyprawy. W tym momencie przypomniałem sobie, że wziąłem ze sobą łatkę. Cała sytuacja została opanowana.

GODZ 18:42
Wszystko skończyło się szczęśliwie. Dojechaliśmy cali i zdrowi, pełni wrażeń. Cieszyliśmy się niezmiernie, bo nigdy nie ma przygód bez niespodzianek, a w końcu o to nam chodziło.

GODZ 20:00
Po obfitej kolacji i gorącej kąpieli położyłem się do łóżka. Ten dzień był dla mnie tak emocjonalny i pełen przygód, że nie wiem nawet kiedy zasnąłem.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 2 minuty