profil

Monachijski pucz piwny

Ostatnia aktualizacja: 2021-01-24
poleca 86% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W 1923 roku w Niemczech doszło do tragicznej sytuacji gospodarczej, która była spowodowana bardzo dużą inflacją (ponad 150% w skali roku). Nastąpił kryzys kapitalizmu - do objęcia władzy szykowała się skrajna partia lewicowa, czyli komuniści (KPD). Była ona opozycją dla panujących wtedy rządów socjaldemokratów. Od tej pory ulice stały się krwawym widowiskiem, gdzie niemieckie bojówki walczyły o utrzymanie rządu Republiki Weimarskiej. Niemcom groziło widmo wielkiej rewolucji komunistycznej lub prawicowo - nacjonalistycznego przewrotu. Próbę objęcia władzy poprzez zamach stanu planował również Adolf Hitler - uczestnik słynnego, nieudanego "puczu monachijskiego" lub "puczu piwnego".

W zamysłach nazistów (zwolenników "narodowego socjalizmu") obalenie krajowego rządu bawarskiego miało stać się sygnałem do wybuchu "rewolucji narodowosocjalistycznej" i w konsekwencji dać władzę Narodowosocjalistycznej Partii Niemiec (NSDAP). Teoretycznie dawało to sukces partii nazistów, jednak nieudolność puczystów i brak kompetencji były składowymi na niepowodzenie przejęcia władzy siłą.

W tym samym roku do NSDAP wstępowali nowi członkowie, formowały się "oddziały szturmowe" (Sturmabteilungen), czyli potocznie zwane S.A. Ohma. Hitler uznał to za znak, że naród dojrzał do planowanej przez niego rewolucji. Kapitaliści wśród kryzysu nie mieli racji bytu, bano się również wpływu komunistów - kapral zyskiwał poparcie ludu. Szerokie rzesze Niemców mogły nie pochwalać wzniecanych przez "brunatne koszule" buntów i coraz powszechniejszych aktów przemocy, jednak tęsknili za potężnym państwem niemieckim.

Bawarią rządził wówczas nieformalny triumwirat - zgromadzenie złożone z trzech osób: krajowego ministra obrony, generała von Lossowa i pułkownika von Kahra oraz komendanta policji von Seissera - polityków zaopatrzonych w imperialne tradycje, skrajnie konserwatywnych (prawicowych) i wyraźnie niechętnych do panującego rządu. Sytuacja była na tyle poważna, że nawet rozważano możliwość secesji Bawarii od Republiki Weimarskiej.
Hitler wiedział, że wśród panującego złego nastroju Bawarczyków, hiperinflacji i kryzysu gospodarczego ludzie zechcą radykalnych zmian, jakie oferowali im komuniści. Uznał, że będzie to odpowiedni moment na objęcie władzy przez Narodowosocjalistyczną Partię Robotniczą Niemiec. Pucz miał się rozpocząć 11 listopada, w piątą rocznicę "wbicia Niemcom noża w plecy", jak Fuhrer określał zawieszenie broni i koniec wojny podpisany przez rząd republikański 11 listopada 1918 roku. Szybkie tempo wydarzeń zmusiło nacjonalistów do działania: wiedzieli, że muszą uzyskać poparcie triumwiratu, aby objąć władzę lub chociaż uzyskać ich "neutralność".

Okazja nadarzyła się 8 listopada, więc już nie czekano do 11. W tym dniu zwołano spotkanie partii prawicowych w Burgerbraukellerei. Przemawiali na nim wszyscy trzej potrzebni mu politycy triumwiratu. Mimo problemów zdrowotnych Hitlera: migreny na tle histerycznym i bólu zębów - postanowił zjawić się w piwiarni i zmusić ich do wysłuchania go.

Późnym popołudniem tego samego dnia zorganizował formacje "brunatnych koszul", w razie gdyby coś zagrażało życiu Adolfa. Oddziały SA obsadziły najważniejsze punkty w mieście i czekały na rozkazy. Burgerbraukellerei była knajpą dużych rozmiarów, a już około godziny dwudziestej panował tam niesamowity tłok. Uprzedzenie główni bohaterowie zgrupowania otoczyli budynek spotkania kordonem 125 policjantów - w mundurach i po cywilnemu. Wysiadającego z czerwonego mercedesa przyszłego "wodza" III Rzeszy zaniepokoił tłum przed lokalem. Kazał policji zwinąć kordon i zapewnił, że ochrona budynku zajmą się esesmani, po czym wszedł do środka, usiadł na miejscu i zamówił piwo. Niewiele później piwiarnię otoczyły SA, a do sali głównej wtargnął oddział "brunatnych koszul". Hitler wszedł na stolik, strzelił w sufit i oznajmił zgromadzonym, że rozpoczęła się rewolucja narodowosocjalistyczna, a cały gmach jest otoczony jego ludźmi.

Członkom "triumwiratu" Hitler nakazał udanie się do jednej z sal bocznych. Ci odmówili, więc pomachał im przed nosem pistoletem - nie trzeba było dłużej prosić. Przedstawił im swój plan, oczekiwał poparcia w zamian za wysokie stanowiska w przyszłym rządzie. Nie wzbudziło to entuzjazmu trójki oficerów, którzy pogardzali nim w głębi duszy i nie mieli zamiaru poddać się woli zwykłego kaprala. Wódz NSDAP nie uzyskał poparcia i nie bardzo wiedział co dalej - w milczeniu sączył piwo. Tymczasem na Sali głównej zgromadzeni kpili sobie z ludzi NSDAP, wyzywając esesmanów od "błaznów" i "meksykańskich rewolucjonistów". Słychać było okrzyki tłumu "nie podoba nam się to przedstawienie!". W tym momencie do zamieszania wtrącił się Hitler. Zapytał: "Jesteście za rewolucją?" –"Ja, ja" odpowiedział mu setki pijanych głosów. Naziście uzyskali więc "poparcie społeczne".
Sytuacja zmieniła się radykalnie, kiedy do piwiarni przyjechał generał Ludendorff - słynny i zasłużony bohater niemiecki pierwszej wojny światowej. Dla większości było jasne, że skoro człowiek tak wybitny popiera Hitlera, to musi mieć rację. Jak zauważył jeden z obecnych tam obserwatorów: w Burgerbraukellerei znajdowali się już prawie wszyscy - zabrakło jednak psychiatry.

Tymczasem w niewiele mniejszej Lowenbraukeller piło i słuchało orkiestry wojskowej ponad dwa tysiące esesmanów na czele z samym Rohmem. Głoszono kompanom, że należy wziąć odwet na łajdakach, którzy w 1918 roku zdradzili Ojczyznę. Czekali bowiem na rozkaz wkroczenia na zgromadzenie prawicowe i objęcie władzy. Hitler oznajmił mu telegraficznie, że triumwirat został odsunięty od pełnienia swoich obowiązków i rozpoczął rewolucję narodowosocjalistyczną. Ruszyli na Burgerbraukellerei, ale po drodze otrzymali rozkaz zajęcia sztabu von Lossowa. W trakcie tej operacji popełnił błąd, który przesądził o klęsce zamachu stanu, a Hitlera kosztował osiem miesięcy więzienia.

Rohm zajął siedzibę sztaby von Lossowa bez specjalnych trudności, wszedł po prostu do budynku, nie zważając na groźby wartownika. Na pierwszym piętrze natknął się na oficera dyżurnego, którego znał osobiście. Wpuścił on jego ludzi do środka i esesmani wzięli się za obsadzanie budynku: otoczyli wejścia zasiekami z drutu kolczastego, zainstalowali w gmachu gniazda karabinów maszynowych. Zapomnieli jednak o oficerze dyżurnym, w którego gabinecie znajdowała się centrala telefoniczna. Powiadomił on natychmiast władze Niemiec i jednostki wojskowe z sąsiednich miast Bawarii, które natychmiast przybyły na pomoc legalnym władzom Bawarii.

Kolejne błędy popełniał sam Hitler. Dowiedziawszy się o kłopotach, wódz NSDAP postanowił udać się tam osobiście i doprowadzić wszystko do porządku. Nadzór nad "triumwiratem" pozostawił generałowi Ludendorffowi. Hitler nie zdążył jeszcze wyjść z budynku, kiedy von Lossow oznajmił, że napomniał czegoś z ministerstwa i musi koniecznie się tam udać. Zapewnił, że zaraz będzie z powrotem, na co dał słowo honoru oficera niemieckiego. Za nim wymknęli się pozostali dwaj - już nie wrócili. Adolf zorientowawszy się, że więźniowie uciekli zrobił staremu generałowi awanturę, a zrobić to mógł tylko sfrustrowany kapral nic niewiedzący o honorze.

Błędy popełniano na każdym kroku: esesmani zniszczyli drukarnię "Munich Post" dosłownie na chwilę, zanim Hitler oznajmił, że jest mu ona potrzebna do druku ulotek propagandowych. Podobno monachijczycy traktowali "brunatne koszule" z widocznym lekceważeniem, tym bardziej że wielu z nich miało jeszcze mleko pod wąsem. "A mamusia pozwoliła ci wychodzić o tej porze na miasto?" - pokrzykiwali do nich obserwatorzy. Kiedy stało się oczywiste, że o puczu wiedzą już całe Niemcy zaczął się przemarsz oddziałów SA ulicami Monachium. Zmierzając ku południu Niemiec, mijając kolejne oddziały policji, które groziły esesmanom. W pewnym momencie Hitler wierzył, że jeszcze wszystko może się udać, jednak pochód Ludendorff skręcał w stronę co oznaczało konfrontację z głównymi siłami zbrojnymi Bawarii. Puczyści obiecali, że nikt nie ucierpi, jednak ignorując rozkaz zatrzymania kordonu przez policję spowodowali śmierć 19 osób, w tym trzech policjantów. Po raz pierwszy miał miejsce zamach na Hitlera. Nie zginął od kuli, która była przeznaczona specjalnie dla niego - uratował go ochroniarz Ulrich Garf osłaniając go własnym ciałem. Przyszły Fuhrer upadł, ale nie został nawet draśnięty. Po aresztowaniu Ludendorffa przyszła kolej na Adolfa Hitlera. Czekało go aż osiem miesięcy za kratkami. Tak skończyło się nieudane objęcie władzy siłą przez Hitlera w 1923 roku.

Źródła
  1. ”Historyczne błędy, skandale i ciekawostki”- Geoffrey Regan
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 7 minut