profil

W "psiej" kupie siła - reportaż

poleca 89% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W (psiej) KUPIE SIŁA


Co będzie się działo z naszymi pupilkami w przyszłości? Czy sytuacja, do której pośrednio doprowadzają zmieni ich życie? Jak ludzie zachowują się w sprawie dotyczącej psich odchodów. Powinniśmy się głęboko nad tym zastanowić i rozwiązać problem w jak najszybszym tempie. Czym jest psi bobek dla normalnego zjadacza chleba. Może teraz niczym, ale kiedy zorientuje się, że to właśnie ten bobek, wraz z innymi zapanują nad naszymi trawnikami i alejkami, będzie już za późno, a cała sytuacja nie ulegnie zmianie, a wręcz przeciwnie przybierze straszliwe postaci i nas zniszczy.


Jak wyobrażamy sobie naszą przyszłość, tą świetlaną przyszłość? Pewnie na wzór wszystkich filmów science fiction- wszędzie metal, wszyscy ludzie są szczęśliwi, nikt nie ma poważnych problemów, a jeśli są, rozwiązują się same. Może jednak nie będzie tak zielono, bądź metalowo. Jeśli nasze lenistwo osiągnie jeszcze większą moc będziemy żyć w brudzie i i nie w zielnym kraju, lecz w kraju psich odchodów. Tak, psich odchodów. Nawet, jeśli nie jesteśmy właścicielami psa, bądź innego domowego zwierzaka wiemy jak wyglądają chodniki, ulice i trawniki. Na każdym spacerze czujemy się jak na polu minowym, staramy się nie wdepnąć w bombę. Czy każde nasze wyście musi się kojarzyć z arcytrudną misją? Niestety sami doprowadzamy do takiej sytuacji, sami również powinniśmy sobie poradzić.
Jednak jako głodna wiedzy, młoda dziennikarka postanowiłam sama zainteresować się zaistniałą sytuacją i przyjrzeć się dokładnie problemowi. Jako, że, często bywam na Ligocie, jednej z najbardziej zielonych dzielnic Katowic, mam ułatwione zadanie, gdyż na każdym kroku są tam alejki, wiele drzew, trawników, parków, a także domów, w których trzymane są pociechy swoich zakochanych w nich właścicieli. Przyznaję się, że sama nie mam psa, ale bardzo często spaceruję z futrzakiem kolegi, i co gorsza, nie sprzątam po nim…. Jednak może reportaż, który napiszę będzie mnie i resztę społeczeństwa mobilizował do zachowania pewnego ładu i porządku.
Poszukiwanie materiałów rozpoczęłam, może mało oryginalnie pod samym domem kolegi, z racji tego, że jest stamtąd bardzo blisko do głównych alejek Ligoty. To właśnie tam udałam się z jego psem, Cyrylem, w celu zaobserwowania wszelakich zachowań społeczeństwa. Co uderzyło mnie na samym początku, ujrzałam na chodniku psią kupę, która potrafi zepsuć humor na cały następny dzień. Jednak jako mnie, dziennikarce z krwi i kości, niestraszne psie odchody, więc ruszyłam na spotkanie z problemem. W celu zaobserwowania zachowań ludzi na poważny problem, jakim są kupy, postanowiłam zmusić psa do załatwienia swoich potrzeb na środku alejki. Pytanie było zasadnicze: Czy ktoś zareaguje na incydent spowodowany przez mojego pupilka? Obserwowałam reakcję przechodniów, nikt, ale to dosłownie nikt nie zwrócił uwagi na to, co się stało. Może kilka par oczu widziało, co się stało, ale w żaden sposób, ludzie się nie przejęli. Czy to jest na prawdę już takie normalne, takie nieodbiegające od normy, że jakiś pies załatwia swoje potrzeby pod Twoją nogą, bądź przy cudzej lasce, którą się podpiera?
Myśląc, że to może jednorazowy przypadek udałam się na ulicę Książęcą, dosyć daleko położona od miejsca zamieszkania kolegi, na tyle daleko, że spacer z Cyrylem w tamte rejony był doprawdy męczący. Właśnie ta ulica, powinna być przykładem czystości, porządku i ładu w każdym calu. Dlaczego? Ponieważ jest to ulica, na której znajduje się komisariat policji. Przecież stróże prawa powinni stać w obronie porządku. Widać jednak nie zawsze się to sprawdza, ponieważ nawet tam widać poszlaki, czyli dowody działalności psów i lenistwa ich właścicieli. Nie powinno tak być. To właśnie tacy ludzie jak panowie policjanci powinni dawać przykład społeczeństwu i pouczać go, w jaki sposób ludzie powinni postępować. Udałam się więc na komisariat aby sytuacje wytłumaczyć.
Człowiek, pewnie policjant, chociaż w cywilu, siedzący przy wejściu i spełniający obowiązki portiera, usłyszawszy problem, z jakim przyszłam, roześmiał mi się w twarz i powiedział: „Dziewczyno, czy Ty jaja sobie robisz? Co to za gówniane problemy? Zmykaj! Nie wprowadza się tutaj psów!”. Ja zniesmaczona, odeszłam i wraz z moim kompanem podróży udałam się na najbardziej ruchliwą ulicę, naszej Zielonej Dzielnicy. Może tam dowiem się czegoś nowego, albo spotka mnie jakaś niespodzianka...
Ulica Świdnicka... To tutaj są właśnie bloki, sklepy i pełna chmara ludzi, którzy zapracowani, zestresowani, z pełną głową problemów zmierzają do celu. Może tutaj zauważę coś nowego, dowiem się czegoś szokującego... Cyryl, widząc taka potworną ilość ludzi nie wiedział co ma zrobić. Nie pozostało mu już nic tylko usiąść, albo się położyć. On w swojej a ja w swojej pozycji, obserwowaliśmy ludzi, którzy przechodzili obok nas. Miejsce, które wybrałam było na prawdę trafne, ponieważ spora liczba przechodniów i niemniejsza liczba psich odchodów, tworzyła cudowne, wręcz wymarzone miejsce do obserwacji. Kto by przypuszczał, że kiedykolwiek będę marzyła o miejscu z dużą ilością ludzi i kup atakujących nasze podeszwy. Jednak „dla odmiany” nikt nawet nie zwrócił uwagi na to czy pod ich nogami jest porządek, czy może pole minowe. Ludzie nie zwracają na to uwagi. Jak to jest możliwe? Spytałam pewną kobietę, która szła w miarę powoli, jak to się dzieje, że społeczeństwo nie zwraca nawet odrobiny uwagi na to, po czym chodzi... „ Jak to nie zwracamy! A pewnie, że zwracamy! Codziennie dostaje białej gorączki, kiedy widzę te niezmierzone ilości psich odchodów! Ale Panie! Co ja mam panie zrobić? Nic nie zrobię. Będę się denerwować, ale to nic nie da! Panie!”- usłyszałam od tej kobiety. Czy nasze społeczeństwo cały czas myśli tylko o sobie? Może gdyby każdy z nas zebrałby się w sobie i sam rozpoczął walkę z tym kryzysem, wspólnymi siłami udałoby nam się przezwyciężyć problem. Ale niestety, jeśli ktoś nie rozpocznie to my będziemy siedzieć bezczynnie i czekać, aż ktoś odważny poprowadzi to całe zebranie ludowe.
W Ligocie mieszka około czterdziestu tysięcy osób. Co trzecia ,w porywach co druga osoba ma pasa, więc logicznym jest wniosek, iż możemy być zalani przez falę psich odchodów. Każdy z nas bagatelizuje problem, właśnie przez takie postępowanie sytuacja przybiera gorszego przebiegu. Najbardziej Zielona Dzielnica, z starą i ciekawą historią może się zamienić w zagłębie nie zieleni tylko w zagłębie wszystkich odcieni brązowego. Wiem, że to, co mówię jest straszne, ale niestety taka jest prawda.
Uważam, iż jednak tą sytuacją powinny zainteresować się urzędy. Straż miejska powinna pomagać obywatelom w utrzymywaniu porządku, albo ich do tego zmusić.
Jeśli spojrzeć na sytuacje naszych sąsiadów za zachodniej granicy, a także reszcie krajów Europy zachodniej, dostrzeżemy wielkie różnice. Jak choćby rozwiązanie problemu o którym mówię. Każde miasto posiada dużą ilość pojemników na odchody, które są zbierane przez samego właściciela i wyrzucane właśnie do tych pojemników. Państwo nie traci pieniędzy na zbieraniu psich kup, tylko oddaje ten obowiązek swoim obywatelom. Dlaczego tak nie może być w naszym kraju? Może kiedyś nam się uda. Teraz jednak bezustannie zmagamy się z trudami związanymi z czasem socjalizmu.
Niech każdy sam zastanowi się, co robi w takich sytuacjach i jak powinien się zachować, czego najczęściej nie robi, a powinien. Może pewne zewnętrzne pomocne dłonie powinny nam pomóc w tych trudnych dniach, kiedy będziemy przyzwyczajać się do zbierania psich odchodów do woreczka. Co 2 ankietowany zapytany o stan psychofizyczny związany z zanieczyszczeniem środowiska przez kał naszych pupilków, odpowiada, że wiele by zmienił w prawie tego dotyczącym. Wiele osób czuje się źle. Zmienimy to. Razem nam się z pewnością uda.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut