profil

Bieszczadzkie Anioły. Pamiętnik.

poleca 88% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

18 a może 19 marca ?

Zaczynam stawiać sobie pytania, na które nie ma odpowiedzi. Zaczynam błąkać się po własnym Ja. Boje się tego, kim się stałam. Z niechęcią i przerażeniem spoglądam w lustro. Anka, coś ty z siebie zrobiła ? Czuję, że przekroczyłam jakąś dziwną barierę. Nie umiem już kontrolować swoich zachowań i nie chodzi tutaj o rozklejanie się podczas reklamy IxI EXTRA POWER. Jestem niczym stary zasuszony liść, który ładnie wygląda z daleka, a po dotknięciu rozsypuje się w pył.

25 marca

Było tak wspaniale. Wszystkie troski odleciały gdzieś daleko. Leżałam na mokrej jeszcze trawie i obserwowałam chmury. Obok mnie był jeszcze ktoś. Bieszczadzki Anioł. Nie, nie ten z telewizji. Ten mój. Tylko mój. Należący tylko do mnie. Mój prywatny Bieszczadzki Anioł. Był piękny. Nie żaden cukierkowy gościu. Pospolity człowiek. Tyle, że ze skrzydłami. Nie widziałam jego twarzy, chociaż tak bardzo mi kogoś przypominał. Kogoś bliskiego. Otoczył mnie czymś w rodzaju bańki mydlanej. Unosiłam się w powietrzu ulicami szarego miasta. Niby tak blisko tych ludzi, a jednak tak daleko.
Szkoda, że to był tylko sen. Bieszczadzki Aniele z mych snów, kim jesteś ?
Rzeczywistość jest bańką mydlaną, gdy mocniej odetchnę wszystko zniknie.

31 marca

Zostałam sama. Ludzi nie obchodzą czyjeś problemy, skoro mają pełno swoich. Sensu widzę brak zasypywania kogoś swoimi odczuciami. Anka, czy ty się w sobie zamykasz ? A czemu by nie ? Odizolować się od świata chociaż na tyle, ile to tylko możliwe. Stworzyć sobie własną urojoną rzeczywistość, ot tak sobie. Egoistycznie ? Być może.

8 kwietnia

Były chwile zwątpienia. Chciałam wykrzyczeć wszystko co mi leżało gdzieś głęboko na wątrobie. Jednak nie. Powstrzymałam się. Nie mogę teraz nikogo sobą obciążać. Nie podtrzymają ciężaru, który rozsypuje się we mnie jak gruz z eksplodującego domu. To oni uginają się bezradni. A ja podnoszę się dzięki ich zwątpieniu, w pogardzie dla siebie.



12 kwietnia

Dostałam list od Baśki, tak tej Baśki z Bieszczad. To ona nauczyła mnie wierzyć w Bieszczadzkie Anioły. Pisze, ze brakuje mnie jej. Chce, żebym przyjechała do niej na wakacje. Sama nie wiem. W sumie mogłoby być fajnie. Tylko czy jest sens dołowania wszystkich w koło ?

16 kwietnia

Na dworze coraz cieplej. Później zachodzi słońce. Odkryłam nowego przyjaciela. Zawsze był tak blisko. Tak, mówię o moim psie. Zabieram go na spacer. Gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie widzi. Siadam pod drzewem i przyglądam się mojemu małemu pieskowi. Czasami idziemy na dłuższą przechadzkę nad rzekę. Ja opowiadam o tym, co mnie gryzie, a on spogląda od czasu do czasu na mnie i próbuje machać ogonem, którego nie ma. Czy on mnie rozumie ?

18 maja

Nie pisałam, bo był remont w domu. Wszystkie książki, zeszyty i inne szpargały wylądowały w piwnicy. Pamiętnik mój przez przypadek też.

19 maja

Spowiadam się sama przed sobą. Błędne koło. Wiesz Aniu, chyba zaczynam Cię trochę lubić. Może cos jeszcze z Ciebie będzie. Jak sądzisz ?

23 maja

W szkole grupki zaczynają między sobą konkurować o pozycje w klasie. Nie rozumiem tego. Jeszcze mnie nie zaszufladkowali. Nie dam się. Oceny takie sobie, jak zawsze. Baśka dalej w swoich listach namawia mnie na przyjazd do niej. Chyba się zgodzę.

29 maja

Drzewa pylą, dostałam alergii. Kicham, kaszle i mam katar. Długie wieczorne spacery odłożone na niewiadomą przyszłość. Z domu w ogóle nie wychodzę. Zaraz się dusze. Psiak dalej nie może tego zrozumieć i pomimo moich próśb terroryzuje mnie całymi dniami ze smyczą w pysku.

12 czerwca

Chciałabym sobie odciąć język. Wtedy nie musiałabym odpowiadać na pytania, tłumaczyć się, mówić tylu zbędnych słów. Ludzie nie potrafią zrozumieć że tak ze mną po prostu jest. Że moje wypracowania są smutne i ze nie chce pracować w grupie. Nie jest pozytywnie i nigdy nie było. Może kiedyś będzie, ale na pewno nie teraz. Nie ma sensu udawać przed światem, że jest mega ekstra JOŁ-aście, robić coś przeciwko swoim przekonanie i udawanie luzaka.

18 czerwca

Tak, jadę do Baśki na wakacje.

25 czerwca

Rozdanie świadectw, sztuczna atmosfera. Wyszło średnio. Mogło być lepiej. Olałam sobie ten rok doszczętnie. Może będzie jeszcze inaczej za rok.

29 czerwca

Jestem u Baśki. Ciągle wmawiam sobie, że będzie fajnie. Być może, ale szczerze w to wątpię. Małe miasteczko Polańczyk jest o wiele lepsze niż nasz zakurzony i szary Stargard. Siedzę w oknie i spoglądam na górę Horb. Nadal jestem przygnębiona. Baśka to widzi i próbuje mi pomóc. Ma dla mnie niespodziankę…

30 czerwca

Naciągnęłam na siebie stare ciuchy i poszłyśmy w góry. Całą drogę milczałam. Nie miałam ochotę na rozmowę. Dziękuję ci Basiu, że to rozumiesz. Doszłyśmy na szczyt. Już nawet nie wiem czego szczyt, ale był wysoki i bardzo mnie fascynował. Usiadłyśmy na skale, Baśka pokazała mi panoramę okolicznych wiosek. Rozpoczęła monolog. Miała chyba nadzieję, że przerodzi się on niedługo w dyskusje. Udało się jej. Baśka jest uparta. To dobrze. Rozmawiałyśmy o głupotach. Dosłownie. Przenocowałyśmy w schronisku.

31 czerwca

Nie pamiętam co mi się śniło, ale obudziłam się z krzykiem. Nade mną stanął Anioł. Byłam przerażona. Powoli przysuwał się do mnie. To była Baśka.

2 lipca

Baśce jest przykro, ze nie może mi pomóc. Ale tak właściwie, to co mi jest ? Sama nie wiem. Trwam w tym swoim emocjonalno-egoistycznym buncie i jest mi w tym wspaniale. Ranie ludzi, tak jak oni kiedyś mnie zranili. Nie potrafię…

3 lipca

Anka, weź się w garść. Proszę…

4 lipca

Zaczynam od nowa poznawać siebie. Naprawdę lubię czarny kolor i brokuły. Tak, to już wiem. Pomimo, że dalej poruszam się z prędkością stojącego emeryta to czuje jakaś zmianę. Baśka też to zauważyła.

5 lipca
Mam cudowne poczucie wolności i nieważności czasu. Za długo trwam w tym buncie. Trzeba się otworzyć jak stare pudło z zabawkami i zrobić porządek. Samemu bez niczyjej pomocy.

8 lipca

Muszę wyleczyć się z siebie. Tylko jak tego dokonać gdy wierze we własne nieistnienie ?

12 lipca
Potrafię się uśmiechać. W oczach nadal jest pustka, której nie mogę ogarnąć. Dostrzegam życie wokół siebie. Mój Anioł Stróż cięgle jest przy mnie.


15 lipca
Otworzyłam się. Razem doszłyśmy do wniosku, że potrzebna jest mi pomoc. Baśka się zobowiązała. Nie wiem, czy jej się uda. Na razie opowiadam jej wszystko. Aniu, może coś z tego będzie ?



18 lipca

Sama nie wiem o co mi chodzi. Czemu było źle ? Tak po prostu. Ludzie czasami mają takie chwile. Moje trwają już kilka lat, ale czuję, ze dobiegają końca. Nie wiem jak to się zaczęło. Nie pamiętam dokładnie, ale ktoś mi coś musiał uświadomić…


20 lipca

Tak, to była samotność. Samotność, którą sama sobie wybrałam. A przecież miałam tylu znajomych. Oni dalej na mnie czekają. Zapewniają, że mogę na nich liczyć.

26 lipca

Ludzie pamiętają o mnie. Na świecie żyje ponad 2 miliony dziewczyn o moim imieniu. Dostałam dużo zezemezów [takiego kiedyś języka używałam]. Lubię swoje imię. Tak po prostu. Chyba z przyzwyczajenia. Zawsze przecież mogli mnie nazwać Zenobia, czy choćby Hermenegilda.

1 sierpnia

STOP. Nie mogę tak żyć. Zmarnowałam prawie całe te 15 lat. Tak dalej być nie może.

2 sierpnia

Basia jest moim Bieszczadzkim Aniołem, który zabiera ode mnie wszystkie troski i nie pozwala im do mnie wrócić. Sprawia, ze świat jest prosty. Bagatelizuje moje problemy przez co dochodzę do wniosku że jestem normalna. Że życie samo w sobie jest powodem do radości. Mam żyć, by czuć bicie swego serca i drugiej osoby. Wspaniale.

5 sierpnia

Pora wracać do domu. Mały test. Czy ktoś za mną tęsknił ? Ktoś się o mnie martwił ? Zobaczymy…

8 sierpnia

Czekali na mnie. Moi starzy przyjaciele. Na biurku sterta urodzinowych kartek. Pies szczęśliwy. Zaczynam wszystko od nowa. Dzięki Ci mój ty Bieszczadzki Aniołku, że zawsze przy mnie byłaś. Dałaś mi sens życia. Bo życie jest piękne, trzeba tylko do tego dojrzeć.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut

Podobne tematy