Metaforyczny sens „lotu Ikara” w moim opracowaniu literackim.

W życiu każdego człowieka zdarzają się wzloty i upadki. Czasem wydaje nam się, że to my mamy stuprocentową rację i nagle okazuje się, że jest jednak inaczej. Jeżeli taka sytuacja zaistnieje w dyskusji ze starszym pokoleniem to możemy określić ją jako „lot Ikara”.
Pewnego dnia jeden z moich kolegów odebrał prawo jazdy. Często przyjeżdżał po mnie i innych chłopaków z osiedla. Jeździliśmy często z nienajmniejszą prędkością. W końcu jak można się oprzeć mocy ok. 100 KM i pojemności silnika 1800cm3.
Niestety, pewnego dnia po powrocie z przejażdżki w domu powitała mnie mama. Udzieliła mi solidnego kazania o jeździe z piratem drogowym. Odsłuchałem tego jakże ciekawego i interesującego wykładu i poszedłem spać.
Oczywiście kolejnego dnia cała ekipa w samochodzie zajechała pod mój dom. Po krótkim czasie wystartowaliśmy jak z procy za miasto. Kiedy przecinaliśmy jak strzała jedną z okolicznych wsi okazało się, że to nie jest nasz najlepszy dzień. Prosto przed naszrozpędzony do 160 km/h samochód, wpadła rozpędzona z łaki krowa. Nie było żadnych szans na jej ominięcie, uderzyliśmy prosto w zdesperowane zwierzę. Na szczęście nam nic się nie stało, ale samochód został rozbity do połowy. Po powrocie do domu znowu zastała mnie mama, ale tym razem z solidnym szlabanem- zakaz wychodzenia z domu do wakacji. Jednak moja kara była niczym w porównaniu z karą naszego kierowcy. Otrzymał on nakaz od rodziców dwuletniej pracy w ramach pokrycia kosztów naprawy samochodu i kupienia gospodarzowi nowej krowy.
Ta lekcja była kosztowna, bardzo pouczająca. Wszyscy nauczyliśmy się ostrożności na drodze przy tak dużych prędkościach, a ja dowiedziałem się, że należy słuchać starszych, którzy są od nas na pewno rozważniejsi i mądrzejsi. To wydarzenie było moim „lotem Ikara”, ponieważ mój bunt przeciwko zdaniu mamy zakończył się klęską młodszego pokolenia.