profil

"Czego Gimnazjalista się nie nauczy, tego na testach nie będzie umiał…" - reportaż o próbnych testach gimnazjalnych

poleca 88% 104 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Zwykły dzień – taki, jak wiele innych – zapowiedziane kartkówki, trudne sprawdziany, wymagający nauczyciele i zdesperowani uczniowie. Ale nikt z trzecioklasistów nie uzna za normalne dni 5. i 6. stycznia – ta data na zawsze będzie wywoływała w ich umysłach uczucia pełne lęku czy strachu. Testy gimnazjalne – bo o nich mowa – zostaną w pamięci najstarszego rocznika jako pierwsza próba sprawdzenia swoich możliwości.
Wszystko zaczęło się o godzinie 800 . Tłum elegancko ubranych trzecioklasistów wypełniał hol Gimnazjum w Nowym Tomyślu. Każdy z nich z nieco zaniepokojoną miną myślał, co go czeka na testach. Podchodzimy do Tomka – ucznia klasy trzeciej – aby dowiedzieć się o samopoczucie przed testami. „Przyznam się – trochę się boję, ale przynajmniej sprawdzę swoją wiedzę” – powiedział nasz rozmówca. Mijają kolejne minuty. Najstarszy rocznik ustawiony klasami czeka na swoja kolei. Każdy losuje tajemniczą kartkę z cyframi – jest to numer ławki, w której zasiądzie.
Przenieśmy się na halę. Powoli wypełniają się ostatnie miejsca – niektórzy z radością zajmują ostatnie ławki, inni z kaprysem zasiadają do tych najbliżej komisji… Zimno. Wszystko nabiera coraz bardziej nerwowej atmosfery. Ostatnie sekundy przed pierwszym sprawdzianem umiejętności humanistycznych. Rozmowy milkną, a po hali rozprasza się niewyraźny głos pana Dariusza Stacheckiego, który w imieniu komisji przywitał młodzież. W skutek złego nagłośnienia owe przemówienie nie do końca dotarło do wszystkich zebranych. Rozdano testy. Godzina 900 – uczniowie chwytają za długopisy i zaczynają główkować nad arkuszami testowymi. Skupienie, panuje niezmącona cisza. Niekiedy przerywa ją tylko dźwięk „strzelających” krzeseł czy obcasów pilnujących nauczycielek. Gimnazjaliści
Sprawdzali swoje umiejętności: czytanie tekstu ze zrozumieniem, kojarzenie faktów historycznych. Sporo trudności sprawiła interpretacja wiersza. Mija 60 minut – pierwsi „szczęśliwcy” opuszczają halę i kierują się na korytarz, w czasie gdy ich koledzy są na półmetku pracy umysłowej nad testem. Coraz częściej słychać odgłosy butów wychodzących trzecioklasistów…
Wychodzimy na korytarz, gdzie najstarszy rocznik wymienia się swoimi pierwszymi wrażeniami. „”Testy jak to testy, ale te „strzelające” krzesła odciągały uwagę – na szczęście obyło się bez ofiar” – żartuje Karol – jeden z trzecioklasistów, który najszybciej skończył pisanie. Mija czas – sala pustoszeje, a młodzież z dziarskimi minkami opuszcza szkołę, by tu powrócić dnia kolejnego na tą gorszą część matematyczno-przyrodniczą.
Środa – kolejna część katorgi. Jednym zdaniem – powtórka z rozrywki. Początek procedury jakby ten sam. Wśród najstarszych można było dojrzeć podenerwowanie, niektórzy powtarzali wzory to z matematyki, to z fizyki. Hala się wypełniała, a temperatura nie należała do najwyższych. Wybija 900 – rozpoczyna się 120 – minutowy maraton matematyczno-przyrodniczy. Uczniowie liczą, rozmyślają lub też rozpaczliwie poszukują pomocy u swoich rówieśników. Dziś zastanawiają się nad wszystkim, co jest związane z wodą: liczyli ilość materiału potrzebna na zrobienie parasola czy stężenie wody morskiej. Mija czas i gimnazjaliści opuszczają halę, a ich miny są jeszcze gorsze niż przed rozpoczęciem. „Te testy nie były na nasz poziom! Niektóre pojęcia nie wiem skąd wzięto – na lekcji ich nie było” – stanowczo stwierdziła Martyna, której odczucia po teście również nie należały do najszczęśliwszych. Po upływie czasu poświęconego na pisanie testu gimnazjaliści ruszyli ku swoim domom.
I tak trzecioklasiści z nowotomyskiego gimnazjum sprawdzili swoje umiejętności. Może niejeden z nich głębiej zastanowi się nad tym, czy warto przyłożyć się do przygotowań do kwietniowych testów... Miejmy nadzieję, że trzy lata pobyty w tej szkole nie pójdą w las…

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty