Utwór Bolesława Prusa pod tytułem "Kamizelka" oparty jest na wspomnieniowej relacji narratora-obserwatora, który przygląda się życiu rodziny mieszczańskiej ze swojego okna znajdującego się naprzeciw mieszkania bohaterów. Mężczyzna i kobieta zamieszkujący kamienicę czynszową w Warszawie, mimo wyczerpującej pracy, żyli ubogo i skromnie. Sposobem, który pozwalał im przetrwać najtrudniejsze chwile była serdeczna i opiekuńcza atmosfera domowa.
Historia małżeństwa jest przedstawiona w sposób ironiczny, ponieważ obserwator chce ukazać codzienne życie dwojga ludzi, których mimo ciężkiej pracy nie stać na wiele rzeczy. Pomimo tych trudności potrafią wspierać się nawzajem i tworzyć szczęśliwe małżeństwo, które posiada wszystko, co jest potrzebne do życia: "biednym ludziom niewiele potrzeba do utrzymania duchowej równowagi. Trochę żywności, dużo roboty i dużo zdrowia." Każda chwila spędzona razem i każdy drobiazg dawały im szczęście dzięki umiejętności pozytywnego patrzenia na otaczającą ich rzeczywistość: "Kupili sobie dwa kufle doskonałej wody i dwa duże pierniki, mając przy tym spokojne fizjonomie mieszczan, którzy zwykli jadać przy herbacie gorącą szynkę z chrzanem."
Narracja jest prowadzona w taki sposób, aby pokazać miłość i oddanie, skłaniające bohaterów do wzajemnego oszukiwania w celu dodania sobie otuchy i nadziei w ciężkich chwilach. Ukochani zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, jednakże starają się zbagatelizować problem i wesprzeć nawzajem: "Ja zaraz mówiłem, że to nic! – odezwał się chory." Nawet niemożność zarabiania przez mężczyznę nie zmienia wiele w ich sposobie życia, jedynie kobieta bierze na siebie trochę więcej obowiązków, aby zaspokoić ich podstawowe potrzeby: "pani wystarała się jeszcze o kilka lekcji na tydzień i za ich pomocą opędzała domowe potrzeby".
Mimo przedłużającej się choroby męża, oboje udawali, że nie zauważają pogarszającego się stanu zdrowia chorego i starali się zachowywać jakby nie stało się nic poważnego. W głębi serca każde z nich spodziewało się najgorszego.
Autor, informując czytelnika na początku noweli o śmierci bohatera uświadamia, że wszyscy od samego początku zdawali sobie sprawę z przyszłych tragicznych skutków choroby i skupia się na uczuciach towarzyszących małżeństwu podczas próby łagodzenia sytuacji.
Narrator sarkastycznie i ironicznie wypowiada się o świecie biednych ludzi, którzy muszą ciężko pracować za małe pieniądze - pod warunkiem, że znajdą dla siebie zatrudnienie: "jako urzędnik najemny nie potrzebował brać urlopu, a mógł wrócić, kiedy by mu się podobało i – o ile znalazłby miejsce." Osoby te przyzwyczajają się do swojej pozycji w świecie, traktują ją jako zwykłą codzienność i nie starają się włożyć żadnego wysiłku w poprawę losu nie oczekując niczego więcej od życia.