Myślę, że Księgę Hioba porównać możemy do życia wiernego chrześcijanina.
W wielkim skrócie: cierpi on na ziemi, a po śmierci, w nagrodę za wierność Bogu, otrzymuje życie wieczne w raju. Ponieważ w czasie, gdy powstawała Księga Hioba nie wierzono w raj, Hiob został wynagrodzony w życiu doczesnym.
Czego uczy Księga Hioba? Myślę, że przede wszystkim wytrwałości. Wytrwałości w wierze. Uczy, że nie wolno załamywać się przy najgorszych nawet nieszczęściach, gdyż prędzej czy później zaznamy życia w dostatku i szczęściu.
Uczy też, aby nie przyjmować bezkrytycznie tego, co mówią inni, często bliscy
i tacy, których uważamy za autorytety. Hiob nie ugiął się namowom swojej żony, osoby jemu najbliższej. Trwał twardo w swoich przekonaniach i odpowiedział jej: „Mówisz jak kobieta szalona.” (2, 10). Nie złamał się też pod naciskiem jego przyjaciół, wydawałoby się dobrych sług bożych. Okazało się, że robił słusznie, gdyż na końcu Bóg zganił ich: „Zapłonąłem gniewem na ciebie [Elifazu] i na dwóch przyjaciół twoich, bo nie mówiliście o Mnie prawdy, jak sługa mój Hiob.” (42, 7).
Księga Hioba uczy także pokory. Tu Hiob jest wzorem do naśladowania. Po stracie bogactwa i synów nie odwraca się od Boga: „ ...wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: <
Księga Hioba jest trudna do zrozumienia. Podczas jej czytania stawiałem sobie wiele pytań. Chwilami wątpiłem w to, że Bóg jest dobry i sprawiedliwy. Wydawało mi się, że treści zawarte w tej księdze przekreślają mój dotychczasowy wizerunek miłosiernego Ojca w niebie.
Bardzo zaniepokoił mnie już sam tytuł drugiego podrozdziału rozdziału trzeciego: „Pierwsza rozmowa szatana z Bogiem”. Po przeczytaniu pierwszej i drugiej rozmowy ciarki przeszły mi po plecach. Oto doskonały Bóg ugiął się pod namowami szatana. Niejako z nim pertraktował. Powstał tak zwany „zakład o przekonanie”
z szatanem!
Co więcej, „sprawiedliwy” Władca oddał swojego najwierniejszego sługę,
o czym świadczy wypowiedź: „A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on.” (1, 8), w moc szatana! „Oto cały majątek jego w twej mocy.”(1, 12).
„Oto [Hiob] jest w twej mocy.” (2, 6).
Przerażającym jest też to, że Bóg okazuje się nie być troskliwym i kochającym „pasterzem swoich owieczek”. Pozwala złym czynić krzywdę dobrym. Pozwala niegodziwym żyć w dostatku i pokoju, a prawych i oddanych Mu nęka nieszczęściami, utrudniając im, i tak niełatwe, życie.
Czy możemy nazwać kochającym ojcem kogoś, kto pozwala cierpieć swoim dzieciom bez ich winy? Bóg tak bardzo męczył Hioba, że zmusił go tym do wypowiedzenia skrajnych słów: „Niech przepadnie dzień mojego urodzenia i noc, gdy powiedziano: <
z łona? [...] Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu. [...] Niech spełni Bóg moje życzenie! Oby się zgodził mnie zmiażdżyć i przeciął pasmo moich dni!” (3, 3-22 i 6, 8-9).
Wypowiedź ta świadczy o wielkim bólu i uczuciu beznadziejności. Hiob w akcie desperacji woła do Boga o odebranie mu życia – cudownego daru, który trzeba czcić
i pielęgnować. Słowa te stoją na pograniczu grzechu i to też jest dla mnie bardzo niepokojące. Bóg poprzez zsyłane na Hioba męczarnie zmusza go do tego, by postąpił wbrew naukom Pana. By zwątpił w Jego dobro i sprawiedliwość: „Dlaczego dokuczasz mi, powiedz! Przyjemnie Ci mnie uciskać, odrzucać dzieło swoich rąk i sprzyjać radzie występnych? [...] Teraz już znam Twoje zamiary. Czekałeś tylko na mój grzech, nie chcesz mnie uwolnić od winy.” (10, 2-14), „Bo strzały Boga tkwią we mnie, moja dusza truciznę ich pije...” (6, 4).
Wszystko to przeraża i nasuwa pytania: Czy Bóg jest dobry i sprawiedliwy?
Czy jest sens postępować według Jego przykazań? Czy warto Być prawym człowiekiem i oddanym chrześcijaninem?
Według mnie warto. My w przeciwieństwie do Hioba mamy perspektywę życia wiecznego w niebie. Wierzymy, że po śmierci Bóg wynagrodzi nasze dobre uczynki
i trudności, których doświadczamy na ziemi.
Niemądre jest zazdroszczenie niegodziwcom dostatku i spokoju w życiu doczesnym. Jest to myślenie krótkowidza, kogoś kto zapomina o perspektywie życia
w raju. Tutaj pozwolę sobie przedstawić własną tezę: im więcej człowiek cierpi i im pokorniej te cierpienia znosi, tym lepszym jest chrześcijaninem.
Tak więc: Głowa do góry! Swój krzyż na plecy! Trwajmy! …naprawdę warto