profil

Systemy operacyjne

poleca 85% 157 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

RED HAT LINUX 5.2 – „CZERWONY KAPTUREK”

Duża popularność, jaką zdobyły produkty firmy Red Hat Software, dowodzi że użytkownikami Linuxa mogą być nie tylko wszechwiedzący guru, którzy spędzają wiele czasu na przekopywaniu się przez stosy dokumentacji, ale również przeciętni użytkownicy, wychowani na systemach operacyjnych spod zupełnie innej gwiazdy.

Pudełko Red Hat Linuxa 5.2 zawiera podręcznik instalacji, trzy kompakty oraz dyskietkę startową. Pierwszy krążek zapisany jest w standardzie El-Torito, dzięki czemu posiadacze nowszej generacji komputerów mogą zainstalować Linuxa wykorzystując opcję bootowania systemu z płyty CD-ROM. Właściciele starszego sprzętu muszą skorzystać z dołączonej dyskietki.

Pierwszą nowość w stosunku do poprzednich edycji Red Hata zauważamy już podczas instalacji systemu. Producent pogrupował jego komponenty i zaproponował dwie typowe konfiguracje oprogramowania: dla stacji roboczych (workstation) i serwerów sieciowych (server). Pierwsza grupa zawiera takie aplikacje, jak emulatory DOS-a, programy multimedialne, narzędzia do obróbki grafiki. Na drugą składają się programy oferujące różne usługi sieciowe: serwery WWW, DNS, news itp. Wybierając jedną z powyższych konfiguracji, decydujemy się również na specyficzny dla danego typu podział dysku twardego na partycje.

W przypadku stacji roboczej instalator przeznacza 32 MB na partycję wymiany (Swap) i 16 MB na partycję z katalogiem /boot, w którym zapisane jest jądro systemu. Reszta wolnego miejsca na dysku przeznaczona jest dla partycji z katalogiem głównym (/), zawierającym wszystkie dane i aplikacje.

W przypadku instalacji typu serwer partycja wymiany zostaje zwiększona do 64 MB oraz dodatkowo wydzielane jest na osobnych partycjach po 256 MB dla katalogów /home, /usr i /var. Znacznie zwiększa to prawdopodobieństwo odzyskania danych w razie awarii systemu. Jeśli zdecydujemy się na instalację jednego z powyższych typów konfiguracji, ingerencja użytkownika ogranicza się tylko do wykonywania poleceń instalatora. Dla tych, którzy samodzielnie chcą określić wielkość partycji, pozostawiono opcję Custom. Tradycyjnie wersja instalacyjna zawiera uaktualnione komponenty systemu, np. jądro 2.0.36 pre7, serwer WWW Apache 1.3.3, GIMP 1.0. Właścicieli nietypowych kart muzycznych z pewnością ucieszy rozszerzenie możliwości programu sndconfig. Aplikacja ta poprawnie konfiguruje teraz karty nie tylko z rodziny Sound Blaster, ale również niektóre „egzotyczne” modele, takie jak Advance Logic czy też Turtle Beach.

Nowością tej edycji Red Hata jest menedżer X Window – Windows Maker, oferujący interesujący interfejs graficzny.

Producent zapewnia, że wszystkie aplikacje gotowe są do współpracy z jądrem systemu w wersji 2.2.x.

Drugi kompakt zawiera kody źródłowe wszystkich programów składających się na dystrybucję. Jest to gratka dla tych, którzy lubią grzebać w systemie i wprowadzać własne ustawienia lub usuwać dostrzeżone błędy.

Jednak prawdziwe rodzynki znajdują się na trzeciej płycie. Zawarto na niej ponad 40 komercyjnych aplikacji w wersjach pełnych, demonstracyjnych i ograniczonych czasowo dla różnych grup użytkowników. Do dyspozycji mamy narzędzia dla inżynierów i projektantów baz danych i aplikacji: serwer SQLfirmy Sybase, system CAD VariCAD, optymalizator kodu języka C – KAI. Administratorów sieci komputerowych z pewnością zainteresuje pakiet do tworzenia kopii bezpieczeństwa danych Alexandria, Corportate Web Mail- umożliwiający odczytywanie i wysyłanie poczty elektronicznej za pomocą serwisu WWW oraz programu Regulus, monitorujących ruch w sieci. Nie zapomniano również o użytkownikach domowych. Na płycie znajduje się edytor tekstu Corel Word Perfect, pakiet biurowy Applixware, arkusz kalkulacyjny XessLite, a także program z gatunku PIM – 321contact.

Kolejną edycją dystrybucji firma Red Hat Software potwierdziła swoją pionierską rolę w rozwoju Linuxa. Cieszy fakt, że Linuxem zaczęli interesować się poważni producenci oprogramowania, o czym świadczy zawartość trzeciego krążka. Należy pamiętać, że system operacyjny bez dobrej jakości aplikacji nie ma szans na przebicie się na rynku.

„Czerwony kapturek” kosztuje 260 zł, a sprzęt który jest wymagany to: PC 386; 16 MB RAM, napęd CD-ROM; ok. 120 MB na dysku. Jedynym minusem tego systemu jest brak polskiej wersji.









S.U.S.E LINUX 5.3

System operacyjny Linux staje się coraz bardziej popularny. Jego zalety doceniają nawet przedsiębiorstwa tworzące profesjonalne oprogramowanie. Jednak właściciele małych firm nawet czasem boją się używać Linuxa ze względu na brak wsparcia technicznego oraz – co może wydawać się śmieszne – brak dokumentów potwierdzających zakup pakietu.

Osobną sprawą jest przyzwyczajenie do innych systemów operacyjnych i strach przed uczeniem się od nowa. Wiele firm zajęło się więc komercyjną dystrybucją Linuxa, dodając doń zazwyczaj własne oprogramowanie i narzędzia. S.u.S.e Linux 5.3 stanowi przykład dystrybucji wykonanej w bardzo profesjonalny sposób. Łatwość instalacji i konfiguracji czyni ją atrakcyjną zarówno dla użytkownika początkującego, jak i zaawansowanego.

W skład dystrybucji S.u.S.E Linux 5.3 wchodzi dyskietka startowa oraz pięć płyt CD-ROM z oprogramowaniem. Dołączony jest też 450-stronicowy podręcznik.

Jeden z krążków CD-ROM zawiera tzw. Live-File-System. Pozwala on na uruchamianie oprogramowania bezpośrednio z płyty CD. Można w ten sposób znacznie zaoszczędzić miejsce na dysku. S.u.S.E pozwala również na zainstalowanie systemu w wersji „demo” na istniejącej partycji DOS.

Twórcy opisywanej dystrybucji Linuxa wyposażyli ją w specjalne narzędzie o nazwie YaST (Yet another Setup Tool). Program ten pozwala na przeprowadzenie w prosty sposób wszystkich czynności instalacyjnych, od partycjonowania dysku przez konfigurację LILO (bootmanager) aż do wyboru interesujących nas pakietów. Wszystkie narzędzia połączone są w grupy tematyczne, np. grafika, multimedia, programy komercyjne itp. Każde opatrzone jest krótkim opisem.

Instalowane pakiety mają format RPM (Red Hat Package-Manager), który jest szeroko stosowany w innych dystrybucjach Linuxa. YaST sprawdza się nie tylko podczas instalacji. Program zawiera funkcje służące do administrowania całym systemem. Pozwala doinstalować lub usunąć pakiety, konfigurować ustawienie, zarządzać użytkownikami i ich grupami. Każdorazowo po zakończeniu wprowadzania zmian YaST wywołuje automatycznie program SuSEconfig, który uaktualnia pliki konfiguracyjne systemu.

Obsługą środowiska graficznego w systemie UNIX zajmują się programy zwane X-serwerami. Pracują one jako niezależne procesy i mogą być uruchamiane równolegle z trybem znakowym. W S.u.S.E jako X-serwer wykorzystano Xfree86 3.3.2.3. Do konfiguracji środowiska graficznego służy Xfree Setup. S.u.S.E został dodatkowo wyposażony w program on nazwie SaX. To bardzo pożyteczne i proste w obsłudze narzędzie umożliwia graficzną konfigurację i administrację systemu X-Windows. SaX skanuje szynę PCI i na tej podstawie gromadzi wszystkie dane dotyczące karty graficznej, myszy, monitora itp.

O wyglądzie „okienek” decyduje wybór tzx. Windows Managera. Liczba X-managerów dołączonych do S.u.S.E może zaspokoić najwybredniejsze gusta: jest ich aż siedem. Dystrybucja zawiera również pełną wersję KDE 1.0 (K Desktop Environment), który bardzo szybko zyskał uznanie i aprobatę wielu użytkowników Linuxa.

Na płytach CD-ROM zgromadzono ogromną liczbę aplikacji pracujących w środowisku graficznym. Do dyspozycji mamy różnego rodzaju programy do obróbki grafiki – od najprostszych, takich jak ImageMagic, do Gimpa (jego funkcjonalność porównywalna jest do funkcjonalności Adobe Photoshopa). Zamieszczono też wersje demonstracyjne niektórych programów komercyjnych. Przykładem jest pakiet biurowy Aplixware. Szerokie zastosowanie może znaleźć system relacyjnych baz danych ADABAS D. Użytkownik ma także do wyboru szeroką gamę edytorów tekstów – od najprostszych, takich jak joe, do bardzo złożonych, np. Emacs, czy procesorów tekstu TEX.

S.u.S.E doskonale nadaje się do wykorzystania jako serwer sieciowy. Twórcy dystrybucji dołączyli komplet niezbędnego oprogramowania wykorzystywanego przy podłączaniu do internetu. Instalacja serwera WWW Apache nie sprawia żadnych kłopotów. Podobnie sprawa wygląda z klientami pocztowymi. Jeśli ktoś planuje wykorzystywać S.u.S.E do wysyłania faksów, może posłużyć się programem serwera HylaFax oraz graficznym klientem SuseFAX, napisanym w języku Java. Dużą zaletą jest łatwa instalacja oprogramowania związanego z obsługą protokołu PPP wykorzystywanego do połączeń z Internetem przez modem. Nie zapomniano również o ochronie danych. Podczas instalacji można od razu dodać pliki firewalla. Opis jego konfiguracji znajduje się w podręczniku.

S.u.S.E 5.3 należy zaliczyć do bardzo udanych dystrybucji tej odmiany Linuxa. Za naprawdę niewielką cenę stajemy się posiadaczem profesjonalnego, stabilnego i funkcjonalnego systemu operacyjnego. Można go z powodzeniem zainstalować na komputerze stacjonarnym, notebooku czy też serwerze sieciowym. Oprogramowanie zawarte w dystrybucji pozwala natomiast na wszechstronne wykorzystanie komputera.

Wymagania: PC 386, 4MB RAM, ok. 80 MB na dysku.

Producent: S.u.S.E, Niemcy,

Cena: ok. 200 zł.



S.U.S.E LINUX 6.0

Firma S.u.S.E zaskakuje szybkością, z jaką wprowadza na rynek nowe produkty. Zaledwie zdążyliśmy się zapoznać z całym oprogramowaniem dostarczonym w dystrybucji S.u.S.E Linux 5.3 (styczeń 99), a tu już stuka do drzwi nowa wersja systemu (maj 99).

Linux 6.0 na pierwszy rzut oka jest bardzo podobny do swego poprzednika. Pozornie najbardziej zmienił się dołączony do pakietu podręcznik – został on praktyczni cały przeredagowany. Ale i sam system przeszedł głębokie przemiany. Bibliotekę libc5 (bibliotekę języka C, z której korzysta oprogramowanie pisane dla systemu Linux) zamieniono na glibc.

Do systemu dołączone jest jądro w wersji 2.0.36. Opcjonalnie podczas instalacji można wybrać jądro 2.2 jako tzw. hacker kernel.

Sam proces instalacji systemu przebiega tak jak w wersji poprzedniej. Bardzo ważna dla polskiego użytkownika może okazać się informacja, że program instalacyjny pozwala na wybór polskiej wersji językowej. Cały „setup” (oprócz opisu pakietów) jest w rodzimym języku. Można też ustawić narodowy układ klawiatury. Do pakietu dołączono polskie wersje plików z komunikatami. Aby z nich skorzystać, wystarczy w katalogu domowym, w pliku bash.rc, ustawić parametr lc.ALL=pl.PL – wówczas po zalogowaniu w systemie będziemy oglądać polskie napisy.

Do konfiguracji X Window można użyć programu Sax. Działa on bez porównania lepiej niż w poprzednim wydaniu systemu. Bez problemu rozpoznaje karty graficzne PCI i AGP (np. Riva TNT, Matrox G200). Jeżeli wybierzemy polski układ klawiatury, zmieni się automatycznie sposób jej mapowania. Niestety, aby polskie „ogonki” były widoczne na monitorze, trzeba ręcznie wpisać ścieżkę dostępu do czcionek typu Latin2 w pliku XF86.config.

Pracę w systemie X Window kontroluje nowy, wydajny i stabilny serwer Xfree86 3.3.3. Do wyboru mamy cały wachlarz menedżerów okien – afterstep, fvm, fvm95 (dla użytkowników przyzwyczajonych do pracy w środowisku Windows9x), bowman, enlighment itp. Słowem – dla każdego coś miłego. Wyboru odpowiedniego menedżera można dokonać z poziomu programu narzędziowego YaST, obecnego także w poprzedniej wersji tego pakietu.

Poprawione zostało środowisko KDE. W dystrybucji S.u.S.E 5.3 działało nie do końca poprawnie; teraz nie ma z nim kłopotów.

Problemy występują natomiast podczas pracy z multimediami. Spośród czterech kart dźwiękowych udało się uruchomić tylko jedną. Należy dodać, że wszystkie wspomniane urządzenia działały w starszej wersji systemu. Próba uruchomienia karty AverMedia TV Phone i oprogramowania równierz nie przyniosła rezultatu. System nie poradził sobie z kartami PCMCIA (choć działały poprawnie w S.u.S.E 5.3).

Na pięciu krążkach CD umieszczono sporo dodatkowego oprogramowania. Znajdziemy tam mnóstwo narzędzi programistycznych – kompilatorów języków CC++, Pascal, Fortran, Java, assembler, Perl, groff, awk i innych. Na płytach jest wszystko, czego potrzeba do pracy w sieci Internet i intranet (serwery WWW, mail, news, IRC, firewall, wspomaganie dla różnych protokołów – AppleTalk, IPX, PPP, SLIP itp. oraz typów sieci – arcnet, token ring). Osoby, które potrzebują do pracy serwera baz danych, także powinny być usatysfakcjonowane. Pomijając – nie najlepszą – wersję demonstracyjną pakietu ADABAS D można skorzystać z serwera SQL o nazwie MySQL, Informixa czy też z programu Sybase ASE. W dystrybucji znajduje się również serwer PostgresSQL.

Jeśli chodzi o wspomaganie prac biurowych, to chyba najlepszym z dostępnych w dystrybucji narzędzi jest StarOffice w wersji Personal Edition. W celu przeprowadzenia instalacji aplikacji wystarczy wydać polecenie sosetup po skopiowaniu na dysk odpowiednich komponentów pakietu.

Co się zaś tyczy zamieszczonej na jednej z płyt CD-ROM wersji demonstracyjnej pakietu Applixware 4.4.1, trzeba powiedzieć, że firma S.u.S.E nie ma „szczęśliwej ręki” do tego programu. W Linuxie 5.3 zamieszczono demo ograniczone czasowo do określonego dnia. Skutkiem tego osoby, które nabyły całą dystrybucję Linuxa zbyt późno nie mogły wcale dokonać instalacji. Obecnie Applixware został mocno okrojony pod względem funkcjonalności. We wchodzącym w jego skład edytorze tekstu można wpisać tylko jedną stronę. W arkuszu kalkulacyjnym dostępnych jest zaledwie kilka linii.

Linux 6.0 pracuje stabilnie. Nieco zaskakujący jest fakt złej współpracy z niektórymi urządzeniami, lecz sam pakiet jest funkcjonalny i bez wątpienia wart swojej ceny.

Wymagania: PC 386; 16 MB RAM; napęd CD-ROM; ok. 300 MB na dysku. Cena: 244 zł.



S.U.S.E LINUX 6.1

Jest to kolejna wersja opisywanego wcześniej przeze mnie systemu linuxowego.

Jądro systemu operacyjnego ma numer 2.2.5. Główny pakiet biblioteczny – glibc – jest kompatybilny „w dół” ze starszą biblioteką libc. Oznacza to, że wszystkie pliki binarne skompilowane wcześniej mogą być uruchamiane na nowej platformie. Poprawiona konstrukcja jądra oraz pakiet glibc mają wpływ na zwiększenie wydajności systemu zainstalowanego na komputerach wieloprocesorowych.

Głównym programem instalacyjnym jest YAST. Wykorzystując go, nie tylko zainstalujemy i skonfigurujemy system, lecz również dodamy lub usuniemy aplikacje. YAST może byćinstalowany w polskiej wersji językowej (lub 14 innych do wyboru), co znacznie ułatwia obsługę systemu początkującym użytkownikom.

Również SAX – program do konfiguracji środowiska X Window – jest dostępny w polskiej wersji. Co istotne – obecnie narzędzie to bez problemu rozpoznaje karty PCI i AGP. Dla posiadaczy urządzeń z akceleratorami 3D przygotowano nowe X-serwery, współpracujące z kartami 3Dlabs, Trident, Matrox G100/200, Riva TNT i innymi. W dystrybucji zamieszczono ponadto pakiet Mesa – bibliotekę grafiki 3D. Za pomocą programu susewm można automatycznie utworzyć pliki konfiguracyjne dla wszystkich X-managerów dostępnych w dystrybucji (fvwm, fvwm2, fvwm95, bowman, afterstep, cdesim, mwm, ctwm, KDE, icewm). System zawiera nową wersję KDE (1.1 + QT 1.41). Eksperymentatorzy mogą wypróbować będące w fazie testów środowisko graficzne GNOME.

W pakiecie znajdziemy wiele nowych sterowników, m.in. do kart sieciowych (ulepszone drivery do kart z serii 3c59x 3c90x, DEC) i kontrolerów SCSI (Adaptec 3980, DC 2974, Adaptec 7xx). Dodano ponadto ulepszone sterowniki napędów Iomega Zip dla portów SCSI, LPT oraz ATAPI. Linux z nowym jądrem znacznie lepiej obsługuje również karty tzw. framegrabberów. S.u.S.E jest standardowo wyposażony w sterownik BTTV pozwalający na obsługę układu Brooktree 848. Posiadacze kart dźwiękowych ISA mogą skorzystać z driverów OSS 3.8.1 (Open Sound System – komercyjny zestaw sterowników dla dźwiękowych kart ISA).

Nowa dystrybucja mieści się na pięciu srebrnych płytach. Zrezygnowano z krążka Live CD na rzecz dodatkowego oprogramowania. Podobnie jak w wersji 6.0, w dystrybucji znajduje się StarOffice Personal Edition. Dodano ponadto edytor tekstu Corel WordPerfect 8. Demo pakietu biurowego ApplixWare nie jest już ograniczone funkcjonalnością, lecz tylko czasem użytkowania. Miłośnicy TeX-a także znajdą coś dla siebie – program TeTeX PRE 0-9.

Firma S.u.S.E wyposażyła swój system we wszystkie niezbędne do pracy w charakterze serwera sieciowego (jako serwer WWW, poczty, newsn firewall, router). Linux obsługuje protokoły TCP/IP, Appletalk, IPX. W pakiecie znajduje się nowa wersja serwera WWW Apache 1.2.5 oraz serwer apassl (serwer Apache z wbudowaną obsługą PHP/FI i SSL).

S.u.S.E Linux 6.1 jest najbardziej udanę dystrybucją Linuksa niemieckiej firmy. System pracuje stabilnie, a dołączone oprogramowanie pozwala na wykorzystanie tej odmiany darmowego Unixa zarówno jako środowiska pracy serwera sieciowego, jak i domowego peceta.



WINDOWS 2000 PROFESSIONAL

Realizując dawne zapowiedzi, Microsoft intensywnie pracuje nad tym, by z dawnego Windows NT Workstation uczynić powszechną platformę systemową, stosowaną, stosowaną nie tylko przez profesjonalistów.

Pod względem funkcjonalnym Windows 2000 Professional wydaje się adresowany do tej samej grupy użytkowników co NT 4.0 Workstatin, a więc grafików, projektantów, operatorów DTP czy programistów, czyli tych, dla których stabilność i bezpieczeństwo środowiska są kwestią zasadniczą, wszelkie zaś „wodotryski” są jedynie przyjemnym uzupełnieniem. Tym razem jednak Microsft robi ukłon w kierunku tych , dla których owe „wodotryski” są jednak niezbędne (lub tak się im wydaje). Podstawowym i chyba największym minusem zniechęcającym dużą część potencjalnych użytkowników NT Workstation był brak implementacji DirectX w wersji późniejszej niż 3.0 – w Windows 2000 Professional zawarta będzie na pewno co najmniej wersja 5.0, gdyż biblioteki w tej wersji znajdowały się w dostępnej w chwili powstawania niniejszego tekstu (CHIP 7/99) kompilacji systemu (Build 2035). Co ostatecznie znajdzie się w wersji dystrybucyjnej, trudno powiedzieć – w dokumentach technicznych Microsoftu można znaleźć zapowiedzi zamieszczenia wersji od 5.0 do 7.0.

W NT Workstation wprowadzono co prawda interfejs rodem z Windows 95, jednak wśród narzędzi służących do konfiguracji systemu zapanował prawdziwy bałagan – część z nich została przeniesiona, jak w Windows 95, do Panelu sterowania, jednak część pozostała w miejscach „odziedziczonych” po NT 3.5. Same sterowniki urządzeń peryferyjnych trzeba było instalować, korzystając z różnych narzędzi – w zależności od tego, do jakiej kategorii urządzenie należało. Również konfiguracja usług systemowych „rozrzucona” była po wszelkich zakamarkach systemu. Jak się nietrudno domyślić, sytuacja ta zachęcała mniej zaawansowanych użytkowników do zmiany systemu na NT.

Aby ułatwić „przesiadkę” niezdecydowanym, interfejs użytkownika i sposób obsługi systemu zostały w wersji 2000 Professional maksymalnie upodobnione do znanych już z Windows 98. Wszystkie narzędzia konfiguracyjne przeniesione zostały do Control Panelu (nie ma już Administrative Tools w Menu Start), wszystkie też zostały na nowo napisane jako Snapiny znanej już wcześniej Microsoft Management Console. Oprócz ujednolicenia sposobu obsługi, MMC umożliwia łączenie funkcji poszczególnych konsoli administracyjnych oraz zdalne (za pośrednictwem sieci) zarządzanie.

Sam interfejs użytkownika został niemal „żywcem” przeniesiony z Windows 98, z modyfikacjami wynikającymi ze standardowej obecności w systemie Internet Explorera 5.0.

Współcześni użytkownicy programów i systemów ze stajni Microsoftu przyzwyczajeni są do pomocy wszędobylskich kreatorów i wizardów. W tej sytuacji potencjalnemu użytkownikowi trzeba było zaoferować podobne wsparcie – i tak też się stało. Podczas wszelkich czynności konfiguracyjnych użytkownik prowadzony jest „za rękę” przez odpowiedniego kreatora (wizard). Osobom bardziej zaawansowanym ich pomoc będzie zapewne zbędne, jednak dla początkujących może być nieoceniona.

Instalacja Windows 2000 Professional nie przebiega oszałamiająco szybko – na komputerze z procesorem 366 Celeron, wydajnym dyskiem i 128 MB RAM-u instalacja prowadzona w trybie unattended, czyli nie przerywana pytaniami do użytkownika, trwała ponad 30 minut. Czas typowej instalacji na „gołym” komputerze, a więc połączonej z formatowaniem dysków, może przekroczyć godzinę.

Jedną z ważniejszych nowości w Windows 2000 jest nowa wersja systemu plików, czyli NTFS 5.0. Zapewne jego najbardziej eksponowaną cechą jest możliwość szyfrowania zapisanych danych, ma on jednak cechę znacznie bardziej przydatną dla przeciętnego użytkownika. Jest nią przypisywanie plikom ich własnego, niepowtarzalnego identyfikatora, tzw. Object ID. Jest on tworzony przez system niejawnie, więc podczas definiowania na przykład skrótu do pliku nie zdajemy sobie sprawy z jego istnienia. Dopiero gdy przeniesiemy plik docelowy, okaże się, że bez żadnej ingerencji z naszej strony skrót pozostał aktualny. Mechanizm ten nie obejmuje jedynie dysków lokalnych – jeśli plik przeniesiony na inny komputer w ramach sieci obsługiwanej przez Active Directory (nowy sieciowy system katalogowy Microsoftu), system w dalszym ciągu będzie znał jego lokalizację.

Z systemem plików NTFS 5 jest związany mechanizm katalogowania zasobów dyskowych, czyli tzw. Indexing Services. Jest to bazujący na technologii znanej z Internet Information Servera system wyszukiwawczy, jednak tym razem nie ograniczający swego działania do zawartości serwera internetowego, a katalogujący zawartość wszystkich zasobów dyskowych systemu. Po włączeniu tej usługi uruchamiane jest trwające kilkadziesiąt minut skanowanie zawartości dysków. Jednak później udzielenie odpowiedzi na pytanie o wszystkie dokumenty zawierające określoną frazę zajmuje ułamek sekundy zamiast, jak dotychczas, kilkudziesięciu sekund.

Kiedy Windows 2000 Professional ujrzy światło dzienne – trudno powiedzieć. Poprzednia wersja beta (NT 5 beta 2) ukazała się z dwumiesięcznym opóźnieniem, ta wersja również trafiała do dystrybucji z prawie miesięcznym poślizgiem, więc listopadowy termin premiery także wydaje się zagrożony. Jednak o intensywności prowadzonych prac świadczyć może liczba mniej lub bardziej oficjalnych przecieków – w ciągu miesiąca „opuściły” Microsoft cztery kolejne kkompilacje systemu, aktualnością przewyższające te rozsyłane w ramach publicznych testów beta. Systematycznie przybywało w nich sterowników urządzeń peryferyjnych, poprawie uległa również stabilność systemu (na przykład tradycyjnie dołączona gra Saper nie służy już do „wysadzania” systemu – można w nią „tylko” pograć). Zapewne samą wersję Professional bez problemu uda się przygotować w zapowiadanym terminie, jednak w przypadku edycji Server, ze względu na skalę zmian trudniej go będzie dotrzymać.



WINDOWS MILLENIUM

Jest to bardzo wczesna wersja pre-beta, nie udostępniona jeszcze szerszej publiczności. Publiczne testy następcy Windows 98 miały rozpocząć się we wrześniu bieżącego roku, a system gotowy ma być w pierwszej połowie 2000 roku. Po Millenium ma się pojawić system o tymczasowej nazwie Neptune, oparty już na jądrze Windows 2000.

Pierwszą, rzucającą się w oczy cechą interfejsu Millenium jest jego podobieństwo do Windows 2000. Wykorzystano Eksploratora z tego systemu, wobec czego interfejs wyposażony jest w funkcje „starszego brata” – na przykład ulepszone mechanizmy wyszukiwania. Zmianą, aczkolwiek jedynie kosmetyczną, jest także nowy wygląd systemowych ikonek.

Nowością, znaną już z testowych wersji Windows 2000 są zaawansowane właściwości Menu Start oraz funkcje specjalne niektórych folderów – pliki graficzne, umieszczone w katalogu o nazwie My Pictures, mogą być skalowane i drukowane z poziomu Eksploratora.

W Millenium zaimplementowano najnowszą wersję programu Media Player 7.0. Nowością jest także HelpCenter – aplikacja oferująca dostęp do lokalnych i internetowych zasobów Pomocy.

Ze względu na wczesny etap opracowania systemu lista błędów oraz funkcji jeszcze nie zaimplementowanych jest bardzo długa. Trzeba jednak przyznać, że Millenium zachowuje się w miarę stabilnie, choć pojawiające się od czasu do czasu „niebieskie ekrany” uniemożliwiają na razie normalne użytkowanie. Stosunkowo niewielka liczba obsługiwanych urządzeń – w czasie testów nie udało się uruchomić na przykład karty graficznej opartej na popularnym układzie Intel i740 w rozdzielczości wyższej niż 640x480 i w 16 kolorach. Wykorzystanie dotychczas istniejących driverów uniemożliwiła funkcja weryfikacji sterowników – jeden z elementów nowych mechanizmów ochrony plików systemowych. Mają one zwiększyć stabilność Windows.

Pełna nazwa nowych „okienek” brzmi: Windows Millenium Developer Release build 4.90.2358. System ma wymagania standardowe, czyli: PC 486; 16 MB RAM, ok. 150-300 MB na dysku.



BEOS 4.5

Czym jest BeOS (czyt. „bi ou es”)? To nowy system operacyjny, który można uruchomić zarówno na pecetach, jak i macintoshach. Łączy w sobie najlepsze cechy MS Windows, IBM OS/2 i Mac OS. Można też dojrzeć pewne zapożyczenia z X-Window; wszystko to sprawia, że właściwie „wyznawcy” każdego z istniejących wcześniej systemów znajdą się w tym środowisku całkiem dobrze. Jak twierdzą twórcy BeOS, ich dzieło łączy w sobie funkcjonalność z produktywnością. Ma też potencjalnie ogromne możliwości w obsłudze szeroko pojętej komunikacji internetowej; dodatkowo jest kapitalną platformą do zastosowań multimedialnych (obsługa wszelkich powszechnie stosowanych formatów plików dźwiękowych oraz OpenGL). Start systemu na komputerach klasy Pentium II czy AMD K-6 2 odbywa się z zawrotną prędkościąna tle konkurencji. Warto dodać, że instalacja systemu zajmuje zaledwie kilka minut.

BeOS został zaprojektowany z myślą o bezkompromisowym spełnieniu warunków wielozadaniowości i wielowątkowości procesów; jest w pełni 64-bitowy. Daje to niespotykany komfort pracy; załamanie się jednego lub kilku procesów nie powoduje pojawienia się słynnego „niebieskiego ekranu” czy konieczności ponownego uruchamiania komputera. Nie ma też charakterystycznych dla OS/2 i równie irytujących przypadłości, np. tzw. zacinania klawiatury. Dostosowanie środowiska do rzeczywistych potrzeb użytkownika przekracza obowiązujące dotąd standardy. Systemowa nowość oferuje w tym względzie bardzo daleko posuniętą swobodę. Jeśli ktoś zechce, może zdefiniować nawet wygląd okien dialogowych i „roletek”. Możliwości jest tak wiele, że dopiero osobiste spotkanie z BeOS może to w pełni uzmysłowić. Zmiana ważnych parametrów pracy systemu wcale nie jest trudniejsza. Po zainstalowaniu uruchamia się on w rozdzielczości 640x480 w 256 kolorach. Otwarcie menu Preferencje pozwala błyskawicznie zmienić sytuację; sprawdzić i wybrać najbardziej odpowiednie opcje. Z tego samego miejsca da się zmodyfikować właściwie wszystkie parametry, bez konieczności uciążliwego restartowania maszyny.

BeOS nie byłby kompletnym i nowoczesnym bez integracji z Internetem. Obsługa funkcji internetowych jest bodaj najbardziej zaawansowana i najpełniejsza wśród dostępnych „oesów”. Oprócz obsługi szerokiej gamy modemów i najnowszych rozwiązań związanych z obsługą sieci opartych na protokole TCP/IP użytkownik ma do dyspozycji niezbędne oprogramowanie komunikacyjne. Jest ono częścią systemu, na dodatek poszczególne elementy splatają się funkcjonalnie ze sobą, dając w rezultacie unikatowy komfort. Odpadają dylematy w rodzaju „z której książki adresowej chcesz korzystać?”. Nie ma też rozmaitych „zapytań systemowych”, o nie zawsze jasnych przesłankach.

Pulpit lub raczej „obszar roboczy” umożliwia, bez potrzeby sięgania po rozmaite dodatki, pracę z wirtualnymi pulpitami. Biorąc pod uwagę właściwości BeOS-a, jest to bardzo pomocna cecha. Oczywiście, system pozostawia do dyspozycji użytkownika znacznie więcej aplikacji i użytecznych dodatków. Począwczy od przeglądarki WWW, a skończywszy na odtwarzaczu płyt CD, otrzymujemy komplet podstawowego oprogramowania. Jest to tym cenniejsze, że rynek aplikacji do BeOS jest jeszcze bardzo ubogi. Z ciekawszych „fabrycznie” wbudowanych aplikacji warto zwrócić uwagę na te służące do obróbki plików dźwiękowych. Nie zaszkodzi rzucić okiem (i uchem) na odtwarzacz Sound Play, jeden z pionierskich programów typu shareware napisany z myślą o BeOS. Do złudzenia przypomina WinAmpa. W systemie jest też kilka prostych gier i garść programów demo, spektakularnie obrazujących możliwości BeOS-a.

Czymś, co zdecydowanie niepokoi użytkownika „Windy”, jest brak panelu informującego o pracy hardware’u. Nie można sprawdzić, czy system prawidłowo rozpoznał zainstalowany sprzęt (np. kartę graficzną) i czy zainstalował odpowiednie sterowniki. Twórcy BeOS twierdzą, że jest to zbędne. Jeśli system działa prawidłowo, wszelkie drivery są aktywne i odpowiednio dobrane. Racja, choć nie do końca. Be ma kłopoty z niektórymi płytami głównymi wykorzystującymi chipsety Intel BX i MVP3; nie obsługuje akceleratorów 3D, a jedyną kartą dźwiękową w pełni wykorzystywaną jest SoundBlaster AWE64. Wart dodać, że peryferia korzystające z dobrodziejstw SCSI również nie są dobrze obsługiwane. Radzi sobie z wszelkimi napędami CD i DVD, ale o nagrywarkach na razie trzeba zapomnieć. Dlatego przed zainstalowaniem BeOS należy odwiedzić stronę producenta (http://www.be.com) i zapoznać się z listą sprzętu, który z pewnością nie odmówi współpracy. Potencjalnie zainteresowani instalacją BeOS na swoich „pecetach” i „makówkach” powinni mieć na uwadze, że nowinka wykorzystuje własny system plików. Choć instrukcja opisuje szczegółowo proces zagnieżdżania się Be na dysku twardym (dodatkowo ma to ułatwić specjalna, uproszczona wersja programu Partition Magic), może dojść do katastrofy. W naszym przypadku (mimo „wygospodarowania” odpowiedniego miejsca na dysku, logicznego ukrycia istniejących partycji FAT i NTFS oraz postępowania zgodnie ze wskazówkami) doszło do skasowania Windows NT 4.0. Z niezrozumiałych powodów boot manager BeOS-a przenumerował istniejące partycje; zatem koniecznie trzeba tworzyć kopie zapasowe! Polscy „beoesowcy” powinni mieć na uwadze, że system nie obsługuje układu klawiatury programisty pomimo uwzględnienia ustawień regionalnych dla naszego kraju. Choć istnieje potencjalna możliwość definiowania znaków przyporządkowanych określonemu układowi klawiszy (w tym przypadku chodzi o układ z tzw. prawym [ALT]), nie udało się nakłonić systemu do skorzystania z tego rozwiązania.

Dopiero zaprezentowana ostatnio wersja 4.5 jest w pełni komercyjna. Jak twierdzą przedstawiciele producenta, „najnowsze wcielenie BeOS-a jest przeznaczone przede wszystkim dla wysoko wydajnych , roboczych stacji graficznych” i ma stanowić konkurencyjne cenowo rozwiązanie dla maszyn opartych na procesorach zgodnych z architekturą x86. Tym razem zapewniono pełną obsługę urządzeń wykorzystujących SCSI, wsparcie dla rozwiązań dwuprocesorowych i porządnie przygotowany program instalacyjny, zapewniający bezpieczne usadowienie obok np. MS Windows. Została także wprowadzona obsługa złącza USB, a także wreszcie są obsługiwane partycje FAT 16 i 32.



Producentem BeOS-u jest amerykańska firma Be. System kosztuje ok. 100 USD i ma niezbyt wygórowane wymagania: 16 MB RAM i ok. 200 MB na dysku.











SOLARIS 7

Oprócz darmowego Linuksa na rynku dostępne są również komercyjne odmiany Uniksa, jakim jest chociażby Solaris firmy Sun Microsystems. Solaris kojarzy się przede wszystkim z uczelniami wyższymi, dużymi korporacjami oraz wydajnymi maszynami wyposażonymi w procesory Sparc. Jednakże Solaris dostępny jest również na platformy PC, a jego najnowsza wersja, oznaczona numerem 7, jest rozprowadzana przez firmę Sun Microsystems po cenie nośnika w ramach promocji „Bezpłatny Solaris”. O popularności wspomnianej akcji świadczy fakt, iż od rozpoczęcia promocji ponad 100 tysięcy kopii systemu trafiło do użytkowników. To 64-bitowe środowisko zawiera – między innymi – obsługę 37 języków narodowych, waluty euro i jest przygotowane na nadejście roku 2000.

Podstawową cechą, jaką powinien charakteryzować się system do zastosowań domowych jest prostota instalacji. Proces ten jest wielkim atutem Solarisa – przebiega bardzo łatwo, przy czym podzielony jest na kilka etapów. Na komputerach PC rozpoczyna się on od startu systemu z dyskietki bootującej. Wykrywany jest wówczas sprzęt, jaki znajduje się w komputerze. Godny uwagi jest fakt, iż już wtedy znajdowane są potencjalne źródła konfliktów przerwań i adresów pamięci. Na tym etapie można dokonać zmian w przerwaniach kart sieciowych i innych urządzeń. Wszystko po to, aby zaraz po pierwszym starcie system był gotowy do pracy i nie wymagał wielokrotnego restartowania.

Po znalezieniu i zidentyfikowaniu wszystkich urządzeń, w które został wyposażony komputer, należy dokonać wyboru nośnika, z jakiego chcemy zainstalować Solarisa. Co ciekawe, wcale nie musi nim być dysk CD-ROM – cały pakiet możemy pobrać za pomocą karty sieciowej

Ważną cechą Solarisa jest jego silne powiązanie z X Window, choć system potrafi pracować również bez interfejsu graficznego. Po wykryciu karty graficznej dalsza procedura instalacji przebiega już w „okienkach”. Nie obawiajmy się sytuacji, w której po pracochłonnej instalacji nie uruchomi się X Window – on działa już w trakcie setupu.

Możemy wybrać jeden z sześciu języków, w których będziemy się komunikować z Solarisem (angielski, niemiecki, włoski, francuski, hiszpański oraz szwedzki). Dostępne są również rozmaite odmiany tzw. lokali – plików, z których system pobiera komunikaty wyświetlane na ekranie – w tym przypadku znajdziemy również ich polską odmianę. Możliwy jest oczywiście wybór elementów Solarisa, które chcemy zainstalować. Użytkownik jest informowany, które spośród nich są bezwzględnie wymagane.

Solaris rezerwuje na dysku jedną partycję, oznaczoną jako Primary. W jej obrębie dokonywany jest podział na woluminy. Należy pamiętać o tym, że wspomniana partycja jest widziana na komputerze jako Linux-Swap. Zatem podczas ewentualnej późniejszej instalacji Linuksa trzeba uważać, aby przez nieuwagę nie skasować całego obszaru przyporządkowanego systemowi firmy Sun.

Solaris umieszcza na dysku katalogi root(/), /sur, /opt, /usr/openwin, /var. Dla każdego z nich rezerwuje wolumin o określonej pojemności. Zainstalowany w taki sposób system nie zaskoczy nas tym, że zabraknie mu miejsca w partycji głównej z powodu braku przestrzeni na pliki tymczasowe. Należy zarezerwować sobie większą część dysku na wolumin /usr, ponieważ zwykle w nim będzie umieszczane dodatkowe oprogramowanie.

Po zainstalowaniu wszystkich pakietów i zrestartowaniu komputera system jest gotowy do pracy. Pierwszą czynnością, jaką należy wykonać, jest zmiana hasła administratora – na początku jest ono puste.

Na krążku instalacyjnym znajdziemy m.in. listę sprzętu, z którym może współpracować Solaris. Ci, którzy chcieliby sprawdzić, czy na ich sprzęcie da się uruchomić system Suna, powinni zajrzeć na internetową stronę http://soldc.sun.com/support/drivers/hcl/7/aug99/files/c0111.htm. Znajdują się tam: stale aktualizowana lista obsługiwanych urządzeń oraz wymagania sprzętowe dla komputerów zbudowanych na bazie procesorów firmy Intel.

Solaris zawiera Boot Managera, za pomocą którego możemy uruchamiać inne systemy znajdujące się na dysku komputera. Pomimo, iż Boot Manager nie jest instalowany w Master Boot Rekordzie, lecz na partycji „solarisowej”, zalecane jest usunięcie go na czas ewentualnej instalacji innych systemów zawierających własne narzędzia tego typu. Później można oczywiście przywrócić menedżera startowego produkcji Suna. Nie jest to jednak wcale konieczne – z równym powodzeniem jako boot manager posłuży choćby znany Linyx Loader (LILO).

Bezpośrednio z poziomu Solarisa możliwa jest praca z „obcymi” systemami plików. Gdy chcemy zobaczyć jakąkolwiek „niesolarisową” partycję, trzeba ją zamontować, używając komendy mount. Jeżeli np. zamierzamy pracować z pierwszą partycją DOS-ową na dysku IDE skonfigurowanym jako napęd Master, należy wydać polecenie:

mount –F pcfs /dev/dsk/c0d0p0: c

/mnt/dysk_c



Solaris pozwala na podłączanie partycji DOS-owych w standardzie FAT16/32. Nazewnictwo dla dysków różnych typów jest następujące: napędom IDE przyporządkowano symbol cNdNp0, a SCSI – cNtNdNp0. W przypadku problemów z podłączaniem partycji należy skożystać z pomocy systemowego elektronicznego podręcznika (komendy man mount oraz man mount_pcfs).

Podczas instalacji możemy wybrać jeden z dwóch menedżerów okien: Open Windows 3.6.1 oraz Common Desktop Environment 1.3. Na szczególną uwagę zasługuje ten drugi, w którym cztery wirtualne pulpity zapewniają duży komfort pracy. Wybór konkretnego menedżera odbywa się podczas logowania do systemu.

Oprócz dostępnych w dystrybucji menedżerów okien możemy znaleźć w Internecie inne, jak chiciażby znany i popularny KDE. Wspomniane narzędzie w wersji dla Solarisa instalowane jest jako pakiet zawierający wiele użytecznych aplikacji. Dzięki KDE uzyskamy ponadto pełną obsługę języka polskiego. Pomimo wielu zalet i bardzo przyjaznego interfejsu KDE pakiet ten w wersji „solarisowej” nie jest do końca dopracowany. Widać wyraźnie, że był on przygotowywany dla Linuksa (część funkcji, zwłaszcza tych dotyczących konfiguracji systemu, nie działa; wyświetlany jest tylko komunikat, że funkcja ta nie jest jeszcze zaimplementowana w edycji KDE dla systemu Solaris). Należy mieć jednak nadzieję, iż kolejna wersja będzie w pełni kompatybilna z Solarisem. Do zalet KDE możemy zaliczyć to, iż wybór KDE jako menedżera okien odbywa się tak samo jak Open Windows czy CDE – podczas startu systemu.

Na płycie instalacyjnej z Solarisem umieszczono całkiem spory wybór oprogramowania – między innymi serwery FTP, NIS, PPP oraz – oczywiście – Java Development Kit 1.1.6. W systemie X Window znajdują się: klient poczty Mailer, kalendarz Calendar, edytor tekstu, kalkulator, przeglądarka WWW Hot Java, edytor ikon, Application Builder służący do tworzenia aplikacji, przeglądarka graficzna oraz Process Manager pomocny podczas analizy uruchomionych procesów. Część programów występuje w jednym bądź w drugim menedżerze okien, jednakże aplikacji można używać naprzemiennie. Na uwagę zasługuje automounter, który automatycznie podłącza napędy CD-ROM oraz dyskietek do systemu. W pierwszym przypadku włożenie nowej płyty do napędu powoduje automatyczne otwarcie okna File Managera. Aby usunąć płytę z napędu, wystarczy tylko wybrać z menu opcję Open CD-ROM.

Nie wszystkie programy jakich potrzebuje użytkownik do codziennej pracy, znajdują się w dystrybucji. Na przykład programiści mogą narzekać na brak kompilatora języka C. W Internecie znajdziemy jednak wiele aplikacji, które uzupełnią system i ułatwią pracę. Nasz Solaris może zostać wzbogacony w pakiet biurowy StarOffice 5.1, program graficzny Gimp czy kompilator C rozprowadzany na licencji GNU.

Jeżeli komputer ma pracować jako serwer, w Sieci znajdziemy odmianę pakietu Apache, serwer pocztowy IMAP, kompilator Perla i Sambę. Polecić można zainstalowanie powłoki bash, do której przyzwyczajeni są użytkownicy Linuksa.

Jak wspomniano na wstępie, firma Sun Microsystems rozpoczęła akcję promocyjną „Bezpłatny Solaris”. Każdy zainteresowany może otrzymać ten system dla zastosowań niekomercyjnych. Licencja nie kosztuje nic, a osoba zainteresowana ponosi jedynie koszty nośnika (10USD) oraz dostawy. Solarisa 7 nie można nabyć w Sun Microsystems Poland. Natomiast system otrzymamy w Polsce za pośrednictwem krakowskiej firmy Clico Centrum Oprogramowania. Oferta skierowana jest do członków wirtualnego klubu Solaris, którego serwis WWW prowadzony jest na serwerze firmy. W miarę możliwości będą obsługiwani inni zainteresowani. Cena nośnika wynosi około 120 zł. Do tego należy doliczyć koszty przesyłki.

Systemu Solaris w ramach programu „Bezpłatny Solaris” mogą używać wyłącznie osoby prywatne, uczniowie, studenci, uczelnie wyższe bądź ośrodki szkoleniowe. W ramach promocji nie można wykorzystywać opisywanego oprogramowania do celów komercyjnych. W pudełku, jakie otrzymamy kupując Solarisa 7 w promocji, znajdzie się płyta instalacyjna z systemem, krążek z dokumentacją oraz dyskietka startowa.

Solaris 7 to bardzo dobre środowisko pracy dla serwerów. Produkt Suna może być z powodzeniem wykorzystywany w celu ułatwienia pracy całym grupom roboczym. Łatwa instalacja, odpowiednia liczba aplikacji użytkowych dostępnych w systemie oraz możliwość pobierania dodatkowego oprogramowania z Internetu czynią system godnym zainteresowania również dla użytkowników indywidualnych. Pakiet produkowany przez Sun Microsystems można polecić tym, którzy cenią wartość swojej pracy oraz danych.

Wymagania: PC 486; 32 MB RAM; ok. 350-700 MB na dysku.













Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 33 minuty