profil

Recenzja filmu "Requiem dla snu"

Ostatnia aktualizacja: 2022-06-21
poleca 92% 107 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Przyzwyczaiłam się już do myśli, że amerykańskie filmy są raczej prymitywne, płytkie i należą do rodzaju łatwych, lekkich i przyjemnych. Ostatnio jednak obejrzałam coś, co mnie zaciekawiło i skłoniło do przemyśleń. Był to film „Requiem dla snu” w reżyserii Darrena Aranofsky’ego.

Film opowiada historię czworga ludzi z Coney Island: drobnego dealera narkotyków, jego matki, dziewczyny i najlepszego przyjaciela. Wszyscy oni marzą o lepszym świecie i za wszelką cenę pragną uciec od otaczającej ich rzeczywistości. Harry, Tyrone i Marion szukają szczęścia w narkotykach i szybko wpadają w nałóg, staczając się coraz bardziej w otchłań iluzji i zakłamania. Matka Harrego, Sara, jest samotna i całe dnie spędza na oglądaniu teleturniejów. Jej marzeniem jest wystąpienie w jednym z nich i chęć ta sprawia, że kobieta zaczyna się odchudzać. Aby poprawić swój wygląd, bierze przepisane przez lekarza tabletki, które okazują się być amfetaminą. Głównym bohaterem filmu staje się nałóg, stopniowo niszczący zdrowie i życie. Historia nie kończy się szczęśliwie. Harry traci rękę z powodu zakażenia, jego dziewczyna sprzedaje swoje ciało dealerowi, Tyrone trafia do więzienia za posiadanie narkotyków a Sara popada w obłęd i zostaje umieszczona w zakładzie psychiatrycznym. Ostatecznie wszyscy są samotni, nieszczęśliwi i rozczarowani.

W produkcji Aranofsky’ego zostały wykorzystane różne środki wyrazu, dzięki którym akcja stopniowo rozwija się i nabiera tempa. Pojawiają się sceny w zwolnionym albo przyspieszonym tempie, podzielony ekran, czarno-białe wstawki a także ujęcia, w których przedmioty martwe zaczynają mówić. Dzięki niezwykłej pomysłowości reżysera powstało dzieło jedyne w swoim rodzaju, plastycznie ukazujące świat z punktu widzenia osoby pod wpływem środków odurzających.

Aktorzy posiadają dużą zdolność ekspresji, są przekonywujący i wzruszający. Uważam, że charakteryzatorzy zasługują na wielkie brawa, bo dzięki minimalnym środkom „upiększającym” postacie wyglądają naturalnie i są wiarygodne.

Ważnym elementem każdego filmu jest muzyka. To ona oddaje nastrój i potęguje wrażenia. W „Requiem dla snu” główny temat muzyczny przewija się przez cały film. Nie sprawia to jednak wrażenia monotonii, chociaż sama nie umiem określić dlaczego. Być może powtarzające się dosłownie trzy hipnotyczne dźwięki pasują do obrazu od początku do końca i tworzą jedną całość.

„Requiem” nie jest kolejnym filmem o narkotykach, jest czymś więcej. Jego celem nie jest umoralnianie młodzieży, lecz wywołanie w ludziach jakiejkolwiek reakcji. Ani razu nie padają w nim słowa: „nie bierz narkotyków, bo to szkodzi”. Brak komentarzy zmusza widzów do własnych przemyśleń, a po obejrzeniu dzieła po prostu nie da się nie myśleć. Oglądając ma się wrażenie, że jakiś nieubłagany rytm wyznacza kolejne stadia upadku bohaterów. Ile razy bohaterom ma się przydarzyć coś dobrego dzieje się dokładnie odwrotnie, co powoduje u widza pewien dyskomfort. Ogólnie film jest wstrząsający i pesymistyczny, ale nie przygnębiający, bo takie wstrząsy oddziałują na ludzi i prowokują do głębszego wniknięcia w głąb ludzkiej psychiki. Ukazane w nim cierpienie i samotność czynią go ponadczasowym. Polecam go wszystkim tym, którzy chcą zobaczyć coś zupełnie innego niż nudne i bezwartościowe hollywoodzkie produkcje.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty