profil

"Syzyfowe prace" to wyjątkowo trafny tytuł.

poleca 84% 2866 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Postaram się udowodnić, że tytuł dzieła Stefana Żeromskiego- „Syzyfowe prace” jest logiczny i odpowiadający treści utworu. Chcąc to zrobić muszę najpierw wyjaśnić skąd się wzięło określenie: „syzyfowa praca”.
W mitologii greckiej król Syzyf, władca Koryntu był ulubieńcem bogów, jednak przez skłonności do plotkowania ściągnął na siebie pełno kłopotów. Efektem końcowym jego uników od konsekwencji, spowodowanych machaniem „długim językiem”, jest kara wyznaczona przez Zeusa: w ciemnym Hadesie wtacza na stromą górę głaz. Gdy jest już prawie na samym szczycie, kamień spada z powrotem na sam dół... a prace należy rozpocząć od początku. Męka biednego śmiertelnika skończy się w momencie gdy głaz znajdzie się na samej górze- co zresztą nigdy nie nastąpi. Od tego właśnie mitu wzięło się określenie- „syzyfowa praca”, oznaczające ciężką, bezsensowną, bezowocną pracę.
Jest wiele interpretacji tytułu utworu Żeromskiego. Najpopularniejsza z nich porównuje Syzyfa do rosyjskiej oświaty i nauczycieli, którzy najróżniejszymi sposobami starają się zrusyfikować polską młodzież (wnoszenie głazu), co jednak nigdy w pełni nie nastąpiło. Ich praca była wykonywana bardzo skrupulatnie i przemyślanie, ale przynosiła tylko krótkie i chwilowe efekty.

Jednym z powodów, dla którego działania szkolnych profesorów nazywamy „syzyfową pracą” było starsze, polskie pokolenie. Wśród ludzi dorosłych nie brakowało dojrzałych patriotów, starających się „odkręcić” zło wyrządzone przez Rosjan. W niejednym domu rodzice wywierali intensywniejszy wpływ na swoje dzieci niż pedagodzy w szkole. Dzieci, ukierunkowane przez ludzi starszych na świadomych Polaków, opierały się „sztuczkom” ze strony zaborcy. Niestety nie wszystkie były na to przygotowane...

Ważnym czynnikiem, działającym na szkodę rusyfikatorów, była niewystarczająco rozległa możliwość oddziaływania na swoich uczniów. Trudność sprawiało zmuszenie młodzieży do porozumiewania się po rosyjsku poza szkołą, dzięki czemu język polski nie zamarł w życiu codziennym. Rzadko się zdarzało by uczniowie mówili tak biegle i sprawnie w języku zaborcy jak we własnym, więc surowe kary nie były w stanie tego „wyplewić”.


Istniało także wiele potajemnych stowarzyszeń uczniowskich (szczególnie w Warszawie), starających się pogłębiać swoją wiedzę na temat prawdziwej historii naszego kraju, czytających najwybitniejsze polskie utwory (często o podłożu patriotycznym) i po prostu poznających prawdziwy obraz narodu polskiego i rosyjskiego. Tego typu grupy były często rodzajem „robienia na przekór” profesorom i całemu systemowi nauczania, ale ich działania były bardzo istotne.


Jeżeli jednak, tak jak w przypadku Marcinka , dziecko nie było w stanie „obronić” się przed działaniami nauczycieli, często pojawiał się odpowiedni człowiek (np. Zygier). To właśnie on recytując wybitne dzieło Adama Mickiewicza, w sposób niezwykle dotkliwy i dobitny przypomniał Borowiczowi kim jest, i jakie ma zobowiązania wobec własnego narodu. Na skutek tego wstrząsu chłopiec „nawrócił się” i stał się członkiem podobnego stowarzyszenia jak te, o których pisałam powyżej. Jest to dowód na to, że nawet najbardziej aktywny działacz po stronie rosyjskiej, skrupulatnie studiujący literaturę w języku zaborcy, ulubieniec nauczycieli mógł odnaleźć właściwą drogę.

Jak widać, pomimo dużych chęci i starań rusyfikatorów wiele czynników nie pozwalało im „wtoczyć głazu” na sam szczyt. Jednak ich praca, może nie do końca bezsensowna, lecz na pewno nie przynosząca efektu, na szczęście nie trwała wieczność.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty