profil

Dopisz własne zakończenie.

poleca 85% 952 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

\"... Wielmozny panie! - pisał Węgiełek.(...) Bo to u nas,wielmożny panie,we wrześniu (...) tu w zamku dwa razy tak starsznie huknęło,jak pioruny,a w miasteczku szyby się zatrzęsły.Matce garneczek wypadł z rąk i zaraz mówi do mnie >>Leć na zamek, bo tam może bawi sie jeszcze pan Wokulski,więc żeby go nieszczescie nie spotkało.<Chryste Panie!Ledwiem poznal gore. Z czterech scian zamku(...),zostala tylko jedna,a trzy zmielone prawie na make.(...),gdzie byla zawalona studnia,zrobil sie dol i gruzow nasypalo(...)Nic nie mowiac nikomu o tym,ze wielmozny pan szedl wtedy na zamek,przez caly tydzien grzebalem miedzy gruzami,czy,bro Boze nie stalo sie nieszczescie. I dopiero,kiedym sladu nie znalazl,ucieszylem sie(...),jako wielmozny pan od nieszczescia sie ocalil.(...) - Romantycy musza wyginac,to darmo; dzisiejszy swiat nie dla nich...Powszechna jawnosc sprawia to,ze juz nie wierzymy ani w anielskosc kobiet,ani w mozliwosci idealow.Kto tego nie rozumie,musi zginac albo dobrowolnie sam ustapic...\" - i tak tez postapil Wokulski,ustapil... pozostawil wszystko za soba i wyjechal,po tym jak wysadzil zamek w Zaslawku,ktory byl dla niego zbyt cennym wspomnieniem,aby mogl nadal istniec.

Wokulski nie zdradzajac nikomu swych planow,wyjechal do Paryza,gdzie osiadl nie informujac nikogo o tym,ze przezyl wybuch.
To byl piekny jesienny wieczor.Paryski rynek o tej wlasnie porze roku wygladal szczegolnie czarujaco,tetnil wszechobecnym zyciem.Jego piekno emanowalo niemalze zewszad.Bardzo duzego uroku dodawaly mu zabudowania zamieszczone na okolo,przepiekny o masywnej budowie gmach,ktory miescil sie w jego centrum, dodajace uroku gesti rozstawione latarnie,ktore oswietlaly noca Paryski rynek.Nie brakowalo tam takze ludzi,ktorym pomimo pozniej pory bylo na rynku bardzo duzo,miasto tetnilo zyciem.Na przedmiesciach Paryza w nieco gorszych warunkach i mniej malowniczej okolicy mieszkalo mieszczanstwo.Wsrod nich znalazl sobie miejsce zamieszkania wlasnie Stanislaw Wokulski.Dom Stanislawa nie wyroznial sie prawie niczym sposrod innych mieskan tej okolicy.Jego dom z zewnatrz wygladal niczym dom zubozalego arystokraty,ktory pod naporem codziennych klopotow,nie radzac sobie z wlasnym zyciem ledwo wiaze koniec zkoncem.Byl to bardzo wysoki,jak rowniez zaniedbany dom.Nie wyroznial sie niczym szczegolnym,z jego brudbych scian gdzie niegdzie odpadal miejscami tynk,dach porosniety byl mchem.Lecz to tylko byl obraz wizualny,jaki przedstawial tylko zewnetrzna strone owego domu.Po wejsciu do jego wnetrza,czlowiek przezywal istny szok.Spodziewajac sie zastac w nim wszechobecny balagan,ujrzec wnetrze przypominajace meline i poczuc niemily dla nosa zapach stechlizny w powietrzu,zastawal tam cos zupelnie innego,diametralnie rozniacego sie od jego wyobrazen owego pomieszczenia.

Pomimo,iz miejsce to nie obfitowalo w zbytki wolnej przestrzeni to Wokulski zdolal je wyposazyc w przedmioty niezbedne do zycia i wiele innych,bez ktorych mozna sie sspokojnie obejsc w zyciu.Najwazniejszym miejscem w jego domu to salon.Bylo to pomieszczenie znanych rozmiarow,dobrze oswietlone przez piekny antyczny zyrandol i wyposazenie w praktyczne,wygodne,wrecz staroswieckie meble,ktore nadawaly mu niesamowitego wdzieku i uroku.Posrodku salonu znajdowalo sie solidne drewniane biurko,w odcieniu ciemnej wisni,a takze krzeslo, na ktorym wlasnie spoczywal Stanislaw.

Siedzial on odchylony do tylu z rekami spelcionymi za glowa.Na jego twarzy widac bylo zmeczenie oraz sennosc.Po chwili spedzonej w tej pozycji zaslonil dlonia twarz i ziewnal po kryjomu,przysunal sie blizej w strone biurka i oparl glowe o rece. Jego flegmatycznosc oraz utrudzenie znikly gdzies nagle.Wydawal sie byc smutny i zmartwiony jakims faktem.Trwal w bezruchu przez kilka kolejnych minut.Nagle siegnal po wielki mosiezny klucz,ktorym otworzyl szafke mieszczaca sie w biurku,wyjal z niej duza i bardzo gruba ksiege.Przez chwile siedzial zamyslony,jagdyby znajdowal sie w obecnej chwili,gdzies daleko od otaczajacej go rzeczywistosci.Lecz przerwal to zamyslenie i skupil sie na ksiedze,ktora trzymal w dloniach,byla bardzo zniszczona,widac,iz miala za soba pewna pzreszlosc,swa wlasna historie.Na jej okladce duzymi,pieknymi zlotymi literami widnial napis \"WSPOMNIENIA...\"Stanislaw otworzyk ja i przez kilka minut przegladal nerwowo kartki,gdy nagle zatrzymal się na czystej stronie,siegnal po swe dawno nie uzywane pioro i poczal pisac.........,a na owej lsniacej bialej kartce kreslil kolejne slowa,wypowiadajac je na glos : „Dzis ponownie ogarnela mnie tesknota,powrocily dawe wspomnienia.....,wspomnienia,które chcialem wyrzucic z mej pamieci....,serca...........- i tak siedzial chwile w bezruchu.Powrocily wspomneinia,czasow,gdy mieszkal w Warszawie,ubiegal się o wzgledy pieknej Izabeli,która niestety,ale choc była piekna kobieta,serce miala z kamienia. Jego nastepne slowa brzmialy: „Ciagle mam przed oczyma w pamieci postac Izabeli,pamietam ja tak dobrze,ze kiedy tylko zammykam oczy,to widze ja stojaca przede mna –ach, jaka ona piekna,widze ja jak zywa. Jej twarz,oczy pelne blasku,usta – jej cala sylwetke,olsniewajacy usmiech. Pamietam swa slepa milosc do niej i jej fatalne dla mojego zycia konsekwencje. Dzisiaj,po tak dlugim czasie potrafie obiektywnie spojrzecn na tamta sytuacje i widzac cale to zlo,jakie wyrzadzila nie tylko mi,ale calemu spoleczenstwu,któremu chcialem pomagac,by tylko zaimponowac Izabeli w jakis sposób – nienawidze jej. Poprzez swa pogarde,zabila we mnie cale uczucie do swej osoby,lecz patrzac z drugiej strony czuje w swoim sercu plonacy ogien milosci. Nie ....- To już nie jest ogien,ale maly plomyk i nie palacy,lecz ledwo co tlacy się,taki, któremu wystarczylby jeden silniejszy podmuch wiatru,azeby zgasnac na wieki...Pamietam doskonale swoja mlodosc i moja romantyczna milosc – to był wielki blad,nic nie znaczacy epizod w moim zyciu. Wiem,ze drugi raz bym go nie popelnil,już nigdy nie pokochalbym tak kobiety jak kochalem Izabele,pomimo jej pogardy....ach..............

Nagle przerwal owe zapiski i szybkim ruchem wstal od stolu i zaczal nerwowo dlugimi i szybkimi krokami przechodzic po pokoju w ta i z powrotem. – Dobrze – pomyslal sobie,- ze przy tym zgubnym uczuciu,zachowalem jeszcze odrobine rozsadku i nie utracilem calego majatku. Ze posiadajac jego resztke stac mnie było na urzadzenie sobie domu,a przede wszystkim pracowni chemicznej, która otworzyla przede mna nowa droge do poszerzenia wiedzy poprzez wglebienie się w tajniki nauki oraz eksperymenty. Jestem bardzo szczesliwy,ze uwolnilem się od milosci,która ma zly wplyw na czlowieka,która przyslaniala mi w zyciu istotne cele. Teraz,gdy już się od niej uwolnilem,jestem czlowiekiem wolnym,mogę bez zahamowan i zadnych przeszkod dazyc do swojego szczescia – wypowiedzial te slowa w pelni rozzloszczony,zauwazajac,iż te rozwazania o przeszlosci nie pozwalaja mu funkcjonowac, w jednej chwili wymazal z swoich wspomnien, wyrzucil z serca Izabele Łecka i wszystko, co się jej tyczylo. Poza tym miał teraz wazniejsze rzeczy na glowie,a mianowicie prace naukowa. To ona była teraz dla Stanislawa wszystkim,czasami potrafil cale noce spedzac w swojej ciemnej piwnicy,w ktorej miescilo się jego laboratorium chemiczne. To był jego sposób na zapomnienie przeszlosci, na zaleczenie ran po nieszczesliwej milosci,ale przede wszystkim dawalo mu to poczucie spelnienia,wewnetrznego spokoju radosci,jaka go ogarniala,gdy tylko wchodzil do swego ukochanego laboratorium. Gdy znajdowal się w laboratorium czul ogarniajaca radosc i wielka satysfakcje z tego co robil,tak tez postapil w danej chwili. Podszedl do drzwi znajdujacych się za sciana i schodzac po schodkach w dol do laboratorium zniknal powoli w ciemnosci tego pomieszczenia, slychac było tylko coraz cichszy odglos jego krokow dobiegajacych z glebi piwnicy. Zapewne znow pograzy się wśród mnostwa dziwnych urzadzen oraz zapachu roznych chemikaliow na dlugi czas w pracy naukowej oraz badaniu nowych,nie odkrytych dotychczas przez ludzkosc zjawisk.Kto wie,na jak dlugo tam zostanie i zaglebi się w pracy.................



PRACA OCENIONA NA 5:)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut