profil

Sprawozdanie z wakacji w Chorwacji

Ostatnia aktualizacja: 2020-09-03
poleca 85% 1047 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Chorwacja

Chorwacja tak bardzo popularna, a tak mało znana
Na wstępie musze zaznaczyć, że wypracowaniu chciałem nadać nową forme, zupełnie inną od tych z którymi się spotyka w szkole, ale niestety nie udało mi się uniknąć kilku schematów. Tak więc rozpoczynam od informacji jakże ważnych, ale przez wielu ignorowanych, nie czytanych.

Ogólnie rzecz biorąc
Republika Chorwacka (stolica Zagrzeb) leży w Europie Centralnej, nad Morzem Adriatyckim. Graniczy ze Słowenią od zachodu, Węgrami z północy, Jugosławią od północnego wschodu (Serbia) i południowego wschodu Czarnogórą oraz Bośnią i Hercegowiną, Która dzieli Chorwację na dwie części.

Ukształtowanie terenu jest zupełnie różne w części północnej i południowej Chorwacji. Północna Chorwacja, w której skład wchodzą krainy Slawonia i Barania, jest niziną (Nizina Panońska), z rzadkimi i niskimi (do 500 m n.p.m.) górami. Jest to obszar rolniczo - przemysłowy. Natomiast południowa część Chorwacji jest górzysta, począwszy od Istrii, przez Gorski Kotar i Velebit, na całej Dalmacji kończąc. Mimo to, w Chorwacji nie ma gór wyższych niż 2000 m n.p.m. Najwyższym szczytem jest Dinara (1831 m), leżąca na granicy z Bośnią i Hercegowiną niedaleko miasta Knin.
Chorwacja leży na obszarze zlewisk Morza Czarnego i Adriatyku. Rzeki w Chorwacji środkowej i północnej są duże i należą do zlewiska Morza Czarnego (Sava, Drava, Dunaj). Rzeki, które mają ujście do Adriatyku, są krótkie i o dużych spadkach. W Chorwacji nie ma wielu jezior i są one raczej nieduże. Największe - Vrana niedaleko Biogradu - liczy około 30 km2.
Republika Chorwacka liczy 56 610 km2(ląd), czyli około sześć razy mniej niż Polska. Do Chorwacji należy 1185 wysp, z czego 66 jest zaludnionych. Długość linii brzegowej wynosi 5835 km, z czego aż 4058 km przypada na wyspy. Największą wyspą jest Krk(410 km 2).

Podróżując przez Chorwację
Nasza przygoda z Chorwacją rozpoczęła się w miejscowości ____, gdzie przekroczyliśmy granice. Pierwszym uczuciem jakie wywołały w nas krajobrazy okalające drogę, był smutek. Oto przed sobą mamy lasy i góry tak dobrze znane naszej rodzinie, które można spotkać w okolicach Wałbrzycha. Stożkowe nie wysokie góry gęsto porośnięte lasem liściastym, w które wżyna się asfaltowa dziurawa droga. Kawałek dalej pola uprawne pokrywające niziny, a w miastach fabryki i wysokie kominy. Jak się dowiedziałem później, wcale nie pomyliliśmy krajów tylko wjechaliśmy w rejon Chorwacji zwany „Chorwacją północną”, a potocznie krainą Vegety i kukurydzy. . I choć jest to historyczna kolebka Chorwacji dziś mało kto uznałby ten region za najbardziej kojarzący się z tym krajem.
Czterdzieści kilometrów od granicy napotkaliśmy Zagrzeb, który wyglądał jak łódź nocą. Nic specjalnego, ale o to jakąś godzinkę później wjechaliśmy do Karlowacia. Miasto to jest największą aglomeracją w „Chorwacji Centralnej”. Obszar tak nazywany wyróżniają przede wszystkim ostre zbocza, brak pól uprawnych oraz jakiegoś większego przemysłu, jak również opuszczone i spustoszone wioski, głównie za sprawą wojny. Nie mniej to właśnie w Karlowacu zatrzymaliśmy się na noc. Stamtąd pojechaliśmy przez góry do Knina. Powiem szczerze, droga była okropna i to nie ze względu wzmożonego ruchu ulicznego, ale raczej z powodu jego braku. W ogóle z powodu braku czegokolwiek począwszy na zwierzętach, a skończywszy na mieszkańcach. Przez całą drogę towarzyszył nam opustoszałe domy, podziurawione kulami (kolejna oznaka wojny). Natomiast paradoksalnie kiedy dojechaliśmy do Knina, cierpieliśmy z powodu wzmożonej aktywności ludzi. Wynikało to z rocznicy odbicia fortu położonego powyżej tej miejscowości. W kninie postanowiliśmy odbić na Split, co było największym błędem tego wyjazdu. Kiedy osiągneliśmy upragniny Split skręciliśmy na drogę wiodącą wzdłuż nabrzeża. Właśnie wtedy przekonaliśmy się o rozmiarze naszego błędu. Owa trasa wzdłuż morza, była jednym wielkiem korkiem (samochodowym). Zmęczeni jazdą postanowiliśmy się zatrzymać na kilka noclegów pod Omnisiem. Te trzy dni tam spędzone upływały nam na kąpielech w morzu, nic innego po prostu nie dąło się robić. Z naszego apartamentu udaliśmy się na płw. Plejesac, po drodze mijając BiH. Plejesac, był naszym docelowym miejscem zamieszkania. Trzy noce spędziliśmy w małym miasteczku ____, a pięc w _____. Ale to był nie koniec podróży, mieliśmy w planie rónież odwiedzić Dubrownik.

Gospodarka oczami Laika
Tak więc po przejechaniu większej części Chorwacji posiłkując się danymi z encyklopedi, mogę stwierdzić że owy kraj, pod względem gospodarczym ma bardzo mało wspólnego z polską. Chyba główną różnicą pomiędzy nami, jest struktura zatrudnienia. W chrwacji Są to przedewszystkim przemysł i usługodastwo, w małym stopniu rolnictwo, co jest dokładnym przeciwieństwem polski. Jak łatwo się domyśleć, główną linią dochodową tego kraju jest turstyka, to dzięki niej np. drogi wyglądaja inaczej. Położony jest nowy asfalt, w górach są nowe ładne tunele, zostało zrobionych dużo mostów, nowa linia kolejowa też została położoną dzieki pienięądzą z turystyki. Ale chorwaci nie mają tak dużo wydatków jak my ponieważ mają pokłady boksytów, miedzi, węgla brunatnego oraz bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, które w pełni zaspokajają wewnętrzne potrzeby. Pozatym duże pokłady boksytu dały dały podstawę rozwoju hutnictwa aluminium. Ale przeciez w horwacji nie mogło być tak zawsze. Chorwacja zmieniła się na lepsze dopiero po wojnie, kiedy oddzieliła się od Jugosławi. I tu dochodzimy do wojny

Wojny i Czystki na Bałkanach
Jadąc przez byłą Jugosławię nie można się oprzeć wrażeniu pustki, co jest szczególnie widoczne w górach. Gdzie stoją samotne domy z otworami po kulach. Nik tych domów nie zasiedla, najpewniej mieszkali w nich serbowie, obok taki ruin, budują się nowe domy, ale jest ich nie wiele. Wielu błędnie uważa że to są skutki ataku armi Jugosławiańskiej na Chorwatów. Takie spustoszenie zrobili sami chorwaci, zabijając oraz wypędzając serbów do Bośni. Historia tego konfliktu jest raczej banalna, i cały czas są kraje w których dzieje się coś podobnego (np. Izrael). Ludzie chcą wolności, i uważaja że da im ją suwerreność ich kraju. Chociaż teraz też nie są wolni, np. CHR jest w pełni uzależniona od turystów. No dobrze ale wracając do tematy, chciał bym opisac przebieg wojny
W grudniu 1990 Chorwacja, jeszcze jako republika wchodząca w skład Jugosławii, ustanowiła własną konstytucję. W maju 1991 odbyło się referendum, w którym 94% mieszkańców opowiedziało się za utworzeniem niezależnego państwa. Chorwacja ogłosiła niepodległość 25 czerwca 1991 zaraz po tym, jak uczyniła to Słowenia. Spotkało się to ze zbrojną interwencją Armii Jugosłowiańskiej. Na większości terytorium kraju walki nie trwały długo i wkrótce oficjalna armia serbska wycofała się z Chorwacji, razem z większością zwykłych Serbów zamieszkujących te terany (oczywiście z tych którzy przeżyli). Pozostały sprawy pewnych obszarów kraju (Kraina, część Slawonii), w których władzę przejęli Serbowie zamieszkujący te tereny, a Chorwaci zostali z nich wypędzeni (warto zwrócić uwagę że wypędzeni a nie zabici). Obszary te były wyśmienitą bazą do ciągłego niepokojenia Chorwatów, m.in. z północnej Krainy ostrzeliwano Zagrzeb. Taki stan rzeczy źle wpływał na rozwój kraju, w tym jakże ważnej dla Chorwacji turystyki. Niebezpieczeństwo dla turystów oczywiście właściwie nie istniało, nikogo nie wpuszczano w bezpośrednio zagrożone rejony. Wówczas to miasta takie jak Karlovac czy Sisak straciły na skutek migracji nawet ponad połowę swoich mieszkańców (do dzisiaj "straszą" pustymi mieszkaniami i zabitymi deskami oknami wystawowymi). Franjo Tuman zdecydował się na odbicie Krainy w 1995 roku, stosując metodę tzw. wojny błyskawicznej. Sprawy Slawonii, w tym zrujnowanego Vukovaru, załatwiono pokojowo. W 1998 roku ostatnie okupowane przez Serbów terytoria włączono faktycznie do Chorwacji.

Klimat i jego wpływ na ludzi
Całe wybrzeżu Chorwacji, w przeciwieństwie do części kontynentalnej kraju gdzie klimatu jest podobny do Polskiego, temperatura jest przeciętnie wyższa o kilka stopni niż u nas, należy do klimatu śródziemnomorskiego, co jest widoczne ni tylko w przyrodzie, ale również w zachowaniu ludzi. Obowiązują tu bowiem żelazne zasady etyki „południowca” tj. wstaje późno, kładzie się również późno, 3 godzinna sjesta między pierwsza a czwartą. Oraz oczywiście ożywiona gestykulacja i pozytywne nastawienie
W lecie na wybrzeżu średnia temperatura maksymalna wynosi ok. 30 stopni, minimalna ok. 20. W zimie temperatura rzadko spada poniżej 0, śniegu właściwie nie ma. Pogoda w lecie potrafi się zmieniać błyskawicznie, opady są zazwyczaj krótkie i obfite. Czasami burza potrafi uderzyć niespodziewanie i dokonać sporych zniszczeń np. powyrywać drzewa, by godzinę później znów zaświeciło słońce. W okresie od maja do października długotrwałe załamania pogody właściwie się nie zdarzają. Dużą zaletą jest także to, że nie ma bardzo dużej różnicy temperatury między dniem a nocą. Cechą charakterystyczną chorwackiego wybrzeża jest stosunkowo częste występowanie silnych wiatrów. Wiatr od strony lądu - bora (bura) jest wiatrem typu fenowego (jak halny), a więc spływającym z gór suchym i chłodnym jak na wybrzeże śródziemnomorskie (ciepłym jak na góry) powietrzem. Gdy wieje bora, powietrze jest rześkie, niebo czyste, a pogoda bezdeszczowa. Kiedy wieje drugi często spotykany rodzaj wiatru, yugo(południowy), powietrze jest bardzo wilgotne i gorące.

Wybrzeże poza sezonem:
Miesiące zimowe są na chorwackim wybrzeżu mokre i wietrzne. Masa wody w morzu sprawia, że temperatura powietrza praktycznie nigdy nie spada tam poniżej zera (woda zawsze ma przynamniej 10 stopni). Te specyficzne warunki panują tylko przy samej linii brzegowej - oddalenie się od morza oznacza praktycznie zawsze wjazd w góry, gdzie opady przybierają postać śniegu oraz panują często mrozy. Różnica temperatury może sięgać na odcinku kilkidziesięciu kilometrów nawet kilkunastu stopni (jeśli przyjechaliście z głębi Chorwacji nad morze i nagle pod swoim samochodem widzicie wielką kałużę wody, nie przejmujcie się - to tylko nagle stopniał cały śnieg nagromadzony w zakamarkach auta).
Nad Adriatykiem nawet w najzimniejsze miesiące temperatura dosyć często przekracza 15 stopni. Średnia dobowa temperatura wynosząca w styczniu 8,3 stopnia wyraźnie to potwierdza. Niektórzy mieszkańcy wysp śnieg oglądają raz na parę lat i traktują jego opady jak wyjątkowe zdarzenie, które uniemożliwia im praktycznie życie. Adriatyk zimą jest częściej wzburzony, ale i wtedy jest morzem w miarę łagodnym. O turystyce w znaczeniu letniego wypoczynku oczywiście nie ma mowy, ale i tak notuje się pewną ilość turystów przybywających na wybrzeże zimą, głównie z krajów ościennych i w pogodne weekendy.
A skoro o wybrzeżu mowa to jakże by można nie wspomnieć o morzu…

Uroki Ciepełka
Plaże są kamieniste (skaliste), jedynie w małych zatokach znajdują się drobne kamienie, żwir lub piasek. Przy niektórych hotelach istnieją też plaże piaszczyste usypane przez człowieka. W Chorwacji nie ma plaż prywatnych, całe wybrzeże (z bardzo nielicznymi wyjątkami) jest dostępne dla wszystkich. W sezonie, zwłaszcza w sierpniu, na plaży może być nieco tłoczno, ale dotyczy to zwłaszcza plaż w pobliżu hoteli, kempingów czy innych skupisk turystów. Szczególnie oblegane są zatoki z drobnych kamieni lub piasku, gdzie ludziom wydaje się łatwiej wejść do wody. To również ulubione miejsca rodzin z dziećmi. Kto jednak zdobędzie się na niewielki wysiłek, w kilka - kilkanaście minut może dojść do bardziej pustych rejonów wybrzeża, gdzie można spokojniej zażywać uroków słońca. Na plaży dobrze jest znaleźć w miarę płaski kawałek terenu; z uwagi na charakter wybrzeża (skały) wcale nie jest to takie oczywiste. Stąd więc w wielu miejscach pomiędzy ostrymi skałami wylano betonowe tarasy. Zupełnie nie zakłóca to krajobrazu, a stanowi najchętniej zajmowane części plaż. Na plażach jest bezpiecznie i bardzo rzadko dochodzi do kradzieży, więc nie ma problemu z pilnowaniem "majątku".
Plaże tylko dla nudystów noszą nazwę FKK. Przy wejściu na FKK często jest budka, gdzie pilnowany jest zakaz wstępu w ubraniach i pobierane są (niskie) opłaty za wejscie. Jednak "golasów" można spotkać także poza FKK, często nawet w dość zatłoczonych miejscach. Nikogo to nie dziwi i nikt się nie oburza. Powszechnie praktykowanym zwyczajem jest opalanie się pań bez górnej części kostiumu.
Tak przynajmniej słyszałem...
W Chorwacji nie ma wydzielonych do pływania stref, gwiżdżących ratowników, czerwonych flag, kart pływackich i innych idiotyzmów. Każdy na plaży robi to, co chce (oczywiście w granicach zasad dobrego wychowania), na własną odpowiedzialność. Generalnie Chorwacja jest idealnym krajem dla lubiących pływać, woda jest ciepła (w sezonie ok. 23 - 29 stopni) i bardzo czysta.
Niestety, trochę gorzej jest w przypadku osób pływających "tylko gdy mają grunt pod nogami", ponieważ szybko robi się głęboko, a w miejscach gdzie zejście jest łagodne jest zazwyczaj dość dużo ludzi. Woda jest bardzo przejrzysta i dno można zobaczyć nawet na głębokości kilkunastu metrów. Na dnie są głównie kamienie i piasek (dalej od brzegu), często porośnięty roślinami. Gdy świeci słońce, morze ma kolor turkusowy przy brzegu i granatowy dalej od niego. W wodzie pływa mnóstwo ryb; tak że wystarczy żyłka, haczyk i już mamy obiad dla kota.

Morze spokojne jak jezioro
Jedyną rzeczą, na którą naprawdę trzeba uważać, są jeżowce. Są to kulki średnicy kilku centymetrów, otoczone kolcami. Jeżowce leżą na dnie, przyczepione do kamieni. Wbicie kolców jest bolesne (a jeszcze bardziej ich wyciąganie) i dlatego lepiej przed wejściem do wody dobrze "zbadać teren". Jeżowce częściej występują na cyplach niż w zatokach; więcej jest ich także w miejscach, gdzie woda jest brudniejsza.

Rekiny i meduzy
Szansa spotkania rekina - ludojada w Adriatyku równa jest prawdopodobieństwu porwania przez kosmitów, co jak BFK dobrze wie jest możliwe poprzez kontakt z paprotką. Jest za to sporo mniejszych rekinów (niegroźnych), doskonałych do jedzenia, bo nie mają ości. Z meduzami kłopot jest nieco większy, aczkolwiek nie ma mowy o jakimś szczególnym zagrożeniu. Niebezpieczeństwo oparzenia jest największe w czerwcu i lipcu, a może do niego dojść właściwie tylko przy samym brzegu - to jeszcze jeden dowód na to, że nie najlepiej jest stać po kolana w wodzie. Termin "oparzenie" brzmi jednak zbyt groźnie. Często nie zauważa się faktu spotkania z meduzą, dopiero po wyjściu z wody można zauważyć lekkie przecięcia skóry (jakby żyletką) i pieczenie. Niestety taka drobna ranka może się goić parę tygodni, ale ogólnie rzecz biorąc nie warto sobie zaprzątać głowy meduzami.

Podwodny świat
Wrażenia z obserwacji świata podwodnego są naprawdę niezwykłe, więc maska lub przynajmniej okulary do pływania są jak najbardziej warte polecenia. Najlepsza jest oczywiście maska połączona z rurką do oddychania i (choć niekoniecznie) płetwami. Nie ma się jednak co czarować - w miarę dobra maska to wydatek rzędu 100 zł (w Polsce, w Chorwacji jeszcze drożej), ale warto w nią zainwestować. Maski tanie to raczej zabawki - najczęściej ciekną, są zrobione z okropnej gumy i zamiast sprawiać radość z oglądania dna tylko denerwują (dobra maska powinna być bardzo miękka w miejscu, w którym styka się ze skórą). Podobnie jest z, wydawałoby się, prozaiczną rurką. Rurka z silikonowym ustnikiem kosztuje ok. 50 zł, ale kto raz spróbował, nie chce mieć do czynienia ze śmierdzącą gumą. No a skoro doszliśmy do informacji powinienem wspomnieć o IT

Chorwacja – tak się powinno traktować turystę…
Zauważyłem w Chorwacji parę pomysłów które można by wykorzystać na ziemi kłodzkiej, część jest gotowa do użytku, a niektóre trzeba by było uprościć…

Tak więc to co w tej krainie usługami i rozrywką płynącą rzuca się w oczy przy wjeździe do miasta jest ‘stragan’ informacji turystycznej. Wygląda to następująco, Zmęczony turysta podjeżdża to takiego straganu przy którym stoją dwie kompetentne oraz wykształcone lingwistycznie osoby i pyta się co jest ładnego w okolicy, ale również może poprosić o informacje gdzie może spędzić jeden, dwa, pięć dni. Na takim stoisku, są po prostu ulotki katalogi wydane przez miasto bądź przez właścicieli pokoi do wynajęcie, zawierające zdjęcia, oraz podstawowe informacje na temat obiektów noclegowych, następnie w zależności od sytuacji, właściciel takiego domu przyjeżdża po zainteresowanego i kieruje go do swojego domu. Czy to nie jest świetny pomysł? Żeby przez wakacje u nas też było coś takiego?

Kolejnym pomysłem, choć na znacznie większą skale jest Radio z informacjami w kilku językach. Na wypadek np. korku, czy np. zamknięcia jakiejś drogi. Ale czy u nas nie można by zrobić darmowej mini gazetki, może bardziej informatora, w np. trzech językach, w którym zawarte informacje dotyczyłyby informacji o planowanych remontach dróg, które utrudniałyby komunikacje drogową, czy jakie imprezy, koncerty, widowisk się aktualnie odbywają, również mogłaby być dołączona notka o zabytkach i miejsca w których można dobrze zjeść. Taki informator w kilku kopiach był by w każdym schronisku, hotelu, restauracji, pokoju do wynajęcia i również na stoisku informacji turystycznej. No tak doszedłem do miejsc tymczasowego zamieszkania więc może teraz trochę o tym.

Apartamani, Zimer, Room, Sobe
Jak by nie mówić i tak wszyscy wiemy o co chodzi

Apartamenty
Podstawową zaletą apartamentu w porównaniu na przykład do pokoju hotelowego jest możliwość samodzielnego przygotowania posiłku. Apartament posiada w pełni wyposażoną kuchnię - w meble kuchenne, lodówkę, zlewozmywak, garnki, talerze, szklanki, sztućce itd. Pozwala to oszczędzić sporo wydatków związanych z wyżywieniem dzięki kupowaniu jedzenia w sklepie i przygotowywaniu go we własnym zakresie.

Chociaż istnieją standardy, które powinny spełniać apartamenty, to w praktyce okazuje się, że za tę samą cenę można spotkać kwatery różniące się diametralnie jakościowo. Ceny są najczęściej zbliżone, a nierzadko warunki zupełnie różne. Obowiązujący standard to trzy gwiazdki, jednak często decydujące znaczenie ma subiektywne odczucie. Więc nie prawdą jest to że pokoje z klimatyzacją są droższe, sam sprawdziłem na własnej skórze, wystarczy tylko dobrze poszukać.

Gdy jesteśmy zmęczeni podróżą, chętnie wzięlibyśmy pierwszy z brzegu apartament, aby już tylko mieć gdzie odpocząć. Jednak lepiej chwilę się zastanowić i w miarę możliwości nie brać byle czego. Wielu właścicieli zupełnie nie dba o swoje kwatery, nie kontroluje stanu wyposażenia. Poza tym trzeba mieć na uwadze wielkość pomieszczeń (jest gorąco, klimatyzacja jest w wyposażeniu tylko apartamentów luksusowych) oraz lokalizację (możliwie nie przy ruchliwej drodze, żeby się dało w nocy otworzyć okno). Paradoksalnie, w wielkie upały najprzyjemniejsze stają się apartamenty znajdujące się nisko, częściowo wkopane w ziemię.

Hotele
W Chorwacji to najczęściej obiekty zbudowane w latach 60., 70. i 80. Są to "kobyły" - wielkie budynki z setkami pokojów i wielkimi restauracjami. Najczęściej dysponują dwoma lub trzema gwiazdkami, czyli oferują przyzwoity standard. Trzygwiazdkowe zwykle posiadają basen, często z morską wodą. Słowem, dla większości wystarczające, choć pozbawione atmosfery. Oczywiście, zdarzają się również i hotele nawet z dziewiętnastego wieku. W ich przypadku najczęściej mamy do czynienia ze skrajnościami: albo są to hotele najgorszej kategorii, albo gruntownie wyremontowane, luksusowe obiekty. W ostatnich latach powstają raczej niewielkie hoteliki, oferujące wysoką jakość usług (trzy- lub czterogwiazdkowe). Ze względu na gorący klimat, bardzo pożądanym wyposażeniem hotelu jest w Chorwacji klimatyzacja.

Coraz więcej hoteli ją posiada, chociaż w klasie trzygwiazdkowych to jeszcze nie standard. Hotele o niskim standardzie można odradzić ze względu na brak łazienek w pokojach. Wadą niemal wszystkich hoteli są zbyt małe pokoje

Pokoje prywatne
Nie są w Chorwacji tak popularne jak na przykład apartamenty. Właściciele domów na wybrzeżu chętniej budują mieszkania wakacyjne niż pojedyncze pokoje. Przyczyny tego stanu są różne; główną jest jednak problem dostępności posiłków. Możliwości jego przyrządzenia w pokoju są praktycznie żadne, a restauracji "na miejscu", jak w hotelu, najczęściej nie ma. Większość osób decydujących się na wynajęcie tylko pokoju decyduje się więc na hotel. Dodatkowo do zadań właściciela kwatery należy podawanie śniadań, co niestety nie znajduje uznania wśród Chorwatów. Większość z nich nie zamierza się bowiem zajmować tak poniżającą czynnością, zwłaszcza kiedy gościem ma być Niemiec. Problemem dla gości może być brak łazienki w każdym pokoju, co znacznie obniża komfort pobytu, a często nie znajduje odbicia w cenie. Finansowo znacznie korzystniejsze jest wynajęcie apartamentu; jest on wprawdzie droższy, ale daje możliwości przyrządzania posiłków we własnym zakresie, co z pewnością zwróci się z nawiązką w porównaniu z ceną pokoju i kosztami "obowiązkowych" w tym wypadku wizyt w restauracjach

Campingi
Rozpiętość standardów i cen kempingów jest bardzo duża (nawet ponad 50 %). Niestety, nie ma nic za darmo - obiekty lepsze, ładniej usytuowane, są droższe. Mimo to, już za średnią cenę można znaleźć przyzwoite miejsce. Przy wyborze kempingu należy zwrócić szczególną uwagę na warunki sanitarne (ilość, rozmieszczenie, stan i czystość punktów sanitarnych). Oprócz tego trzeba zorientować się, gdzie jest położony (bliskość sklepów itp.) oraz czy jest na nim wystarczająco dużo cienia. Niestety, cień dają najczęściej drzewa iglaste, z których kapie żywica, trudna do usunięcia na przykład z namiotu. Do tego niewskazana jest bliskość dróg i innych źródeł hałasu. Takie rzeczy jak bliskość ładnych plaż i miejsc do kąpieli będziemy mogli ocenić zapewne dopiero po jednodniowym pobycie. No i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, czyli ilość wolnego miejsca. Kemping ma jedną zaletę - w każdej chwili można go opuścić bez żadnych konsekwencji. Dlatego właśnie bezsensowne jest kupowanie "miejsca" na kempingu w biurze turystycznym - wtedy nie ma tej możliwości.

Sport ekstremalny, czyli treking
Jak by na to nie patrzeć, Chorwacja, po mimo licznych gór i przecudnych widoków, nie jest rajem dla amatorów pieszych wędrówek. A to nie tylko z racji piekielnych upałów, które panują na nie oznakowanych szlakach wiodących przez nieznane drzewom stoki gór. Myślę że największym problemem są miny, oczywiście może znajdzie się ktoś przygotowany na taką ewentualność, ale w tedy na pewno zaskoczy go pierwsza lepsza żmija kiedy postanowi na chwilę odpocząć od dźwigania wykrywacza metali. Tak więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko zapiąć pasy i wybrać się na jakąś wyprawę klimatyzowanym samochodem.

Dubrownik wyłkam tu
Chyba najważniejszym punktem naszego wyjazdu była wycieczka do Dubrownika. Myślę że w tym momencie powinienem przytoczyć, historie Dubrownika, którą opowiedział na właściciel domu (polak) w którym mieszkaliśmy. Większość poniższego tekstu pisze z pamięci, posiłkując się informacjami z ulotki.

Już na początku XIX wieku kres potęgi Dubrownika był nieunikniony. Upadla flota, utracono kapitał dość pochopnie zainwestowany w handel morski, zmierzchała stara, arystokratyczna Republika, nie potrafiąca przyjąć i zrozumieć nowych czasów, nowego porządku w Europie. Mimo że inicjatywa ekonomiczna i społeczna znajdowały się w rękach nowej, "oświeconej" klasy, było już za późno.
31 grudnia 1806 r. marszałek francuski Marmont zwołał przyspieszone posiedzenie dubrownickiego senatu i przy milczącej lecz złowrogiej obecności wycelowanych w kierunku miasta dział, Republika Dubrownicka przestała istnieć. Nigdy więcejżaden władca nie wkroczył do pałacu Kneev Dvor.

Po upadku Napoleona w 1815 r. Dubrownik stał się częścią austriackiej Dalmacji. Zmiana zwierzchnika nie przyniosła jednak poprawy dramatycznej sytuacji, wręcz przeciwnie. W dalmatyńskiej części wybrzeża adriatyckiego centrami gospodarczymi stały się Zadar i Split, wskutek czego miasto znalazło się trudnej sytuacji. O dubrowniku tak mówił pewien chyba angielski podróżnik: na każde pięć podmiejskich domów, aż cztery są puste. Mimo to Dubrownik pozostał miastem, które dawało natchnienie, przypominało o dawnej świetności, szczycąc się dumnym mianem słowiańskich Aten.

Dopiero I wojna światowa umożliwiła połączenie Dubrownika z Chorwacją, z którą zawsze był związany kulturowo, historycznie i językowo. Gdy upadło kolejne mocarstwo - Austro-Węgry, Dubrownik stał się częścią Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Nie minęło jednak dwadzieścia lat, gdy w Europie rozpętała się II wojna światowa. Dubrownik należał wówczas do Niezależnego Państwa Chorwackiego, ale faktycznie znajdował się pod okupacja włoską, a później niemiecką. Pod koniec wojny miasto oswobodziły Oddziały Ludowej Armii Wyzwolenia i tak Dubrownik znalazł się w Socjalistycznej Republice Chorwacji, która wchodziła w skład Jugosławii.

Po ogłoszeniu niepodległości przez Chorwację w 1991 roku, Dubrownik przeżywał ciężkie dni podczas ofensywy armii jugosłowiańskiej ostrzeliwującej miasto. Gdy działania wojenne ustały, szybko usunięto zniszczenia, podobnie jak szybko starano się zapomnieć o smutnych zdarzeniach. Dziś nie ma już po nich śladu, życie wróciło do normalności, a sam Dubrownik ... z każdym dniem jest coraz piękniejszy

Teraz znając historie tego pięknego miasta, mogę przejść do opisu planu zwiedzania. Tak więc, kiedy już znaleźliśmy miejsce do zaparkowania, co wcale nie było łatwe, skierowaliśmy się na stare miasto, które nie sposób było przeoczyć i to nie tylko z powodu gigantycznego korku samochodowego. Zanim weszliśmy na stare miasto, musieliśmy przejść pod bramą Pile z 1537 roku, zaraz za bramą skręciliśmy w lewo do wejścia na mury obronne, które są starsze od bramy o prawie 550 lat. Sama wędrówka po murach jest nie lada wyczynem dla zwykłych turystów, ponieważ wije się na 1956 metrów, co jeszcze potęguje słońce. Kiedy już zeszliśmy z murów, natknęliśmy się na znaną studnie onforia, do której woda kiedyś była doprowadzana z odległej o dwadzieścia kilometrów rzeki. Spod a raczej z nad studni udaliśmy się do pałacu Rektorów, które przez długie lata był politycznym i administracyjnym centrum RD, obecnie odbywają się tam liczne festiwale, a niektóre sale zostały przekształcone w Muzeum Dubrownika, w którym jest przedstawiona historia tego miast w postaci 15000 eksponatów. Okna z muzeum wychodzą na ratusz miejski w którym znajduje się teatr i restauracja, w której zjedliśmy kolacje. Zaraz po niej udaliśmy się do samochodu, w końcu taka daleka droga i do niego i do domu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 24 minuty