profil

Egzystująca w XXI wieku dusza Jana Kochanowskiego do Uczniów LO im. ... w ... o potrzebie rozumienia tego, czego poeta sam nie rozumie.

poleca 88% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Drodzy Uczniowie!


Wiecie, kim jestem. Nieraz pewnie czytaliście w podręcznikach rubryki zatytułowane: Co powinieneś wiedzieć o Kochanowskim, a obok przykładowe utwory; i pewnie trzymaliście w rękach tomy mej poezji – przez jednych uwielbiane, a przez drugich unikane jak ognia. Ale nie o tym chciałem mówić.

Nie mogę zaznać spokoju – choć upłynęło już kilka wieków, a może właśnie dlatego, że minęło tych kilka wieków i problem, wbrew pozorom, narasta, a został mi już tylko on jeden, wszystko pozostałe utraciłem lub straciło znaczenie i odeszło w niepamięć. Obecnie nie męczy mnie więc to, co dręczyło mnie za mojego ziemskiego życia. Nie daje mi spokoju już tylko ta jedna kwestia. Zastanawiacie się pewnie, co może spędzać sen z powiek temu, kto już powiek nie ma i komu sen nie jest potrzebny, bo z życiem się pożegnał.

Uczycie się o Tanatosie – synu Nocy i Erenu, geniuszu śmierci, przedstawionym zazwyczaj jako śpiący młodzieniec, albo ze skrzydłami i zgaszoną pochodnią skierowaną w dół; o Azraelu, który według teorii żydowskiej i mahometańskiej jest aniołem śmierci, oddzielającym duszę od ciała, jednym z czterech najważniejszych aniołów przy tronie Allacha. Nie chcę zanudzać, chcę Wam tylko zwrócić uwagę, że każdy z was wie, co symbolizuje ciemna dolina, dolina mroku, czaszka, zgaszona świeca, bądź cyprys, biała broń skierowana w dół, czerń czy noc. Sądzę też, że zauważyliście wszechobecność śmierci w dziejach ludzkości, a już na pewno bliżej poznaliście ją przy okazji spotkania się z nią w dziejach wcześniejszych epok. Znacie śmierć pojmowaną przez Horacego, śmierć wyjaśnianą i opisywaną w Biblii, śmierć – rozmówczynię Mistrza Polikarpa i w końcu śmierć – przyczynę mego smutku. Jednak ważne jest to, co przez nią czujecie lub będziecie czuć, nie zaś to, co o niej wiecie i co myślą o niej inni.

Z biologicznego punktu widzenia śmierć jest nieodwracalnym ustaniem wszystkich czynności życiowych. Literatura jednak ujmuje to zjawisko jako znaczący element egzystencji ludzkiej. Jest ona powodem cierpienia i strachu ludzkiego – jest tajemnicą. Ludzie od zawsze wyobrażali sobie śmierć i od zawsze też artyści umieszczali ją w swych dziełach: malarze w obrazach, poeci, pisarze, dramaturdzy w utworach literackich, kompozytorzy w utworach muzycznych, spotykamy ja także w XIV-wiecznych inscenizacjach teatralnych – danse macabre. Skoro tak często się z nią spotykamy, musi stanowić co najmniej istotną kwestię.

Na najbliższej lekcji zajmiecie się omawianiem trenów, których jestem autorem. Bardzo was proszę o choć odrobinę zrozumienia i spojrzenie na nie, nie jako utworów literackich, ale jako próby odzwierciedlenia stanu emocjonalnego, w którym się znajdowałem - pisząc je. Ja nie chcę byście patrzyli na nie jak na nowatorskie dzieło – tak piszą autorzy moich biografii. Owszem, poświęciłem treny dziecku i stworzyłem cykl utworów bardziej lub mniej odpowiadający budowie klasycznego trenu, ale nie to jest najistotniejsze. Jako ojciec – filozof poddaje w trenach analizie swój światopogląd. W poemacie celowo poruszam problematykę moralną, religijną i światopoglądową. Przedtem uważałem, ze jeśli ktoś żyje zgodnie z prawami boskimi, zachowuje spokój, nie żąda od życia zbyt wiele, powinien być szczęśliwy. Mój spokój i szczęście zostało zburzone poprzez śmierć dzieci.

Chcę, abyście zapamiętali szczególnie jedno hasło: mors certa, hora incerta, bo śmierć naprawdę kiedyś do was zapuka, ale nie wiecie o jakiej porze i musicie się na jej przyjście przygotować. Ja nie wiedziałem i jej nie rozumiałem (chyba nadal nie jestem w stanie jej pojąć), nie zwracałem na nią uwagi, aż tu nagle spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie mogłem się bronić, nie wiedziałem jak i chcę was ostrzec. Skupcie się na istocie śmierci, czym ona dla Was jest, zróbcie to już teraz, bo gdy do Was przyjdzie, Wasz rozum może nie być w stanie jej ogarnąć. Nie zróbcie tego samego błędu co ja. Naprawdę należy się z nią oswoić, wierzcie mi. Jestem tego, już nie żywym, ale pomimo wszystko, dobrym przykładem.

Całe swoje życie dążyłem do ideału filozoficznego, wyznaczonego przez renesansowy humanizm, który już doskonale znacie. I gdy już wydawało mi się, że ten ideał został osiągnięty i zrozumiałem, na czym polega sens naszego ziemskiego życia, cały mój świat legł w gruzach. A przyczyną tego była właśnie śmierć, przeklęta... Czym ona jest, że potrafiła w ciągu jednej, przelotnej chwili zburzyć moje życie, pozostawić tylko jego cień w postaci ruiny, z którą musiałem walczyć, usiłowałem ją przezwyciężyć, odbudować to, co było, uzyskać stan ducha, który pozwolił mi wrócić do codzienności? Nie potrafię odpowiedzieć, nie jestem w stanie. Może śmierć oznacza koniec... Koniec życia na ziemi dla jednej osoby, a tym samym początek męki, wędrówki przez utrapienia, spowodowanej smutkiem i żalem dla drugiej?

Ta okrutna, nieprzezwyciężona śmierć zabrała mi moją ukochaną córkę, Urszulę. Skończyła się jej ziemska podróż, lecz z tą samą chwilą gorycz, rozpacz, ból i cierpienie zagościły w mym sercu. Zajęły miejsce mej córki, która zawsze w nim była. Przeszywa mnie żal, jednocześnie nie mogę zrozumieć: dlaczego ona? Dlaczego mnie to się przytrafia? Za co? Z jakiej przyczyny... Myśl, że muszę trwać na ziemi bez niej, przysparza mi tyle bólu... nie mogę go w sobie pomieścić.

Ostrzegam Was: śmierć przychodzi niespodziewana przez nikogo, trapi kogoś, nęka, jak pasożyt wysysa z człowieka wszystko, co tylko możliwe, nie pozostawia prawie nic, jedynie pustkę. Najbliższa mi osoba była i nagle jej nie ma. Mój najdroższy skarb zniknął z mego życia już na zawsze. Nie powróci. Gdzie się teraz znajduje? Czy w niebie? Nie wiem. Dlaczego nie ma mnie przy niej? Czy jest jej dobrze? Przecież nią trzeba się opiekować, jest taka mała i bezbronna...

Pomyślcie o tym, aby wiedzieć, jak z nią walczyć, ze śmiercią, najokrutniejszym z tyranów świata, by wiedzieć jak sobie poradzić. Wiem, że to piekielnie trudne, myślę od ponad czterystu lat i w dalszym ciągu tego nie pojmuję, dostrzegam tylko potrzebę rozumienia. Pragnę zasnąć wiecznym snem, ale nie mogę, nie potrafię...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut