profil

Ania z Zielonego Wzgórza - napisz dalsze losy

Ostatnia aktualizacja: 2020-09-11
poleca 84% 2900 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ania Shirley to szczupła, 24 letnia kobieta z kasztanowymi włosami, dużymi oczami i wymownymi ustami.

Ma bogatą wyobraźnię i lubi „bujać w obłokach”. Jest nauczycielką w tutejszej szkole. Jej mąż, Gilbert Blythe
jest starszy od Ani o trzy lata, nie ma pracy. Jest szczupły, ma kruczoczarne włosy i niebieskie oczy. Ania i Gilbert mieszkają z dwójką dzieci, czteroletnim Markiem i siedmioletnim Jackiem w Avonlea, niewielkiej miejscowości na kanadyjskiej Wyspie Księcia Edwarda.
- Dzieci! Pora na śniadanie! – Krzyknęła Ania.
- Już idziemy! – Odpowiedział Marek.
- Gilbercie! Po śniadaniu narąbiesz troszkę drewna na opał, bo w nocy było mi okropne zimno, dobrze?
- Dobrze, nie chcę, żeby dzieci mi się przeziębiły.
- Jeszcze tylko tego by nam brakowało, ledwo na chleb starcza, a co dopiero na leki!
- Wyjmę szklanki chłopców, tylko z nich przecież piją.

Ania otworzyła szafkę, i nagle runęło na nią wiadro z wodą.
- Marek! Jacek! Przyjdźcie tu!
- Tak mamo? O! Przepraszamy! To jest pułapka na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał ukraść nasze szklanki.
- Mogliście mi o tym powiedzieć! Już ja się za was wezmę!
- Uspokój się, kochanie.
- Przecież jestem spokojna!
- Nie wydaję mi się.
- Ufff... Dobrze, tym razem wam daruję. Ale następnym razem powiadamiajcie mnie o swoich pułapkach i wygłupach dobrze?
- Dobrze mamo! Marek zbił twój ulubiony wazon i poplamił sokiem twoją sukienkę.

Po zjedzeniu śniadania, Marek poszedł do szkoły, Jacek do kolegi Bartosza, a Gilbert rąbać drewno.
Ania jak to często bywa, zostaje sama ze zmywaniem. Po codziennym zmaganiu się Ani z naczyniami
czas na odpoczynek. Ania usłyszała pukanie do drzwi.
- Dzień dobry Aniu! – Mówi Małgorzata.
- Dzień dobry Małgorzato!
- Co porabiasz? – Pyta z ciekawością.
- Właściwie to nic.
- A to świetnie! Zapraszam Cię na piknik! Przyjdziesz?
- Tak, bardzo chętnie, tylko spytam Gilberta czy idzie ze mną.
- Nie Aniu! Zaczekaj! – Krzyczy Małgorzata. To ma być piknik wyłącznie dla pań! No wiesz, babskie pogaduchy, trochę poplotkujemy sobie, będzie kilka moich znajomych.
- Dobrze, więc pójdę sama.
- Aniu, idziesz gdzieś? – Pyta Gilbert, w trakcie rąbania kolejnego kawałka drewna.
- Tak, na piknik.
- Aha, wybacz, ja nie pójdę, jestem cały brudny.
- Nie szkodzi.

Tak więc Ania wraz z Małgorzatą wybrała się na piknik, nie wiedząc gdzie.
Gdy dotarły, Ania ujrzała piękne jezioro, którego jakimś cudem nigdy nie widziała.
- Aniu, to są moje przyjaciółki, Jasia i Basia.
- Miło mi was poznać, jestem Ania Shirley.
- Nam również. – Odpowiadają Jasia i Basia. Może powiesz nam coś o sobie, masz męża, dzieci? Pracujesz gdzieś?
- Mam 24 lata, męża Gilberta i dwójkę dzieci, Marka i Jacka. Pracuje w tutejszej szkole.
- Ach tak. My, czyli ja i Basia jesteśmy siostrami, nie mamy mężów ani pracy. Mieszkamy w Ottawie, stolicy Kanady.

I tak rozmawiały z pół godziny, kiedy Jasia powiedziała:
- Wiesz Aniu, skoro masz nieciekawą sytuację finansową to możesz przeprowadzić się do Ottawy, tam zbudowaną nową szkołę, a burmistrz pilnie poszukuje nauczycielek.
- Ach, to wspaniale! Ale gdzie bym mieszkała? I co na to powie Gilbert?
- Nasza mama, starsza kobieta zamierza przeprowadzić się na wieś, mogłybyście zrobić „zamianę mieszkań”, ty przeprowadzisz się do Ottawy, a nasza mam tutaj.
- Muszę jeszcze to przemyśleć razem z Gilbertem i dziećmi.
- Dobrze, my zostajemy tutaj jeszcze trzy dni,więc jutro odwiedź nas z odpowiedzią, zgoda?
- Zgoda. Do widzenia!
- Do widzenia Aniu!

Ania całą drogę do domu myślała nad propozycją Jasi, była to dla niej i Gilberta szansa na lepsze życie, lecz nie wyobrażała siebie i tego miejskiego tłoku. Wiedziała, że jeśli zostanie tu, w Avonlea to wkrótce nie starczy na jedzenie, a w mieście z pewnością miałaby o wiele większe zarobki niż tu. Gdy Ania doszła do domu, było podejrzanie cicho.
Wchodzi do drzwi i nagle Jacek, Marek i Gilbert krzyczą.
- Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin!
- No tak, kompletnie zapomniałam. Mam dzisiaj 25 urodziny!
- Chodź Aniu, skosztujemy tortu.
- Sami go piekliśmy! – Mówi Marek.
- Zdmuchnij świeczki i pomyśl swoje marzenie.

Ania bez trudu zdmuchnęła świeczki i pomyślała życzenie: Chcę, aby cała moja rodzina zamieszkała w Ottawie i żebyśmy byli szczęśliwi! Gilbert pokroił wszystkim po kawałku tortu. Markowi tak posmakował, że jadł aż mu się uszy trzęsły!
- Gilbercie, musze z tobą poważnie porozmawiać.
- Cos się stało? – Zapytał ze zdziwieniem.
- Nie, ale dostałam propozycję pracy i mieszkania w mieście.
- Tak! To bardzo dobrze, a poza tym teraz bardzo przydadzą się pieniądze.
- Nie wiedziałam, że aż tak entuzjastycznie zareagujesz na tą propozycję.
- No a jak miałem zareagować na życiową szansę dla nas i dla dzieci?
- Tak, to prawda.
- A właściwie to kto zaproponował Ci tą ofertę?
- Jasia, przyjaciółka Małgorzaty Linde.
- A gdzie będziemy mieszkać?
- Mama Jasi poszukuje mieszkania na wsi, a sama chce sprzedać swoje mieszkanie w Ottawie. Więc ona przeprowadzi się na Zielone Wzgórze, a my do Ottawy.
- Dobrze, więc jedziemy jutro do miasta.
- Mamy dla was niespodziankę!
- Jaką!? – Pyta zniecierpliwiony Jacek.
- Ja i mama zdecydowaliśmy, że przeprowadzamy się na stałe do miasta.
- To świetnie! Kiedy to zrobimy?
- Już jutro, więc idźcie już spać a ja z mamą spakujemy wasze rzeczy.

Przez całą noc Ania wraz z Gilbertem pakowali ubrania, naczynia i inne rzeczy niezbędne do życia. Nazajutrz Ania poszła do Jasi zawiadomić o zamianie. Jasia wraz z Anią, Gilbertem i dziećmi pojechali pociągiem do Ottawy, stolicy Kanady.

Podróż przebiegła bez żadnych kłopotów. Gdy dojechali na miejsce wygląd domu przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Była to ogromna rezydencja z placem zabaw.
Ania obawiała się miejskiego tłoku. W prawdzie od czasu do czasu przejeżdżały tędy samochody, lecz nie można było nazwać tego tłokiem. Gilbertowi również się podobało miasto, a w szczególności ich nowy dom. Dzieci natomiast zwariowały na punkcie nowego, ogromnego placu zabaw. Ania dostała pracę nauczycielki przyrody, a po 5 latach posadę dyrektora szkoły. Gilbert pracował w fabryce samochodów. Jego marzeniem było mieć własne auto. Ponieważ razem z Anią mieli duże zarobki, mógł sobie pozwolić na ładny samochód. I tak żyli spokojnie 30 lat, gdy Gilbert zmarł na gruźlicę, a Ania po dwunastu latach od śmierci jej męża zmarła śmiercią naturalną. Ich dzieci, Marek wziął ślub z młodszą o 3 lata Józefiną, a Jacek sam zamieszkał w centrum Ottawy.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Komentarze (8) Brak komentarzy

Niezabardzo mi sie ten tekst podoba!!Lepsze sa tez na www.sciaga.pl i to o wiele lepsze a za ten w szkole dostala bym 1.

natka130: widać że nie czytałas książki, bo Avonlea leży w Kanadzie... alice_star: jeśli szukasz charakterystyki, to po co wchodzisz na 'ciąg dalszy'?? Czytać nie potrafisz?? hwincenciak: skąd ci to do głowy przyszło?? ;/ Ja tam daję 5 bo BARDZO DOBRY pomysł i mi się na wypracowanie przyda... Pozdro ;)

beznadzieja jak czytam to chce spac wszystko to jakies bzdury wogole ania nie gada tak jak ty to piszesz to sie nienadaje

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 6 minut

Podobne tematy