profil

Cezary Baryka o sobie samym - wywiad.

poleca 91% 104 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Młody, niezwykły chłopak, który wbrew opinii rodziców wkroczył na drogę rewolucji - Cezary Baryka. Jaki jest? Jak postrzega swoją młodość?

Kim byli twoi rodzice?

Moja mama Jadwiga pochodziła z Siedlec. Nie pracowała, zajmowała się głównie domem i moim wychowaniem. Ojciec posiadał dobrą posadę urzędniczą w carskiej administracji. Mama zawsze tęskniła za Polską, chciała tam wrócić. Wydaje mi się, że tata też o tym marzył, ale jego dobra posada a także wszystkie wygody zadecydowały, że postanowił zostać w Rosji.

Czy nie uważasz, że byłeś nieco rozpieszczonym dzieckiem?

Teraz, gdy patrzę na to z perspektywy czasu, wydaje mi się, że jest trochę w tym prawdy. Mama starała się, aby jak najlepiej mnie wychować, tata natomiast zarabiał pieniądze na nasze utrzymanie. Nigdy nie odczułem głodu. Nawet potem, gdy ojciec poszedł na wojnę, mama narażała swe życie, aby zdobyć dla mnie pożywienie. Poza tym odkąd pamiętam zawsze miałem najdroższe nauczycielki francuskiego, angielskiego, niemieckiego i polskiego języka, a także najlepszych korepetytorów, gdy poszedłem do gimnazjum. Uczyłem się całkiem nieźle, ale myślę, że mógłbym się uczyć jeszcze lepiej gdyby nie trwoga rodziców, że mogę się przepracować.

Jak przyjąłeś wieść o rewolucji?

Gdy usłyszałem o rewolucji, z zapałem włączyłem się do niej. Przestałem nawet uczęszczać do szkoły. Byłem wtedy w ósmej klasie.

A kiedy po raz pierwszy odczułeś, że rewolucja nie jest wcale dobrym zjawiskiem?

Moja mama często mi to powtarzała, ja jednak w inny sposób odbierałem te wydarzenia. Myślałem, że rewolucja prowadzi do czegoś dobrego, jednak, gdy zacząłem spostrzegać jak wielu ludzi ginie, naszły mnie pewne wątpliwości. Szczególnie mocno odczułem to, gdy zobaczyłem ciało młodej Ormianki. Pracowałem wówczas przy grzebaniu zwłok. Ten widok całkowicie zmienił moje poglądy.

Twój ojciec, Seweryn, brał wówczas udział w wojnie?

Tak, ja zostałem w Baku tylko z mamą.

Czy wiedziałeś co dzieje się z ojcem podczas jego nieobecności?

Początkowo dostawaliśmy dość często listy. Był na linii bojowej, gdzieś w Prusach Wschodnich. Potem długo nie było od niego wieści, a gdy w końcu nadeszła, okazało się, że był w Karpatach i wyruszał na Węgry. Potem jednak nasz kontakt się urwał.

Przestał pisać?

Myślę, że nie miał jak. Była wojna, nie było warunków do korespondencji, poza tym żołnierze ciągle byli gdzieś przerzucani.

Co wtedy czułeś nie mając żadnej wiadomości od niego?

Bardzo tęskniłem. Czasami moja tęsknota była tak ogromna, że czułem, iż lada chwila zacznę płakać. Moja mama również bardzo rozpaczała. Gdy od strony Astrachania przychodził statek pasażerski, zawsze szliśmy do portu w nadziei, że go tam ujrzymy.

W końcu jednak odnalazłeś ojca. Jak przyjąłeś wiadomość, że jedziesz z nim do Polski?

Początkowo miałem mieszane uczucia. Jednak gdy ojciec zaczął opowiadać o szklanych domach, o tym, jakie piękne, jakie nowoczesne są wsie polskie, zapragnąłem to zobaczyć.

Jakie było twoje pierwsze wrażenie po przyjeździe do Polski?

Byłem bardzo rozczarowany. Nigdzie nie było widać szklanych domów. Przygraniczne miasteczko wyglądało bardzo nędznie. Drzwi i okna budynków były całe w błocie, niemyte chyba od kilku miesięcy. Zadawałem sobie pytanie "gdzież są te twoje szklane domy?".

Jak myślisz, czemu ojciec opowiadał ci o szklanych domach, których tak naprawdę nie było?

Myślę, że była to jego wizja niepodległej Polski. Może tak ją widział w swoich marzeniach?

Zastanawiałeś się nad powrotem do Rosji?

Chyba każdy człowiek odczuwa tęsknotę do miejsca, w którym się wychował. Postanowiłem jednak pozostać w Polsce i, tak jak chcieli moi rodzice, rozpocząłem studia medyczne.

Jakim sposobem znalazłeś się w Nawłoci?

Gdy wybuchła wojna polsko-rosyjska postanowiłem pójść do wojska. Zaprzyjaźniłem tam się z pewnym młodzieńcem, Hipolitem Wielosławskim, który także był studentem Warszawskiego Uniwersytetu. Pewnego razu uratowałem mu życie, gdy dopadli go bolszewicy. Gdy zostaliśmy zwolnieni ze służby, Hipolit zaproponował mi abym udał się z nim na wypoczynek do Nawłoci.

Jak postrzegasz życie w Nawłoci?

Obserwując życie w Nawłoci miałem możliwość zobaczenia jak żyje arystokracja w Polsce. Obiady, kolacje, śniadania i podwieczorki trwały niemal przez cały dzień. Poza tym jakieś wycieczki konne lub na wózku, słuchanie muzyki w salonie, drzemka czy partia gry w karty - to było całe życie arystokracji.

Tam też przeżyłeś swoją wielką miłość...

Właściwie kochałem dwie kobiety: Karolinę i Laurę. Laura mnie fascynowała, ale chyba w głębi serca czułem, że jej przyszłość wiąże się z Barwickim.

A co z Wandą? Nie zauważyłeś, że jest w tobie zakochana?

Dostrzegłem to dopiero gdy położyła dłoń na mojej dłoni. Graliśmy wtedy na fortepianie. Nie wiedziałem co zrobić, dlatego jak najszybciej wysunąłem swoją dłoń spod jej i przypomniałem jej historię z perliczką.

Czy to prawda, że uczestniczyłeś kiedyś w zebraniu robotników?

Tak, zabrał mnie tam Lulek. Komuniści rozmawiali o objęciu władzy w kraju. Mówili również o ich skrajnej nędzy.

Popierałeś ich?

Moim zdaniem, jeżeli klasa robotnicza przeżarta jest nędzą i chorobami, jeśli ta klasa jest pozbawiona kultury, to jakimże sposobem i prawem ta właśnie klasa może rwać się do roli odrodzicielki tutejszego społeczeństwa?

Czy nie uważasz, że te wszystkie wydarzenia wpłynęły na to, że musiałeś szybko dorosnąć?

Myślę, że tak. Myślę, że przez rewolucję, wojnę, a przede wszystkim przez utratę obojga rodziców, musiałem szybciej niż przeciętny nastolatek stać się dorosłym. Śmierć opiekunów postawiła mnie w bardzo trudnej sytuacji. Byłem sam i mogłem liczyć tylko na siebie.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

rozmawiała kyna

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Teksty kultury