profil

Diabeł w literaturze i sztuce. Porównaj różne ujęcia tego motywu analizując wybrane dzieła z kilku epok

poleca 85% 113 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Diabeł jest motywem częstym i powtarzalnym w dziejach człowieka, wykorzystywanym nie tylko dla celów religijnych, ale także przez artystów, czy filozofów. Liczba dzieł: obrazów, wierszy, książek, traktatów filozoficznych, czy teologicznych o diable, czy w jakikolwiek sposób z nim związanych, dowodzi tego, że popularność tego motywu na przestrzeni wieków nie spada. Również multum określeń diabła, obecność jego lub jemu podobnych w wielu wierzeniach i w frazeologizmach powoduje, że diabeł interesuje nas wszystkich. Dlaczego? Człowiek to istota ciekawa świata. Jeszcze bardziej ciekawa tej jego części, której nie widać. A ciekawość to pierwszy stopień do piekła. I nie zawsze jest ono tak stereotypowo straszne. Na przestrzeni wieków obraz Pana Piekieł się zmieniał, raz jest on mrocznym panem śmierci, czasem człowiekiem z szatańskimi zdolnościami, kiedy indziej zostaje wyśmiany. Jednak jego wzloty i upadki na przestrzeni wieków nic mu nie odejmują. Wręcz przeciwnie uniwersalność motywu diabła jest niesamowita i nawet dziś fascynacja złym duchem zbiera nową falę popularności.

Człowiek od zarania dziejów rozmyślał o źródle dobra i zła. Pytania takie jak to doprowadziło do powstania filozofii. Trudność w racjonalnym lub empirycznym wyjaśnieniu tego zjawiska przejawiła się w tym, że ludzie zaczęli poszukiwać odpowiedzi w religii. Dzisiejszy pogląd na ten temat został ukształtowany przez religie monoteistyczne, czyli judaizm, chrześcijaństwo i islam. Dla kultury zachodu najmniejsze znaczenie ma ta ostatnia religia, ale muzułmanie zawdzięczają swoją dualistyczną ideologię świata od dwóch wcześniejszych. Pierwsza religia Abrahamowa wyjaśnia ludziom naturę dobra i zła, a za nią w bardziej lub mniej zmieniony sposób dwie kolejne. Dobro to przymiot Boga-Jahwe, Boga-Allaha, a zło pochodzi od jego przeciwnika-szatana. Wszystkie trzy wielkie religie czerpią swój pomysł na źródło zła jeszcze od innych wierzeń starożytnych takich jak zoroastryzm. A jeden z ojców chrześcijańskiej filozofii, święty Augustyn, w swoich pismach zawiera pozostałość po swojej dawnej wierze-manicheizmie.

Diabeł to tylko jedno z imion tego, który zsyła zło na ludzi. Wśród ogromu imion na czoło wysuwają się właśnie diabeł, ale także szatan, i rzadziej używane, takie jak Belzebub, bies, czart, które razem z innymi mniej używanymi stanowią wyrazy bliskoznaczne. Według Słownika Języka Polskiego PWN diabeł to: „w judaizmie i chrześcijaństwie: anioł upadły, strącony przez Boga do piekieł, kuszący ludzi do grzechu; zły duch, szatan, czart.”.

Nie sposób mówić o szatanie nie wspominając jego znaczenia dla Pisma Świętego. Gdy otwieramy Biblię już na pierwszych stronach tej świętej księgi żydów i chrześcijan znajdujemy postać upadłego anioła. W księdze Rodzaju diabeł występuje pod postacią węża, a jego imię nie pada tu ani razu. Nie ma tu określeń typu szatan, czy zły duch, jest tylko „wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe”. Skoro tutaj występuje pod postacią zwierzęcia, to znaczy, że ma on duże możliwości zmiany kształtu. Ponadto jest on osobą rozumną, skoro umie mówić a jego inteligencja jest tak duża, że jest wstanie namówić największe z dzieł bożych, człowieka, do grzechu. Jest więc szatan na pierwszych stronach Biblii ukazany jako kusiciel, który zsyła na ludzi grzech. Jednak dalej słyszymy, że choć jest on większy od człowieka, to w przyszłości to człowiek będzie powodem jego upadku.

W dalszych księgach szatan nie występuje, dopiero w księdze Hioba zjawia się by pokazać Bogu, że gdy Ten odbierze najlepszemu z ludzi wszystko, zacznie Bogu złorzeczyć i odwróci się od niego. Szatan jest więc tutaj nie tyle przeciwnikiem Stwórcy, co przeciwnikiem człowieka, jego oskarżycielem. Ale już w pierwszym rozdziale widzimy, że znowu to Bóg jest wszechmocny, człowiek jest słaby, a diabeł... jest mniejszy od Boga, ale posiada więcej zdolności od człowieka, którego stara się odsunąć od Stwórcy.

Nowy Testament kreuje obraz szatana w inny sposób. W ewangeliach jest rzadko wspominany, a jeśli już to przy czynieniu cudów przez Jezusa Chrystusa, który często wyrzucał z ludzi „złego ducha”. Odbiegającą od schematu obecność diabła spotkać możemy w Ewangelii według świętego Mateusza. Tu diabeł kusi samego Syna Bożego, który pościł przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy. To niebywałe, szatan kusi samego Boga. Dziś może dziwić nas ta scena Nowego Testamentu, w której na pierwszy plan wysuwa się działanie diabła. Jaki sens jest w zachęcaniu do zejścia na złą drogę Wcielonego Dobra? Jego zadanie to nie próba Jezusa, to przykład dla ludzi jak mają się księciu ciemności przeciwstawiać. Bóg Ojciec sam nasyła na Syna kusiciela. Szatan nie jest więc tutaj przedmiotem, ale podmiotem zbawczej nauki.

Szatan ostatecznie zostaje pokonany przez Boga w ostatniej księdze Biblii, Apokalipsie świętego Jana. Ta pełna tajemniczej symboliki wizja końca świata, nie pozostawia swojego tragizmu bez postaci szatana. Tu książę ciemności, przedstawiany jako: „smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów”, przegrywa walkę z dobrem. Zostaje strącony razem ze swoimi poplecznikami.

Rola szatana w Biblii jest ogromna. To właśnie uosobione zło musi być pokonane przez Syna Bożego. Jaki sens miałaby męka i śmierć Jezusa i czy w ogóle zszedłby on na ziemię zbawić ludzi gdyby nie było na świecie grzechu, a więc i szatana.

Po starożytnych księgach religijnych czas zagłębić się w wieki średnie. Tu wizję szatana najlepiej pokazana jest w Boskiej Komedii Dantego Alighieri. Ten średniowieczny pisarz, choć tworzył w języku włoskim, a dokładnie w jego toskańskim dialekcie, a ponadto uważany jest za prekursora humanizmu i następującego po średniowieczu renesansu, to nie można Boskiej Komedii uznać za dzieło renesansu. Wręcz przeciwnie, poemat Dantego to szczytowy twór literatury wieków średnich, który w wielkim stopniu wpłynął na późniejsze dzieła.

Ale dość już o Alighierim. W Boskiej Komedii Piekło to twór, który powstał przez upadek Lucyfera. Diabeł znajduje się na samym dnie kilkupoziomowej lejowato wyglądającej czeluści. Diabeł u Dantego przedstawiony jest jako monstrum o trzech twarzach, gołe nieopierzone z trzema parami skrzydeł. Jego trzy twarze na jednej głowie są symbolem anty-Boskim, to opozycja do Świętej Trójcy. W paszczy potwora znajdujemy trzech grzeszników, największych, tych którzy zdradzali swych przyjaciół: Judasza, Brutusa i Kasjusza. Bestia, choć jest władcą piekieł, to znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Znajduje się na samym dnie piekła, przygnieciony przez to co dobre bez żadnej szansy na wydostanie się ze swojej wiecznej krainy.

Od lat w sztuce nie zmienia się zainteresowanie Dniem Ostatecznym. My, Polacy mamy to szczęście, że jedno z takich dzieł znajduje się w Gdańsku. Mowa tu oczywiście o tryptyku niderlandzkiego malarza pochodzenia niemieckiego, Hansa Memlinga, przedstawiciela wczesnego odrodzenia. Memling nie przedstawia na swoim obrazie niczego co odbiegałoby od koncepcji teologicznych, jest tylko jeden element zwracający uwagę. Na wadze, którą trzyma archanioł Michał do góry unosi się ten, który wędruje do nieba. To niesamowite, bo już w starotestamentowych księgach mowa jest o tym, że do góry wznosi się ten, który wstąpić ma do nieba. Jego dusza jest lżejsza. Ten odwrócony schemat ma źródła prawdopodobnie w Bizancjum, gdzie krzyż Chrystusa przedstawiany jest z poprzeczką symbolizującą postawy dwóch łotrów. Z jednej strony spada ku dołowi, a z drugiej unosi się ku górze. Choć w greckim krzyżu poprzeczka symbolizuje szalę na sądzie, to ikonografia ten schemat odwraca. Memling zaznajomiony z odrodzeniem myśli starożytnej, która napłynęła do Europy po zdobyciu Konstantynopola zaczerpnął ten motyw z ikon. Środek tryptyku to przedstawiony obraz sądu, gdzie stoi największa postać obrazu archanioł Michał, nad nim znajduje się Syn Boży, Jezus Chrystus. Diabeł jest tu osobą zdegradowaną, słabo zauważalną. Nie jest przedstawiony jako jedna osoba, tylko jako kilku małych, czarnych czartów, którzy nie pozwalają uciec na drugą stronę. Jeden walczy o człowieka z aniołem, kilku innych już zadaje męki potępionym.

Najciekawszymi obrazami szatana są chyba obrazy Williama Blake'a. Ten nadzwyczajny twórca doby oświecenia zapowiada nadchodzący romantyzm. Angielski poeta, malarz, rysownik i mistyk tworzył dzieła całkiem inne od utartych standardów. Zachwycony Johnem Miltonem, szwedzkim filozofem Emanuelem Swedenborgiem, interpretujący chrześcijaństwo jako religię powszechnego i bezwzględnego odkupienia win, niedopuszczający istnienia piekła, czy sądu uważał, że w piekle nie płoną ciała grzesznych, ale ludzkie błędy. Nietuzinkowa twórczość Blake'a omijana na lekcjach, czy w publikacjach bogata w mistyczne natchnienia to świetna baza by pokazać szatana.

Otóż na obrazie Szatan w swej pierwotnej chwale Blake ukazuje nową myśl o panie piekieł. Jak sugeruje tytuł bohaterem dzieła jest diabeł. Ale już pierwsze spojrzenie na obraz burzy nasze pojęcie o hetmanie ciemności. W wizji angielskiego artysty szatana otacza jasność i blask, który jednoznacznie kojarzy się z wyobrażeniem świętych. Dlaczego tak a nie inaczej Blake wykreował diabła? Taki stan, w którym szatan jest ukazany jako piękny anioł, to moment kiedy był on jeszcze dobry, jeszcze przed swoim upadkiem. Jest więc to Lucyfer, czyli ten który niesie światło, co widać, bo obraz wypełnia światło. Anioł ubrany jest w złote szaty. Złoty to symbol boskości, ale też władzy i potęgi. Lucyfer jest jeszcze blisko Boga, więc jest do niego podobny. Niepokojące jest to, że w rękach dzierży insygnia władzy: jabłko i berło, pretenduje więc do władzy, choć wciąż jest boskim nosicielem światła. To i ciemność wyłaniająca się zza Lucyfera pokazuje, że stanie się on tym, którego znamy upadłym aniołem. Może być również tak, że to jest już jego metamorfoza. Gdy się dobrze przyjrzymy z ciała szatana wychodzą dwie pary skrzydeł. Mniejsza para, jaśniejsza pochodzi od anielskiego wcielenia, ciemne i większe skrzydła znajdujące się za jasnymi i sugerują drugą naturę Lucyfera.

W krainie baśni, okrytej mgłą, która znajduje się gdzieś, za górami, pełnej tajemniczości, nie może zabraknąć diabła. Co więcej polska baśń bez diabła byłaby uboższa o kilkanaście opowieści. Jak wiadomo, w tego typu utworach ważna jest warstwa moralna. Jakże więc mówić o moralności bez synonimu zła? W trzech przeczytanych przeze mnie baśniach już sam tytuł sugeruje, że szatan będzie grał główną rolę. Charakterystyczne dla tych baśni jest to, że wśród diabłów występuje specyficzna hierarchia: na czele stoi niejako król i władca, a niżej stoją podlegli mu, niżsi rangą. Ale na obraz Pana Piekieł składa się przede wszystkim jego swoista walka z chłopem. On jako źródło zła jest podstępny, ale jego szelmostwo jest zestawione ze sprytowi chłopa, który w każdej konfrontacji wykazuje się niesamowitą czystością myśli i zdrowym rozsądkiem. Tak więc dobro wygrywa w ludowych podaniach ze złem.

Mistrz i Małgorzata to kolejne dzieło traktujące o diable. Bułhakow w swojej kreacji szatana ukazuje go jako człowieka. Ale nie jako zwykłego, podobnego nam. O nie. Woland, bo tak ma na imię szatański mistrz czarnej magii, jak się sam tytułuje, to wysoki cudzoziemiec o platynowych i złotych zębach i co jeszcze bardziej ciekawsze o różnokolorowych oczach. Do ateistycznej stolicy Związku Radzieckiego przybywa ze swoją niesamowitą świtą: kotem Behemotem, zwierzęciem mówiącym po ludzku i wykonującym ludzkie czynności, Fagotem-Korowiowem, który jest jego tłumaczem, Asasellem i piękną, rudowłosą, zielonooką wampirzycą Hellą. Woland, mimo że tytułuje się profesorem i wykazuje się nadprzyrodzonymi zdolnościami, to ni w ząb nie można w nim zauważyć diabła w jego typowej kreacji. Tak jest w pierwszej części powieści Bułhakowa. Dopiero „Bal stu królów” przedstawia Wolanda w swojej chwale. Czarny płaszcz, szabla przy boku i picie krwi z pucharu to obrazy bliższe naszej wyobraźni. Przeprowadzając fuzję obu obrazów można zauważyć, że szatan u Bułhakowa ma cechy typowo ludzkie, takie słabości jak chociażby choroba reumatyczna, ale także przymioty typowo piekielne-nadnaturalne. Profesor Woland, to mistrz, ale nie tyle czarnej magii, co uczony, który zna naturę człowieka na wylot.

Kolejnym, którego zafascynował szatan był jeden z najbardziej znanych malarzy XX stulecia-Salwador Dali. Wielki indywidualista, który swój styl wypracował dzięki stałemu eksperymentowi. Czerpał inspiracje zewsząd. Malował z natury i z wyobraźni, którą cenił szczególnie, tworząc dzieła na podstawie swoich snów wydobywanych z podświadomości. Inspirował się wieloma nurtami. Dzieła Dalego zachwycały i oburzały: często pełne erotyki i sprośności, ale także mistycyzmu. Empiryczność w sposobie malowania dała sztuce nowe wyznaczniki.

W latach 1951-1952 malował ilustracje do Boskiej Komedii Dantego, na zlecenie włoskiego rządu. 102 akwarele to jego największe osiągnięcie ilustratorskie. Jedna z takich ilustracji Logiczny diabeł pokazuje mistrzostwo jednego z największych twórców XX wieku. Konwencja piekła u Dalego jest nieszablonowa: brak ciemności, czystość i jasność, miękkie, płynne kontury. Jednak cierpienie jest tu bardzo dobrze unaocznione. Widać nawiązanie do elementów antycznej mitologii greckiej w której to Kronos połykał swoje dzieci, tutaj diabeł trawi grzesznych. Na drugim planie widoczna jest linia drzew, która nawiązuje do katalońskich krajobrazów.

Każda era, czy epoka ludzkiej cywilizacji inaczej widziała Pana Zła. Starożytni widzieli w nim wcielone zło, ludzie wieków średnich, czy renesansu postrzegali go podobnie. Dla romantyków był świetną inspiracją ich twórczości. Ludowe wierzenia też mają swojego czarta. Wiek XX to już wielorakość, ale nie bylejakość koncepcji szatańskich postaci. Zobaczmy ile różnorodności, ile wariacji na temat jednej postaci! A współcześnie? Czy obecne stulecie-XXI wiek też wykreuje swojego diabła? Jeśli tak, to kim będzie? Szaleńcem, rozbitkiem na planecie zła? Co będzie robić? Może będzie pisał wiersze o Bogu? Mnie już chyba nic nie zszokuje!Ale może... ilu ludzi tyle pomysłów, lepszych gorszych... jak szatan na przestrzeni wieków...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty