profil

Ksiądz Jerzy Popiełuszko

Ostatnia aktualizacja: 2022-06-21
poleca 85% 176 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Ksiądz Jerzy Popiełuszko –
bohater naszej
duchowej wolności”

Biografia Księdza Jerzego Popiełuszki


Ksiądz Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 roku we wsi Okopy koło Suchowoli na Podlasiu. Od 1961 rok uczył się w liceum w Suchowoli. Należał do samotników. Od dzieciństwa był ministrantem. Po maturze w 1965 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów wzięto go do wojska. W latach 1966 - 68 odbył zasadniczą służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków w Bartoszycach. Wcielanie kleryków do wojska (wbrew umowie państwa z Kościołem z 1950 r.) było szykaną władz komunistycznych wobec Kościoła i niepokornych biskupów. Planowano, że poprzez przemyślny system indoktrynacji prowadzonej przez wyselekcjonowaną kadrę oficerów uda się skłonić kleryków do porzucenia studiów w seminariach. Kleryk - żołnierz Jerzy Popiełuszko wyróżniał się wielką odwagą w obronie swoich przekonań, co powodowało różne szykany.

Po powrocie z wojska kleryk Jerzy ciężko zachorował. Odtąd do końca życia borykał się z kłopotami zdrowotnymi. 28 maja 1972 r. został kapłanem, przyjąwszy święcenia z rąk Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ks. Jerzy pełnił posługę kapłańską w parafiach: p.w. Św. Trójcy w Ząbkach i p.w. Matki Bożej Królowej Polski w Aninie oraz p.w. Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W posłudze duszpasterskiej szczególnie upodobał sobie pracę z dziećmi i młodzieżą. W styczniu 1979 ks. Jerzy zasłabł w czasie odprawiania Mszy Św. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu nie wrócił już do pracy wikariusza.

W roku akademickim 1979/80 pracował w Duszpasterstwie Akademickim Św. Anny. Prowadził dla studentów konwersatorium medycyny. Z końcem roku 1978 Ks. Jerzy został mianowany duszpasterzem personelu medycznego. Od tego czasu co miesiąc odprawiał Mszę Św. w kaplicy Res Sacra Miser. Owe spotkania modlitewne stworzyły wspólnotę formacyjną łączącą bardzo dużo ludzi. Wspólnota zorganizowała w 1979 r. ochotniczą służbę medyczną w czasie I Pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny.

Ostatnim miejscem, gdzie pracował ks. Jerzego, od maja 1980 r., była parafia p.w. Św. Stanisława Kostki. W październiku 1981 r. został diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia i kapelanem Domu Zasłużonego Pracownika Służby Zdrowia przy.

Jak to się zaczęło?


Przełom w życiu Ks. Jerzego odbył sie latem w 1980 r. Był to 31 sierpnia. Delegacja strajkujących hutników prosiła ks. Kardynała Wyszyńskiego o przybycie do huty. W zakrystii zwrócił się z prośbą do innego księdza, jednak ten odprawić miał msze Św.

Wtedy zgłosił się na ochotnika ks. Popiełuszko.

Tak wspomina ten dzień ks. Jerzy :" Tego dnia i tej Mszy św. nie zapomnę do końca życia. Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty? Śpiewał? Takie, dziś może naiwnie brzmiące pytania, nurtowały mnie w drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści lat wytrwale pukał do fabrycznych bram. Niepotrzebne były moje obawy - wszystko było przygotowane: ołtarz na środku placu fabrycznego i krzyż, który potem został wkopany przy wejściu, przetrwał ciężkie dni i stoi do dzisiaj otoczony cięgle świeżymi kwiatami, i nawet prowizoryczny konfesjonał. Znaleźli się także lektorzy. Trzeba było słyszeć te męskie głosy, które niejednokrotnie przemawiały niewyszukanymi słówkami, a teraz z namaszczeniem czytały święte teksty. A potem z tysięcy ust wyrwało się jak grzmot: Okazało się, że potrafią też i śpiewać o wiele lepiej niż w świątyniach."

Ku duchowej wolności...


W tym dniu narodziła się duchowa przyjaźń między hutnikami a Ks. Jerzym.

Co niedziela, odprawiał on dla nich Mszę Św. Spotykał się z nimi w ustalonym czasie, co miesiąc. Zorganizował "szkołę" dla nich. Uczył ich religii, historii Polski, literatury, społecznej nauki Kościoła, prawa, ekonomii, również technik negocjacyjnych. Robotników uczyli specjaliki. Uczestnicy „szkoły” zdawali kolokwia.

Ks. Jerzy Popiełuszko uczestniczył z nimi w chwilach smutku i radości. 25 kwietnia 1981 r. odbyła się wielka uroczystość poświęcenia sztandaru "Solidarności" Huty "Warszawa". Siedem dni po Ksiądz Biskup odwiedził hutników w ich zakładzie.

Gdy nastał stan wojenny Popiełuszko prowadził akcje charytatywne. Pomagał prześladowanym i skrzywdzonym ludziom. Uczestniczy w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Rozdawał dary przywiezione z zagranicy.

Od 28 lutego 1982 r. celebrował Msze Św. za Ojczyznę oraz wygłaszał kazania o treści patriotyczno - religijne, w których, przez pryzmat Ewangelii i nauki Kościoła ocenia moralny wymiar ciężkiej współczesności. We wrześniu 1983 r. Popiełuszko wykonał pielgrzymkę robotników Huty "Warszawa" na Jasną Górę. Za rok pielgrzymowali już robotnicy z różnych miejsc Polski. Dzięki niemu powstała idea chodzenia na Pielgrzymkę Ludzi Pracy w trzecią niedzielę. Jego zachowania nie odpowiadają władzom, którzy zastraszają, włamują się do jego mieszkania, powodują zagrożenie jego życia, śledzą. Nieznani oprawcy niszczą mu również samochód rzucają ładunek wybuchowy do mieszkania Popiełuszki. Ksiądz uczestniczy tez w zaplanowanych wypadkach samochodowych. Wysyłano często pisma urzędowe do hierarchów Kościoła z zarzutami, że kazania, które głosi ks. Jerzy w Kościele p. w. Św. Stanisława Kostki "godzą w interesy PRL". wiceprokurator wojewódzki Anna Jackowska We wrześniu 1983 r. wszczęła śledztwo w sprawie nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL, a 12 grudnia postawiono Ks. Jerzemu zarzuty. Od tej pory zaczęły się problemy na niekorzyść Popiełuszki. W okresie od stycznia do czerwca 1984 roku był on przesłuchiwany aż 13 razy. Został raz zaaresztowany, jednak uwolnione go po interwencji Kościoła. Został oskarżony, ale jednakże uwolniony od kary na mocy amnestii z 1984 r. w trudne dni modlił się i wspierany był przez Ks. Teofila Boguckiego, biskupów warszawskich, przyjaciół i parafian. Wyróżnia się szczególnie brutalne ataki, które związane były z nieprawdziwą kampanią prowadzoną przez obecnego tych czasach rzecznika prasowego rządu Jerzego Urbana (pod pseudonimem Jana Rema). Jesień 1984 była dla Popiełuszki bardzo nieprzyjemna. Wierzył on jednak w sens swej posługi, czuł się wszakże zmęczony nieustannymi atakami, przeczuwał, że czeka go śmierć. Jego kłopoty ze zdrowiem i częste napięcie psychiczne były przyczyną , by pomyśleć o odpoczynku. Miał, wiec na wyjechać na studia do Rzymu za rada Księdza Prymasa, ten jednakże nigdy do końca nie podjął owej decyzji. Pozostał w Warszawie. Wiadomo na podstawie zeznań oskarżonych w procesie toruńskim, upozorowany wypadek samochodowy 13 października w drodze z Gdańska do Warszawy był pierwszym zamachem na życie Ks. Popiełuszki. Drugi zamach został zaplanowany na 19 października.

Kazania Księdza Popiełuszki

30 maja 1982


„Bogarodzico, Dziewico! Słuchaj nas, Matko Boga!
Ty stałaś pod krzyżem i tak bardzo cierpiałeś, gdy Twój Syn, Jezus Chrystus, umierał na krzyżu. Tam, pod krzyżem, Chrystus uczynił Cię naszą Matką, a nas Twoimi dziećmi. Jesteś, więc naszą Matką.
Król Jan Kazimierz obrał Ciebie na Królowę naszej Ojczyzny.
Jesteś, więc naszą Matką i naszą Królową.
Szczególnie na nowo wypadło cierpieć Twoim dzieciom w miesiącu Tobie poświęconym, w maju.
Najbardziej uwidoczniła się nienawiść tych, którzy nie wiedzą, co czynią (por. Łk 23, 34), tych, którzy czynią krzywdę i spustoszenie moralne w naszej Ojczyźnie - najbardziej ich nienawiść uwidoczniła się w dniu Twojego święta jako Królowej Polski, w dniu 3 maja.
Wiele w tym dniu wylało się z oczu naszych sióstr i braci wymuszonych łez, było wiele nie zawinionych razów.
Prosimy Cię, jako naszą Matkę i Królowę, za tymi, którzy cierpią najbardziej, prosimy Cię słowami litanii naszych dni, naszego ostatniego półrocza, półrocza zniewolenia wojennego Twoich dzieci.*
Matko w "Solidarności: nadzieję mających, módl się za nami.
Matko oszukanych, módl się za nami.
Matko zdradzonych, módl się za nami.
Matko w nocy pojmanych, módl się za nami.
Matko uwięzionych, módl się za nami.
Matko na mrozie trzymanych, módl się za nami.
Matko przerażonych, módl się za nami.
Matko zastrzelonych górników, módl się za nami.
Matko stoczniowców, módl się za nami.
Matko przesłuchiwanych, módl się za nami.
Matko niesłusznie skazanych, módl się za nami.
Matko robotników, módl się za nami.
Matko studentów, módl się za nami.
Matko wytrwałych aktorów, módl się za nami.
Matko prawdomównych, módl się za nami.
Matko nieprzekupnych, módl się za nami.
Matko niezłomnych, módl się za nami.
Matko osieroconych, módl się za nami.
Matko bitych w dniu Twojego święta Królowej Polski, módl się za nami.
Matko poniewieranych za to, że noszą znaczek z Twoim świętym wizerunkiem, módl się za nami.
Matko pozbawionych pracy, módl się za nami.
Matko zmuszanych do podpisywania deklaracji niezgodnych z sumieniem, módl się za nami.
Matko dzieci tęskniących za uwięzionymi matkami i ojcami, módl się za nami.
Matko matek płaczących, módl się za nami.
Matko ojców zatroskanych, módl się za nami.
Matko sługi Twojego, uwięzionego Lecha, módl się za nami.
Matko poniżanych uczonych i pisarzy, módl się za nami.
Królowo Polski cierpiącej, módl się za nami.
Królowo Polski walczącej, módl się za nami.
Królowo Polski niepodległej, módl się za nami.
Królowo Polski zawsze wiernej, módl się za nami.
Prosimy Cię, Matko, która jesteś nadzieją milionów, daj nam wszystkim żyć w wolności i prawdzie, w wierności Tobie i Twojemu Synowi.
Amen.”

26 września 1982


„Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa symbol hańby i poniżenia stał się symbolem odwagi, męstwa, pomocy i braterstwa. W znaku krzyża ujmujemy dziś to, co najbardziej piękne i wartościowe w człowieku. Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma. I dlatego krzyże naszej Ojczyzny, krzyże nasze osobiste, krzyże naszych rodzin muszą doprowadzić do zmartwychwstania, jeżeli łączymy je z Chrystusem, który krzyż pokonał.

Nasze cierpienia, nasze krzyże możemy ciągle łączyć z Chrystusem, bo proces nad Chrystusem trwa. Trwa proces nad Chrystusem w Jego braciach. Bo aktorzy dramatu i procesu Chrystusa żyją nadal. Zmieniły się tylko ich nazwiska i twarze, zmieniły się daty i miejsca ich urodzin. Zmieniają się metody, ale sam proces nad Chrystusem trwa. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy zadają ból i cierpienie braciom swoim, ci, którzy walczą z tym, za co Chrystus umierał na krzyżu. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy usiłują budować na kłamstwie, fałszu i półprawdach, którzy poniżają godność ludzką, godność dziecka Bożego, którzy zabierają współrodakom wartość tak bardzo szanowaną przez samego Boga, zabierają i ograniczają wolność. (...)

Krzyż to brak prawdy. Prawda ma w sobie znamię trwania i wychodzenia na światło dzienne, nawet gdyby starano się ją skrupulatnie i planowo ukrywać. Kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią.. Prawda jest zawsze zwięzła, a kłamstwo owija się w wielomóstwo. Korzeniem wszelkich kryzysów jest brak prawdy.

Krzyżem jest brak wolności. Gdzie nie ma wolności, tam nie ma miłości, nie ma przyjaźni, zarówno między członkami rodziny, jak i w społeczności narodowej czy też między narodami. Nie można miłować czy żyć z kimś w przyjaźni przez przymus. Człowiek dzisiejszy jest bardziej wrażliwy na działanie miłości niż siły. Polaków nie zdobywa się groźbą, ale serce. A i męstwo nie polega - jak mówił zmarły prymas - na noszeniu broni, bo męstwo nie trzyma się żelaza, tylko serca.

I każdy z nas tu stojących mógłby wymienić nie kończącą się liczbę krzyży, które przeżył lub których był świadkiem, szczególnie podczas ostatnich prawie dziesięciu miesięcy. Miesięcy ciągłego niepokoju, poniewierki, zalęknienia, miesięcy niepewności jutra.

Te wszystkie krzyże życia naszego osobistego i społecznego muszą doprowadzić do zmartwychwstania Ojczyzny w pełni wolnej i sprawiedliwej. Od chwili, gdy Chrystus poniósł śmierć na krzyżu, już nas nie może hańbić żadne cierpienie ani poniżenie. Hańba przychodzi na tych, którzy są jej przyczyną. (...)

Prosimy Boga o nadzieję, bo tylko ludzie silni nadzieją są zdolni przetrwać wszelkie trudności. Prosimy o wewnętrzną radość, bo jest ona najgroźniejszą bronią przeciwko szatanowi, który smutny jest z urodzenia. Prosimy o wolność od zemsty i nienawiści, o tę wolność, która jest owocem miłości.
Amen.”

31 października 1982


„Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawanie świadectwa na zewnątrz, to przyznawanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą. Nie tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności. Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu. Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, gdyby ta większość nie zapominała, co było dla niej prawdą jeszcze przed niespełna rokiem, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później jako konsekwencja tej wolności ducha i wierności prawdzie.

Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy. Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości. Jeżeli prawda będzie dla nas taką wartością, dla której warto cierpieć, warto ponosić ryzyko, to wtedy przezwyciężymy lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia. Chrystus wielokrotnie przypominał swoim uczniom: "Nie bójcie się. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a nic więcej uczynić nie mogą." (por. Łk 12,4)”

24 kwietnia 1983


„ (...) Bóg, modlitwa i praca w połączeniu ze sobą pomagają dopiero człowiekowi widzieć sens jego życia i trudu. Człowiek pracujący ciężko, bez Boga, bez modlitwy, bez ideałów będzie jak ptak z jednym skrzydłem deptał po ziemi. Nie potrafi wzbić się wysoko i zobaczyć większych możliwości, większego sensu bytowania na ziemi. Będzie jak okaleczony ptak... Rozumiał to doskonale zmarły przed dwoma laty Prymas Tysiąclecia, gdy wołał: "Otwórzcie bramy fabryk, warsztatów, klinik i różnych miejsc pracy - od szczytów kominów fabrycznych aż po głębię kopalnianych sztolni - aby wlać w nie nowe życie...", aby wlać w nie Boga. A w czasie "Solidarności" udowodniono, że dążąc do przebudowy społeczno - gospodarczej wcale nie trzeba zrywać z Bogiem (...)”

27 maja 1984


„ (...) W dużej mierze sami jesteśmy winni naszemu zniewoleniu, gdy ze strachu albo dla wygodnictwa akceptujemy zło, a nawet głosujemy na mechanizm jego działania. Jeśli z wygodnictwa czy lęku poprzemy mechanizm działania złą, nie mamy wtedy prawa tego zła piętnować, bo my sami stajemy się jego twórcami i pomagamy je zalegalizować.
Egzamin z męstwa zdali robotnicy w sierpniu 1980 roku, a wielu z nich zdaje go nadal.

Okazali męstwo uczniowie szkoły w Miętnem, którzy odważnie stanęli w obronie krzyża Chrystusowego.

Egzamin z męstwa zdali w ostatnim czasie nasi więzieni bracia, którzy nie wybrali wolności za cenę zdrady swoich i naszych ideałów.

Niech na koniec będzie nam ostrzeżeniem świadomość, że naród ginie, gdy brak mu męstwa, gdy oszukuje siebie, mówiąc, że jest dobrze, gdy jest źle, gdy zadowala się tylko półprawdami.

Niech na co dzień towarzyszy nam świadomość, że żądając prawdy od innych, sami musimy żyć prawdą. Żądając sprawiedliwości, sami musimy być sprawiedliwi. Żądając odwagi i męstwa, sami musimy być na co dzień mężni i odważni”

Śmierć i męka


19 października 1984 roku Ks. Jerzy był zaproszony do Bydgoszczy, do parafii p.w. Świętych Polskich Braci Męczenników, na spotkanie modlitewne w Duszpasterstwie Ludzi Pracy. Odprawiał tam mszę, która jak się okazała była ostatnią w jego życiu. Później poprowadził różaniec, tajemnicę bolesną .Msza zakończyła się zdaniem: "Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy". Po przeprowadzonej mszy ksiądz Jerzy Popiełuszko mimo nalegań biskupów postanowił wrócić do Warszawy. Na drodze do Torunia, zatrzymała jego samochód policja. Pojazd prowadzony był przez Waldemara Chrostowskiego. Kierowcy samochodu nakazali przejście do wozu policyjnego, gdzie został skuty kajdankami. Ks. Jerzego zmuszono, aby wysiadł z samochodu. Został ogłuszony silnym uderzeniem w głowę, zakneblowali mu usta i wrzucili do bagażnika, po czym odjechali. W czasie jazdy Waldemar Chrostowski wyskoczył z pędzącego samochodu i natychmiast zaczął szukać pomocy. Kolejność wydarzeń, które nastąpiły tej nocy, znamy jedynie z zeznań zabójców. Na podstawie oględzin ciała stwierdzono, że był brutalnie bity. Przy każdym ruchu pętla zawiązana na jego szyi zaciskała się coraz mocniej. Ciało ks. zostało wrzucone do Wisły, a do nóg miał przywiązany worek z kamieniami. Twarz ks. Popiełuszki była tak zmasakrowana tak, że trudno było Go rozpoznać. Oto fragment wypowiedzi lekarza: "Nidy w swojej praktyce lekarskiej nie dokonywałem sekcji zwłok, które wewnętrznie byłyby tak uszkodzone ". Pogrzeb, w którym wzięło udział ponad 500 tysięcy warszawiaków i delegacji z całej Polski, odbył się 3 listopada. Kapłan, został zabity za Prawdę. A ludzie, którzy są opętani złem Prawdy zabić nie mogą. Śmierć ta zrodzi niezliczone owoce duchowe dla wielu. Biskup Wojciech Ziemba mówił: "Tak Pan Bóg przez śmierć Księdza Jerzego otwiera nasze oczy, oczy naszego serca, naszego umysłu, naszej wiary".
Do dziś nie wiemy, kto zlecił zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki.

Kapłan "Solidarności"


Ksiądz Jerzy Popiełuszko aktywnie wspierał solidarność. Podczas strajku został wezwany do odprawiania mszy w Hucie Warszawa, w Kościele św. Stanisława Kostki .Była to Msze za Ojczyznę. Swoją działalnością duszpasterską i nauczaniem opartym na przesłaniu "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (św. Paweł, Rz 12,21)[6], nauczaniu papieża Jana Pawła II i prymasa Stefana kard. Wyszyńskiego, odwagą, wsparciem dla prześladowanych robotników i działaczy związkowych przez władze PRL podczas stanu wojennego, zyskał autorytet i popularność w Warszawie, a potem też w innych miastach. Władze PRL uznawały działalność ks. Jerzego Popiełuszki jako krytykę i sprzeciw wobec systemu komunistycznego. W czasie stanu wojennego był wielokrotnie oskarżany przez władze PRL o zaangażowanie w działalność polityczną. Akcję księdza o kryptonimie "Popiel" rozpoczęto najpewniej w drugiej połowie 1982. Ksiądz Jerzy Popiełuszko pomagał tajnym współpracownikom. Wśród nich byli duchowni –
ksiądz Michał Czajkowski, a także osoby świeckie.

2 grudnia 1983 roku dostał wezwanie na przesłuchanie. 12 grudnia ksiądz dobrowolnie stawił się w Pałacu Mostowskich - siedzibie Komendy Stołecznej MO.
Tu wiceprokurator Anna Jackowska odczytała decyzję o wszczęciu śledztwa w kierunku przestępstwa z art. 194 kk w zw. z art. 58 kk, to jest, że:
przy wykonywaniu obrzędów religijnych (...), w wygłaszanych kazaniach nadużywał wolności sumienia i wyznania w ten sposób, że permanentnie oprócz treści religijnych zawierał w nich zniesławiające władze państwowe treści polityczne, a w szczególności pomawiał, że te władze posługują się fałszem, obłudą i kłamstwem, poprzez antydemokratyczne ustawodawstwo niszczą godność człowieka, a także pozbawiają społeczeństwo swobody myśli oraz działania, czym nadużywając funkcji kapłana, czynił z kościołów miejsce szkodliwej dla interesów PRL propagandy antypaństwowej.

Za wskazane mu czyny groziła mu kara 10 lat pozbawienia wolności.

Po zakończeniu przesłuchania, w mieszkaniu księdza zarządzono rewizję, podczas której ujawniono między innymi granaty łzawiące, naboje, różne materiały wybuchowe, farby drukarskie, które zostały podrzucone do mieszkania przez esbeków.

Zatrzymanego wypuszczono już następnego dnia, dzięki pomocy arcybiskupa Dąbrowskiego. Zarzuty przedstawiono mu 12 lipca 1984 roku. Do procesu nie doszło. Po tym wydarzeniu, postać ks. Popiełuszki stała się przedmiotem licznych ataków propagandowych i publicystycznych władz komunistycznych.

Jesienią 1984 roku prymas Józef Glemp zaproponował mu wyjazd na studia do Rzymu. Było to spowodowane naciskami władz, rosnącym zagrożeniem, oraz kłopotami zdrowotnymi księdza. Popiełuszko z tej propozycji nie skorzystał.

Msza Św. za Ojczyznę


Systemy totalitarne niszczą przede wszystkim wnętrze człowieka, jego myślenie, wolną wolę i sumienie, jedyną obroną przed nimi jest Prawda. Ks. Jerzy Popiełuszko głosił ewangeliczną Prawdę. Jest to nazywanie wszystkiego po imieniu :Dobra dobrem, zła złem, kłamstwa kłamstwem, a prawdy prawdą. Ks. Jerzy ciągle przypominał podstawowe prawdy o człowieku i świecie, wyrastające z Dobrej Nowiny Chrystusa i nauczania Kościoła. Prawda jest źródłem wiary, nadziei i miłości, nauką męstwa. Z powodu swoich kazań był atakowany przez władze PRL.

Ks. Jerzy Popiełuszko bardzo starannie przygotowywał dekorację kościelną.

W końcowej części Mszy Św. aktorzy warszawscy przedstawiali programy poetycko - muzyczne o charakterze narodowym. Lata 80. to czas, w którym Polacy na nowo odkryli wielką literaturę romantyczną i jej spadkobierców. Strajkujący robotnicy słuchali strof Słowackiego, Krasińskiego i Konopnickiej. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca odbywało się niezwykłe misterium, gdzie znakomici aktorzy recytowali znane i nieznane z lektur szkolnych fragmenty.

Po śmierci Ks. Popiełuszki, Ks. Teofil Bogucki nie zrezygnował z odprawiania Mszy Św. za Ojczyznę. Dlatego trawą one to dnia dzisiejszego.

Modlitwa o beatyfikację Ks. Jerzego Popiełuszki


Boże nieskończenie dobry, który obdarzyłeś swego sługę, ks. Jerzego Popiełuszkę, łaską wierności kapłańskiemu powołaniu aż do męczeńskiej śmierci, prosimy Cię słowami Papieża, Jana Pawła II, "aby z tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z Krzyża Zmartwychwstanie". Spraw, by ks. Jerzy, niezłomny obrońca praw Bożych i ludzkich, dany Ojczyźnie naszej i światu jako znak zwycięstwa miłości nad nienawiścią, został wyniesiony do chwały ołtarza. Miłosierny Boże, udziel mi, za wstawiennictwem Sługi Bożego ks. Jerzego, tej łaski, o którą Cię gorąco proszę. Niech ofiara życia ks. Jerzego i Jego wstawiennictwo u Ciebie, Boże, przyczyniają się do wzrostu chrześcijańskiej wiary, jedności i pokoju w świecie. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

Pamiątka


Decyzja o pochowaniu ks. Jerzego Popiełuszki była ciężkim zadaniem. Na samym początku postanowiono pochować go na cmentarzu na Powązkach. Jednak wielu przyjaciół zmarłego, wraz z proboszczem parafii Ks. Teofilem Boguckim prosili władze kościelne, aby zezwoliły na pochowanie księdza przy świątyni. Jego grób zaprojektował słynny artysta, plastyk Jerzy Kalina. Grób ma kształt kurhanu. Otacza go różaniec zrobiony z polnych kamieni. Jest on ułożony w kształcie granic Polski. Nad grobem umieszczono wykonaną z brązu figurę Chrystusa.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 21 minut