profil

Pianista

poleca 88% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

"Pianista" to pamiętnik Władysława Szpilmana opisujący wojenne losy genialnego muzyka i pianisty to doskonały materiał na film, sprawe z tego zdał sobie Roman Polański, wybitny reżyser, który jako dziecko był świadkiem likwidacji krakowskiego getta, z którego cudem uciekł i przetrwał wojnę ukrywając się u chłopskiej rodziny.
Akcja "Pianisty" (tytuł pierwszego wydania książki brzmiał "Śmierć miasta") rozgrywa się w latach 1939-1945 w Warszawie. Tytułowy pianista to Władysław Szpilman, wybitny kompozytor i pianista, długoletni pracownik Polskiego Radia, pomysłodawca i organizator pierwszego Mędzynarodowego festiwalu Piosenki w Sopocie. W swoim spisanym na gorąco pamiętniku (pierwsze wydanie ukazało się już w roku 1946) Szpilman opowiada o swoich wojennych losach, o losach zwykłego człowieka, który uciekając, ukrywając się, licząc na pomoc innych ludzi starał się przetrwać Holocaust. Kompozytor przeżył likwidację warszawskiego getta, przez kilka lat żył w ukryciu po niemieckiej stronie miasta, a po upadku Powstania Warszawskiego przez wiele tygodni jak rozbitek - Robinson Crusoe, mieszkał w ruinach opustoszałej i całkowicie zniszczonej stolicy.
Podobał się mi aktor, Adrien Brody, który wcielił się w postać Szpilmana, gra nieźle, ale bez emocji, sprawia wrażenie jakby zupełnie nie czuł odtwarzanej przez siebie postaci. W "Pianiście" efekt jest taki, że po wyjściu z kina żadna z kreacji aktorskich nie pozostaje na dłużej w naszej pamięci. A szkoda, bowiem materiał wyjściowy dawał olbrzymie pole do popisu, nie tylko odtwórcy głównej roli, ale również aktorom drugoplanowym.
Niezwykle ważną rolę w "Pianiście" odgrywa Warszawa, która jest nie tylko tłem dla opowiadanych wydarzeń, ale również pełnoprawnym bohaterem filmu. Allan Starski (scenografia) i Paweł Edelman (zdjęcia) doskonale pokazali zrujnowane miasto na dużym ekranie. Sceny z zatłoczonego getta, czy panorama zniszczonej przez nazistów po Powstaniu Warszawy robią niesamowite wrażenie. Całość uzupełnia wspaniała muzyka Wojciecha Kilara, która mimo, iż bardzo dyskretna, niekiedy wręcz niezauważalna idealnie ilustruje opowiadane wydarzenia. Muzyka jest jednym z głównych bohaterów i przyjacielem Szpilmana, której zawsze może zufać podczas okupacji.
"Pianista" to z całą pewnością film ważny, który trzeba zobaczyć, to po prostu solidna, rzemieślnicza robota. Na pewno poza granicami naszego kraju, na widzach, którzy nie znają zbyt dobrze polskiej historii, obraz Polańskiego wywrze większe wrażenie - sceny z tańczącymi pod lufami niemieckich karabinów Żydami, czy egzekucjami przypadkowo wybranych osób zapadają w pamięć, ale my wszystko to już wcześniej widzieliśmy. Nas w "Pianiście" już nic nie zaskoczy, nie dowiemy się z niego nic, czego byśmy nie wiedzieli.
Życzę jednak temu filmowi jak najlepiej. Mam nadzieję, że "Pianista" zaistnieje jeszcze na wielu festiwalach i usłyszymy o nim podczas rozdawania prestiżowych nagród.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty