profil

Tragedia nad jeziorem

poleca 85% 296 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze


Po zakończeniu roku szkolnego wraz z Andrzejem, Jarkiem, Anką oraz Jolką wybraliśmy się na rowerową wycieczkę nad jezioro do Turawy. Po przyjeździe około godziny 21.00 rozpakowaliśmy się oraz rozbiliśmy namioty.

Później poszliśmy na spacer nad jezioro Jola pierwsza zobaczyła z daleka kładkę, wyprzedziła nas i pobiegła w jej kierunku, wszyscy ruszyliśmy za nią. Gdy Jola wbiegła na kładkę poślizgnęła się, wpadając do wody uderzyła głową o kant i bezwładnie zaczęła tonąć, bez namysłu rzuciłem się do wody za mną skoczył Andrzej, Jarek stanął na krawędzi czekając aż wypłyniemy. Anka natomiast wrzeszczała w panice o pomoc, jednak jednymi ludźmi oprócz nas byli dwaj pijani mężczyźni lezący bez reakcji pod jednym z drzew. Pomimo tego, że woda była zmącona udało mi się wypatrzyć Jolę, szarpnąłem Andrzeja za ramię i obaj popłynęliśmy w jej kierunku. Po dłuższej chwili udało się nam wyciągnąć ją na brzeg. Jedyną osobą trzeźwo myślącą został Jarek, który bardzo szybko rozpoczął reanimacje, Anka zadzwoniła w płaczu na pogotowie ratunkowe, karetka zjawiła się po jakiś 10 minutach, jednak było już za późno. Lekarze nie zdołali przywrócić Joli życia, Jola zmarła poprzez utonięcie.

Do domów zawiózł nas radiowóz policyjny, tam już nasi rodzice zostali poinformowani o zajściu do którego doszło jednak nie wiedzieli kto z naszej grupy się utopił. Po jakiś 15 minutach mam Joli zaczęła wydzwaniać do nas nie przyjmując do wiadomości że to właśnie jej córce coś się stało. Wciąż wierzyła że zapuka zaraz do drzwi, jednak to nie mogło się stać, ponieważ Joli już nie było.

Po czterech dniach wszyscy zjawiliśmy się na pogrzebie Joli, próbowaliśmy uświadomić jej matce że to nie była nasza wina jednak nic do niej nie docierało była w zbyt dużym szoku i jedynymi oznakami na to że żyła były łzy spływające po jej twarzy. Pod koniec pogrzebu starszy brat Joli oskarżył nas o to że to była nasza wina, Anka tego nie wytrzymała podeszła do niego i „strzeliła” mu z otwartej dłoni w twarz, jednocześnie wpadając w płacz. To wydarzenie na zawsze nas odmieniło i nigdy już nie byliśmy tacy sami, nikt z nas ze świadków tego wydarzenia nigdy już nie potrafił się dobrze bawić, a w szkole wszyscy patrzyli na nas jak byśmy to my spowodowali jej śmierć.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty