profil

Zdzisław Beksiński

poleca 85% 415 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Zdzisław Beksiński

Zdzisław Beksiński (ur. 24 lutego 1929 w Sanoku, zm. 21 lutego 2005 w Warszawie) — polski malarz, rzeźbiarz, fotografik, rysownik i artysta posługujący się grafiką komputerową. Ojciec Tomasza Beksińskiego.
W 1952 roku ukończył wydział architektury na Politechnice Krakowskiej. Po studiach od 1955 przez kilka lat pracował w studiu projektowym Fabryki Wagonów w Sanoku. Jego syn Tomasz popełnił samobójstwo a żona Zofia zmarła po ciężkiej chorobie.
Artysta zajmował się fotografią, rysunkiem, rzeźbą, a także grafiką komputerową. Najpełniej jednak wypowiadał się w malarstwie. Początkowo zajmował się fotografią artystyczną i rysunkiem, a następnie malarstwem i rzeźbą. Znana jest anegdotka o pierwszym obrazie malarza. Beksiński został poproszony przez przyjaciela o namalowanie obrazu dla żony. Malarz niechętnie spełnił prośbę, ale gdy namalowany obraz nie spodobał się obdarowanej, Beksiński namalował kolejny. Ten również nie zyskał uznania w oczach kobiety. Tak powstały więc pierwsze obrazy Beksińskiego.
Pierwszym poważnym sukcesem artystycznym Beksińskiego była wystawa zorganizowana w Warszawie w 1964 r. przez znanego krytyka Janusza Boguckiego. Artysta nigdy nie nadawał tytułów swoim obrazom. Uważał je za swoją subiektywną wizję świata. Rzadko też je komentował.
W latach 70. i 80. stał się popularny zarówno w kraju jak i za granicą. Jego obrazy pokazywane były w prestiżowych galeriach na całym świecie, m.in. we Włoszech, Niemczech, Francji, Belgii. Artysta jako jedyny Europejczyk miał stałą ekspozycję w muzeum sztuki w japońskiej Osace.
Zdzisław Beksiński miał kontakt z wieloma artystami, lecz jedyną osobą którą uczył malarstwa był Adrian Kędzia, artysta który nigdy nie zyskał większego rozgłosu a znaczna wada wzroku zmusiła Adriana do rezygnacji z malarstwa.
Beksiński cały swój dorobek artystyczny zapisał w testamencie sanockiemu Muzeum Historycznemu. Muzeum posiada największy zbiór dzieł artysty - około 300 obrazów, reliefów, rzeźb, rysunków i grafik, powstałych w latach 1954-2002.
Zdzisław Beksiński mieszkał w Sanoku 22 lata, zajmując się głównie fotografią artystyczną. Wiesław Banach, dyrektor muzeum, wspomniał, że prace te - jak uważał sam artysta - "zbyt go obnażały". Beksiński spalił je w ogrodzie, nie pozostawiając żadnej dokumentacji.
Mało kto kojarzy Beksińskiego z czarno-białymi zdjęciami. Jednak to właśnie one rozpoczęły jego drogę do wielkiej sławy. Jego fotografie przedstawiały ludzkie postacie, często w niecodziennych pozach: skulone, jakby bały się czegoś, modelki były owinięte sznurkami, deformującymi ich ciała. Robił zdjęcia piękne, estetyczne, ale zarazem brutalne. Beksiński "pastwi" się nad żywą osobą, sadystycznie deformuje ciała ludzkie. To motywy często spotykane w późniejszej twórczości artysty. Jednak to twórczość malarska, przyniosła mu pierwsze sukcesy. Niezwykła siła wyobraźni swobodnie uzewnętrzniła się w jego obrazach. Do własnej formy wypowiedzi, stworzenia warsztatu artystycznego dochodził Beksiński żmudną, zupełnie samotną pracą bez korekt profesorów i kolegów. Beksiński otwierał się na podświadomość, nie bojąc się tego, co w niej znajdzie i z tych właśnie doświadczeń zaczęło się kształtować malarstwo "okresu fantastycznego". Utrwaliła się też wtedy technika, której artysta pozostał do końca wierny - malarstwo olejne na płycie pilśniowej. Zarzucano Beksińskiemu różnego rodzaju niekonsekwencje formalne i odejście od postimpresjonistycznej koncepcji obrazu jako płaszczyzny malarskiej zapełnionej w określonym porządku. Ład obrazów Beksińskiego miał naturę czysto psychologiczną. Dokonał też rzeczy niespotykanej: wzbudził zainteresowanie masowego odbiorcy, dość przecież obojętnego na wszelkie sprawy sztuki najnowszej. Czy sztuka Zdzisława Beksińskiego prowadzi nas ku rozpaczy, czy może daje choć odrobinę nadziei, pozostanie zawsze osobistą refleksją każdego z widzów.
Muzeum Zdzisława Beksińskiego znajduje się w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie Obrazy Beksińskiego można zobaczyć też w Muzeum w Sanoku.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty