profil

Białoruska mniejszość narodowa w Polsce.

poleca 83% 2802 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Białoruska mniejszość narodowa w Polsce
Białoruska mniejszość narodowa w Polsce jest zjawiskiem autochtonicznym z niemal tysiącletnią historią. Z tej racji głównie, dysponuje własnym terytorium etnicznym w specyficznej gospodarce. Jej ludność występuje w środkowym i wschodnim pasie województwa podlaskiego, z miastem Białymstokiem włącznie. Są ośrodki miejskie, w których Białorusini przeważają, to Bielsk Podlaski i Hajnówka. Różnie szacuje się liczbę tej ludności, lecz najbardziej zbliżoną do prawdy jest liczba 200 tys. Mówi się o dwudziestu pięciu gminach, spośród których w połowie Białorusini dominują lub stanowią wręcz jedyną ludność z niewielką, zgoła symboliczną domieszką elementu etnicznie polskiego. Przede wszystkim w wiejskich gminach Hajnowszczyzny i wschodu powiatu bielskiego, także białostockiego (Gródek, Jałówka). Również leśne osady w Puszczy Białowieskiej.
Gminy ze znaczną liczbą Białorusinów w strukturze narodowościowej (według ostatniego spisu powszechnego; podana jest procentowa liczba obywateli polskich narodowości białoruskiej):
· Gmina Czyże (81, 81)
· Gmina Dubicze Cerkiewne (81,33)
· Gmina Orla (68,93)
· Gmina Hajnówka (64,91)
· Gmina Narew (49,23)
· Gmina Bielsk Podlaski (46,68)
· Gmina Narewka (47,27)
· Gmina Kleszczele (41,83)
· Gmina Czeremcha (28,71)
· Hajnówka (26,41)
· Gmina Gródek (23,07)
· Bielsk Podlaski (20,66)
· Gmina Nurzec Stacja (16,36)
· Gmina Michałowo (14,17)
· Gmina Milejczyce (13,09)
· Gmina Białowieża (11,54)

Swym pochodzeniem etnicznym Białorusini Podlasia stanowią krzyżówkę słowiano-jaćwieską z niewielkim komponentem mazowieckim. Pod tym względem, etniczno-rasowym, nie odróżniają się oni w ogóle od etnosu ogólnobiałoruskiego. Białorusini ukształtowali się, bowiem wskutek kolonizacji słowiańskiej u schyłku pierwszego tysiąclecia, która stopniowo wchłonęła plemiona Bałtów między Dnieprem, Dźwiną, Niemnem, Prypecią, Narwią. Ów substrat bałtyjski zadecydował o wytworzeniu się odrębnej jakości, czyli słowiano-białoruskiej. W ukształtowaniu się samoistnej fonetyki językowej, w istotnym stopniu leksyki, a przede wszystkim kultury materialnej, która w sferze agrarnej przejawiała bliźniacze podobieństwo z rdzennie auksztocką czy żmudzką, szczególnie z południową Dzukiją. To normalne, jeśli pamiętać, że historia obecnych narodów Europy jest historią asymilacji dających w efekcie nowe jakości etniczne. Więc dzisiejsze województwo podlaskie uchodzi za południowy obszar znanej z historii powszechnej Jatwieży.

Dzisiejszy zarys terytorialny białoruskiej mniejszości narodowej jest rezultatem powojennych ustaleń granicznych między Polską a Związkiem Radzieckim. W pojałtańskim świecie.

Wymiana repatriacyjna między oboma państwami dotknęła podlaskich Białorusinów w minimalnym stopniu; kilka procent od ogólnej populacji. Przebiegała w zasadzie dobrowolnie, ponieważ tutejszy żywioł białoruski nie stanowił problemu politycznego, zarówno stronie sowieckiej, jak i polskiej. Wynikało to z jego nikłej świadomości narodowej, skutkiem, czego był słabo uświadamiany przezeń konflikt interesów. O wiele silniej dawał znać o sobie w decyzjach repatriacyjnych wzgląd socjalny. Ponieważ Białorusini wtedy byli w przytłaczającej większości chłopami, siłą rzeczy dominowały u nich obawy przed ustrojem kołchozowym; niemal wyłącznie wyjeżdżali do ZSRR ci Białorusini z rodzinami, którzy zaangażowali się przedtem w ruch komunistyczny przed wojną i partyzancki w okresie okupacji hitlerowskiej.

Państwa polskiego oczywiście nie kochano, ale budziło ono u Białorusinów szacunek dla jego demokratyzmu, względnej wolności w porównaniu z sowieckim terroryzmem i nigdy nie ustającą tam nędzą mas ludowych. Stąd się wzięła tak liczna repatriacja polska z zachodnich okręgów Białorusi - po prostu uciekano przed Sowietami, często zafałszowując swą narodowość białoruską, tym bardziej prawosławne wyznanie wiary, utożsamianej przez władze z białoruskością. Powszechnie korzystano z dowodów obywatelstwa międzywojennej Polski, w skład której wchodziły tereny aż po okolice Mińska. Do tzw. stołpeckiego kordonu.

W schyłkowej fazie wojny, kiedy Wehrmacht wycofał się na linię Wisły i na przedpola Prus Wschodnich, na Podlasiu nastąpił powrót do niejakiej normalności, pomimo istnienia dużej partyzantki poakowskiej, przebywającej w tutejszych lasach i puszczach. O pełnym życiu kulturalnym, rzecz jasna, nie mogło być mowy, jednak szybko odnowiono sieć szkół powszechnych i średnich, dzięki zachowanej kadrze nauczycielskiej. Powstały szkoły i gimnazja białoruskie, także w samym Białymstoku. Powtórzono właściwie sieć szkół z białoruskim językiem nauczania z lat 1939-41, tj. z okresu władzy radzieckiej po włączeniu tego regionu do Związku Radzieckiego. Przetrwały one najczęściej tylko jeden rok szkolny, 1944/1945, będąc administracyjnie zlikwidowane. Ludność białoruska w swej masie przyglądała się biernie tym praktykom, nie wykazując szerszego zainteresowania ideą narodową w ogóle, białoruską czy polską, ani też kształceniem swych dzieci.
Tradycyjne społeczeństwo chłopskie nie przejawiała dynamizmu rozwojowego, tkwiąc w dziewiętnastowiecznej mentalności wsi popańszczyźnianej. Walka o szkolnictwo białoruskie rozgrywała się na poziomie kadry nauczycielskiej, nielicznej i bez zaplecza społecznego, więc z góry skazanej na przegraną. Bardziej krewkich pedagogów zmuszono do opuszczenia kraju, w czym okazało się zainteresowane również NKWD, zaniepokojone kształtowaniem się enklawy białoruskiej w najbliższym przygraniczu, utrudniającej wszak politykę rusyfikacyjną w republice białoruskiej.

Jednakowoż dokonano niebawem restytucji szkolnictwa białoruskojęzycznego, po kilku latach, poczynając z 1949 roku. Do dziś stanowi to zagadkę dla badaczy. Od tego momentu zaczęło się stopniowe narastanie potencjału kulturowego białoruskiej mniejszości narodowej, co wydawało się być sprzeczne z interesami ZSRR, z którymi to zawsze liczyła się Polska Ludowa. Szczególnie za życia Stalina (zm. w 1953 r.).

Ta odnowa białoruska przebiegała równie administracyjnie, jak i jej wcześniejsza likwidacja, w czterdziestym siódmym ostatecznie. Z ofensywnym wykorzystaniem w tym celu wtedy i teraz aparatu państwowo-partyjnego, a nawet służb specjalnych. To zupełnie dezorientowało ludność, owa huśtawka: raz nie wolno uczyć po białorusku, to znowu wolno i koniecznie trzeba. Istna schizofrenia!

Istnienie powszechnej oświaty po białorusku musiało rzutować na szerzenie się narodowościowej działalności społeczno-kulturalnej. Najpierw zaczęły się mnożyć amatorskie zespoły chóralne, a gdzieniegdzie i teatralne. Inicjowali je nauczyciele śpiewu, dyrygenci parafialnych chórów cerkiewnych, osoby z niejakim wykształceniem muzycznym. Sprzyjały temu miejscowe władze realizujące politykę ludowego uczestnictwa w kulturze. Dotowano wydatki na stroje, nieodpłatnie użyczano świetlic, środków transportu w wypadku koncertowania w dalszych miejscowościach. Był to złoty okres dla tego rodzaju aktywności obywatelskiej, której dodatkowo sprzyjała nikła dostępność do mass mediów, a zarazem dążność młodego pokolenia do wyższych form przeżyć duchowych. Siermiężny socjalizm w owe lata odpowiadał siermiężnej jakości życia.

W połowie lat pięćdziesiątych, w dobie odwilży politycznej w gaśnięcie stalinizmu, podnosiły się głosy postulujące powołanie do życia organizacji białoruskiej typu towarzystwa kulturalno-oświatowego, działającego poza strukturami ściśle państwowymi. Mówiono raczej o jakiejś federacji owych zespołów ludowych, o wydawaniu w jej ramach materiałów repertuarowych, oczywiście w bezwarunkowej zgodzie z intencjami Partii i cenzury. Dochodziło do nieformalnych konwentykli grupek inteligenckich, zaaferowanych raczej samokształceniem się z przeszłości, wiedzy historycznej Białorusi, wielkich tradycji jej kultury, literatury. Skala tych przedsięwzięć nie wykraczała poza szersze grona towarzyskie czy koleżeńskie, chociaż czasami nadawano sobie buńczuczne nazwy (np. Związek Patriotów Białoruskich, młodzieżowa struktura filomacka).

I jak to zawsze w dziejach białoruskich, wszystko i wszystkich wyprzedziła sama władza, aranżując organizowanie życia społeczno-narodowościowego w formach, o jakich nikt nie marzył. W lutym 1956 roku nakazano z Warszawy utworzenie masowego Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego na wzór wcześniej istniejących innych podobnych towarzystw (np. rosyjskiego z ośrodkiem w Łodzi). Poprzedziły ten fakt drobne starania w rodzaju postulowanego Korespondencyjnego Klubu Młodej Inteligencji Białoruskiej, pomysłu nad wyraz dziwacznego i z pewnością bez znaczenia w dojrzewaniu decyzji na szczeblu państwowym.

Uruchomiono zarazem - w tymże lutym - redakcję pisma białoruskiego, które przyjęło nazwę: Tygodnik Białoruski "Niva" (nawiązanie do tytułu "Naszej Niwy", wychodzącej w Wilnie u zarania dwudziestowiecza).

Niebawem powstała Katedra Filologii Białoruskiej Uniwersytetu Warszawskiego, dzięki prof. Antoninie Obrębskiej-Jabłońskiej. Miała stać się kuźnią kadr pedagogicznych dla potrzeb szkolnictwa białoruskiego w Białostockiem. Z pomocą delegowanych wykładowców z Mińska uruchomiono, niemal jednocześnie, filologię białoruską w Zaocznym Studium Nauczycielskim w Białymstoku. To były znaczące sprawy, które w przyszłości zaowocowały kadrą nauczycielską na dobrym poziomie.

W następne lata infrastruktura białoruska niewiele się poszerzyła. W 1958 r. zaczęto nadawać tygodniowe audycje po białorusku na antenie białostockiej rozgłośni radiowej. W tymże roku zorganizowano przy "Nivie" koło literackie, znane później jako Białoruskie Zrzeszenie Literackie "Biełavieża" (obecnie statutowo samodzielne). Powstało też Białoruskie Koło Naukowe, które okazało się bez szans na przyszłość. Z takimże smutnym skutkiem zaistniało efemeryczne Białoruskie Stowarzyszenie Artystów-elastyków.

Nastały lata tzw. małej stabilizacji, czyli ów siermiężny socjalizm pod przewodem Władysława Gomułki. W drugiej dekadzie Polski Ludowej godne odnotowania są sporadycznie ukazujące się książki literackie, po części naukowe, nakładem Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego (BTS-K).

Dekada Gierka spowodowała cofnięcie działalności Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego i towarzyszących mu struktur nieformalnych. Uległa ograniczeniu aktywność Białoruskiego Zrzeszenia Literackiego "Biełavieża", istniejącego na prawach specyficznego koła BTS-K. Ucięto dotacje na cele wydawnicze, praktycznie likwidując tym samym Białoruskie Koło Naukowe, którego racja bytu polegała na publikowaniu zbiorów prac tutejszych naukowców-Białorusinów. Doszło do likwidacji zawodowej grupy estradowej "Lavonicha", bardzo popularnej wśród ludności, mimo że reprezentowała sobą poziom raczej amatorski. Poszły z Warszawy niejawne instrukcje, by ograniczyć rozrost organizacyjny Towarzystwa. Zaczęto kłaść nacisk na to, że nauczanie przedmiotu języka białoruskiego winno odbywać się na zasadach nieobowiązkowości, wprowadzono nawet wymóg składania przez rodziców corocznych pisemnych deklaracji o chęci posyłania nadal dzieci na ów przedmiot, co spowodowało - psychologicznie zrozumiały - lawinowy spadek ilości uczniów na lekcjach z tego przedmiotu (ponad trzykrotny!). W myśl realizowanej tezy o jedności politycznomoralnej narodu PRL, ponoć ochoczo zdążającego do polskiego socjalizmu, partyjno-państwowa góra postawiła sobie zadanie unicestwienia białoruskiej mniejszości narodowej, repolonizacyjnego ujednolicenia regionu białostockiego. Oczywiście, miały ocaleć fasadowe resztki, zarówno BTS-K jak i struktur szkolnych. Na dyplomatyczny użytek.

Wybuch "Solidarności" w 1980 roku położył kres uśmiercaniu narodowości białoruskiej w Polsce. Walka o władzę między obozem "solidarnościowym" a chylącym się ku upadkowi aparatem PRL spowodowała pojawienie się politycznej karty białoruskiej. Obie strony rozgrywały ją z różnym powodzeniem. Ze względu na tradycyjnie lewicowe nastawienie elektoratu Białorusinów dokonał się podział regionu na elektorat polski, optujący za antykomunistyczną i klerykalną"Solidarnością", i na elektorat białoruski, który w obawie przed super-katolicką u nas "Solidarnością' głosował na czerwonych reżymowców.

Pod tym względem decydowała przynależność nie tyle narodowa, co konfesyjna, zaszło zjawisko nakładania się na siebie pól semantycznych: katolik=Polak, prawosławny=Białorusin. Emocjonalny ton dla "Solidarności" nadawali księża katoliccy, co siłą rzeczy zablokowało jej oddziaływanie na środowiska prawosławnych współobywateli. Zaistniała sytuacja ściany. Sytuacja dwóch, nie przenikających się nawzajem parafii. I tak już zostało do dziś.

Lata osiemdziesiąte, upływające pod znakiem "Solidarności", spowodowały przełom w życiu narodowościowym mniejszości białoruskiej. Przede wszystkim z inicjatywy młodzieży akademickiej zaczęły się mnożyć formalne i nieformalne struktury białoruskie, z mnóstwa których najtrwalszą okazało się Białoruskie Zrzeszenie Studentów. Wyprzedziło to ożywienie, zawiązane u schyłku 1980 roku, konspiracyjne drugoobiegowe Niezależne Wydawnictwo Białoruskie (Biełarruskaje Niezależnaje Vydaviectva). Prócz drobniejszych pozycji, wydawało ono - tąż techniką powielaczową- periodyk "Biełaruskija Dakumenty" ("Dokumenty Białoruskie"). Koncepcja edytorska tego tytułu polegała na wyszukiwaniu i ogłaszaniu w nim tekstów dokumentarnych, dotyczących problemów białoruskich, często poufnych w czasach ich powstawania. Ich zestawy wzbogacano eseistyką oraz adekwatną kroniką bieżącą z komentatorskimi konkluzjami. Działalność tę przerwano w 1987 roku, kiedy infiltracja Służby Bezpieczeństwa zaszła zbyt daleko, groziła aresztowaniem utajnionego zespołu redaktorskiego.

W międzyczasie-korzystając z autonomii uniwersyteckiej - zrodziły się inicjatywy wydawnicze białoruskie w studenckim środowisku Warszawy. Wspierane przez Niezależny Związek Studentów oraz Konfederację Polski Niepodległej; także przez podziemie solidarnościowe z kręgów przyszłej Unii Wolności. Były to tytuły-efemerydy, ciągle odnawiane i zarzucane, które jednakże zaowocowały po przełomowym dla kraju 1989 roku regularnym obecnie miesięcznikiem dwujęzycznym "Czasopis", polsko-białoruskim.

Polityczny klimat sławetnego Okrągłego Stołu zainspirował wśród Białorusinów powołanie do życia Klubu Białoruskiego, inaczej nazywanego Białoruskim Klubem Myśli Politycznej. Szło o przygotowanie kadr planowanej partii politycznej, która powstała w rok później, w lutym 1990 roku. Przyjęła nazwę Białoruskiego Zjednoczenia Demokratycznego (Biełaruskaje Demakratycznaje Abjadnańnie). Jej uczestnictwo w wyborach parlamentarnych stale kończyło się klęską ze względu na nieduży w skali regionu potencjał elektoralny. Natomiast dobre wyniki uzyskiwało Zjednoczenie w wyborach samorządowych, znajdując poparcie na terenie gmin z przeważającą ludnością białoruską. Jego komitety wyborcze nierzadko zgarniały niemal całą pulę mandatów, co mściło się potem nieprzychylną reakcją ze strony rządzącej województwem prawicy katolickiej. W ogóle nieszczęściem Polski jest to, że jej polityka została zdominowana przez interesy kościoła katolickiego. Swoisty to poniekąd nawrót do nieszczęsnych właśnie dziejów Pierwszej Rzeczypospolitej.

Ostatnia dekada dwudziestego wieku charakteryzuje się stabilizacją struktur białoruskich w Polsce. Zmiana ustroju państwa, odejście od etatyzmu do gospodarki rynkowej usunęło sztuczne aspiracje, ze swej strony zorientowane na dotacje rządowe. Służące nie tyle potrzebom społecznym, co ambicjom liderów. Prawie całkowitej likwidacji uległ aparat etatowy stowarzyszeń, typowy w okresie Polski Ludowej, także w jej dobie schyłkowej. Działalność trzyma się obecnie na ofiarnictwie i grantach docelowych, również ze źródeł zagranicznych, amerykańskich i niemieckich.

Organizacyjnie mniejszość białoruska rozpadła się pokoleniowo. Dzieci członków Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego nie poszły w ślady ojców, zawiązując samodzielny, odrębny Związek Białoruski w RP, grupujący - w celu większej siły przebicia - wszystkie inne organizacje, blisko dziesięć (płynne są stowarzyszenia młodzieży prawosławnej).

Nadal ukazuje się pismo tygodniowe "Niva", sponsorowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Również z tego źródła otrzymuje środki miesięcznik "Czasopis" oraz rocznik literacki "Termapiły" (Termopile). Niedawno założono w oparciu o Związek Białoruski nieregularny periodyk "Pravincyja" (Prowincja), przeznaczony dla młodzieży literackiej. Zarówno "Termapiły", jak i "Pravincyja" mają zasięg ponad mniejszościowy, ogólnobiałoruski. Unikatem w tej hierarchii wydawniczej stał się w 1999 r. rocznik "Annus Albaruthenicus" (Rok Białoruski), od dwóch lat redagowany w ramach Stowarzyszenia Villa Sokrates. Aktywność tej elitarnej struktury jest nakierowana na Europę, na zadomowienie literatury-i szerzej: kultury białoruskiej - w świadomości europejskiej. Stąd zasadą jest publikowanie tekstów w językach Zachodu, także przekładów z literatury białoruskiej. Białoruskojęzycznymi są zaś tłumaczenia z literatur zachodnich, a to w celu pogłębiania europeizacji kultury Białorusinów, zbyt mocno uwiązanych Rosji. Sponsorują - różne fundacje, jak też osoby prywatne.

Związek Białoruski w RP uruchomił ostatnio Białoruskie Radio "Racja" w Białymstoku, którego codzienne wielogodzinne programy są odbierane także w Republice Białoruś. Jest to drugi z kolei ośrodek emisyjny białoruskojęzyczny na falach eteru, pobok codziennych audycji w tym języku na antenie białostockiego "Polskiego Radia" (istnieje także redakcja białoruska piątego kanału "PR" w Warszawie). Nie dopisuje TVP.
Szkolnictwa stricte białoruskiego nie ma. W kilkudziesięciu szkołach gminno-wiejskich jest nauczany (nieobowiązkowo) przedmiot języka i literatury białoruskiej. Ten przedmiot jako obowiązkowy występuje w dwóch liceach ogólnokształcących, po jednym w Hajnówce i Bielsku Podlaskim.
Według danych GUS swojego języka ojczystego uczy się, w 39 szkołach publicznych, 8 tys. dzieci i młodzież należących do mniejszości białoruskiej. Według Kuratorium (2004/2005) języka białoruskiego uczyło się 3628 dzieci, w tym 1768 w 23 szkołach podstawowych, 1034 w 14 gimnazjach, 826 w liceach. 8122 to liczba wszystkich uczniów tych szkół, większość z których nie uczy się białoruskiego.
Na szczególną uwagę zasługuje ruch literacki polskich Białorusinów. Nie tylko z powodu ożywionej działalności wydawniczej. Rzecz w tym, że w łonie tego ruchu wytworzyło się coś, co można nazwać samoistną polską literaturą białoruską, przy czym o europejskim odzewie. Ukazują się tłumaczenia jej autorów w Anglii, Niemczech, Włoszech, Austrii, Francji. W ten sposób Polska stała się poniekąd krajem dwóch literatur- polskiej i białoruskiej.

Dzięki naciskom ś.p. Jerzego Giedroycia utworzono wreszcie Katedrę Kultury Białoruskiej na Uniwersytecie w Białymstoku. Jest to ledwie cząstkowa realizacja idei Wielkiego Redaktora, któremu chodziło wszak o uruchomienie białoruskojęzycznych studiów, równoległych z polskojęzycznymi. Czyli coś w rodzaju zagranicznego uniwersytetu białoruskiego, dającego szansę na przyzwoita edukację dla młodzieży z po sowiecku nierozgarniętej Republiki Białoruś (z tej okazji korzystaliby, naturalnie, młodzi Białorusini z Podlasia).

Problemy polsko-białoruskie dobitnie unaoczniają losy projektu ustawy sejmowej dot. mniejszości narodowych i etnicznych. Parlament, pomimo swych deklaracji europejskich, nie ma serca do braci nie-Polaków. I niczym (anty)semityzm z wyczyszczonej z Żydów Polski, straszy posłów i senatorów wyobrażany przez nich separatyzm dziesięciu tysięcy Litwinów z półtorej gmin czy dwustu tysięcy Białorusinów z półtora powiatów, stanowiących właściwie promile wobec całości populacji obywatelskiej. To śmieszne, ale też smutne.
Znani polscy Białorusini
· Nadzieja Artymowicz - poetka
· Eugeniusz Czykwin - działacz społeczny, polityk
· Jan Czykwin - poeta, tłumacz, historyk literatury
· Sokrat Janowicz - pisarz
· Antoni Mironowicz - historyk
· Sergiusz Plewa - działacz spółdzielczy, polityk
· Jan Syczewski - działacz społeczny, polityk
· Leon Tarasewicz - malarz

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 16 minut