profil

Jak spędziłem ferie zimowe

poleca 81% 2902 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Nowa Sól, 20.02.2006r.

Drogi Bartku



Bardzo dawno nie pisałem, wiem, ale ferie spędziłem tak intensywnie, że po prostu nie znalazłem czasu. Myślę, że ten list wystarczy jako zadośćuczynienie.
Tak jak już wspomniałem, zimowe wakacje, choć krótkie, były dla mnie wypełnione zajęciami w stu procentach. Tuż po zakończeniu semestru wyjechałem w góry z rodzicami. Nie żeby to szczególnie mnie cieszyło, ale niestety, niewiele miałem do powiedzenia. Po prostu postawiono mnie przed faktem dokonanym i spakowanymi torbami, bo jak to bywa z moją mamą, czekanie choćby minuty sprawia jej ogromną trudność. Tata też nie wyglądał na zadowolonego takiego obrotu sprawy, lecz nie miał zamiaru się kłócić. A szkoda, w końcu nie będę stawał sam przeciw dwojgu rodzicom. W takim wypadku, właściwie piszę o tym po raz kolejny. Zapowiadało się nieciekawie, cztery dni w zapadłej dziurze w górach, którą ktoś przypadkiem nazwał kurortem. Każdy wyjazd kończył się w tej samej miejscowości, więc złudzeń nie miałem żadnych, a już z pewnością co do tego, że ludzi w moich wieku nie spotkam. Czy ty, wiedząc o warunkach takiego „wypoczynku”, snułbyś plany ciekawego pobytu? Ja się takiego bezsensu nie dopuściłem, myśląc raczej o tym, że moje odtwarzacze muzyki mogą nie wytrzymać dwunastogodzinnego na dobę obciążenia. Czemu nie dwudziestocztero? Jednak trochę czasu chciałem spać, a co najmniej godzinę musiałem poświęcić rodzicom. Inaczej prawdopodobnie nie doszedłby do skutku wyjazd z kolegami. Tak, chodzi mi o ten obóz w Alpach szwajcarskich, na które nieszczęśliwie nie mogłeś pojechać. Dlaczego co roku albo coś łamiesz – naliczyłem ręką, dwa razy nogę i prawie połamany obojczyk – albo Twoi rodzice muszą koniecznie odwiedzić rodzinę? Wybieramy się razem już kilka sezonów, jeśli na przyszłe ferie zrobisz sobie krzywdę, to ja to jeszcze pogłębię. Aż do skutku, możesz być pewny. Ale co właściwie Cię ominęło? Poza wspaniałą zabawą i doskonałym towarzystwem, absolutnie nic. Niewiele, nieprawdaż? W zasadzie to dzień w dzień wychodziliśmy z trenerem na zajęcia, obóz był przecież sportowy. Żałuj, że Cię nie było, wspomniałem to wyżej. Nasze popisy narciarskie nadawały się do nakręcenie i rozpowszechnienia. Szkółka „Jak się jeździć nie powinno, a nawet nie wolno”. Zachęcający tytuł, niestety nie mój, tylko naszego instruktora. Biedny człowiek pod koniec turnusu chyba się załamywał. I wyobraź sobie, że na czternastu uczestników obozu nawet trzech nie mogło się pochwalić zaawansowanymi umiejętnościami. Ciekawie było, ale co jeszcze mogę Ci napisać? Teraz siedzę w domu z ostrym przeziębieniem – chodziło się po dworze bez czapki, czasem nawet bez kurtki, to się ma. Rodzice udają, że nie są na mnie źli za wybite okno, a kot domaga się jedzenia. Ferie kończą się jak co roku, załamaniem faktem, że znowu wracam do szkoły. Jakkolwiek by nie były intensywne, zawsze czegoś mi brakuje. Twoich listów, na przykład, bo dostałem je dopiero po obozie. I wielu innych zajmujących rzeczy.
Na koniec tradycja, pozdrowienia. Mam ogromną nadzieję, że odpiszesz szybko, zanim z powrotem dostaniemy się pod władzę nauczycieli. Później może nie być czasu.


Arek

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty