Romeo, syn Montekich, otrzymał wiadomość od Jana, jego spowiednika, ojca Laurentego. List ten przykuł jego uwagę od pierwszych słów: "Drogi Romeo, mam dla ciebie wiadomość - Julia nie żyje..."
Zaniepokojony tym odczytaniem dalszej treści listu, zwrócił się do Baltazara.
- A Julia, gdzie jest? - zapytał.
- W grobie, ale to list powie ci resztę.
- Przygotuj konia, muszę jechać do niej. Natychmiast!
- Tak, panie, jak rozkażesz.
Romeo i Baltazar wyruszyli w stronę Weronki. Romeo na koniu o imieniu Kalemie, a Baltazar na klaczy Karin. W czasie podróży Romeo milczał, a Baltazar, widząc, że jest zamyślony, nie przerywał jego refleksji.
Romeo wiedział, gdzie znajduje się grób Julii, więc udał się prosto do niego. Jego serce wypełnił strach, ponieważ tego dnia księżyc był w pełni, a obawiał się, że może go spotkać nieszczęście. Jednak nie mylił się. Przy grobie Julii stał Parys. Romeo go zauważył i natychmiast stanął do walki na śmierć i życie. Po zaciekłej walce udało mu się zabić Parysa. Po trudach pojedynku przysiadł na chwilę i czekał na przebudzenie ukochanej.
Kiedy wreszcie to nastąpiło, padli sobie w ramiona. Pocałowali się. Romeo odezwał się pierwszy.
- Ukochana, wreszcie się obudziłaś. Myślałem, że trucizna była źle przygotowana i naprawdę nie żyjesz.
- Romeo, musimy stąd uciekać, zanim nas dogonią wojska Eskalusa.
Podczas ucieczki spotkali franciszkanina Laurentego, który pragnął im podziękować.
- Kogoż ja tu widzę? Romeo i Julia!
- Tak, ojcze. Bardzo ci dziękujemy, ale musimy uciekać! Proszę przekaż rodzinie, że wrócimy, gdy zostanę oczyszczony z zarzutów. Dziękujemy ci za ocalenie Julii od ślubu z Parysem.
Romeo przewidział, że król Werony będzie chciał go zabić za śmierć Parysa i Tybalta. Dlatego razem z Julią uciekli w daleki świat i nigdy nie wrócili do Werony.
Ojciec Laurenty pogodził zwaśnione rody, a ci opłakiwali stratę swoich dzieci.
I odtąd żyli długo i szczęśliwie.