profil

Herbert "U wrót doliny"

poleca 85% 719 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czas i miejsce zdarzeń
Tytuł nawiązuję do popularnego wśród hebrajczyków przekonania, ze miejscem sadu będzie symboliczne miejsce, Dolina Jofaszaft (hebr..: Bóg sadzi). W księdze Jola jest mowa, iż tam właśnie zgromadzi Bóg wszystkie narody by je sądzić:
„Niech ockną się i przybędą
Narody te na Dolinie Jofaszafat,
Bo tam zasiądę i będę sądził narody okoliczne.
Zapuść sierp,
Bo dojrzało żniwo;
Pójdźcie i zstąpcie, bo pełna jest tłocznia(…)
Tłumy i tłumy w dolinie wyroku (…)”
Inna popularna dolina jest Gehenna. To pierwotna nazwa doliny Hinnon położonej na południowy zachód od Jerozolimy. W zamierzchłej przyszłości uprawiano ten kult Malocha, składając mu ofiary nawet z dzieci.
Prorok Jeremiasz, pamiętając o tych zbrodniach, przepowiadał, że Bóg ukarze zuchwalców. Po jakimś czasie Gehena stała się pojęciem ogólniejszym i symbolizowała miejsce kary i mękę. Nowy testament utożsamia się z Szeolem,
Po przeanalizowaniu utworu Herberta zasadniejsze jest utożsamianie tytułowej doliny z miejscem sądu, a nie wiecznego potępienia.
Wiersz u wrót doliny ukazuje świat na chwile przed mającym się odbyć sadem ostatecznym. Zwiastunami owego Dnia pańskiego były, jak czytamy w pierwszej strofie, niesamowite zjawiska, takie jak deszcz gwiazd i popiół spadający z nieba. Ziemia także uległa jakiejś nieokreślonej bliżej zagładzie, skoro o wzgórzu mówi się „ocalałe”. Po takiej katastroficznej, ale typowej dla przedstawień sadu zapowiedzi wydarzyły się ostatni epizod historii ludzkości. My zaś nie będziemy jego świadkami. Dane jest nam obserwować chwile przed ostatecznym podziałem na zgrzytających zębami i śpiewających psalmy.
Bohaterowie
Ludzkość, zresztą jest jej tylko garstka, gromadzi się u wrót doliny, która będzie miejscem sadu. Chociaż pobliskiego wzgórza dobrze widać wszystkich zgromadzonych: „beczące stado dwunogów”, obserwujemy, jakby za pomocą zbliżenia kamery, nie anonimowy tłum, lecz jednostki, w których myśli możemy wniknąć. Nikt ze zgromadzonych nie myśli o tym, co ma nadejść. Wszyscy rozpaczliwie próbują zatrzymać to, co łączy ich z ziemska rzeczywistością, co było celem ich egzystencji. Dla matek istota życia są dzieci, od których teraz zostają odłączone, wiec krzyczą przeraźliwie. Dla spragnionej miłości kobiety najważniejszy jest mężczyzna, z którym wiele przeszła, dlatego oświadcza z rozpacza wobec widma rozstanie: „zawsze byliśmy razem”. Samotna staruszka próbuje ocalić towarzysza ostatnich smutnych chwil swego życia- kanarka, bo „był taki miły (…) wszystko rozumiał”. Nawet potężny i wydawać by się mogło twardy drwal, którego „trudno posądzić o takie rzeczy”, staje się zagubiony i niepewny na myśl o rozstaniu z siekierką, będąca symbolem jego pracy i ciężkiego życia. Inni chcą ocalić „strzępy listów wstążki włosy ucięte i fotografie”.
W tym przedstawieniu ludzi niepotrafiących rozstać się ze światem, kryje się dramatyczne pytanie o sens istnienia świata, tak rożnego od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni i z którym jesteśmy zrośnięci.
Zastanawiająca w tym przedstawieniu jest tożsamość podmiotu lirycznego. Kim on jest, ze z dystansem obserwuje ludzi? Mówi o nich pogardliwie: „beczące stado dwunogów”. Musi być kimś z zewnątrz, obserwatorem, skoro objaśniają mu rozrywające się sceny. Nie jest sam, gdyż na wzgórzu towarzysza mu inni obserwatorzy. Skoro sadzeni będą wszyscy- wszyscy żywi i umarli-, kim jest ten, którego stać na chłodny, dziennikarski ton relacji?
Podmiot liryczny relacjonuje:
„Ale dość tych rozważań
przenieśmy się wzrokiem
do gardła doliny
z którego dobywa się krzyk”
na pewno ów sprawozdawca nie jest bogiem, bo nie jest wszechwiedzący. Ktoś jemu i jego towarzyszom objaśnia realia sadu. W innym zaś miejscu tekstu podmiot zdaje się przyznawać do wspólnoty z sadzonymi.
Bóg
W Herbertowskim przedstawieniu dnia pańskiego nasza uwagę zwraca nieobecność Boga. Nie ma Go. Jeszcze nie przybył na sad. Nie jest ani oczekiwany, ani zapowiadany. Wszechobecni są aniołowie, zapewne jak w biblijnej tradycji wykonawcy jego woli. Przedstawieni są aniołowie, zapewne jak w biblijne tradycji wykonawcy jego woli. Przedstawieni są, bowiem jako stróże i ci, którzy maja do wykonania „ciężka robotę”. Przypominają sprawnie działających funkcjonariuszy, grzecznych, lecz bezwzględnych nieugiętych. Przeżywającym tragedie rozstania ludziom tłumaczą „ z uśmiechem’, iż domaganie się ziemskich praw jest nieporozumieniem. Nie przypominają życzliwych ludziom aniołów stróżów z popularnych przedstawień ikonograficznych Memlinga.
Wnioski
Teksty u „wrót doliny” jest przykładem charakterystycznego dla Herberta wykorzystania popularnych kulturze motywów. Pisarz przejmuje motyw sadu ostatecznego, ale punkt ciężkości jego utworu położony jest na pomijana w przedstawieniach ikonograficznych chwile tuz przed sadem
Poeta zauważa niedostrzegane wcześniej aspekty tego przedstawienia, tragedie ludzi, których cala wina jest ukochanie siedzibie i świata oraz bezwzględność boga i jego aniołów. Stawia pytanie o sens istnienia świata różnego od ziemskich realiów. Czy takie świat może nieść człowiekowi szczęście?
Temat sadu ostatecznego dla chrześcijan jest obietnica nadziei zbawienia. Ujecie poety tej nadziei zaprzecza.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury