profil

Moje najlepsze wakacje

Ostatnia aktualizacja: 2020-09-03
poleca 85% 396 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Swoje zeszłoroczne wakacje spędziłam u mojej kochanej babci Genowefy. Mieszka ona w małej wsi o nazwie Samoklęski, gdzie wraz z dziadkiem prowadzi niewielkie gospodarstwo. Jeżdżę tam co roku, choć kiedy byłam młodsza, to nie bardzo za tym przepadałam. Jednak od kiedy zaczęłam interesować się otaczającą mnie przyrodą, jeżdżę tam z prawdziwą chęcią. Tego lata poznałam wielu nowych i bardzo ciekawych ludzi, co sprawiło moje wakacje jeszcze lepszymi.

Gospodarstwo moich dziadków położone jest w bardzo malowniczym zakątku. Z jednej strony otacza je stary, bukowy las, a z drugiej ogromny staw, po którym ślizgam się, kiedy przyjeżdżam tu na ferie. Woda w stawie jest bardzo czysta, a że nie jest on zbyt głęboki, to często się w nim kąpię. Za stawem znajduje się sad, a w nim można wybierać w przepysznych owocach, zaczynając od gruszek i jabłek, a kończąc na śliwkach czy czereśniach. Istny raj! Ale jak to przystało na prawdziwe gospodarstwo, nie może ono dobrze funkcjonować bez zwierząt. Moi dziadkowie posiadają sześć krów, dwa konie maści arabskiej, dwanaście kur, jednego koguta, a oprócz tego mnóstwo gołębi. Oczywiście nie mogło zabraknąć zwierząt domowych: kota Felka i psa Azora.

Będąc na wakacjach u dziadków, musiałam rzecz jasna im pomagać. Każdego dnia doiłam krowy, zbierałam jajka, dawałam koniom siano, za co te odwdzięczały mi się tym, że mogłam jeździć na nich wieczorami. Każdego wieczora zasiadałam klacz, po czym udawałam się w kierunku brzozowego lasu, by tam czuć się jak Indianka. Uwielbiałam takie wieczory, każdego podziwiałam piękny zachód słońca, który najlepiej był widoczny właśnie z okolic owego lasku. Większość czasu spędzałam jednak leżąc pod starą lipą, czytając książkę i słuchając ulubionej muzyki z empetrójki. Do tego popijałam sok ze świeżo wyciskanych owoców i nic więcej do szczęścia nie potrzebowałam. Jednak to nie temu miejscu zawdzięczam najważniejsze wydarzenie tych wakacji, a staw, w którym codziennie się kąpałam. To nad nim bowiem poznałam moją nową przyjaciółkę, Paulinę.

Stawek ów należy do mojego dziadka i znajduje się na jego terytorium, toteż korzysta z niego niewiele osób. Pewnego bardzo upalnego dnia moczyłam się już w nim chyba czwartą godzinę, gdy nagle dostrzegłam dziewczynę, mniej więcej w tym samym wieku co ja. Miała długie blond włosy, które nosił spięte w kucyk. Była wysoka i szczupła, tak jak ja. Stała za drzewami i patrzyła prosto na mnie. Zdziwiłam się bardzo jej obecnością i w pierwszym odruchu chciałam ją wygonić, jednak ta zauważyła mój niepokój i podeszła do mnie przedstawiając się imieniem Paulina. Dodała, że ona także jest na wakacjach w okolicy, a konkretnie u swojej cioci, która jest sąsiadką moich dziadków. Widać było, że jest pewna siebie, więc prawie od razu zapytała czy może popływać razem ze mną. Nie miałam nic przeciwko temu i tak właśnie zaczęła się nasza przyjaźń, która trwa do dziś. Bardzo szybko się polubiłyśmy, a pomogły nam w tym wspólne pasje i zainteresowania oraz miłość do zwierząt. Co ciekawe, obie jesteśmy wegetariankami. Bardzo się przez to zżyłyśmy, ale jednocześnie wiedziałyśmy, że nasza przyjaźń będzie musiała być cierpliwa, bowiem na co dzień mieszkamy bardzo od siebie daleko. W dzień mojego wyjazdu, tuląc się na pożegnanie, obie się popłakałyśmy.

Podsumowując, uważam, że moje wakacje były bardzo ciekawe, być może nawet najlepsze z dotychczasowych. Spędziłam dużo czasu na łonie natury, ale co najważniejsze, poznałam Paulinę, która mam nadzieję, będzie moją przyjaciółką do końca życia. Już nie mogę doczekać się następnych wakacji, które znowu zamierzam spędzić w Samoklęskach. Oczywiście Paulina także się tam wybiera, a tymczasem zamierzamy spędzić wspólnie ferie z moimi rodzicami w górach.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 3 minuty