profil

Opowiadanie, w którym ożywisz rzecz martwą- "Historia przypadku"

poleca 85% 333 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Lipcowy poranek tłukł się o szybę. Posiniałe niebo sunęło niespokojnie co chwila wybuchając kaskadą szarych kropel. Nasturcje w przydomowym ogródku trwały niespokojnie uśmiechnięte, wysłuchując pohukiwań nieboskłonu. Fioletowe obłoki tryskały gdzieś daleko złotem ulotnym, cennym i niedostępnym. Zieloną trawą targał szaleńczy wicher, który to milkł na kilka sekund, po czym zrywał się z oszałamiającą prędkością.
Ewka siedziała otulona kocem w fotelu i liczyła sekundy pomiędzy kolejnymi uderzeniami pioruna. Nudny wakacyjny ranek nie Stwarzał żadnych okazji do przebywania na świeżym powietrzu- ba, Ewka skazana była na siedzenie w domu. Oczywiście, doceniała fakt, że deszcz zapobiegł kolejnej suszy, gdzieś jednak w jej podświadomości tkwiło przekonanie, że czas wakacji jest tylko dla niej- i- że gdyby tylko mogła- pogoda powinna się jej słuchać. Jej przemyślenia jednak nie pokrywały się z rzeczywistością i w efekcie Ewka siedziała samotnie w fotelu, wymyślając sobie zajęcia na najbliższy czas.
W kilka gromów później, na stoliku pojawił się kubek a wraz z nim- mama Ewki. Gdzieś w tle za jej czerwoną sukienką majaczyła gazeta. Z uśmiechem usiadła na krześle, po czym wbiła wzrok w przybitą Ewkę. Wpatrywała się chwilę w jej niebieskie oczy, po czym, bez słowa potrząsając potakująco głową, wyjęła ze szkatułki zardzewiały kluczyk i podała go dziewczynie.
Zamek szczęknął i drzwi otworzyły się skrzypiąc. Delikatnie otwierane przez dziewczęcą dłoń wzbijały coraz większe tumany kurzu. W nozdrza Ewki wpadł duszący zapach starości i wilgoci pomieszany z wonią dojrzałych jabłek. Naga jarzeniówka smętnie oświetlała ponure pomieszczenie. Ewka spokojnie przekroczyła próg piwnicznej izdebki i wpatrzyła się w zakurzoną półkę. Słoiki poustawiane w równe rzędy okazale prezentowały swoją zawartość. Już miała zabrać ogromny słój kompotu, kiedy nagle…
Połyskujące, złote serduszko leżało prawie niewidoczne w kącie usłanym pajęczyną. Ewka przemogła obrzydzenie i wzięła przedmiot do ręki. Był bardzo misternie wykonany, pokryty siecią drobniutkich, ażurowych zdobień, które to, choć zaśniedziałe, kryły w sobie swój urok.
Ewka usiadła na ławce patrząc przed siebie. Fontanna w parku pełna była liści. Niebo rysowało się błękitem, we włosach hulał jej delikatny, ciepły wietrzyk. Lato powróciło.
Dziewczyna obracała w palcach znalezione serduszko. Zainteresowało ją to znalezisko-do kogo należał ów przedmiot skoro wszyscy domownicy stwierdzili, że nie jest im obcy - i.. jakim cudem znalazł się w piwnicy jej domu, która, notabene, pamiętała czasy drugiej wojny światowej? Wpatrywała się w delikatny ornament i myślała intensywnie. Kto mógł go tam pozostawić? Czy został tam zgubiony, czy pozostawiony?
Nagle nad głową Ewki przefrunął spłoszony wróbel. Serduszko wypadło jej z ręki i rozpadło się na dwie połówki. Zdziwiona, schyliła się żeby je podnieść- w środku wisiorka tkwiła maleńka, czarno-biała fotografia dziewczyny z ogromną burzą ciemnych loków. Uśmiechała się zalotnie ze starej fotografii tak jakby czekała na czyjś powrót.
Ewka delikatnie ujęła w dłonie serduszko wraz z fotografią, zatrzasnęła go dokładnie i zamknęła je w dłoni. „Właśnie zdarzył się cud”- pomyślała. Przyszło jej obudzić życie w kawałku martwej, zakurzonej historii czyjegoś życia. Medalion, egzystujący gdzieś w ciemnym kącie na nowo odzyskał swój blask i urok, i choć z pozoru martwy- zaczął na nowo tętnić życiem skrywanej tajemnicy.


/tak, to dziwne, ale w ostatniej klasie gimnazjum czasami dostaje się polecenie napisania opowiadania. Mam nadzieję, że komuś pomoże./

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty