profil

Kartezjusz i Pascal

poleca 84% 2848 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

1.Porówna główne tezy rozważań dwóch najwybitniejszych filozofów XVIIw. - Kartezjusza i
Pacala. Zwróć uwagę mi.in. na to co obaj piszą:
- o możliwościach poznania rozumowego,
- o kondycji i miejscu człowieka we wszechświecie,
- o Bogu.


Kartezjusz

Bo jeśli nie znamy czegoś z tego wszystkiego, co możemy poznać, pochodzi to stąd tylko, że albo nie spostrzegliśmy drogi, która by nas poprowadziła do tego rodzaju poznania albo popadliśmy w błąd przeciwny. Otóż jeśli metoda wyjaśnie należycie, jak należy posługiwać się intuicją umysłu, aby nie popaść w błąd przeciwny prawdzie, oraz jak należy tworzyć dedukcje, by dojść do poznania wszystkiego, to wydaje mi się, że nic już jej nie brakuje do tgo, by była zupełna, gdyż, jak to już poprzednio powiedziałem, wszelką wiedzęosiągnąć można jedynie za pomocą intuicji umysłu lub za pomocą dedukcji. Za cóż się tedy dotychczas uważałem? Oczywiście za człowieka, lecz czym jest człowiek? Teraz znalazłem! Tak: to myślenie! Ono jedno nie daje się ode mnie oddzielić. Ja jestem, ja istnieję; to jest pewne. Jak długo jednak? Oczywiście, jak długo myślę; bo moze mogłoby się zdarzyć, że gdybym zaprzestał wogole myślec, to natychmiast bym cały przestał istnieć. Teraz przyjmujętylko to, co jest koniecznie prawdziwe; jestem więc, dokladnie mowiać, tylko rzeczą myślącą, to znaczy umysłem bądź duchem, bądź intelektem, bądź rozumem, wszystko wyrazy o nieznanym mi dawniej znaczeniu. Jestem więc rzeczą prawdziwą i naprawde istniejącą; lecz jaką rzeczą? Powiedziałem: myślącą. Czymże więc jestem? Rzeczą myślącą; ale co to jest? Jest to rzecz, która wątpi, pojmuje, twierdzi, przeczy, chce nie chce, a także wyobraża sobie i czuje. A spostrzegłszy, iż ta prawda: myślę więc jestem, była tak niezachwiana i pewna, że wszelkie najabradziej dziwaczne przypuszczenia sceptyków nie zdołały jej zachwiać, uznałem bez obawy błędu, że mogęjąprzyjąćjako pierwszą zasadę filozofii, której poszukiwałem. Przez nazwę Bóg rozumiem pewną sustancję nieskończoną, niezależną, o najwyższym rozumie i mocy, która stworzyła mnie samego i wszystkie inne, co istnieje, o ile istnieje. Otóż te własnie przymioty są tak wielkie, że im uważniej sięnad nimi zastanawiam, tym bardziej niemożliwym mi się wydajem, by mogły pochodzić ode mnie samego. Musi się więc na podstawie tego, co przed chwilą powiedziałem, dojść do wniosku, że Bóg koniecznie istnieje. Bo chociaż idea substancji jest wprawdzie we mnie dlatego właśnie, że ja sam jestem substancją, nie byłaby to jednak idea substancji nieskończonej, jako że ja jestem skończony, chyba że pochodziłaby od jakiejś substancji, która by naprawdę była nieskończona. Pozostaje mi jeszcze zbadać, w jaki sposób otrzymałem ową ideę od Boga. Nie utworzyłem jej też sam, bo nie mogę niczego zgoła jej ująć ani niczego do niej dodać. Wobec tego nie pozostaje nic innego, jak przyjąć, że jest mi wrodzona, tak samo jak jest mi wrodzona idea mnie samego. I naprawdę nie ma w tym nic dziwnego, że Bóg stwarzając mnie, zaszczepił we mnie tę ideę, by była jak gdyby znakiem, którym artysta naznaczył swoje dzieło.

Pacal

Cały ten widzialny świat jest jeno niedostrzegalną drobiną na rozległym łonie natury. Zadna idea nie zdoła się do tego zbliżyć. Darmo byśmy piętrzyli nasze pojęcia poza wszelkie dające się pomyśleć przestrzenie; rodzimy jeno atomy w stosunku do rzeczywistości rzeczy. Jest to nieskończona kula, której środek jest wszędzie powierzchnie nigdzie. Słowem, jest to najbardziej dotykalny znak wszechpotęgi Boga, że nasza wyobraźnia gubi się w tej myśli. Niechaj człowiek wróciwszy do siebie zważy, czym jest porównanie do tego, co istnieje, niechaj spojrzy na się jak na coś zabłąkanego w tym zakątku przyrody i niechaj z tej małej celi, w której go pomieszczona (mam na myśli wszechświat), nauczy się oceniać ziemię, królestwa, miasta i samego siebie wedle słusznej oceny. Czym jest człowiek w nieskończoności? Ostatecznie bowiem czymże jest człowiek w przyrodzie? Nicościąwobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości, pośrodkiem między niczym a wszystkim. Jest nieskończenie oddalony od rozumienia ostateczności; cel rzeczy i ich początki są dlań na zawsze ukryte w nieprzeniknionej tajemnicy; równie niezdolny jest dojrzeć nicości, z której go wyrwano, jak nieskończoności, w której go pogrążono. Nasz rozum zajmuje w porządku rzeczy poznawalnych to samo miejsce, co ciało nasze w rozmiarach przyrody. Jesteśmy ograniczeni w każdym kierunku. Oto nasz prawdziwy stan; oto co nas czyni niezdolnymi i do wiedzy pewnej, i do zupełnej niewiedzy. Zeglujemy po szerokim przestworzu, wciąż niepewni i chwiejni, popychani od jednego do drugiego krańca. Czegokolwiek chcielibyście się uczepić, wraz chwieje się to i oddala; a jeśli podążąmy za tym, wymyka się, wyślizguje się i wiekuiście ulata. Jest to stan naturalny, najbardziej wszelako przeciwny naszym skłonnością; pałamy żądzą znalezienia oparcia i ostatecznej podstawy, aby zbudować na niej wieżę wznoszącą sięw nieskończoność; ale cały fundament trzaska i ziemia rozwiera otchłanią. Nie szukajmy tedy pewności i stalości. Rozum zawsze pada ofiarą pozorów, nic nie zdoła ustalić skończoności między dwiema nieskończonościami, które obejmują ją i umykają jej. Nie mogę przebaczyć Kartezjuszowi; rad by chętnie w całej swej filozofii obejść siębez Boga, ale nie mógł się powstrzymać od tego, iż kazał Mu dać szczutka, aby wprawić świat w ruch; po czym już mu Bóg na nic potrzebny. Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba, by cały wszechświat uzbroił się, aby go zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczą, aby go zabić. Ale gdyby nawet wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymśszlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie, że umiera i zna przewagę, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic o tym. :)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut