profil

Parafia rzymsko-katolicka p.w. św. Klemensa pap. i męcz. w lędzinach

poleca 85% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

PARAFIA RZYMSKO-KATOLICKA P.W. ŚW. KLEMENSA PAP. I MĘCZ. W LĘDZINACH

1. Kościół

A)Historia kościoła

Rys historyczny: Dawny kościół parafialny w Lędzinach na tzw. Górce św. Klemensa jest zabytkiem - pomnikiem reprezentującym jedną z najstarszych tradycji chrześcijaństwa na terenie archidiecezji. Tradycja udokumentowana wiąże to miejsce z działalnością Apostołów Słowian. Kościół wzmiankowany jest w 1241. Parafia istniała już w 1325. Obecny kościół barokowy, murowany, jednonawowy z wieżą, orientowany, zbudowany został w 1769 na miejscu kościoła drewnianego. Fundatorem kościoła był długoletni zarządca folwarku lędzińskiego, protestant Piotr Wehowski (względnie Wiechowski) razem z miejscowym proboszczem ks. Piotrem Bierońskim. Poświęcenie (benedykcja) nowego kościoła odbyta się 9 IX 1770. Poświęcenia dokonał ks. proboszcz Krupski z Mysłowic. Kościół ten utracił swe znaczenie ośrodka parafialnego na rzecz kościoła św. Anny, usytuowanego w obrębie niżej położonej zabudowy mieszkalnej. Po erygowaniu 13 IX 1981 przy kościele św. Anny odrębnej parafii, kościół św. Klemensa przejął znów funkcje kościoła parafialnego pierwotnej parafii. 1.I.1993 w Górkach należących dotąd do parafii św. Klemensa, została ustanowiona parafia tymczasowa. W podziemiach kościoła pochowane są szczątki budowniczego kościoła - Piotra Wehowskiego i jego rodziny. Na uwagę zasługuje ołtarz główny, pochodzący z około 1803 roku, autorstwa mistrza Schefflera z Krakowa.
Do najstarszych elementów wyposażenia kościoła należą: chrzcielnica z 1657 roku, relikwiarz w kształcie drewnianej ręki, oraz żyrandol z 1792 roku, wykonany w hucie szkła w Wesołej.

O początkach kościoła św. Klemensa

Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: odkąd zaczynają się dzieje kościoła św. Klemensa zaprzątało myśli wielu badaczy i historyków. Podejmowane badania archeologiczne wzgórza nie przyniosły nowych faktów. Dostępna literatura naukowa również nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Przyjmuje się, że początki dziejów kościoła wyznaczają najstarsze znane materiały źródłowe. Jest to dokument z 1242 roku, w którym to książę Konrad Mazowiecki zatwierdził między innymi Lędziny na własność klasztoru Benedyktynek w Staniątkach oraz Liber Beneficiorum dioecesis cracoviensis Jana Długosza. Trudno przyjmować ów zapis Długosza za w pełni wiarygodny, gdyż nie ma możliwości zweryfikowania go w innych niezależnych źródłach. Za to w artykule J. Rajmana spotykamy się z tezą, że klasztor w Staniątkach był rodową fundacją Gryfidów, co znajduje potwierdzenie u Długosza. I jeszcze jeden nie rozstrzygnięty problem badawczy. Dotyczy on opisu Lędzin zamieszczonego na stronie 172 rękopisu "Liber..". J. Długosz umieścił w nim Lędziny w dekanacie oświęcimskim, choć od ponad wieku istniał dekanat pszczyński, który wydzielił się w 1350 roku. Zastanawiające jest, że Długosz nie wiedział o jego istnieniu. Dlaczego już wtedy parafia do tego dekanatu nie przynależała?
Trudno dziś powiedzieć, kiedy to faktycznie nastąpiło. Być może w początkach XVI wieku, jak stwierdza Ludwik Musioł. Faktem pozostaje nierozwiązana wątpliwość, dlaczego parafia położona blisko Pszczyny, w momencie powstania tej notatki (około 1479-1480 r.) umieszczona zostaje w dekanacie oświęcimskim. Sprawa ta na lamach nauk pomocniczych historii wymaga rozstrzygnięcia.
O samym kościele, jak i domysłach na temat jego początków, w literaturze znajdziemy sporo informacji. Publikacje w formie artykułów, powieści z elementem fikcji literackiej wykazywały tendencje do podejmowania się trudnego zadania rozstrzygnięcia początków powstania opisywanej świątyni. Faktem jest, że o jej istnieniu w połowie XII wieku wiemy dzięki J. Długoszowi. Informacje o pierwszym historycznym władcy - rycerzu Jaksie herbu Gryf, nie znajdują innego potwierdzenia poza przekazem pośrednim Długosza pochodzącym ze schyłku XV wieku. Inni, próbując iść dalej, dociekali, jak to faktycznie mogło być z tą naszą lędzińską świątynią.
Bardzo interesującym przykładem jest artykuł "Skąd się wzięło chrześcijaństwo w naszych stronach?", w którym nawiązano do patrona kościoła - św. Klemensa, którego kult głosili misjonarze Słowian - św. Cyryl i Metody. Oni lub ich uczniowie przebywali na terenach obecnego Górnego Śląska, przynosząc także swe nauki do Lędzin. Wówczas to Lędziny budują swój kościół. Oczywiście, ta teoria nie ma niczego wspólnego z wiedzą naukową. Podobne tezy powtarzał podczas swych badań w 1992 roku prof. Wiktor Zin, ale nie udało się ich naukowo udowodnić. Nie znaczy to, że należy je ignorować. Przede wszystkim trzeba w dalszym ciągu prowadzić badania na różnych płaszczyznach, które pozwolą w miarę jasno wyznaczyć granicę początków powstania kościoła. Wniosek nasuwa się tyko jeden: brak jakichkolwiek dokumentów aż do polowy XII wieku, a w przypadku Lędzin do początków XIII stulecia, nie pozwala jednoznacznie ustalić początków życia chrześcijańskiego w granicach archidiecezji katowickiej.
Pierwsze świątynie powstawały głównie w grodach biskupich i kasztelańskich. Najstarszą chrześcijańską świątynią wybudowaną na Śląsku, zdaniem naukowców, mogła być rotunda murowana z początków XI wieku, która zachowała się w Cieszynie. Kościoły nie były przeznaczone dla ludu pospolitego, tylko dla księcia i jego świty. Wprowadzenie chrześcijaństwa do nowo powstałego państwa polskiego było wydarzeniem o charakterze politycznym. W tym czasie zwykli mieszkańcy poznawali chrześcijaństwo od strony formalnej - poprzez sakrament chrztu.

Na przełomie XII i XIII wieku tworzą się początki sieci parafialnej. Parafia obejmuje swym zasięgiem bardzo rozlegle tereny. Pierwsze świątynie były budowlami drewnianymi, co potwierdzają źródła z okresu rozkwitu i schyłku średniowiecza w Polsce. Kościół św. Klemensa położony był poza wsią na wzgórzu, co czyniło go widocznym nawet z dalszych stron. Istniał on jeszcze przed wprowadzeniem na tym terenie osadnictwa na prawie niemieckim. Zebrany materiał przemawia za faktem, że tę instytucję ufundował ród Gryfidów, który słynął z wielu fundacji klasztorów czy świątyń. Zdaniem L. Musioła nie można całkowicie wykluczyć przypuszczenia, iż to Jaksa z Miechowa był fundatorem lędzińskiej świątyni. Jednak pierwsze wzmianki źródłowe na temat kościoła pojawiają się dopiero na początku XIII wieku. Ta data jest dotąd dla nauki najwcześniejszą, jeśli dotyczy ona dziejów zarówno kościoła, jak i parafii.

Pierwotny zasięg parafii lędzińskiej

Przyjmując za wiarygodne informacje o istnieniu kościoła na Wzgórzu Klemensowym już w połowie XII wieku, nie można jednak mówić o istnieniu tu parafii. Ludność wtedy mieszkała w grodach lub w otwartych osadach. Rozmieszczenie wsi było zróżnicowane. Trudno szerzej coś na ten temat powiedzieć, gdyż do tej pory nie przeprowadzono badań archeologicznych osad typu wiejskiego. Pierwsze informacje dotyczące kościołów na ziemiach polskich pochodzą z początku XI wieku, gdyż po zjeździe gnieźnieńskim ustalono dopiero sieć biskupstw na naszych ziemiach. Sieć parafialna była w powijakach. Książę dzielnicowy przez cały XI wiek uważaj się za zwierzchnika kościoła, wyznaczając biskupów, a później podsuwając ich kandydatury kapitule czy papieżowi. On też zapewniał utrzymanie duchowieństwu poprzez dziesięcinę z własnych dochodów, a także był fundatorem klasztorów i kościołów. Do nich zaliczyć możemy możny ród Jaksy herbu Gryf. Tak mniej więcej powstawała sieć parafialna.
Na przełomie XII i XIII wieku, w miarę przybywania nowych kościołów i kaplic, na Śląsku zaczynają się ustalać granice obwodów parafialnych, a prowadzona akcja osadnicza przyniosła na przełomie XIII I XIV wieku kilkukrotny wzrost liczby kościołowi.
Pierwsze informacje na temat zasięgu parafii św. Klemensa podaje nam Długosz. Wówczas do tej parafii należały: Lędziny, Krasowy, Kosztowy, Imielin, Chełm, Bieruń, Urbanowice, Cielmice, Bojszowy, Ściernie i Paprocany. W XVI i XVIII wieku dołączyły wioski, takie jak: Górki, Smardzowice, Jaroszowice, Jedlina. Stare wsie leżące nad Wisłą: Czarnuchowice, Kopciowice i Zabrzeg w XV wieku podlegały parafii oświęcimskiej. Przypuszczalnie do Lędzin należały również Dziećkowice aż do 1374 roku, gdyż tam powstał kościół i parafia. W połowie XV wieku parafia sięgała swymi granicami: na wschodzie do rzeki Wisły, na południu do rzeki Gostyni, na zachodzie łączyła się z parafią mikołowską (później, tyską - od 1400 roku), a na północy z parafią mysłowicką.

Drugim ważnym źródłem, które wyznacza pierwotny zasięg parafii lędzińskiej, jest protokół wizytacyjny z 1598 roku. Wśród wsi należących do parafii dokument wymienia: Lędziny, Urbanowice, Chełm i Paprocany, zaś dziesięcinę na rzecz kościoła lędzińskiego płaciły m. in.: Imielin, Jaworzno, Ciężkowice, Szczakowa i Ściernie. Przynosiło to lędzińskiemu plebanowi spore dochody. Zdaniem L. Musioła był to obszar o wielkości szacunkowej około 200 km2. Od końca XIV wieku w ramach terytorialnych parafii św. Klemensa wydzieliły się stopniowo: Dziećkowice (1374), Tychy (ok. 1480), Bojszowy (1580), Chełm (1580 - kościół, od 1660 parafia formalnie erygowana), Bieruń (1640), Anhalt (1770), Imielin (1925), Krasowy (1925), Bieruń Nowy (1925), Urbanowice (1946), Paprocany-Cielmice (1946), Hołdunów (1947, parafia erygowana w 1949 r.), Goławiec (1957 - kościół), Lędziny - parafia św. Anny (1978). Górki (1990). Ławki (1991), Lędziny - parafia pw. Matki Boskiej Różańcowej (1996). Dane statystyczne odnoszące się do parafii lędzińskiej znane są dopiero z XVII wieku. Wynikało to głównie z faktu, iż wcześniej nie prowadzono żadnych ksiąg na temat funkcjonowania kościoła i parafii. Dopiero protokół wizytacyjny z 1598 roku nałożył obowiązek prowadzenia metryk ochrzczonych i poślubionych oraz dwóch zeszytów, w których to odnotowywać miano dochody pochodzące z różnych źródeł, a przeznaczane na rzecz parafii. Problem tkwił jednak w tym, iż plebani kościoła św. Klemensa nie wywiązywali się sumiennie z zalecenia, o czym świadczy powtórzenie treści zalecenia podczas wizytacji z 1619 roku. W protokole z 1720 roku czytamy: "metryki chrztów i ślubów, które od kilku lat i jak daleko nie były spisywane, niech zrewiduje, przeczyta i poprawi".

W 1688 roku mamy pierwsze dane na temat liczby parafian. Według nich liczba penitentów wielkanocnych (ludności powyżej 14 roku życia) wynosiła 1225 osób. W 1690 roku rektor szkoły i organista Kałuski zeznał: "[] było tu w Lędzinach, za mnie parafianów do spowiedzi 1225, jam ich spisywał, będąc tu przed dwiema laty za szkolnego alias bakalarza []" Następne dane pochodzą dopiero z końca XVIII wieku, a dokładnie z 1792 roku.

W kolejnych wybranych latach liczba ta przedstawiała się następująco: 1860 - 4273 katolików, 1890 - 4788, 1936 - 5054, 1953 - 3620. Jeszcze na początku września 1864 roku do parafii lędzińskiej należały Ściernie. Pod koniec XIX stulecia jej wielkość była jeszcze spora. Należały do niej: Goławiec, Górki, Krasowy, Smardzowice i Wesoła. W 1954 roku obwód parafialny kościoła św. Klemensa obejmował już tylko Lędziny, Górki i przysiółek Zamoście. Obecnie jest parafią, której przyporządkowano połowę Lędzin, bez Górek.

B)Patron

KLEMENS I
RZYMIANIN
Św. Klemens I, papież, męczennik.

Klemens był synem Faustyna. Klemens I był trzecim następcą Piotra. Wiadomości o Klemensie I pochodzą z wielu tradycji chrześcijańskich. Okres jego pontyfikatu określa się na schyłek I wieku. Tradycja chrześcijańska przypisuje mu autorstwo listu do Kościoła korynckiego. Klemens I wspomniał w nim o strukturze Kościoła rzymskiego - biskup był pierwszym wśród prezbiterów i zwierzchnikiem diakonów. Klemens I prawdopodobnie znał apostołów Piotra i Pawła. Paweł w liście do Filipian (Flp. 4, 3) wspomina o Klemensie. Tradycja chrześcijańska podaje, że Klemens I zastał wygnany z Rzymu do Chersonezu Taurydzkiego (dzisiejszy Krym), gdzie w kopalniach wśród skazańców głosił naukę Chrystusową, za co został wrzucony do morza z kotwicą u szyi. W IX stuleciu dzięki staraniom Cyryla i Metodego sprowadzono szczątki Klemensa I do Rzymu. Na miejscu jego domu w Rzymie zbudowano kościół S. Clemente.


Kościół zachodni czci Klemensa I jako świętego w liturgii 23 listopada, Kościół wschodni 24 listopada. Kościół rosyjski 25 listopada.

W IKONOGRAFII Św. Klemens przedstawiany jest w papieskim stroju pontyfikalnym. Jego atrybutami są: Baranek Apokalipsy, kotwica, którą uwiązano mu u szyi, księga, mały krzyż, paliusz

Patron narodów słowiańskich.

Żywot świętego Klemensa I,
papieża i męczennika
(żył około roku Pańskiego 100)

Klemens był rodowitym Rzymianinem. Nauczycielami jego byli święci Piotr i Paweł. Świętemu Pawłowi towarzyszył w jego apostolskich podróżach i dzielił z nim niebezpieczeństwa jako też jego prace i starania około krzewienia Ewangelii. O nim to pisze święty apostoł w liście do chrześcijan z Filippi, w rozdziale 4, wierszu 3: "A proszę pomagaj i tym, którzy w Ewangelii społem ze mną pracowali, z Klemensem i z innymi pomocnikami moimi, których imiona są w księgach żywota". Ze słów tych wynika, że odznaczał się żywą wiarą, ofiarną miłością Boga i bliźnich i wzniosłością charakteru. Ujmująca jego łagodność nadawała mu nazwę "Klemensa", to jest "łagodnego", a apostolska gorliwość w szerzeniu prawd Ewangelii uczyniła go w oczach św. Piotra godnym wyświęcenia na biskupa.
Po ukrzyżowaniu księcia apostołów w roku 67, byli za czasów Nerona następcami św. Piotra Linus (66-69) i Klet (79-91), obaj zaś umarli śmiercią męczeńską. Pewny że i jemu przyjdzie ponieść ofiarę krwi i życia za Zbawiciela, zasiadł Klemens w roku 91 na stolicy Piotrowej, aby w tych czasach tak smutnych dla Kościoła Chrystusowego paść owce i baranki Jego. Nie dość zresztą, że cesarz Domicjan zapowiedział nowe prześladowanie chrześcijan, bo na domiar złego powstały między wiernymi w Koryncie niesnaski, grożące odszczepieństwem. Gdy świętego Klemensa doszła o nich wiadomość, napisał do Koryntian list, tchnący taką mądrością, czułością, żywą wiarą i siłą apostolską, że w wielu kościołach czytywano go długo podczas nabożeństwa zaraz po pismach apostolskich.

Miasto Rzym podzielił na siedem okręgów, w każdym zaś ustanowił notariusza którego obowiązkiem było spisywać sumiennie cnoty, sądowe badania i męki tych, którzy w epoce prześladowań mężnie, jawnie i po bohatersku przyznali się do wiary Chrystusa, a nadto zeznanie dobrowolną śmiercią stwierdzili. Protokoły takie nazywano aktami męczeńskimi i odczytywano na publicznych zgromadzeniach ku nauce i zachęcie wiernych. Gorliwość o Królestwo Boże zawiodła go nawet do pałacu Domicjana, gdzie mu się udało pozyskać dla Chrystusa siostrę cesarza, Flawię Domicylę. Pani ta była nie tylko bardzo pobożna i z miłości ku Bogu ślubowała dozgonną czystość, ale także działała zbawiennie, rozdając hojne jałmużny i okazując wielkie miłosierdzie względem biednych.

Cesarz Trajan widział w szerzeniu się chrześcijaństwa groźne niebezpieczeństwo dla swej arcykapłańskiej godności, to też papież musiał paść ofiarą jego dumy. Wezwano Klemensa przed sąd, gdzie zażądano, aby oddał cześć bogom rzymskim, albo też był gotów na śmierć. Namiestnik Chrystusowy nie wahał się wyznać szczerze i otwarcie, że wiernie stoi przy Zbawicielu i chętnie za Niego życie położy. Co do śmierci, jaką poniósł, różne mamy podania. Jedni mówią, że wrzucono go do rzeki Tybru, a brewiarz opiewa, że skazany został na wygnanie na Krym. Na półwyspie tym było już przeszło 2000 chrześcijan, skazanych na dożywotnie ciężkie roboty po kamieniołomach i kopalniach kruszcu. Święty Klemens dzielił ich losy, ale pocieszała go myśl, że mógł towarzyszów niedoli utwierdzać w cierpliwym znoszeniu przeciwności i w słodkiej nadziei szczęścia wiekuistego.

Największym utrapieniem biednych skazańców był brak wody przydatnej do picia. Trzeba ją było nosić z miejsc odległych o kilka mil i często wśród największych skwarów dokuczliwe znosić pragnienie. Wzruszony, błagał Klemens gorąco i rzewnie Boga o pomoc, gdy w tem ujrzał na wzgórzu baranka, który jak gdyby pragnął wskazać, że tam należy szukać źródła. Niezwłocznie pobiegł święty papież na miejsce na którym stał baranek i w kilka chwil dokopał się źródła dobrej i chłodnej wody. Wszyscy mieszkańcy okolicy krzepili się nią od tej chwili, a cud ten zjednał mu taką sławę i zaufanie między pogańskimi krajowcami, że zaczęli się gromadzić około niego i słuchać jego kazań. Bardzo wielu z nich uwierzyło, dali się ochrzcić i zamienili świątynie na kościoły chrześcijańskie. Kapłani pogańscy, widząc się zagrożonymi w swej powadze, udali się w końcu z zażaleniem do cesarza i wezwali go, aby pomścił obrazę bogów.

Trajan wysłał natychmiast swego namiestnika Aufidiusza z rozkazem, aby Klemensa ukarał śmiercią, a nowonawróconych chrześcijan gwałtem zmusił do powrotu do pogaństwa. Aufidiusz okuł świętego papieża w kajdany, po czym wypłynął z nim na pełne morze, przywiązał go do ciężkiej kotwicy i wrzucił w wodę. Stało się to dnia 23 listopada roku 100.

Zgromadzeni na wybrzeżu chrześcijanie błagali Boga wśród rzewnego płaczu, aby nie zostawił zwłok świętych na dnie morskim i nie pozbawił ich czci należnej. Tak się też stało, zaledwie bowiem okręt Aufidiusza odpłynął z miejsca zbrodni, morze cofnęło się na kilka tysięcy kroków od brzegu, odsłaniając zwłoki Męczennika. W kilkaset lat później, w wieku IX, przenieśli święci misjonarze Cyryl i Metody relikwie świętego Klemensa do Rzymu i złożyli je w istniejącym po dziś dzień kościele jego imienia.

Święty Klemens I

Nauka moralna
Święty Klemens takich udziela Koryntianom nauk w liście do nich pisanym: "Miłosierny pod każdym względem i dobrotliwy Bóg szczery bierze udział w losie tych, którzy Go się boją, prędko i chętnie rozdziela swe łaski między tych, którzy z dziecięcą ufnością zbliżają się do Niego. Nie dzielmy przeto serca swego, nie wbijajmy się w pychę z powodu szczodrobliwych i obfitych Jego darów. Niechaj nie będzie do nas zastosowane słowo Pisma świętego: "Nieszczęśni są wahający się i wątpiący, którzy mówią: Słyszeliśmy to już od ojców, i otóż zestarzeliśmy się, a nic z tego się nie spełniło". O nierozsądni! porównajcie się do drzewa, bierzcie za przykład winorośl: najprzód traci liść, potem tworzy się pąkowie, z którego wyradzają się liście, kwiaty, nareszcie kwaśne, a w końcu dojrzałe grona. Widzicie, że owoc drzewa wkrótce dojrzewa. W ten sposób spełni się wkrótce i prędko Jego wola, jak poświadcza Pismo święte następującymi słowy: "Wkrótce przyjdzie On, a zwlekać nie będzie; przyjdzie nagle do swej świątyni, która nań czeka, Pan święty".

"Rozważmy, mili bracia, jak nam Pan ustawicznie wskazuje przyszłe zmartwychwstanie, którego pierwowzorem uczynił Jezusa Chrystusa, Pana naszego, wskrzeszając Go z martwych. Weźmy nasamprzód zmartwychwstanie, najmilsi, wszakże ono się ciągle ponawia w oczach naszych. Zmiana dnia i nocy jest obrazem zmartwychwstania. "Noc idzie na spoczynek, dzień powstaje, dzień znika, noc nastaje". Patrzmy na płody ziemi. W jaki sposób odbywają się siewy? Siewca wychodzi, rzuca ziarno w ziemię; to ziarno, suche i wybladłe, padłszy w ziemię, przechodzi w zgniliznę. Wszechmocna Opatrzność Boska wzbudza je ze zgnilizny do życia; z jednego ziarna powstaje kłos, liczący wiele ziarn... Psalmista Pański śpiewa: "Wskrzesisz mnie z martwych, a chwalić Cię będę", a Job święty mówi: "I zbudzisz z martwych to ciało moje, które zniosło to wszystko". Z tą nadzieją winna dusza trzymać się Tego, który wiernie dotrzymuje swych obietnic i jest sprawiedliwy w swych wyrokach. On, który potępił kłamstwo, nie dopuści się sam tej wady, gdyż dla Boga jest wszystko możebnym, oprócz kłamstwa. Niech się przeto roznieci wiara nasza w Niego, zważmy, że nic dla Niego nie jest niepodobne. On wszystko uczynił jednym słowem swej wszechmocy. Któż poważy się zapytać Go: Czemu stworzyłeś? Któż zdoła się oprzeć wszechmocy siły Jego? Jak i kiedy chce, tworzy wszystko, a z tego, co utworzył, nic nie ginie, wszystko odkryte przed oczyma Jego, nic Mu nie jest tajne. Zbliżmy się przeto do Niego ze świątobliwością duszy, wznośmy ku Niemu dłonie czyste i niepokalane, miłujmy miłosiernego i dobrotliwego Ojca, który nas uczynił cząstką wybranych swoich".

Modlitwa

Boże, który nas rozweselasz doroczną uroczystością św. Klemensa, Męczennika Twojego i papieża, spraw miłościwie, abyśmy obchodząc pamiątkę jego przejścia do Nieba, cnotę mężnej jego wytrwałości w wierze naśladowali. Amen.

Święty Klemens I
urodzony dla nieba 23.11.100 roku
wspomnienie 23 listopada

c)Organy

Organy parafii i kościoła św. Klemensa w Lędzinach
Parafia lędzińska należy do najstarszych na Górnym Śląsku. Wiadomo, że już w 1222 roku na górce w Lędzinach istniała drewniana świątynia, która pierwotnie była kościołem grodu bieruńskiego. Świątynię te wymienia Jan Długosz w "Liber beneficiorum", pisząc jedynie, że jest ona budowlą drewnianą. Istnienie drewnianego kościoła św. Klemensa potwierdzone jest kilkakrotnie w późniejszych dokumentach dotyczących lędzińskiej parafii, w tym w protokołach wizytacyjnych i inwentarzach. W najwcześniejszym opisie kościoła, pochodzącym z 1598 roku organy nie są wymienione, podobnie jak w kolejnych dwóch dokumentach: z 1628 roku (opis sporządzony przez pastora i dziekana pszczyńskiego ks. Jana Hoffmanna, który prawdopodobnie zrobił go nie będąc w ogóle w kościele ) i z 1638 roku (opis ks. Omastowskiego, sporządzony podczas wojny trzydziestoletniej). Prawdopodobnie organy wprowadzono dopiero w II połowie XVII wieku, choć Ludwik Musioł przypuszcza, że istniejące już w 1690 roku w kościele św. Klemensa organy były drugim instrumentem tej świątyni. Wcześniej kościół posiadał mały pozytyw, który przed 1690 rokiem wymieniony był dwukrotnie. Po raz pierwszy mówi o nim rachunek z 1671 roku o treści: "Od miechów sprawienia do pozytywu 12 groszy", zaś w 1681 roku mowa już jest o jego naprawie, którą wykonał nieznany z nazwiska organista z Oświęcimia, otrzymując za swe prace 3 złote. Kolejna - tym razem pośrednia wiadomość o lędzińskich organach, pochodzi z 1690 roku. Pod datą tą wymieniony jest pierwszy znany z nazwiska organista - Desiderius Makowski, nazwany "organarius in Lendziny". Skoro wymieniony jest organista, musiał istnieć w kościele instrument, na którym Makowski grał podczas nabożeństw. Jago nazwisko pojawia się w lędzińskich dokumentach w związku ze ślubem, który Desiderius Makowski wziął w kościele św. Klemensa I lutego 1690 roku. Pełnił on równocześnie funkcję nauczyciela, co od końca XVII wieku staje się regułą na ówczesnej ziemi pszczyńskiej Poprzednik Makowskiego, nieznany z imienia Małuski, był lędzińskim nauczycielem, zaś syn Makowskiego - Franciszek, pełnił już obie funkcje.
Przytoczone wzmianki mówią wyraźnie o pozytywie, a więc o niewielkich organach, posiadających kilka zaledwie głosów. Pozytywy takie zaczęły się coraz częściej pojawiać na Górnym Śląsku w XVII wieku, zarówno w formie instrumentów stacjonarnych, umieszczonych na chórze, jak i w formie pozytywów przenośnych (tzw. skrzyniowych), które mogły być przenoszone i używane jako organy procesyjne. Ich konstrukcja była na tyle delikatna, że łatwo ulegały uszkodzeniom, co potwierdzają liczne zapisy źródłowe. Uszkodzenia powstawały nie tylko podczas przenoszenia pozytywów z miejsca na miejsce, ale także na skutek złych warunków klimatycznych panujących w niewielkich zazwyczaj kościołach drewnianych (częste zmiany temperatury i wilgotności, powodujące rozklejanie się elementów drewnianych i skórzanych, zwłaszcza wiatrownic i miechów). Pozytyw w kościele św. Klemensa był w 1706 roku na tyle niesprawny ("nie można go na nic użyć"), że konieczny był zakup nowego. Z pewnością były to znowu niewielkie organy przenośne, skoro nazwano je w rachunku "nowy pozytywek", a zapłacono za nie 100 tynfów. W tym samym roku sprowadzono nowy pozytyw " nazwany "większym", dla kościoła św. Anny, za sumę 400 tynfów. Dziesięć lat po zakupie, pozytyw w kościele św. Klemensa nie nadawał się do użytku i określony został jako "totaliter zepsowany". Kolejna informacja źródłowa dotyczy roku 1720. W aktach wizytacji przeprowadzonej przez biskupa Dominika Lachmana (Lochmanna) wymienione są na chórze "7-głosowe organy w kościele św. Klemensa, określane jako "nowe", z zaznaczeniem " że są popsute ("Chorus pro cantoribus, in quo organum novum alias pozytyw sed destructum vocum 7"). Chodzi zapewne o organy, które podarował (lub finansował) niejaki Jan Mucha z Górek. Wzmiankę o tym instrumencie przytacza Ludwik Musioł, cytując następujący zapis archiwalny: "Item Jan Mucha z Gorek darował do kościoła św. Klemensa na organy 60 twardych śląskich. Do których pieniędzy przydało się 17 twardych kościelnych a swoich 3 bez ortu. I stanęły szczęśliwie Organy o ośmiu głosach. Nie rachując ekspensy moiey przejeżdżając się do Kęt po trzy razy stronę ich, posyłając po nie y żywiąc tydzień przy korekturze organmistrza". Notatka ta pozwala wywnioskować, że organy zbudował organmistrz z Kęt, a cały koszt wyniósł 80 talarów śląskich. W 1769 roku rozpoczęto budowę nowego kościoła, tym razem murowanego, który po dzień dzisiejszy stoi na Klemensowej Górce. Do ukończonej i poświęconej w 1770 roku świątyni przeniesiono część starego wyposażenia, w tym organy, które jednak po trzech latach - w 1773 roku, przeniesiono do filialnego kościoła św. Anny. Dla kościoła św. Klemensa sprawiono nowe organy o 10 głosach, posiadające prawdopodobnie jeden manuał i pedał. Nazwisko budowniczego nie jest niestety znane. Ten pierwszy w murowanym kościele instrument przetrwał ponad sto lat. W inwentarzu z 1828 roku czytamy, że organy umieszczone są na emporze z marmoryzowaną balustradą i utrzymane są w dobrym stanie, co było efektem przeprowadzonego rok wcześniej remontu. Na pokrycie kosztów tego remontu ofiary złożyli mieszkańcy Lędzin "bez różnicy wyznania". Renowacja instrumentu mogła być przeprowadzona w związku z wymianą gipsowego pokrycia stropu kościoła, o czym wspomina jeden z późniejszych inwentarzy.
Organy wymieniane są jeszcze kilkakrotnie, w sposób dość lakoniczny, w późniejszych źródłach (w inwentarzach np. jako ",Eine Orgel"), choć w jednym wypadku dowiadujemy się, że stoją one na owalnej, marmoryzowanej emporze i wymagają reperacji. Rachunki z tego okresu wymieniają także nazwiska organistów oraz informują o wynagradzaniu kalikanta, muzyków kościelnych (nie definiując jakich) i śpiewaków. Wskazuje to na angażowanie instrumentalistów (może jakiegoś zespołu muzyków z pobliskiej Pszczyny?) i wokalistów z okazji szczególnych świąt lub uroczystości kościelnych. Na posiedzeniu Zarządu Kościelnego w dniu 18 września 1887 roku poruszono sprawę budowy w kościele św. Klemensa nowych organów. Protokół z tego posiedzenia mówi o złym stanie dotychczasowego, ponad stuletniego instrumentu. Decyzję o budowie podjęto dopiero w 1888 roku, powierzając ją organmistrzowi z Gliwic - Carlowi Volkmannowi. Nazwisko budowniczego nie występuje niestety w dostępnych dokumentach archiwalnych. Autorstwo istniejących do dziś organów udało się ustalić poprzez badania porównawcze i analizę założeń konstrukcyjnych a także źródła dotyczące późniejszej historii instrumentu. Budowniczy - Carl Volkmann, był już w tym czasie twórcą kilku dużych organów w kościołach Górnego Sląska, m.in. w kościele Mariackim w Katowicach, w kościele św. Marii Magdaleny w Chorzowie, kościele Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Mysłowicach i tamtejszym kościele ewangelickim, w kościele ewangelickim w Mikołowie oraz wielu innych świątyniach.
W organach lędzińskich wykorzystał doświadczenia i rozwiązania wypróbowane w innych realizacjach, tworząc instrument interesujący zarówno pod względem brzmieniowym jak i konstrukcyjnym. Niewielka przestrzeń chóru stanowiła pewne ograniczenie, dlatego Volkmann zbudował organy o jednym manuale i pedale, stosując tradycyjne rozwiązanie stołu gry, wbudowanego w lewą, boczną ścianę szafy organowej. Nowe organy wyposażone zostały w II głosów (8 w manuale i 3 w pedale), wiatrownice klapowo-zasuwowe i trakturę mechaniczną. Powietrza dostarczały dwa miechy klinowe, umieszczone na strychu. Piękna, architektoniczna szafa otrzymała pięcioosiowy prospekt składający się z trzech płaskich wieżyczek piszczałkowych, ujętych pilastrami w kształcie półkolumn oraz dwóch pól rozdzielających wieże. Wszystkie segmenty prospektu zamknięte są półkolistymi arkadami i zwieńczone bogato profiowanym gzymsem na cokole. W skład dekoracji snycerskiej wchodzą ozdobne korynckie głowice półkolumn a także grzebienie złożone ze stylizowanych małych wolut i elementów rolwerkowych. Na wszystkich poziomych belkach wieńczących segmenty piszczałkowe umieszczono po trzy małe rozetki. Organy otrzymały zespół brzmieniowy charakterystyczny dla śląskiego budownictwa II polowy XIX wieku, w kategorii instrumentów jednomanuałowych z pedałem. Ich dyspozycja, zachowana do dziś w stanie oryginalnym, przedstawia się następująco:
Manuał (C - 13):
o Principal 8 Fuss
o Flaut major 8 Fuss
o Portunal 8 Fuss
o Salicet 8 Fuss
o Principal 4 Fuss
o Flauto trayersso 4 Fuss
o Quinte u. Octave 2 (2/3) 2 Fuss
o Mixtur 2 fach
Pedał (C - dl):
o Subbass 16 Fuss
o Principalbass 8 Fuss
o Violon Cello 8 Fuss
Organy posiadają łącznik manuału do pedału (Pedal Coppel) oraz wyciąg uruchamiający dzwonek dla kalikanta(Calcantenruf). Pomimo niewielkich rozmiarów organy posiadają bardzo przemyślaną strukturę brzmieniową, łączącą tradycyjną zasadę budowania brzmienia w oparciu o pełny chór pryncypałowy, w połączeniu z romantyczną tendencją do brzmienia harmonicznego. Proporcje głosów podstawowych do mutacji i alikwotów są tu niemal klasyczne, a istnienie wysokiej mikstury, w połączeniu z pełną piramidą pryncypałow pozwala na uzyskanie typowego, tradycyjnego "organo pleno". Połączenie głosów ośmiostopowych, reprezentujących cztery grupy zróżnicowane menzurą i konstrukcją umożliwia z kolei tworzenie zestawów o charakterze romantycznym.

Każdy z tych głosów użyty osobno prezentuje zupełnie inny świat dźwiękowy, przydatny w akompaniamencie i grze liturgicznej. W sumie organy oferują bardzo wiele zróżnicowanych zestawów barwowo-dynamicznych, pozwalających nie tylko na zróżnicowaną grę liturgiczną ale także na interpretację wielu utworów, zarówno klasycznych (ściślej: barokowych) jak i drobnych form muzyki romantycznej. Fakty z dalszej historii organów są agmentaryczne. W kitka lat po zbudowaniu, opiekę nad organami sprawowali organmistrzowie gliwiccy: - Ernst Kurier (w latach 1891-1912), Urban Szołtysek (występujący w dokumentach z pisownią: Scholltysek - w latach 1913-1914) i H.Schroedter z Franzem Piekarczykiem (1920). Dwaj ostatni byli pracownikami gliwickiej lilii Fabryki Organów "Klimosz i Dyrszlag" z Rybnika. Podpis Schroedtera zachował się wewnątrz szafy organowej i wykonany został w związku z remontem instrumentu. W 1917 roku parafia musiała oddać cynowe piszczałki prospektowe na cele wojenne, zarówno z organów kościoła św. Klemensa jak i z kościoła filialnego św. Anny. Otrzymała za to 353,50 Marek. Metal z piszczałek, podobnie jak z dzwonów, które również rekwirowano, przetapiano na pociski. Rekwizycją zajmowały się firmy ludwisarskie i organmistrzowskie, nie zważając na zabytkowy charakter większości dzwonów i walory dźwiękowe piszczałek prospektowych, zwykle najbardziej kunsztownie wykonanych. Podczas "Kriegsmetall-Action" w Lędzinach udało się zachować dzwon na wieży kościoła św. Klemensa, prawdopodobnie ze względu na trudności z jego zdjęciem. Zabrano za to dzwon z kościoła filialnego. Nowe piszczałki, tym razem cynkowe, wykonała już w 1921 roku firma "Klirnosz i Dyrszlag" z Rybnika. Koszty poniosła parafia i patronat. W latach międzywojennych wykonywano strojenia i remonty, o czym świadczą zapisy w protokołach wizytacyjnych z tego czasu. Protokoły z łat 1926-1931 określają stan organów jako dobry. W protokole z 21.10.1926 roku wymieniony jest remont przeprowadzony trzy lata wcześniej, w 1923 roku, na koszt "kasy kościelnej i patrona". Po wojnie gruntowny remont przeprowadzono w lipcu i sierpniu 1958 roku, za cenę 15.000 złotych. Zakres remontu nie jest znany, jednak sporządzony dwa lata później inwentarz wskazuje na dobre rezultaty wykonanych prac.

Istnienie cennego, zabytkowego instrumentu w kościele św. Klemensa przypomniane zostało w 1980 roku w wyniku prowadzonych przez autora niniejszej pracy nagrań radiowych. Stan organów był już wówczas alarmujący. Najbardziej groźny był aktywny robak drzewny, który zaatakował wiele elementów wiatrownic, stołu gry a także piszczałki drewniane. Mimo zniszczeń organy prezentowały ciekawe walory brzmieniowe, które zdecydowały o nagraniu utworów dawnej muzyki polskiej i niemieckiej a także improwizacji. Przed nagraniem konieczne było usunięcie usterek traktury i nastrojenie wszystkich głosów. Prace te wykonał zabrzański organmistrz Jan Wyleżoł. Do pełnej świetności przywróciła lędzińskie organy gruntowna konserwacja, wykonana w latach 1999-2000 przez organmistrza Olgierda Nowakowskiego z Zabrza. Prace obejmowały konserwację wszystkich elementów drewnianych, częściową rekonstrukcję elementów zniszczonych przez drewnojady, zabezpieczenie środkami chemicznymi drewna przed destrukcją biologiczną, odnowienie i konserwację zespołu brzmieniowego, traktury i systemu powietrznego, wreszcie odnowienie szafy i prospektu, z przywróceniem oryginalnej kolorystyki i złoceń, Odnowione organy Volkmanna na powrót zabrzmiały w postaci, jaką nadał im przed ponad 120 laty ich budowniczy. Powróciły do swych funkcji liturgicznych, ale także zaczęły pełnić funkcje kulturowe, podczas organizowanych przez Starostwo Bieruńsko-Lędzińskie, we współpracy z parafią i władzami lokalnymi festiwali organowych pod nazwą "Jesień organowa w powiecie bieruńsko-lędzińskim". Po ukończeniu remontu dokonano ponownie nagrań radiowych do trwającego już ponad dziesięć lat cyklu "Antologia organów na Górnym śląsku". Zwieńczeniem procesu przywracania lędzińskim organom ich właściwego miejsca w kulturze muzycznej regionu było nagarnie w dniach 18-19.07.2002 roku płyty kompaktowej, na której Julian Gembalski zarejestrował 26 miniatur organowych, ukazujących bogactwo brzmienia i niezwykłe możliwości artystyczne organów kościoła św. Klemensa.

Historyczny instrument żyje znów pełnią życia. Chwali Boga podczas codziennej liturgii, brzmi podczas licznych koncertów, zachwyca swą formą architektoniczną, konstrukcją i brzmieniem znawców i miłośników dawnych organów. Dwukrotnie prezentowany był podczas wycieczek organologicznych organizowanych przez Katedrę Organów i Klawesynu Akademii Muzycznej w Katowicach. Otoczony opieką Gospodarza parafii, księdza Proboszcza Józefa Kracli, na bieżąco doglądany przez organmistrza, wnosi swój wkład w kulturę muzyczną i zaświadcza o tradycjach budownictwa organowego na Górnym Śląsku.

2.Duszpasterstwo

A)Kapłani

Ks. Józef Kracla urodził się 10 marca 1955 r. w Imielinie. Jest synem górnika Stanisława i Marii z domu Gdak. W latach 1962-1970 uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 2 w rodzinnym Imielinie. Po jej ukończeniu rozpoczął naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Mysłowicach (1970-1974). Tam w maju 1974 r. zdał egzamin dojrzałości. Po maturze wstąpił do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie i podjął tam studia filozoficzno-teologiczne. Ostatni rok studiów (1980-1981) odbył w Katowicach, w przeniesionym z Krakowa Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym. Studia ukończył uzyskując tytuł magistra teologii z zakresu teologii pastoralnej na podstawie pracy "Kult Matki Boskiej Częstochowskiej w śląskich pieśniach pielgrzymkowych", napisanej pod kierunkiem ks. doc. dra hab. Romualda Raka. W 1986 r. w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie obronił drugą pracę magisterską "Kult Matki Boskiej Częstochowskiej na Górnym Śląsku na przełomie XIX i XX wieku", napisaną pod kierunkiem ks. doc. dra hab. Lucjana Baltera.

16 kwietnia 1981 r. w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach z rąk biskupa Herberta Bednorza przyjął święcenia prezbiteratu. Po święceniach jako wikariusz duszpasterzował w parafiach: św.Michała Archanioła w Michałkowicach (1981-1984), Trójcy Przenajświętszej w Popielowie (1984-1987), Ducha Świętego w Chorzowie (1987-1990), św. Stanisława, biskupa i męczennika w Radzionkowie (1990-1993), św. Stanisława Kostki w Katowicach-Giszowcu (1993-1996), św. Wojciecha w Mikołowie (1996-1997). Od 1997 r. jest proboszczem parafii św. Klemensa, papieża i męczennika w Lędzinach. Ponadto na terenie dekanatu Bieruń pełni od 1998 r. funkcję dekanalnego duszpasterza trzeźwości.

Ks. Tadeusz Orszulik: administrator 1970 - 1985, proboszcz 1985 - 1997 ur.3.12.1930 r. Nowy Bytom , święcenia kapłańskie 24.06.1956 Katowice, emeryt zam. Dom Księży Emerytów adres: 40-044 Katowice ul.Ks.J.Czempiela 1 tel. (32) 251-29-38

Ks. Stanisław Achtelik ur.29.04.1953 Lędziny , święcenia kapłańskie 12.04.1979 Katowice, proboszcz zam. Ławki adres:41-408 Mysłowice 8 ul.Murckowska 147 tel. (32) 222-39-32

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 32 minuty

Typ pracy