profil

Dzieci z obozów koncentracyjnych na podstawie książki "Dzieci żydowskie oskarżają"

poleca 91% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Więźniowie małoletni byli osadzani w obozach koncentracyjnych głównie w związku z aresztowaniem i deportacją do obozu całych rodzin, choć zdarzały się fakty osadzania ich za współpracę z ruchem oporu, jako zakładników za ojców lub starszych braci walczących w oddziałach partyzanckich. Dzieci żydowskie wraz z rodzinami kierowano do obozów koncentracyjnych na zagładę z racji pochodzenia. W obozach koncentracyjnych przebywały również noworodki.
Władze obozowe pozbywały się dzieci ? szczególnie małych ? wszelkimi możliwymi sposobami. Utrudniały one bowiem utrzymanie normalnego rytmu obozowego, a jednocześnie były za małe, aby pracować.
Wiele dzieci umierało już podczas transportów do obozów.
Oto historia jedenastoletniej dziewczynki, która przeżyła II wojnę światową. Nazywała się Halina Schtz.
Wojna zastała ją i jej rodziców i babcię we Lwowie. Tam też pozostali do chwili tworzenia się getta. Latem 1942 roku wyjechali do Krakowa. Mieli metryki, jakieś dodatkowe zaświadczenia, Halina miała świadectwo szkolne i nazwisko Klof. W Krakowie każdy z nas mieszkał w innym miejscu. Halina z matką, ojciec gdzie indziej, babcia też. Pewnego dnia upił się sąsiad Haliny i padło słowo: Żydzi. N drugi dzień sąsiad wytrzeźwiał i przeprosił je, ale po niedługim czasie przyszła również konfidentka. Dano jej 500 zł, żeby nie sypała, ale i tak Halina z matką musiały zmienić mieszkanie.
1 sierpnia 1943 roku rodzice Haliny poszli na chrzciny do znajomych Polaków, a ona poszła do babci na ulicę Bożego Ciała. Było to o pierwszej w południe. Gdy dziewczynka
przyszła do mieszkania babci, drzwi otworzył jakiś obcy mężczyzna i zapytał do kogo ona idzie. Halina zorientowała się od razu, że tu się coś złego stało i powiedziałam mu, że przyszłam do koleżanki, bo w tym mieszkaniu mieszkały również jedenastoletnie dziewczynki i one to potwierdziły. Jednak mimo wykrętów dziewczynka i babcia zostały zabrane na posterunek żandarmerii niemieckiej przy ulicy Podbrzezie. Stamtąd odwieziono nas autem do gestapo przy ulicy Pomorskiej. Tam spisano ich nazwiska i daty, fałszywe, bo ani babcia ani Halina nie przyznały się że są Żydówkami. Odwieziono ich do więzienia na Montelupich, a po dwóch dniach do więzienia dla kobiet na Helców. Były tam 2 tygodnie. Babcia od razu przyznała się, że jest Żydówką, ale nie wydała, że Halina jest jej wnuczką. Dziewczynka była 3 razy przesłuchiwana i za każdym razem bita. W końcu się przyznała, że jest Żydówką.
W celi siedziało 45 Żydówek, 15 Polek i kilka Cyganek. Dostawały dość dobre jedzenie dzieki pomocy RGO, posyłali im zupy i paczki z jedzeniem. Po 2 tygodniach 25 osób, wśród nich 14 kobiet z celi Haliny i 11 mężczyzn z Montelupich wysłano autem na Jerozolimską, do obozu płaszowskiego. Pojechała Halina i babcia. Zaraz po przyjeździe otoczyli ich Ukraińcy z karabinami, przyszedł komendant Goeth, John i jeszcze jakiś gestapowiec i zaczęła się segregacja. Komendant odczytał listę: 9 mężczyzn z Montelupich i jedną młodą dziewczynę Paulę Adolf skazano na śmierć jako politycznych przestępców. Wraz z nimi skazano jeszcze 3 starsze kobiety, m.in. babcię Haliny ? reszta została przy życiu. Tak wszystkich pilnowano, że babcia ni miała jak nawet pożegnać się ze swoją wnuczką.
Halina w obozie płaszowskim była 8 miesięcy, pracowała w obozie kuśnierskim. Praca nie była bardzo ciężka, gorsze były apele, dwa razy dziennie stanie na placu po trzy godziny, wstawanie o czwartej razno i inne podobne szykany.
W obozie był Chilowicz, komendant żydowskiej policjii jego żona, która maltretowała kobiety, wyzywała je za każde głupstwo.
Pierwszy transport z Płaszowa odszedł w listopadzie 1943 roku, drugi w marcu 1944 roku i wtedy Halina wyjechała do Skarżyska Kamiennej. Jechało ich około 500 kobiet. Dziewczynka pracowała w fabryce amunicji na werku A. Wyrabiali naboje do broni małokalibrowej. Tam panował głod i tyfus. Tylko za pieniądze można było jakąś pomoc od Polaków, którzy u nich na werku pracowali.
W lipcu 1944 roku przeniesiono mężczyzn i część kobiet z werku A do Częstochowy, a resztę kobiet, m.in. Halina do Lipska. Pracowały znowu w fabryce broni, przy częściach składowych granatów. Wyżywienie z początku dość możliwe, potem coraz gorsze, w końcu zapanował głód.
14 kwietnia 1945 roku nastąpiła ewakuacja. Było 150 kobiet w grupie Haliny. Szły 14 dni pieszo, dniem i nocą, z małymi odpoczynkami i właściwie bez żadnego celu, bo były ze wszystkich stron otoczone. Po 14 dniach ze 150 kobiet zostało 65 ? reszta zginęła od SS-mańskich strzałów. Strzelano za każde niedozwolone zatrzymanie się, za próby zdobycia żywności i przede wszystkim każdą, która nie mogła nadążyć. Na drogę dostały po jednej paczce margaryny, 1 paczce konserw, 2 łyżki marmelady, 2 łyżki cukry. W ciągu 14 dniowego marszu była dwa razy zupa. Po 14 dniach, w nocy, po przejściu Elby, SS-mani zwiali i zostawili kobiety na drodze. Poszły do miasteczka Oschatz, gdzie był obóz i tam postanowiły czekać na oswobodzenie. Tam była jeszcze cywilna policja, tzn. żandarmeria niemiecka. Ale ludność się już nimi zaopiekowała, bo Czerwona Armi była o 10 km od miasta, a Amerykanie jeszcze blizej. Obok był obóz jeńców wojennych ? angielskich, francuskich i amerykańskich. Dostali się do nich pod pozorem, że są z czerwonego krzyża i przywieźli im żywność, dużo konserw i czekolady. Trzy dni były pod strażą. Potem przyjechało pierwsze auto z Amerykanami, a następnego dnia weszli Rosjanie. Halina była w Niemczech od początku kwietnia do 15 czerwca. Trochę doszła do siebie i wyruszyła w drogę do Polski.

Źródła:

,,Dzieci Żydowskie oskarżają? ? Gołda Tencer - Szurmiej

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut