Wybuchowy i gwałtowny Maciej Raptusiewicz znany jest z kłótni o mur z sąsiadem. Ja zapytam go o powody i skutki tej awantury.
P: Powszechnie znany jest pański spór z sąsiadem. Jakie argumenty przemawiały za jego wszczęciem?
Odp.: Na pewno jednym z nich było to, że Milczek nie zapytał mnie o zdanie. Przecież mur, mocium panie, należy również do mnie.
P: Czy były chwile, w których miał pan ochotę bez konkretnej przyczyny wyciągnąć do Rejenta rękę na zgodę?
Odp.: Chyba pani żartuje! Gdybym miał taką ochotę uczyniłbym to. Raczej Milczek powinien nad tym, mocium panie, pomyśleć! Ja wolałem załatwić tę sprawę szpadą.
P: Czyli był pan przekonany o winie Milczka, tak?
Odp.: Oczywiście! Chyba wszyscy wiedzą, że to ja miałem rację.
P: Czy efekty tej kłótni są nadal widoczne, czy raczej pan i pański sąsiad jesteście przyjaciółmi?
Odp.: Nie ma między nami wyraźnej niechęci do siebie, ale obydwoje nadal pamiętamy kłótnie i mały uraz po niej zostanie na zawsze.
P: A czy pana zdaniem dziura w murze była warta takiego zamieszania?
Odp.: (śmiech) Wtedy na pewno, ale teraz, po jakimś czasie wiem już, że nie powinienem brać tej sprawy aż tak poważnie.
P: Czy na zakończenie mógłby pan zdradzić, co się stało z nieszczęsnym murem?
Odp.: Prawdę mówiąc, o mało znów się nie pokłóciliśmy (śmiech). Przyznałem rację Milczkowi, on przyznał ją mnie. I tak na zmianę. W końcu poszliśmy na kompromis. Zburzyliśmy cały mur i zbudowaliśmy go od nowa. Wstawiliśmy w nim również furtkę, żebyśmy mogli się odwiedzać (uśmiecha się)
P: Dziękuję, że znalazł pan chwilę na rozmowę. Do zobaczenia i proszę pozdrowić Rejenta Milczka.
Odp.: Na pewno to uczynię. Do widzenia.