profil

"Przysięgam, obiecuje...", czyli o wartości słowa honoru w dzisiejszym świecie

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-22
poleca 85% 144 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Maria Konopnicka

"Bo kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!"


Adam Mickiewicz, "Świtezianka"

Przysięga, obietnica, ślubowanie? Zobowiązanie, którego nie wykonanie będzie naszą plamą na honorze, czy puste słowa, rzucane na wiatr, nie mające żadnych skutków i konsekwencji

W dzisiejszych czasach składamy średnio jedną przysięgę dziennie. Kiedyś, była ona zarezerwowana dla ważnych, podniosłych uroczystości. I choć towarzyszy ludziom od dawien dawna, dopiero teraz stała się czymś" nieistotnym.

O podniosłości przysięgi mówi nam już Pismo Święte, a konkretniej doskonale nam wszystkim znane Przykazania Boże. Te 10 zdań zawiera o wiele więcej, niż nam się wydaje. Gdzie tam miejsce na obietnice" Na samym początku, bo już w drugim przykazaniu. "Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego na daremno." Musimy więc pamiętać, że składając przysięgę powołujemy się na Jedynego Boga, prosząc Go, by pomógł nam wytrwać w obietnicy. Dlatego też nie "przysięgajmy na prawo i lewo", lecz ważmy swoje słowa.

Jeśli chodzi o same przysięgi, mamy ich wiele rodzajów. Chciałabym zacząć od tych najmniej znanych, tych, o których nie zawsze pamiętamy.
Jedną z najstarszych obietnic jest przysięga Hipokratesa, tak naprawdę napisana przez jego uczniów, pitagorejczyków. W skrócie można ją ująć znanym nam hasłem: "Po pierwsze nie szkodzić." Mimo upływu tylu lat od daty jej powstania jest wciąż aktualna ( mówi np. o zakazie stosowanie aborcji i eutanazji czy o zachowaniu tajemnicy lekarskiej) i wciąż absolwenci medycyny recytują jej treść. Co ciekawe, pierwsze słowa tej przysięgi skierowane są do starożytnych greckich bogów, co potwierdza powagę i podniosłość uroczystości.

Kolejną przysięgą jest prawie rówieśnica ślubowania lekarzy - chodzi o przysięgę olimpijską. Narodziła się również w starożytności, zaniechana na długi okres czasu powróciła do ceremoniarzu olimpijskiego w 1920 r. obok flagi, hymnu i ognia z Olimpu. Wypowiadana przez reprezentanta kraju organizującego igrzyska w imieniu wszystkich jej uczestników mówi o zasadach fair-play oraz uszanowaniu greckiej tradycji.

Pójdźmy jednak kilka wieków w przód, kiedy jeszcze wyznanie nie było jednosezonowym trendem, a wyrazem moralności i świadomości. Na początku XX w., wieku wojen i walk, trudno znaleźć pieśń, w której nie byłoby błagalnego wołania do Boga lub Maryi. W naszą świadomość już na stałe weszły słowa: "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród ["] Tak nam dopomóż Bóg", - Boże, coś Polskę ["] otaczał blaskiem potęgi i chwały; Przed Twe ołtarze zanosim błagnie"" czy w końcu hymn-przysięga "Nie rzucim Chryste, świątyń Twych". Każda z tych pieśni dawała nadzieję tym, którzy wtedy jej potrzebowali.

I słowa, dopisane do Roty przez M. Konopnicką - Tak nam dopomóż Bóg" są dziś wykorzystywane do potwierdzania obietnic, składania przysiąg i ślubowań.
Ostatnio na przykład wszyscy byliśmy świadkami ślubowania posłów VI kadencji Sejmu. Każdy z nich, po imiennym wyczytaniu składał przysięgę, kończąc ją słowami: Tak mi dopomóż Bóg. 400 posłów dodało Boga do przysięgi - donosi Gazeta Wyborcza. Pozostałych 60 wypowiedziało jedynie formułę: ślubuję. W 2001, gdy zwyciężył SLD na Boga ślubowało 220 posłów, a w 1993 roku jedynie 17.

Jeszcze dalej wychodzi tekst przysięgi małżeńskiej. Oprócz obietnic bycia ze sobą "na dobre i za złe" młodzi małżonkowie dodają na końcu:
"Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci" To bezsprzeczny akt zawierzenia, o którym tak często zapominamy. Bo skoro słowa "nie opuszczę aż do śmierci" mogą "potwierdzić" statystyki (Według danych przedstawionych przez GUS w roku 2006 rozwiodło się około 72 tysiące par małżeńskich) to głupoty już nic nie wytłumaczy ( 32% rozwodów spowodowanych było "niezgodnością charakterów). Mylić się rzecz ludzka, chciałoby się powiedzieć. Ale wystarczy spojrzeć wstecz - jeszcze kilkanaście lat temu rozwód był sensacją na wielką skalę, rzeczą wręcz niewyobrażalną. I to nie z powodu wymuszanych, reżyserowanych małżeństw posłusznych panienek lecz z powodu dłuższego okresu narzeczeństwa. Wtedy takie błędy jak niezgodność charakterów odchodzą w przedbiegach, bo skoro decyduję się na ślub, wiem, kogo biorę za małżonka. Dziś jest moda na szybkie małżeństwa - w dżinsach, wytartej koszulce, z przyjęciem w barze szybkiej obsługi, które - zawierane po kilku godzinach znajomości - swój (niekoniecznie happy) "end rozpoczynają równie szybko, lub nawet szybciej, wraz z końcem upojenia alkoholowego. Dla takiego podejścia do sprawy przysięgi są bezużyteczne. Jest to bardzo przykre, jednak ukazuje szczerą - aż do bólu - prawdę o moralności dzisiejszego społeczeństwa.

Ostatnim już, aczkolwiek równie ważnym jak ślub jest przysięga wojskowa. W dzisiejszej formie brzmi ona tak:

"Ja, żołnierz Wojska Polskiego,
przysięgam służyć wiernie
Rzeczypospolitej Polskiej,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży Konstytucji,
strzec honoru żołnierza polskiego,
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej Ojczyzny
w potrzebie, krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Bóg."


Zauważmy, jakie sprawy są w tym krótkim tekście poruszone. Wierna służba - dziś już chyba zapomnieliśmy co to znaczy służyć, o wierności nie wspominając. Strzec konstytucji - trudno znaleźć osobę, która żyje zgodnie z prawem, co dopiero mówić o strzeżeniu zasad. Bronić HONORU - to słowo chyba najważniejsze w przysiędze, dziś już odeszło w zapomnienie. Od honoru ważniejsze są pieniądze, władza, stanowisko. Mimo częstych i usilnych prób nic nie tłumaczy złamania słowa honoru. Ginąć w obronie ojczyzny" Po co" Teraz można polecieć tanimi liniami do dowolnego zakątka na kuli ziemskiej i zapomnieć o ojczyźnie, wyrzec się jej.

Podobną przysięgę składała Inka, tytułowa bohaterka filmu, który razem obejrzeliśmy. Jednak ona nie chciała uciekać, nie chciała się chować. Wystarczyło jedno słowo, a byłaby pewnie taką samą uczennicą jak my. Przez milczenie sama siebie skazała na cierpienie, a w konsekwencji śmierć. Nie ugięła się przed groźbami czy prośbami tych starszych, którzy w nas samych budzili strach i odrazę. W wielu rozmowach moich rówieśników o tej sytuacji lub jej podobnych, słyszę: "No i po co ona to zrobiła" Dostała kulkę w łeb, a wystarczyło słowo, i byłaby wolna. Ja bym powiedział/a". Ale Inka złożyła przysięgę. Chroniła partyzantów, walczących o wolność, sama włączając się czynnie w ten długi i żmudny proces. W serce najbardziej zapadł mi moment, kiedy to Inka składa w lesie przysięgę, z dwoma palcami ku górze, a scenę tę przeplatają momenty z przesłuchań i tortur tej młodej dziewczyny.

Podsumowując, sądzę, że to zależy tylko od naszej własnej świadomości, bez znaczenia - narodowej, wyznaniowej czy jakiejkolwiek innej. Chodzi o umowę, zawartą ustnie, lecz przypieczętowaną słowami "przysięgam". Jeśli już decydujemy się na taki krok dołóżmy wszelkich starań, aby wywiązać się z raz danego słowa. Pamiętajmy również o wartości honoru i starajmy się zmienić postrzeganie przysięgi, kierując się słowami Ajschylosa:
"To nie przysięga sprawia, że wierzymy człowiekowi, ale człowiek - że wierzymy przysiędze."

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 6 minut