profil

Sprawozdanie z spektaklu „Mistrz i Małgorzata”

poleca 85% 215 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jestem jeszcze pod silnym wrażeniem świeżo obejrzanego spektaklu „Mistrz i Małgorzata”, który wystawiony został na deskach teatru Nowego w Łodzi. Jest to kolejna adaptacja genialnego reżysera Andrzeja Marczewskiego. W rolach głównych wystąpili między innymi: Krzysztof Bartłomiejczyk i Katarzyna Cynke, którzy wcielają się w tytułowych bohaterów. Z bardziej wyróżniających się kreacji aktorskich należało by wymienić role Przemysława Wasilkowskiego który odgrywa rolę księcia ciemności Wolanda. Grzechem było by nie napisać o Krzysztofie Pyziaku i Annie Majcher, którzy grają nierozłączną parę Behemota i Korowiowa. Sztuka ta skłania widza do refleksji nad życiem i wartościami etycznymi. Bohaterowie snują liczne rozważania filozoficzne na temat ludzkiej egzystencji. Poruszają problemy moralne, metafizyczne, religijne, jak na przykład istnienie Boga czy Szatana. Spektakl pokazuje negatywne cechy systemu totalitarnego, obnaża zepsucie moralne społeczeństwa rosyjskiego. Wszystko to przeplatane jest scenami wręcz komediowymi, co daje bardzo ciekawy efekt. Wielkim atutem spektaklu jest muzyka, która doskonale oddaje nastrój sytuacji. Efekty dźwiękowe również znakomicie dobrane, choć niekiedy zdają się być nieco za głośne. Nieco gorzej przedstawienie wypada pod względem scenografii. Odnosi się wrażenie że scena jest „pusta”, w niektórych momentach naprawdę trudno się połapać w jakiej lokacji aktorzy aktualnie się znajdują. Stroje dobrane dobrze choć nie jest to moje książkowe wyobrażenie wyglądu tych postaci. Największym plusem przedstawienia jest bezsprzecznie gra aktorska. Jednym z najbardziej wyróżniających się aktorów jest Przemysław Wasilkowski w roli Wolanda. Znakomicie przedstawił on charakterystyczną postawę spokoju, skromności oraz pewności siebie. Dużo większe pole do popisu ma Krzysztof Bartłomiejczyk który wcielił się w role mistrza. Aktor ten musi pokazać stopniowe narastanie szaleństwa, rozpaczy, strachu, który powoli traci nadzieję, że kiedyś zobaczy się ze swoja Małgorzatą. Aktor poradził sobie całkiem nieźle, choć widać było kilka jego wyraźnych potknięć. Na uwagę zasługuje także kreacja Krzysztofa Pyziaka który jako Korowiow niejednokrotnie rozbawiał cała sale. Duże brawa należą się twórcą za urozmaicenie przedstawienia zarówno wybuchami pirotechnicznymi jak i przelotami głównych aktorów nad głowami publiczności. Dzięki temu widz odnosi wrażenie, że cała sala stała się jedną wielką scena, i nie ma pewności czy za chwile główny bohater nie będzie siedział mu na kolanach. Niestety minimalnie tylko zarysowano postać Piłata i Joszuy z Pontu nad czym osobiście ubolewam. Reasumując spektakl ten trzeba ocenić jak dobry a nawet bardzo dobry. Byłem pod wrażeniem gry aktorskiej. Publiczność nagrodziła artystów gorącymi brawami. Spektakl na długo pozostanie w mej pamięci i na pewno zapisze się jako sukces teatru Nowego.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty