profil

List do umierającego przyjaciela.

poleca 85% 620 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dzisiaj jest taki piękny dzień, słońce świeci jasno, jakby wołało, aby go uchwycić i mocno przytulić do siebie. Ptaki wysoko pod niebem układają swój taniec, a kwiaty pachną tak mocno, jakby zachęcały do pokłonu nad nimi, jakby pozwalały na wciągnięcie ich cudownej woni. Przeciez to wiosna mój przyjacielu, ta pora roku, którą oboje kochamy. Pamiętasz nasze wiosenne spacery, zbieranie stokrotek, leżenie na trawie mokrej od rosy? Każdy nasz dzień, ubrany był w przygody, uśmiech, a przede wszystkim w to, że zawsze byliśmy razem. Pamiętasz przyrzeczenie? Wtedy nasza krew połączyła się w jedność. Tak, my zawsze byliśmy i będziemy jednością. Śmierć nas nie rozłączy, co ona - tak mała, samotna może - NIC! My jesteśmy silniejsi!
Nadszedł jednak dzień rozstania. Nie mogę do Ciebie podejść, przytulić, potrzymać za rękę, porozmawiać. Nie mogę spojrzeć Ci w oczy i zobaczyć tych figlarnych płomyków, które zawsze Ci towarzyszyły. Zostałeś sam, ale przecież nieraz o tym rozmwialiśmy. Chciłeś być sam w tej ważnej dla nas chwili. I ja to szanuję. Bo każdy z nas umiera samotnie, odchodzi w ten lepszy świat. Nieważne, że zostawiasz mnie tutaj samą i ja w końcu do Ciebie dołączę. Złapiemy się za ręce, pobiegniemy przed siebie, jak to obiliśmy gdy było nam źle. Ilez my rękawów wypłakaliśmy, aby w końcu zrozumieć, że świat nie jest wart naszego smutku i łez. Że trzeba walczyć całą swą piersią, całym sercem, a nie jego skrawkiem, bo wtedy to, o co walczyliśmy traci sens, a życie staje się jałowe. O przyjacielu! Jak my dążyliśmy do tego, aby nasze życie takie nie było! O ile trudów i wyrzeczeń mamy za sobą, w ważnej dla nas sprawie.
Pamiętasz jeszczę tę wrzosową polanę, to wzgórze obdarowane hojnie przez naturę. Siedzę tam teraz, bo przecież to nasze miejscie, miejsce, do którego zawsze się wraca, które się kocha, w którym się dobrze myśli i wspomina.
Nadchodzi wieczór, słońce skryło się za wielkimi chmurami, niebo zrobiło się pomarańczowe. Zawsze tutaj spędzaliśmy zachodzy słońca i dopóki straczy nam sił, będziemy je razem oglądać. Wiatr smaga mi twarz, włosy unoszą się na różne kierunki, jak my kochamy naszego wietrznego znajomego. Jego dotyk, opowieści i kołysanki na dobranoc. Tyle spędziliśmy z nim dobrych i tych mniej dobrych chwil. Księżyc powoli zastępuje słońce, które po pracowitym dniu zasłużyło na odpoczynek, teraz on jest tutaj dowódcą. Nastaje mrok, trawy niespokojnie kołysają się w rytmi nocy, drzewa budzą się do życia. Przed chwilą spadła gwiazda, jakiś Wędrowiec znalazł w końcy swoje schornienie. On się już nie boi.
Siedząc tutaj jestem blisko Ciebie, tak blisko, że aż realnie. A jednka patrzymy na siebie, czujemy ciepło swego uścisku, a Ty mówisz, że to koniec. Nie ma końca. Przyjaźń się nie kończy. Byliśmy tacy sami - nie - różni, tak dalece odmienni, ale jednak jesteśmy tym samym. Twoja miłość do rzeczywistości, która jest dobra, Twoja miłość nie zginie. Jestem tu jeszcze, jak wtedy, gdy łapaliśmy motyle - sens słów, które niesie ludzkość, byliśmy razem gdzy ciemność paliła żywcem od środka. Nie pochłonie nas nigdy, kiedy jest jeszcze to, co było - Przyjaźń. Dałeś mi życie, nie marną egzystencję, nie poniżenie i zło, ale życie... tak, wiesz dobrze, że oboje nie umiemy tego nazwać...
Jestem obok. Zawszę będę.
Teraz daj mi swoją dłoń, tę która tyle razy ratowaliśmy przed światem. Nie bój się, bo... strach przeminął, jest wszystko tak jak było: stół, firanka, jest herbata na stole, kot na dachu i popiół w kominku. Wszytsko to jest dobre dzięki Tobie...

Natalia

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Podobne tematy