profil

Życie bez prądu elektrycznego

Ostatnia aktualizacja: 2021-03-17
poleca 84% 2911 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

To była jesień zeszłego roku. Ciemno, szaro i ponuro wszędzie. Na taką pogodę nawet psa żal wypuścić. Lecz jak mieszka się w mieście takim jak Las Vegas, choćby przy najgorszej pogodzie chce się wyjść do jednego z wielu klubów.

Pewnej listopadowej soboty miałem spotkać się z przyjaciółmi w "Casinie". Wcześniej jednak obowiązki, tzn. sprzątanie i te sprawy. Gdy jednak wstałem rano i zszedłem do kuchni, doznałem szoku. Nic nie działało! Ani telewizor, ani radio, a co mówić o mikrofalówce czy lodówce. Po prostu nie było prądu! Ludzie biegali od domu do domu ubrani w pidżamy i sprawdzali, czy ta straszna klęska opanowała całe miasto. I od tego czasu tak zostało. W sumie nie wiadomo, co się stało. Prąd jakby rozpłynął się w powietrzu i ślad po nim zaginął. Trzeba było jakoś sobie zacząć radzić. Jedzenie musieliśmy kupować na straganach, ponieważ sklepy zostały pozamykane. Przed domami paliły się ogniska, bo nie było gdzie ugotować czegoś na obiad. Poza tym żywność psuła się błyskawicznie, nie mówiąc o tym, że była nieprzetworzona. Smakowała paskudnie, mimo że była to stuprocentowo zdrowa żywność. Sprzątanie? Na czworaka ze ścierą w ręce. Pranie? W pobliskiej rzeczce bądź w misce z wodą. Naturalnie ręcznie bez detergentów, których nie było gdzie wyprodukować. Moje ukochane kluby, puby i dyskoteki pozamykane. Szkoła stała się prymitywna jak w XVIII wieku. A po szkole nudy. Jedynymi zajęciami były książki, które trzeba było czytać w dzień, ponieważ mogliśmy polegać tylko i wyłącznie na Słońcu. Tak samo wychodzenie na spacery z przyjaciółmi. Zero latarek, lamp czy świec. Więc pozostawało przystosować się do wschodu i zachodu Słońca. Teraz ta gwiazda wyznaczała, co jak i kiedy. Najbardziej brakowało mi komputerów, internetu, telefonów komórkowych, miejsc spotkań. Życie na Ziemi zmieniło się o 180. Dni były nudne i bezsensowne. Najgorsze jednak było to, że żadne szpitale, policja i inne placówki odpowiedzialne za nasze zdrowie i bezpieczeństwo nie działały. Musieliśmy sobie we wszystkim radzić sami. Każdy uważał jak mógł, by nic się nie stało. Nawet złodzieje przestali okradać innych. Choć prawdę mówiąc to i tak nie mieliby co ukraść.

Ten horror trwał do końca marca. Potem ni stąd, ni zowąd wszystko wróciło do normy. Urządzenia elektryczne zaczęły działać i świat ożył. Ludzie stali się szczęśliwi, choć jak zawsze tylko na jakiś czas. Bo wraz z elektrycznością powróciły kradzieże, wypadki, pożary. Żywność znowu stała się przetwarzana i konserwowana, wynikiem czego były choroby nowotworowe ludzi. Zastanawiam się teraz, już po tym wszystkim, jak to się stało? Że jednego dnia mieliśmy wszystko, a następnego byliśmy zdani tylko na siebie. Myślę, że ktoś, kto to zrobił miał na celu pokazanie nam, że prąd jest ważny, ale nie najważniejszy w naszym życiu. Że bez tych wszystkich wynalazków najnowszej generacji bylibyśmy w stanie się obyć. I mam nadzieję, że nie tylko ja, jako 16-letni chłopiec to docenię, lecz dorośli ludzie również i następnym razem, zanim wydadzą pieniądze na kolejne przyjemności i wygody życia zastanowią się, czy faktycznie jest to im tak bardzo potrzebne.

Prąd elektryczny jest potrzebny. Do oświetlenia, ogrzania.. Gdyby w ogóle nie istniał, życie stałoby się bardziej skomplikowane. Ale po tej przygodzie wiem, że z prądu powinniśmy korzystać w ograniczonej ilości, potrzebnej do praktycznego życia, a nie w nadmiarze, zastępując pracę ręczną łatwą do wykonania, wygodnymi urządzeniami, które są używane tylko i wyłącznie dla naszej wygody.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 3 minuty

Podobne tematy