profil

Kartka z pamiętnika Małego Księcia.

poleca 84% 2966 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Pamiętam, jak znalazłem się na sąsiedniej planecie 325. Zamieszkiwał ją król. Co prawda nie do końca wiem, jak się tam dostałem, ale dokonale pamiętam jego śmieszną perukę i długą szatę. Siedział skromnie w dostojnie, ale nie bałem się go. Podszedłem więc do niego bliżej, a nuż zobaczę coś podejrzanego... - może w nim? Jednak nie zdążyłem cokolwiek powiedzieć, gdyż od razu wykrzyknął do mnie: "Oto poddany!" . Stanąłem jak wryty. Ja... poddany? Wydawało mi się to żenujące. Od razu spytałem: "Widzisz mnie przecież po raz pierwszy, w jaki więc sposób mogłeś mnie rozpoznać?" . Król jednak nie odpowiedział na moje pytanie (och.. jak ja nie lubię ludzi, którzy mnie lekceważą!). Zauważyłem nagle na jego twarzy jakąś dumę. Pewnie cieszył się z tego, że w końcu może nad kimś panować. Na planecie oprócz mnie nie było przecież nikogo innego! Pierwszym jego rozkaem było - zbliżenie się do niego. Potem zakazał mi ziewać. Następnie pozwolił mi ziewać, ponieważ powiedziałem, że jestem zmęczony podróżą. Wydawał jeszcze następne rozkazy - miałem tego dosyć. W końcu spytałem jego, z czystej ciekawości : "Najjaśniejszy panie, kim najjaśniejszy pan rządzi?". Odpowiedź była zaskakująca: "WSZYSTKIM!"
Rozmowa jakoś przebiegła. Pamiętam, że poprosiłem króla o zachód słońca. On jednak nie rozkazał natychmiast słońcu zajść - czekał na odpowiedni moment. W końcu znudziły mnie te odwiedziny. Powiedziałem, że odchodzę. Król chciał mnie zatrzymać i ogłosił mnie ministrem sprawiedliwości. Byłem jednak uparty i odmówiłem. Kiedy już wyruszyłem w drogę on zaczął za mną jeszcze krzyczeć: "Mianuję cię ambasadorem!" . Po chwili westchnąłem i powiedziałem: "Dorośli są dziwni". I dalej tak sądzę. Czasami sami nie wiedzą, co mówią.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 1 minuta