profil

Porównanie obrazu Boga zawartego w "Hymnie" Słowackiego i Wielkiej Improwizacji z III cz. "Dziadów" Mickiewicza.

poleca 85% 101 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

Zadziwiające, jak różny może być obraz Boga w utworach czołowych twórców polskiego romantyzmu... Porównując Hymn Juliusza Słowackiego i Wielką Improwizację z Dziadów Adama Mickiewicza, nie sposób wręcz tego nie zauważyć.
W obu utworach podmiot zwraca się do Boga bezpośrednio, jednak jak różne są to postawy...
Podmiot z Hymnu Słowackiego żali się do Boga, niejako opowiada o tym, co go zasmuca. Podmiot liryczny możemy zresztą z powodzeniem utożsamiać z samym poetą, o czym świadczą m.in wypowiedzi w pierwszej osobie, wspomnienia o ojczyźnie - Słowacki był przecież na emigracji i niejednokrotnie wyrażał swoją tęsknotę za krajem. Hymn jest zresztą takim wyrazem tęsknoty za ziemią ojczystą, głębokim żalem skierowanym do Boga, który jawi się nam jako dobry przyjaciel, ten, który zawsze wysłucha. Poeta zwraca się do Boga bezpośrednio, wyznaje: "Smutno mi, Boże!". Słowa te kończą każdą zwrotkę, stając się swoistym refrenem i nadając utworowi melodyjność i charakter modlitwy. Bóg w Hymnie choć jest przyjacielem człowieka, jego opiekunem, nie traci na swej boskości i wielkości. Poeta ukazuje wszechmocnego Boga - Stwórcę: " Dla mnie na zachodzie / Rozlałeś tęczę blasków promienistą; / Przede mną gasisz w lazurowej wodzie / Gwiazdę ognistą... ", który jest twórcą pięknych, skłaniających do refleksji zachodów słońca i wszystkich innych zjawisk na świecie.
Podmiot mówiący w Wielkiej Improwizacji - Konrad - jest typowym romantycznym buntownikiem, indywidualistą, który dla osiągnięcia "wyższych idei" nie boi się wejść w konflikt nawet z samym Bogiem. Zresztą, dla Konrada Bóg, choć ma ogromną siłę, nie jest wcale tak wielki... Bohater stawia samego się na równi z Nim, a nawet wyżej. Uważa, że ma siłę tworzenia, która nie pochodzi jednak od Boga, ale jest równomierna z siłami jakimi włada Stwórca. Konrad nie boi się rzucać poważnych oskarżeń i obelg. Porównuje Boga do cara, który włada "rządem dusz" za pomocą terroru i dyktatury. Stwierdza, że on sam mógłby rządzić światem i ludźmi równie dobrze, a nawet lepiej. Podważa biblijną prawdę, że Bóg jest Miłością - uważa, że jest on jedynie Mądrością - taką samą, jakiej można szukać w księgach i się jej nauczyć. Tym samym strąca Go niejako z piedestału boskości, czyni równym ludziom. Jednocześnie to właśnie do Boga ma pretensje o tragiczny los ojczyzny.
Słowacki prezentuje zupełnie odmienną postawę - nie uważa siebie za jednostkę wybitną, nie obraża Boga ani nie oskarża Go o nic. Jest pogrążony w smutku i tęsknocie. Opowiada Bogu o swoich przeżyciach i refleksjach, traktując go jak jedynego przyjaciela, przed którym może się otworzyć: "Dla obcych ludzi mam twarz jednakową, / Ciszę błękitu. / Ale przed Tobą głąb serca otworzę ... ". Mimo ogromnej tęsknoty, smutku nie wymaga od Boga niczego, godzi się z własnym losem - losem pielgrzyma, emigranta, któremu nie dane jest spocząć w ojczystej ziemi: "Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi / Przy blaskach gromu, / Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę ...". Podmiot wie, że nawet modlitwa nie pomoże - nigdy już nie wróci do kraju: "Kazano w kraju niewinnej dziecinie / Modlić się za mnie codzień... a ja przecie / Wiem, że mój okręt do kraju nie dopłynie, / płynąc po świecie...". Czuje się bezsilny i samotny.
Podmiot liryczny w Hymnie jest przedstawicielem inteligencji polskiej na emigracji, ludzi, którzy podobnie jak on musieli wyjechać z ojczyzny i którą pamiętają z dziecinnych lat. Refleksje na temat ojczyzny wzbudzają w poecie nawet przelatujące bociany... te same, które widywał w krainie swojego dzieciństwa: "(...) Widziałem lotne w powietrzu bociany / Długim szeregiem. / Żem znał je kiedyś na polskim ugorze ". Z tych nieprzeniknionych tęksnot zwierza się poeta Bogu - Stwórcy, Bogu Wszechmocnemu, którego nie dotykają ani śmierć, ani przemijanie czasu...który jest ponad tym wszystkim: "Ty będziesz widział moje białe kości / W straż nie oddane kolumnowym czołom...".
Zarówno Konrad z III cz. Dziadów jak i pielgrzym wyrażający swoje myśli w Hymnie uznają Boga za wielkiego, już poprzez samo zwrócenie się właśnie do Niego.
Pierwszy jest pełen pretensji, oskarżeniami niejako prowokuje Boga do podjęcia z nim dialogu. Bóg jednak milczy, to On jest Panem Świata i nie musi odpowiadać na wezwania Konrada, który w końcu i tak będzie żałował swoich buntowniczych oskarżeń i słów przeciwko Bogu.
Drugi wcale nie oczekuje pomocy i odpowiedzi od Boga. Ukojenie daje mu możliwość wyżalenia się ze swych smutków przed Wszechmogącym, świadomość, że On jeden będzie zawsze słuchał.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi