profil

Moja szkoła

poleca 85% 644 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Chodzę do Publicznego Gimnazjum nr.2 im. Janusza Korczaka w Chrzanowie. Właściwie to niewiele różni moją szkołę od innych. Nie zachwyca wyglądem. Odrapana fasada budynku i stare okna powodują, że wcale nie chce mi się do niej wchodzić. Jeśli chodzi o wnętrze klas, to owszem. Są ładne pracownie, ale mimo wszystko można w nich spotkać złamane krzesło, czy niedziałające jak trzeba żaluzje. Nauka jest dobrze zorganizowana, chociaż wolałabym kończyć wcześniej lekcje, kosztem nawet wcześniejszego wstawania.
Według mnie największym atutem mojej szkoły jest to, że klasy są profilowane. Każdy uczeń może rozwijać swoje zainteresowania zgodnie z kierunkiem jego klasy. Podoba mi się również to, że nie musimy nosić mundurków, a zamiast tego mamy identyfikatory.
Jeśli chodzi o zagrożenia to owych nie dostrzegam. Jednak palący papierosy trzecio-gimnazjaliści wzbudzają we mnie niepokój. Wchodząc na teren szkoły czasem zastanawiam się, czy za chwilę ktoś mnie nie zaczepi. Nie wiem jak wyglądają lekcje w innych klasach, ale swojej „Id” nie mam nic do zarzucenia.
Co mi się nie podoba? Przede wszystkim waga plecaka. Po co mam nosić tyle podręczników, kiedy i tak niewiadomo czy w ogóle z niego skorzystam? Kolejnym minusem jest nikła współpraca uczniów i wychowawców. Według mnie dzięki lepszej relacji między tymi dwoma grupami można byłoby rozwiązać problemy, których nie da się rozwiązać za pomocą nowych praw czy ustaw.
Uważam, że atmosfera w klasach nie może wyglądać jak „wyścig szczurów”. Początki tego procederu zauważam już w pierwszej klasy gimnazjum! A co będzie później? Nie powiem, że źle się czuję w mojej klasie, ale nie dziwię się moim koleżankom, które płaczą, bo dostały tróję kartkówki, kiedy cała klasa ma czwórki i piątki! Wyczuwam presje na wielu moich kolegach. Nie jest ona bynajmniej wywarta przez rodziców, ale własną świadomość. Świadomość, w której chodzę do „niby najlepszej” klasy, gdzie każdy ma czerwony pasek na świadectwie.
Nie wiem, czy udałoby się to zmienić przez jedną godzinę wychowawczą. Obawiam się nawet, że mogłoby się to nie udać nawet za pięć lub dziesięć takich lekcji. Uważam, że jest to na pewno jedna z ważniejszych sprawa do rozważań, jeśli chodzi o problemy edukacji.
Szkoła, do której bym chciała chodzić to taka, gdzie nie musiałabym się bać kolejnej lekcji matematyki, czy „wos’u”. Taka, w której mogłabym się śmiało pytać i dostawałabym wyczerpujące odpowiedzi. Szkoła, w której nie ma równych i równiejszych, wszyscy są traktowani tak samo. Gdzie mimo swoich odmiennych zdań wszyscy by się szanowali. Na korytarzach klasa nie dzieliłaby się na „grupki wieczystej adoracji”, które obgadują się nawzajem. Szkoła bez plotek i pomówień. Budynek, do którego idziemy z uśmiechem na twarzy. Gdzie nikt nie kreuje się na kogoś, kim nie jest.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty